Jeszcze wiele wody z pestycydami upłynie w rzekach, zanim zaczniemy łączyć nasze odżywianie i zdrowie ze stanem środowiska naturalnego i metodami produkcji żywności. Jest dużo liczb i faktów naukowych, przemawiających za tym, że stosowanie pestycydów ma negatywny wpływ na zdrowie ludzi, zwierząt, stan środowiska naturalnego i zmiany klimatu. Jest też sporo ważnych niewiadomych. W wielu aspektach stosowania pestycydów nie ma po prostu badań i to, co dziś jest dopuszczone do stosowania, za kilka lat może okazać się bardzo szkodliwe. Takie zdarzenia miały już miejsce w historii chemizacji rolnictwa. Nie bada się również związków między poszczególnymi pestycydami, które zalegają w glebie, w wodzie i naszych organizmach, czyli tzw. koktajlów pestycydów. Niewiele też krajów prowadzi badania długofalowych skutków stosowania tych środków.
Czym są pestycydy a czym środki ochrony roślin?
Pestycydy to wszelkiego rodzaju substancje używane do zwalczania czynników szkodliwych we wszystkich dziedzinach naszego życia, np. w szpitalach, w budynkach inwentarskich itp. W rolnictwie są to różnego rodzaju substancje chemiczne, chroniące rośliny uprawne przed organizmami szkodliwymi – bakteriami (bakteriocydy), grzybami (fungicydy), owadami (insektycydy) oraz „chwastami” (herbicydy).
Największą grupą stosowanych pestycydów m.in. Polsce są herbicydy, a bestsellerem wśród nich jest – glifosat. Wśród środków ochrony roślin mamy też takie, które zabezpieczają produkty podczas magazynowania. Są też regulatory wzrostu, które służą do skracania źdźbła zbóż albo obniżania wysokości łodyg, aby ułatwiać zbiór roślin. Wykorzystywane są również do przerzedzania zawiązków owoców. Sadownik opryskujący drzewa po to, by część zawiązków spadła, chce w ten sposób uzyskać większe owoce.
Za każdą niekiełkującą cebulą w lipcu kryje się regulator wzrostu, którym spryskuje się cebule przed zbiorem – mówi Dorota Metera, specjalistka od rolnictwa ekologicznego w Polsce. Jest to taki obszar zastosowań pestycydów, który wzbudza duże wątpliwości badaczy, co do konieczności ich stosowania.
Kolejną grupą pestycydów są związki chemiczne – neonikotynoidy, stosowane np. w zaprawach nasion. Choć stosowane są w małych ilościach, przedostają się do tkanek roślin i krążą w nich, dzięki czemu roślina nie jest opanowywana przez szkodniki, ale organizm zjadający taką roślinę, pobiera także neonikotynoid. Obecnie, roczne zużycie pestycydów na świecie wynosi 4 mln ton. Połowa z nich to herbicydy. Prawie ¼ wszystkich pestycydów jest sprzedawana w UE.[1]
Głównym składnikiem pestycydu jest substancja czynna, która odpowiada za jego działanie. Może mieć pochodzenie naturalne lub syntetyczne. |
Wszyscy mamy do czynienia z pestycydami, ale niektórzy są narażeni bardziej…
Na świecie 385 milionów ludzi co roku choruje z powodu zatrucia pestycydami. W Polsce w latach 2016-2017 w związku z zatruciem pestycydami udzielono świadczeń medycznych blisko 900 osobom, z czego ponad 530 osób wymagało hospitalizacji (dane NFZ). [2]
Pozostałości pestycydów znajdujemy w glebach, wodach gruntowych, w żywności, w powietrzu, morzu, a nawet we włosach ludzkich. Przenoszone są na bardzo duże odległości przez wiatr i wodę. Z każdym posiłkiem zjadamy małą dawkę pestycydów. Ich działanie nie jest obojętne dla organizmu. Chodzi zarówno o rodzaj pestycydu, dopuszczalną dawkę zarejestrowanego przez dany kraj pestycydu, ale także o mieszankę pestycydów, które przyjmujemy z różnymi produktami spożywczymi.
Choć zwykle myślimy, że Polska jest krajem ekologicznym, to dane dotyczące sprzedaży pestycydów pokazują tendencję wzrostową w ich produkcji i sprzedaży: w 2000 roku było to mniej niż 10.000 ton substancji czynnych, w 2021 roku już prawie 27.000 ton substancji czynnych! [3] W Polsce jest realizowany Krajowy plan działania na rzecz ograniczenia ryzyka związanego ze stosowaniem środków ochrony roślin, w tym szkolenia rolników i kontrole. Jednak pomimo to odnotowywany jest stały wzrost ilości środków ochrony roślin stosowanych w rolnictwie.
Średnia ilość używanych pestycydów w rolnictwie w Unii Europejskiej to 3,5 kg substancji czynnej na hektar. W Polsce używa się ich co prawda mniej, tj. 2,5 kg substancji czynnej na 1 hektar rocznie. Jednak – jak wskazuje Dorota Metera – na tą średnią składa się i ten rolnik, który nie stosuje żadnych pestycydów, i ten, który ma jedynie trwały użytek zielony, na którym może zwalczać chwasty glifosatem oraz sadownik konwencjonalny, który uprawia jabłonie i zużywa 10,5 kg substancji czynnej rocznie na hektar.
„Największy wolumen zastosowanych substancji czynnych notuje się jednak w uprawach przemysłowych i zbożowych, na przykład w uprawie rzepaku ozimego, ze względu na największą powierzchnię upraw w Polsce”. [4]
Rolnicy, ogrodnicy, leśnicy – kontakt fizyczny z pestycydami
Osobami najbardziej narażonymi na działanie pestycydów są ci, którzy je stosują, a więc rolnicy, ogrodnicy i leśnicy, przede wszystkim operatorzy maszyn rolniczych! Czasem narażają się przez nieuwagę, zaniedbanie (brak środków ochrony osobistej) lub nie stosują ich zgodnie z instrukcją. Jest też grupa nieprofesjonalnych użytkowników, którzy spryskują herbicydami chodniki w miastach i ścieżki w ogrodach na wsiach. Oni też są narażeni na szkodliwy wpływ pestycydów na ich zdrowie.
Konsumenci – czy żywność w Polsce jest bezpieczna?
80% obywateli naszego kraju obawia się wpływu pestycydów na zdrowie. [5] Czy zatem żywność w Polsce jest bezpieczna?
„Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Teoretycznie w UE mamy jeden z najlepszych systemów kontrolnych na świecie i teoretycznie wszystko mamy pod kontrolą” – powiedział dr Artur Miszczak podczas spotkania promującego Atlas Pestycydów. Porównał ten system do przepisów ruchu drogowego – wszyscy znają przepisy, ale nie wszyscy ich przestrzegają i zdarzają się wypadki.
W Polsce to minister rolnictwa jest odpowiedzialny za rejestrację środków, zezwolenia na wprowadzanie ich do obrotu handlowego i monitorowania ich używania. Mamy dwustopniową kontrolę: na poziomie upraw pozostałości pestycydów bada PIORiN – Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa oraz MRiRW, a w sklepach próbki różnych produktów sprawdza – m.in. Sanepid. Urzędowe laboratoria badają, czy preparaty są prawidłowo stosowane przez rolników.
Pozostałości pestycydów w żywności badane są na bieżąco. Produkty żywnościowe, które pokazują się na polskim rynku przechodzą kontrolę pod kątem zawartości pozostałości pestycydów, ich rodzajów i dopuszczalnych dawek. Te, które są dopuszczone do handlu muszą spełniać normy tzw. najwyższy dopuszczalny poziom pozostałości– NDP.
Monitorowane jest corocznie ponad 40 różnych rodzajów upraw rolniczych i ogrodniczych, zarówno w gruncie, jak i pod osłonami. Badania wykazują znaczny procent (średnio 15-20%) nieprawidłowo stosowanych środków. Należą do nich zarówno substancje niezarejestrowane przez MRiRW do stosowania, jak i wycofane już ze stosowania na terenie UE. [6] |
„ Na ile ten system jest szczelny? – kontynuuje dr Artur Miszczak. „Nie sprawdzimy każdego produktu. Jeśli chodzi o badanie żywności w sklepach, to od 15 do 40% żywności w sklepach nie będzie zawierało pozostałości pestycydów, 30-40% będzie zawierało od 1 do 3 pozostałości pestycydów i jest 20% szans, że tych pestycydów będzie więcej, od 3 do 5. Ale każdy procent to są setki tysięcy ton – mówi dr Miszczak.
Inna kwestia, to fakt, że bada się konkretną, zarejestrowaną substancję czynną – do jakiego poziomu może występować na danych uprawach. Problem jednak polega na tym, że nadal nie wiemy, jak te dopuszczone ilości pozostałości pestycydów wpływają na siebie wzajemnie w organizmach ludzi, zwierząt, a także w glebie i wodzie! Czyli chodzi o tzw. koktajl pestycydów, który powstaje w organizmie, po spożyciu pryskanych owoców, warzyw, ziaren i w ekosystemie. Nie mamy pewności – mówi Dorota Metera – czy jest badany w sposób wystarczający i długoterminowo skutek spożywania żywności ze stałą dawką pestycydu. Nie śledzi się zatem długofalowego oddziaływania pestycydów na organizmy ani ich wpływu na łańcuchy pokarmowe, a także wzajemnego oddziaływania na siebie.
Konsument nie chce jeść pestycydów i bierze sprawy w swoje ręce
Organizacja FoodRentgen założona przez konsumentów – przebadała przypadkowe próbki produktów z półek w sklepach w Polsce, m.in. wzięła pod lupę kaszę jaglaną i gryczaną i znalazła w nich pozostałości glifosatu. Jak się tam znalazł ten niedozwolony w żywności herbicyd? Otóż gryka, która w naszym klimacie ma długi okres wegetacji, była dosuszana przez producentów regulatorem wzrostu, m.in. glifosatem przed zbiorem. Taka praktyka jest w Polsce niedozwolona.
Jak podsumowuje Dorota Metera: „W uprawie zbóż stosowane są niewielkie ilości chemicznych środków ochrony w stosunku do powierzchni uprawnej. Zdecydowanie więcej używa się ich w sadownictwie i warzywnictwie – znacznie powyżej średniej krajowej i europejskiej! Polska jest jednym z największych producentów owoców w UE. W niemal co piątej badanej uprawie sadowniczej w Polsce wykrywa się pozostałości nieprawidłowo stosowanych pestycydów! [7]
W kwietniu 2023 roku w Polsce zarejestrowane były 2.643 środki ochrony roślin obejmujące 301 substancji czynnych (869 fungicydów, 1129 herbicydów, 333 insektycydów, 51 moluskocydów, 177 regulatorów wzrostu, 97 zapraw fungicydowych oraz 7 zapraw insektycydowych. W latach 2020-2022 – MRiRW wycofało 325 środków ochrony roślin, w tym 47 substancji czynnych. Większość pestycydów sprzedawanych w Polsce pochodzi z importu. [8] |
Środowisko naturalne, pola uprawne, ekosystemy
Jak pestycydy oddziałują na środowisko przyrodnicze i klimat? Przede wszystkich ograniczają różnorodność biologiczną. A to początek lawiny skutków dla przyrody i klimatu. Używanie pestycydów zmniejsza populację owadów i ptaków – naturalnych wrogów szkodników w uprawach. Zagrożona pestycydami jest także gleba, w której żyje ¼ wszystkich organizmów żywych na świecie. Żyją one w symbiozie z roślinami. Udowodniono naukowo, że pestycydy szkodzą organizmom glebowym, bakteriom, grzybom mikoryzowym, dżdżownicom [9], a to od nich zależy żyzność gleby, jej chłonność (mikroretencja wodna), jakość roślin, odporność na zmiany klimatu i jego regulowanie. Niestety, 2/3 gruntów na świecie jest zanieczyszczonych co najmniej jedną substancją aktywną pestycydów. W Europie ponad 80% z 317 przebadanych gleb rolnych zawierało pozostałości pestycydów [10].
Olbrzymi rynek pestycydów – nacisk wielkich korporacji
Rynek pestycydów to olbrzymi biznes przemysłu chemicznego i branży produkcyjnej naszej żywności. Cztery korporacje z Globalnej Północy kontrolują 70% światowego rynku pestycydów. [11]. Ten rynek dynamicznie rośnie, za wyjątkiem Europy, gdyż europejscy konsumenci są bardziej świadomi i zwracają uwagę na jakość żywności. Dlatego Europa to jedyny kontynent, na którym użycie pestycydów spadło. Ze względu na ten opór w Europie, firmy chemiczne inwestują we wschodzące rynki – Amerykę Południową i Afrykę. W ten sposób zakazane w krajach europejskich pestycydy są sprzedawane krajom biednego Południa!
Produkty z upraw ekologicznych zawierają dużo mniejsze ilości pestycydów niż z upraw tradycyjnych
Najbardziej restrykcyjne pod kątem używania pestycydów jest rolnictwo ekologiczne, to prawidłowo prowadzone. W tego typu uprawach, jeśli nie zadziałają nie chemiczne sposoby walki ze szkodnikami, dopuszczone są dwa pestycydy (rozporządzeniem unijnym), które są prostymi związkami siarki i miedzi, opartymi na substancjach mineralnych). W Polsce rolnictwo ekologiczne niestety nie rozwija się dynamicznie, mamy zaledwie 3,5% ziemi pod uprawami ekologicznymi, a sprzedaż produktów ekologicznych nie rośnie.
Co możemy zrobić dla zdrowia i dla środowiska?
Jakość żywności liczy się dla 95% Polek i Polaków, dobrostan zwierząt dla 80% społeczeństwa, a lokalność żywności i jej bezpośrednie pochodzenie od rolnika dla około ¾ społeczeństwa – czytamy w raporcie z badań Instytutu Spraw Publicznych, prowadzonych pod kierunkiem dr Pauliny Sobiesiak-Penszko. [12]
Co mogą zrobić rolnicy – producenci żywności?
Zdaniem Doroty Metery, najważniejsza jest edukacja. Trzeba przypominać rolnikom zasady agrotechniki, takie jak płytka orka, bronowanie, koszenie i pielenie zamiast herbicydów, prawidłowe zmianowanie, siew kwalifikowanego materiału siewnego. Warto kupować właściwe nasiona, czyli kwalifikowany materiał siewny oczyszczony z chwastów i odmiany odporne na choroby grzybowe.
Pewną opcją jest stosowanie biologicznych metod i środków ochrony roślin, które nie zostawiają pozostałości, a także utrzymanie różnorodności biologicznej i siedlisk dla organizmów pożytecznych: ptaków, owadów, jeży, jaszczurek zamiast insektycydów.
W ostateczności, jeśli rolnik musi użyć pestycydów, powinien to robić zawsze zgodnie z ulotką i stosować środki ochrony osobistej, aby chronić siebie i swoich bliskich.
Co mogą zrobić konsumenci?
- Usuwanie pestycydów ze skórki
Aby nie wpaść w konsumenckie przygnębienie, warto podjąć jakąś próbę zmiany nawyków żywieniowych. Jak pozbyć się pestycydów z owoców i warzyw? Prof. Paulina Kramarz – biolog z UJ która doskonale wie, co się je, mówi, że robi zakupy na lokalnych targach albo kupuje bezpośrednio od znanych rolników, zwłaszcza ekologicznych. Jeśli jednak kupuje owoce czy warzywa z rolnictwa konwencjonalnego – przed spożyciem moczy je w wodzie z dodatkiem sody. Taki zabieg powinien usunąć pozostałości pestycydów ze skórki owoców i warzyw. Natomiast nie usunie ich z miąższu.
- Kupowanie produktów prawdziwie ekologicznych
Można kupować produkty pochodzące z certyfikowanych gospodarstw ekologicznych. Ale jest jeden haczyk. Słowo ekologiczne już dawno straciło swoją wartość. Producenci żywności dla podniesienia sprzedaży nazbyt często i bezpodstawnie używają tego określenia na etykietach swoich produktów. Prawidłowo oznaczony produkt z kontrolowanego gospodarstwa ekologicznego zarówno w Polsce jak i na terenie UE oznaczony jest zielonym listkiem, opatrzony numerem gospodarstwa i numerem jednostki certyfikującej takiego producenta.
Znak certyfikowanej żywności ekologicznej obowiązujący na terenie całej UE.
- Jeść lokalnie i sezonowo
Na świecie tylko cztery korporacje kontrolują aż 60% globalnego rynku żywności. [13] Co w takim razie może zrobić pojedynczy konsument, by mieć wpływ na to, co je? Może na przykład wspierać krótkie łańcuchy dostaw, czyli kupować bezpośrednio od rolnika, którego zna, albo wie, że produkuje metodami ekologicznymi żywność (kooperatywy spożywcze, rolnictwo wspierane przez społeczność, rolniczy handel detaliczny). W Polsce wiele osób z miast zaopatruje się w jajka od tzw. szczęśliwych kurek, czyli chowanych w małych gospodarstwach. Wiedzą jak kury są hodowane i czym są karmione. To zawsze jakiś krok w kierunku naszego zdrowia, poza tym wspieranie produkcji zdrowej żywności i dochodów rolników a nie pośredników. Przygotowywana jest w Polsce ustawa o zielonych zamówieniach publicznych, która ma zapewnić dzieciom korzystającym ze stołówek szkolnych i przedszkolnych większy dostęp do zdrowej i lokalnej żywności. Jako rodzice działających w radach tych instytucji powinniśmy tę inicjatywę wspierać i promować [14].
Trzeba też wziąć po uwagę fakt, że zdrowiej jeść owoce i warzywa sezonowe, a w okresie zimy ratować się rodzimymi kiszonkami niż owocami czy warzywami importowanymi do nas. Mogą one bowiem zawierać pozostałości pestycydów zakazanych w UE, a sprzedawanych w krajach biednego Południa. W 2021 roku w próbkach pobranych z towarów importowanych do krajów UE poziom przekroczeń wyniósł 6,4%. [15]
- Korzystać ze sprawdzonych informacji o jakości żywności
Korzystanie z raportów organizacji FoodRentgen, która bada wybrane produkty na półkach sklepowych powinno być konsumencką praktyką. Organizacja prześwietla kasze, mąki, płatki śniadaniowe i inne produkty w sklepach. Wiele firm produkujących żywność dobrowolnie poddaje się tej obywatelskiej kontroli, gdyż chce być na stałe kojarzona ze zdrową żywnością. Znając tych producentów – konsumentom łatwiej o zdrowsze wybory żywnościowe.
Na koniec
Nie musimy używać pestycydów, by wyprodukować więcej żywności, bo nie potrzebujemy jej więcej. Głód na świecie nie jest związany z niedostateczną ilością żywności, ale przede wszystkim z jej wadliwą dystrybucją, decyzjami politycznymi i ekonomicznymi. [16] Natomiast musimy zadbać o to, by żywność była zdrowa, wysokiej jakości, aby była wytwarzana lokalnie i aby jej nie marnować. To co powinniśmy zwiększać, dotyczy naturalnego potencjału gleby i jej zdrowia, bioróżnorodności i działań opartych na przyrodzie. Nie można już dłużej zamykać oczu na to, jak zaszkodziliśmy środowisku naturalnemu, własnemu zdrowiu i jak wpłynęliśmy na zmiany klimatu. Jeśli konsumenci będą coraz bardziej świadomi, jak powstaje zdrowa żywność, mogą po pierwsze wywierać większą presję na producentach żywności, którzy nadużywają pestycydów, jednocześnie wspierając tych rolników, którzy dbają o środowisko. Bo od tego zależy nasze zdrowie i życie.
***
Artykuł powstał na podstawie wykładu Doroty Metery oraz dyskusji panelowej z udziałem specjalistów, naukowców i rolników, która została zorganizowana 21 lutego 2024 roku w Warszawie przez Fundację Heinricha Bölla przy okazji promocji Atlasu Pestycydów.
[5] dr Paulina Sobiesiak-Penszko, 10 mitów o rolnictwie. Instytut Spraw Publicznych, 2024
[12] Paulina Sobiesiak-Penszko, Na widelcu. Konsumenci a transformacja systemu żywnościowego, ISP, Warszawa 2023.
[13] Wypowiedź Justyny Zwolińskiej z Koalicji Żywa Ziemia, podczas spotkania dla dziennikarzy na temat Wspólnej Polityki Rolnej w Grzybowie, dnia 26 maja 2023 roku.
[14] 3. spotkanie Platformy Rolniczej, Zielone zamówienia publiczne: Jak zwiększyć w Polsce popyt na ekologiczną żywność wysokiej jakości? Webinar prowadzony przez dr inż. Urszulę Sołtysiak, eksperta ds. rolnictwa ekologicznego, rzeczniczkę Polskiej Izby Żywności Ekologicznej, dnia 12 marca 2024 roku.
[15] Wypowiedź Doroty Metery podczas wykładu promującego wydanie Atlasu Pestycydów, dnia 21 lutego 2024 roku
[16] Jean Ziegler, Świat bez głodu, 19-07-2021, Magazyn Kontakt