Gleba w naszym ogrodzie – jak o nią dbać?

aozaj

Anielskie Ogrody to małe, rodzinne i ekologiczne gospodarstwo rolne z przydomowym ogrodem, położone w Budachowie, w województwie lubuskim. Właściciele – Kamila i Bogdan Kasperscy uprawiają w nim warzywa, owoce, zioła i kwiaty na potrzeby swojej 3 osobowej rodziny, a także klientów. W pierwszej części rozmowy dowiedzieliśmy się, jak właściciele Anielskich Ogrodów rozumieją ekologię i jak ją praktykują. W tej części rozmowy dowiemy się, jak patrzą na glebę w ogrodzie, jak ją rozumieją i jak o nią dbają.

Monika Mazurczak-Kaczmaryk: Naukowcy alarmują, że gleba w Polsce jest w opłakanym stanie. Co zrobić, żeby gleba w naszym ogrodzie była życiodajna? Jak poprawiać jakość gleby?

 

Bogdan Kasperski: Warto zdać sobie sprawę, że rośliny nie rosną w jakimś podłożu, tylko w żywej, pełnej mikroorganizmów glebie i że rośliny to nie są pojedyncze organizmy, tylko konglomeraty. Rośliny są ściśle powiązane z mikroorganizmami, które żyją w glebie. Jeżeli tych mikroorganizmów jest mało, to rośliny mają mało powiązań z glebą i w efekcie mało dostępnych składników odżywczych, albo nie są ich w stanie w ogóle przyjąć.

Jak patrzymy na ogród, tak standardowo, to widzimy rośliny, zauważamy je, mówimy: o jakie masz piękne dynie, a jakie masz piękne pomidory i tak dalej. Jak wchodzę do ogrodu, to raczej biorę garstkę ziemi i staram się zrozumieć, co się dzieje w tej garstce ziemi. Oczywiście bez mikroskopu trudno nam organoleptycznie, dokładnie stwierdzić, jaka to jest ziemia. Ale wówczas widzimy to bardziej po śladach, czyli po efektach życia glebowego, czy roślinom jest dobrze czy źle. Wprawne oko bardzo szybko rozpozna niedomagania w ogrodzie wywołane przez ubogie życie glebowe.

MUSIMY KARMIĆ GLEBĘ

W tej chwili najgorszym, najbardziej szkodliwym działaniem człowieka dla przyrody jest niszczenie gleby. Nie tak łatwo ją przywrócić do życia, a bardzo łatwo ją zniszczyć. W glebie mamy np. bakterie tlenowe i bakterie beztlenowe. Przekopując ziemię, zamieniamy je miejscami, często mieszamy, więc powodujemy, że część z tych bakterii tlenowych obumrze, a te beztlenowe z kolei będą na wierzchu i one też obumrą.

Co prawda nie da się w ogrodzie w ogóle nie przekopywać ziemi. My też ją przekopujemy w niektórych miejscach, też stosujemy różnego rodzaju urządzenia, np. glebogryzarkę. Ale mamy dużą świadomość, co robimy, po co robimy, w którym momencie to robimy? Zazwyczaj przekopujemy płytko, żeby wymieszać z glebą obornik lub poplony. Ważne, w jakim stanie zastaliśmy miejsce przeznaczone na ogród, jaka jest jego historia. Jeżeli to miejsce nie było zniszczone przez człowieka, to zazwyczaj mamy lepszą sytuację. A jeżeli zostało zniszczone, to w momencie, kiedy zakładamy ogród na takiej ziemi, będzie nam na pewno dużo trudniej. Taką sytuację ze zniszczoną glebą mamy często koło świeżo wybudowanych domów. Zwykle jeździł po tej działce bardzo ciężki sprzęt, utylizowane były materiały po budowie, następnie teren wyprofilowano, ruszono. Pod spodem będzie ubita ziemia, tak zwana podeszwa, i ta ziemia będzie inaczej funkcjonować w porównaniu do tej, która nie została tak ubita.

Jest to podstawowy problem rozumienia ogrodu. Ogród to nie tylko rośliny, ale życie glebowe, właściwa struktura gleby i trwałość tej struktury oraz fakt, że tam, żyje mnóstwo zwierząt. W jednej garstce ziemi jest około 4 do 6 miliardów żywych organizmów. Kiedy wchodzimy do ogrodu, to zwykle patrzymy na rośliny, które są duże. A trzeba mieć świadomość, że tam pod spodem tych roślin są jakieś niewyobrażalne ilości zwierząt, które coś robią. Jeżeli zrozumiemy, że te zwierzęta muszą coś jeść, to jesteśmy bliżej możliwości wyhodowania jedzenia także dla nas. Tak więc, musimy karmić ziemię.

Ale z tym jest też kolejny problem. Zmiana społeczna, która zaszła na wsiach spowodowała zmniejszenie się ilości małych gospodarstw, które miały jedną, dwie krowy, świnie, króliki, kaczki, kury, gęsi, barany, nutrie i tak dalej. Odchody tych zwierząt karmiły mikrobiom (rodzaje i liczba żyjących mikroorganizmów), który znajduje się w ziemi. Teraz ciężko o dobry obornik. Od dłuższego czasu nie karmimy już ziemi. A to jest odwieczne prawo Natury. Musimy dostarczać do ziemi zarówno obumarłych części roślin, jak i odchodów zwierząt. Jeżeli ich zabraknie, to ziemia nam ubożeje. A my ciągle na tej ziemi coś uprawiamy, wsadzamy i zabieramy stamtąd. Warzywa zanosimy do kuchni, obieramy i nawet te obierki nie trafią często z powrotem do tego ogrodu. Albo nasze odchody – też nie trafiają do ogrodu, bo to, co zjedliśmy raczej wychodzi z naszego domu w ściekach do oczyszczalni. I znowu materia organiczna nie wraca na swoje miejsce. Czyli cały czas wyciągamy z ziemi, a prawie nic nie dajemy w zamian.

Jeżeli ogrodnik nauczy się, że ma dbać o mikroorganizmy w glebie, że one są kluczowe, że rośliny nie rosną w izolacji, tylko we współpracy z tymi mikroorganizmami, a następnie z całym światem zwierząt: owadów, ptaków, różnych ssaków, i że to jest wszystko ze sobą ściśle powiązane, wówczas będzie świadomy i będzie mu prościej uprawiać ogród.

Osoby, które przyjeżdżają do nas na warsztaty, często oczekują, że my pokażemy kilkadziesiąt cudownych sztuczek, jak zrobić, żeby pomidory urosły. Takich wyrwanych z kontekstu życia glebowego sztuczek po prostu nie ma. Trzeba pracować z glebą i całym ogrodem, trzeba go troszeczkę czuć i wówczas pomidory się udadzą. Nie znaczy to, że musimy rozmawiać z marchewkami. Chodzi raczej o jakąś empatię w stosunku do tego, jak rośliny funkcjonują, bo to nam pozwala, nawet intuicyjnie, bez kończenia niewiarygodnych studiów, po prostu uprawiać żywność. Tak robili ludzie przed nami, tak robi dalej nasza babcia, która ma 94 lata. Ona nie potrzebowała studiów i Internetu, żeby wiedzieć, jak ma wyhodować np. piękną kapustę. Naczelnym problemem jest to, że my nie odżywiamy ogrodów w taki sposób, jak wytworzyła je Natura.

SUKCES W OGRODZIE ZALEŻY OD NASZEJ ŚWIADOMOŚCI, CZYM JEST GLEBA

Jeżeli patrzymy na to, jak powstała gleba, to w wielu miejscach mamy około 11.000 lat jej historii. To jest okres od ostatnich zlodowaceń. I zazwyczaj ta gleba na jakichś większych powierzchniach powstała właśnie mniej więcej 11.000 lat temu. Mówimy o warstwie 20 – 40 cm, która powstawała ileś tysięcy lat właśnie, dzięki życiu roślin i zwierząt. Jeżeli to już zrozumiemy, to wówczas zaczniemy naśladować przyrodę w naszym ogrodzie.

Trzeba zaznaczyć, że ogród to jest sztuczny twór tworzony przez człowieka i będziemy mieli w nim do czynienia z rzeczami, które będą zależne od nas, ludzi, ale też zależne całkowicie od przyrody.

Chyba całe szczęście, że człowiek nie stworzył do tej pory nasiona. Potrafi modyfikować, selekcjonować, robić z nasionami różne rzeczy. Ale nie potrafi stworzyć życia, tchnąć je w jakąś materię, aby zaczęła rosnąć. Oczywiście już kombinuje z różnymi tkankami, ale jeszcze nie potrafi stworzyć danej rośliny, czy zwierzęcia i jeszcze mu chyba daleko do tego. Mi się nawet wydaje, że nigdy takiej wiedzy – jak stworzyć życie – nie posiądziemy. Dlatego możemy z tym życiem tylko i wyłącznie współpracować. Jeżeli zrozumiemy te tysiące lat historii gleby, zrozumiemy, że ziemię trzeba karmić, że w niej żyją liczne zwierzęta, że naśladując przyrodę jesteśmy w stanie szybciej stworzyć warunki, gdzie będzie dobrze się rosło roślinom – to sukces w ogrodzie mamy zapewniony.

I to się mniej więcej dzieje w Anielskich Ogrodach. Zdobywamy wiedzę i uczymy się na własnych błędach. Uczymy się przede wszystkim obserwując ogród. To kolejne zadanie: jak się nauczyć widzieć życie w ogrodzie, jak rozpoznać, co się aktualnie dzieje, czy musimy działać i interweniować, czy wystarczy poczekać, aż zadzieją się naturalne procesy? Przede wszystkim trzeba w ogrodzie po prostu być. Trzeba poświęcić na to trochę czasu. Rzeczy w ogrodzie są bardzo zmienne. Przyroda rozwija się i zmienia błyskawicznie. Na przykład teraz na wiosnę, w kwietniu czy w maju, każdy dzień przynosi coś innego.

Niestety, człowiek nie dba o przyrodę. Oblicza się, że w Polsce straciliśmy na przestrzeni ostatnich 30 – 40 lat 75% owadów latających. W podobnym okresie liczba ptaków zmniejszyła się o około 60%. Mamy kolejne wymieranie gatunków na całym świecie. My po prostu cały czas niszczymy przyrodę. Rzeki traktujemy jak ścieki. Nie widzimy powiązań, że jeżeli korzystamy na przykład z prądu, to ten prąd musi ktoś wytworzyć, że to elektrownie czerpią wodę z tych rzek, aby zaspokoić nasze potrzeby energetyczne. W efekcie zaburzamy całe ekosystemy, w których funkcjonujemy, których jesteśmy częścią.

 

OGRÓD JEST POWIĄZANY Z MIEJSCEM, W KTÓRYM SIĘ ZNAJDUJE, DO KILKU KILOMETRÓW DOOKOŁA

Dlatego naszego ogrodu nie możemy potraktować jako jakieś wyspy, enklawy, czy Arki Noego. Jesteśmy bardzo mocno i ściśle powiązani z otoczeniem, w obszarze nawet do kilku kilometrów dookoła nas. To jest takie podstawowe powiązanie. Coś przylatuje do naszego ogrodu, przypełza, przychodzi. Dbanie o ekologiczność i równowagę w naszym ogrodzie wiąże się z dbaniem przynajmniej o te kilka kilometrów dookoła.

 

PLAGI BIORĄ SIĘ Z ZABURZENIA RÓWNOWAGI BIOLOGICZNEJ

Uprawiając ogród wchodzimy cały czas w relacje z innymi użytkownikami tego terenu. Np. dla jeży najtrudniejszą zmianą, przeszkodą w odwiedzaniu naszego ogrodu są podmurówki, uszczelnianie płotów i furtek, a także nadmierne wyczyszczanie ogrodów. Jeże nie będą się też rozmnażały na środku wypielęgnowanych trawników. One potrzebują gęstwiny i chaszczy, potrzebują jeść. To są zwierzęta mięsożerne. One potrzebują zjadać ślimaki, pędraki, dżdżownice i mnóstwo innych zwierząt. Niestety z jeżami jest coraz gorzej. Według niektórych opracowań, ten gatunek wyginie w Polsce za 10 – 15 lat!

Aby wyrobić sobie zdanie, czy ludzkość zmierza w dobrym kierunku, wystarczy pójść w pole, przejechać się drogą, policzyć drzewa we własnej miejscowości, albo na własnej ulicy. Szybko się okaże, że wszystko niszczymy.

Na przykład w wielu miejscach bardzo ciężko znaleźć w tej chwili osty, kąkole, chabry, maki, jakiekolwiek, tak zwane chwasty polne. One zostały przez rolników, którzy stosowali przez wiele lat chemię na chwasty, skutecznie wytrzebione. A są to rośliny, które stanowią pożywienie dla wielu owadów. I stąd mamy później plagi. Plaga jakiś szkodników w ogrodzie to jest właśnie efekt braku równowagi. Będziemy mieli coraz większe plagi, na przykład mszyc. Mszyc będzie coraz więcej, bo nie nadążają za nimi rozmnażać się biedronki. Jak już się nawet rozmnożą biedronki, to znowu nie będą miały gdzie przezimować, gdy wszystko wysprzątamy w ogrodzie. Więc w kolejnym roku znowu będzie ogromna liczba mszyc, a biedronek będzie za mało.

Mało zrównoważone podejście do ogrodu proponuje nam się w wielu miejscach: w programach o ogrodach, w artykułach, książkach. Proponuje nam się jakąś nową roślinę do posadzenia z innego klimatu, na którą musimy chuchać i dmuchać, aby wyrósł piękny okaz. A przecież lepiej jest posadzić gatunki rodzime. Urosną same, bez tego chuchania i dmuchania. Lepiej też postawić na dzikość niż na sterylność w ogrodzie. Dzikość w ogrodzie powinna wynosić około 20 – 30% powierzchni. Jednak wielu ludziom jest bardzo trudno zaakceptować, że trzeba oddać przyrodzie część ziemi. Natomiast, jak się tak zrobi, to są tego efekty.

I tak też staramy się robić właśnie w Anielskich Ogrodach. Jest to trudne, bo człowiek ma jakieś parcie do panowania nad przyrodą, na porządkowanie, wtrącanie się we wszystko, co się dzieje w ogrodzie. A tu nagle w dzikiej części ogrodu pojawiają się jakieś rośliny, potem drugie. Pojawia się siedlisko jakichś owadów. I zaczynamy się martwić, czy one się nie rozniosą po całym ogrodzie. Często nie jesteśmy w stanie zaakceptować jakiegokolwiek dzikiego życia w ogrodzie, a ta dzika przyroda już się nie ma gdzie podziać. Wyrzuciliśmy ją na jakieś małe procenty powierzchni ziemi nieruszonej przez człowieka. Zaciekle zajmujemy kolejne połacie. I to samo robimy w naszych ogrodach, w naszych miejscowościach. To samo robimy z terenami wspólnymi na wsi i w miastach. Betonujemy, brukujemy, czyścimy, grabimy, tniemy, nie zostawiając ani centymetra kwadratowego dla dzikiego życia. Weźmy na przykład powszechne koszenie trawników.

 

A czy kosicie trawę w Anielskich Ogrodach?

Tak, ale staramy się kosić z rozwagą i szacunkiem do ogrodu.  W ekologii nic nie jest czarno – białe. Wszystko mieści się w odcieniach szarości, bo dla niektórych gatunków koszenie jest dobre, dla innych gatunków jest złe. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że uzbroiliśmy się w maszyny, których do tej pory nie mieliśmy, czyli maszyny bardzo szybkie. One nie dają szans np. owadom. Co innego ręczna kosa – ona ścinała w inny sposób rośliny i była wolniejsza, a co innego kosiarka szybko rotacyjna, która właściwie zabija prawie wszystko, co napotka. Teraz na wsi ciężko znaleźć dom, który nie ma pilarki spalinowej, kosy spalinowej, podkaszarki, kosiarki spalinowej czy glebogryzarki. Nie chodzi o to, żeby z tych narzędzi nie korzystać, tylko o to, byśmy mieli pełną świadomość tego, co robimy.

Podam przykład z rolnictwa, bo to jest akurat tam policzone i daje jakieś pojęcie o problemie. Oblicza się na przykład, że jeżeli rolnik przejeżdża przez pole talerzówką, to może poprzecinać nawet 30% żyjących tam dżdżownic. A wielu rolników przejeżdża pole taką broną 2 razy w roku, na wiosnę i na jesieni. A nasza zależność od dżdżownic jest ogromna! Jeśli powtórzymy ten zabieg przez ileś lat, to później się nie dziwmy, że mamy glebę na wpół martwą, albo nie taką, jaką ona mogłaby być.

Jak więc uprawiać ogród? My staramy się wyhodować stosunkowo dużo roślin, które są pożyteczne. Ściółkujemy, nawozimy organicznie i pracujemy z ziemią na różne sposoby. Bo celem tego ogrodu, czyli tej zabranej przyrodzie dzikiej przestrzeni, jest to, żebyśmy wyhodowali dla siebie jedzenie, ale też żebyśmy po prostu dbali o przyrodę. To taki nam przyświeca cel. Reszta jest już prosta. Oczywiście zastanawiamy się, jakie rośliny chcemy jeść. Sadzimy te rośliny, dbamy o nie. Są różne metody, które nam pomagają osiągnąć troszeczkę większy plon.

 

Czy to prawda, że w osiąganiu większych plonów pomaga właściwe sąsiedztwo roślin ?

Allelopatia roślin jest pojęciem stosunkowo zbadanym, ale nie zastępuje bioróżnorodności i równowagi. Możemy wykorzystać allelopatię i posadzić cebulę obok marchewki. Obie rośliny na tym skorzystają. Ale jeżeli nie będziemy mieli innych roślin w ogrodzie, na których mogą żerować „szkodniki” zarówno cebuli, jak i marchewki, to będzie nam trudno uzyskać satysfakcjonujący plon. Warto zadbać o to, żeby „szkodniki” miały na czym żerować w całym ogrodzie, a nie tylko na grządce z cebulą i marchwią. Więc nawet jeśli ktoś zrobi „wypasioną” rabatę podwyższoną, posadzi w niej cebulę i posieje marchew, ale dookoła będzie miał tylko wypielęgnowany idealny trawnik i trochę tui, to marne szanse, że tak powiem. Za mała różnorodność roślin. Śmietka cebulanka skupi się na naszej grządce z cebulą, a połyśnica marchiwanka na marchwi.  Inaczej będzie kiedy wokół grządki i w całym ogrodzie będzie rosło dużo innych roślin. Szkodniki się rozpraszają na różne rośliny, a polujące na nie drapieżniki skuteczniej ograniczają ich ilość. W efekcie uzyskamy większe plony marchwi i cebuli.

Doświadczamy dobrodziejstwa bioróżnorodności i dzikiego życia w ogrodzie, zauważamy je i staramy się pokazywać płynące z tego korzyści. Nic nie zwalnia nas z myślenia o tym, jak i co robimy w ogrodzie.

c.d.n.

***

Jest to druga z czterech części rozmowy z Bogdanem Kasperskim z Anielskich Ogrodów w Budachowie o wyzwaniach współczesnego ogrodnictwa, które żywi i jest przyjazne klimatowi.

Fot. archiwum Anielskich Ogrodów

Internetowa Akademia Anielskich Ogrodów – kursy ogrodnictwa ekologicznego

www.anielskieogrody.pl

facebook.pl/anielskieogrody – Polub – mówią, że jest fajnie 🙂

youtube.com/c/AnielskieOgrody

 

 

 

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Najnowsze wydarzenia

cała Polska
24.04.2024
- 30.04.2024
Cała Polska
22.04.2024
- 09.05.2024
cała Polska
24.04.2024
- 30.04.2024
Cała Polska
22.04.2024
- 09.05.2024

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!