Rozmawiam z Adamem Paluszkiewiczem – opiekunem Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej przy OSP „Stołpno”, w Międzyrzecu Podlaskim.
Jaka jest historia Waszej Ochotniczej Straży Pożarnej?
Nasza OSP powstała w 1927 roku. Wówczas nie należeliśmy jeszcze do miasta Międzyrzec Podlaski. Byliśmy w granicach administracyjnych wsi Stołpno, a w miasteczku była tylko jedna osp. Później, kiedy nastąpiło przyłączenie kilku wsi do Międzyrzeca Podlaskiego, stała się rzecz dość nietypowa – w jednym miasteczku znalazły się trzy ochotnicze straże pożarne, w tym nasza, a później jeszcze jednostka ratowniczo – gaśnicza PSP. To dość dużo jak na ok. 17 tysięcy mieszkańców. Można powiedzieć, że Międzyrzec to bardzo bezpieczne miasto.
Nasza jednostka wyspecjalizowała się w ratownictwie wodnym. W 2005 roku zaczęliśmy się szkolić w tym kierunku. Obecnie mamy zgodę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na ratownictwo wodne i prowadzimy taką działalność. Opiekujemy się lokalnymi kąpieliskami, szkolimy ratowników wodnych i ciągle się rozwijamy, oczywiście poza podstawową naszą działalnością przeciwpożarową. Jak coś się dzieje na wodzie, to my zawsze jesteśmy wzywani.
To chyba dość unikalne, że macie swoją specjalizację, bo to nie jest powszechne w Polsce, by OSP specjalizowały się w jakiejś dziedzinie?
U nas to było trochę wymuszone, bo jest nas – jednostek straży – sporo w mieście. Kiedy mamy swoją specjalizację, częściej wyjeżdżamy na akcje, łatwiej nam pozyskiwać środki na sprzęt i działalność z zewnątrz, np. od ministerstw, wojewody, a także z urzędu miasta. Nie jesteśmy jednak uzależnieni od instytucji państwowych, dzięki właśnie ratownictwu wodnemu.
Nasza jednostka postawiła na młodzież, i to już dawno, bo w momencie, kiedy wstępowałem do OSP „Stołpno”. Jestem w straży od 2002 roku. Miałem wówczas 16 lat. Jeszcze w 2005 roku mieliśmy harcerska drużynę pożarniczą. Potem zostaliśmy tylko młodzieżową mrużyną pożarniczą. Te początki są ważne, bo zaczerpnęliśmy nasze metody działalności od harcerzy i świetnie się one sprawdzają w naszej strażackiej działalności z młodzieżą.
Jak to się stało, że znalazł się Pan właśnie w OSP i jaką rolę Pan w niej pełni?
Zacząłem działać w naszej OSP, bo zawsze chciałem robić wartościowe rzeczy i tu się odnalazłem. Wkręciłem się w to i postanowiłem pokierować swoim życiem tak, aby mieć czas na działalność w straży. Poszedłem na studia zaoczne, a nie dzienne, bo to pozwalało mi angażować się w strażackie projekty, pracowałem w organizacjach pozarządowych, aby przenosić doświadczenie na OSP, w końcu, po wielu szkoleniach postanowiłem, że założę własną działalność jako projektant graficzny. Działam w branży kreatywnej, robię scenografie do centrów nauki, czasem buduję stanowiska interaktywne.
W 2007 byłem w zarządzie OSP „Stołpno”, później zostałem prezesem. Miałem kilkuletnią przerwę, podczas której działałem w Fundacji Szkoła Liderów w Warszawie. Kiedy wróciłem dwa lata temu, wziąłem pod swoją opiekę Młodzieżową Drużynę Pożarniczą przy OSP „Stołpno”. Jestem jej opiekunem, a przy okazji przewodniczącym komisji rewizyjnej OSP. Praca z młodzieżą to moje dodatkowe zajęcie i pasja. Swoim doświadczeniem, jak prowadzić młodzieżowe drużyny pożarnicze, dzielę się z innymi strażami.
Czy Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza jest członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej „Stołpno”?
MDP to organ przy OSP, jej członkowie są członkami OSP, ale bez prawa do głosu. Podam trochę statystyk. W całej Polsce jest sześć i pół tysiąca młodzieżowych drużyn pożarniczych, w których działa około 80 tysięcy członków. Jest to liczba porównywalna do liczby niepełnoletnich członków Związku Harcerstwa Polskiego. To są statystyki Związku Ochotniczych Straży Pożarnych, z którym jesteśmy w stałym kontakcie i współpracy.
80 tysięcy młodych strażaków to ogromna siła!
Tak i trochę niezauważona. MDP znajdują się w małych miejscowościach przy OSP, prowadzą je bezpłatnie opiekunowie MDP w ramach swojego wolnego czasu, stąd ich promocja nie jest najlepsza. Mało się o nich słyszy.
Widzę duży potencjał w młodzieżowych drużynach pożarniczych. Byli członkowie MDP są obecnie strażakami i to oni prowadzą działania ratownicze, często w Państwowych Strażach Pożarnych. Dlatego ten organ OSP jest ważny, bo sposób, w jaki wychowujemy młodych ludzi, przekłada się na poziom ratownictwa w Polsce i bezpieczeństwa w ogóle.
W OSP nie tylko o ratownictwo chodzi, młodzież podczas spotkań ma okazję uczyć się mechaniki, obsługi sprzętu, prac biurowych, a w naszej OSP nawet planowania wydarzeń, pisania projektów, czy występów publicznych. Promocja MDP na arenie ogólnopolskiej na pewno podniesie jakość działania młodych ludzi w Polsce.
Z jaką grupą pan pracuje, jak jest liczna? W jakim wieku są dzieci, które działają w MDP?
Pracuję z grupą dzieci i młodzieży w wieku 11-16 lat, na zbiórki przychodzi około 24 osób. Połowa z nich to dziewczyny, połowa chłopcy. Stworzyliśmy też Dziecięcą Drużynę Pożarniczą, gdzie mamy dzieci w wieku od 7 do 9 lat. Prowadzenie dwóch formacji przez jednego opiekuna byłoby niewykonalne, gdyby nie inicjatywa 15. letniej członkini rady MDP, która stwierdziła, że chciałaby się taką grupą zająć. Zaangażowała do tego swoją pełnoletnią siostrę jako opiekunkę tej sekcji.
Uważam, że w strażach bardzo ważna jest nauka przez doświadczenie. Dzieci w MDP mają bezpośredni dostęp do różnego rodzaju sprzętu strażackiego. To nie są zabawki. Przewozimy je na przykład samochodami, które kosztują nawet ponad milion złotych. Dotykają sprzętu na wyposażeniu takiego pojazdu. Rozwijają węża strażackiego, uczestniczą w profesjonalnie przygotowanych zawodach sportowych. Ta edukacja przez doświadczenie, przygodę jest bardzo ważna i to się właśnie w strażach dzieje. Staramy się prowadzić drużynę na jak najwyższym poziomie. To wiąże się z różnymi wyjazdami, również obozami, biwakami, spotkaniami ze specjalistami, czy nawet szukaniem odpowiedniej kadry.
Staram się też zwrócić uwagę na to, że ochotnicza straż pożarna to cała gama różnych kompetencji, bo przecież jeżeli przygotowujemy młodzież do pełnienia działań w OSP czy PSP, to musi nie tylko potrafić rozwinąć węża czy posługiwać się gaśnicą, ale również pisać projekty, rozliczać je, nawiązywać relacje z partnerami, pozyskiwać środki, prowadzić szeroko zakrojone działania, a nawet działać w zarządzie, więc nabywają kompetencje administracyjne, zarządcze itp.
We współpracy ze Związkiem Ochotniczych Straży Pożarnych RP napisaliśmy projekt pt. OSP Potencjał Młodych (2021 rok). W ramach tego projektu pokazujemy różne podejścia do MDP i OSP. Przygotowaliśmy poradnik, który jest dostępny na stronie internetowej, ale organizujemy też różne porady eksperckie i w tym roku byłem już w czterech albo w pięciu ochotniczych strażach pożarnych, opowiadając o tym, jak prowadzić młodzieżowe drużyny pożarnicze.
No właśnie, jak zatem prowadzić młodzieżowe drużyny pożarnicze?
Po pierwsze trzeba być przyjaźnie nastawionym do młodzieży i chcieć prowadzić taką drużynę. Opiekunowie MDP lub w ogóle strażacy w OSP powinni sobie uświadomić, jak szeroko pojęta powinna być działalność z młodzieżą. Większość OSP pokazuje dzieciom sprzęt, jak z niego korzystać, przygotowuje do zawodów, uczestniczy w świętach kościelnych i patriotycznych. To się oczywiście chwali, bo wychowujemy dobrych strażaków, patriotów. Wiele OSP mierzy się jednak z problemami związanymi z małą ilością członków, brakiem odpowiedniej kadry do zarządów OSP, czy ograniczonym budżetem. Wróćmy więc do pytania: „jak zatem prowadzić młodzieżowe drużyny pożarnicze?”. Moja odpowiedź jest następująca: zgodnie z potrzebami danej OSP, czyli szkolić przyszłych ratowników, ale również przygotowywać młodzież do prowadzenia organizacji, pozyskiwania środków, otwierać na występy publiczne, motywować do własnych inicjatyw, stwarzać przestrzeń do realizowania pomysłów, uczyć odpowiedzialności (np. powoływać organy młodzieżowe, które mają realny wpływ na funkcjonowanie MDP, przekazywać skarbnikom pieniądze do dyspozycji). Jeśli w ten sposób poprowadzimy MDP, to nie będziemy musieli obawiać się o przyszłość OSP.
Przejąłem MDP jeszcze w pandemii Covid-19, w 2021 roku. Moje założenie było takie, żeby przekazać młodym ludziom jak najwięcej tego, co wiem i potrafię. Mam za sobą ciekawe doświadczenia, poza tymi ratowniczymi, które mogą zmienić perspektywę młodzieżową w takiej miejscowości jak nasza, np.: współpracę z profesorem oksfordzkim Zbigniewem Pełczyńskim, Program Wizyt Liderskich w USA, pracę w Fundacji Szkoła Liderów, roczny wolontariat we Francji. W związku z czym wiem, jak poprowadzić warsztat z występów publicznych, zorganizować debatę oksfordzką. Robiliśmy takie debaty w MDP. Jedna z nich nosiła tezę ”Szkoła uczy”. Młodzież w takiej debacie jest podzielona na dwie grupy po cztery osoby, jedna strona, broniąca tezy i druga – opozycja. Uczestnicy rozmawiają naprzemiennie, po jednej osobie z każdej ze stron. Debaty pozwalają na chwilę refleksji, a dzięki takim ćwiczeniom młodzież potrafi nawet samodzielnie prowadzić spotkania.
To też uczy takiej dobrej rozmowy, o którą w Polsce ciężko, że można się różnić, że trzeba wysłuchać drugą stronę, że są różne argumenty….
To też pokazuje, że możemy się różnić, a jednocześnie rozmawiać na argumenty.
Inną wartościową z mojej perspektywy rzeczą są inspiracje od innych. Zapraszam zawodowych strażaków z Państwowej Straży Pożarnej na spotkania z MDP, ale również znajomych, których uważam za cenne źródło wiedzy. Niedawno zorganizowałem zbiórkę z politologiem, który napisał doktorat z historii międzyrzeckich Żydów. Spotkanie było połączone z grą terenową. Dałem młodzieży pięć haseł związanych z miejscami w Międzyrzecu Podlaskim. Musieli je znaleźć, zrobić sobie tam zdjęcie i wysłać do mnie jako potwierdzenie. Potem wrócili do strażnicy i tam już czekał na nich dr Mateusz Borysiuk, który opowiedział, jakie znaczenie miało każde z tych miejsc.
Spotkania drużyny mamy raz w tygodniu, w sobotę o 12.00 i trwają około dwóch godzin. Jednak więcej możemy zrobić podczas biwaków czy obozów, bo mamy wówczas około ośmiu godzin dziennie. Podczas kilkudniowych wyjazdów mogę przekazać dzieciom i młodzieży wiele kompetencji pożarniczych i innych miękkich umiejętności, na które nie starcza zwykle czasu podczas spotkań cotygodniowych.
Co na przykład robicie?
Dzielimy młodzież na grupy, dostają różne zadania, np. z pierwszej pomocy. Bandażują, usztywniają, ćwiczą na nowoczesnych fantomach, które można podłączyć do telefonu i widać wówczas, na jakim poziomie jest wykonywane zadanie.
Szukamy różnych metod motywujących młodzież. Mamy np. kartę osiągnięć. Na tej karcie jest 100 kwadracików na osiągnięcia, po każdych 20 kwadracikach uczestnik dostaje medal (naklejkę). Pierwszy medal to Amator, potem – Brązowy, Srebrny, Złoty i na końcu jest Człowiek Legenda. Młodzież sama wymyśla zadania do realizacji. W trakcie obozu wiele osób, by zdobyć status Człowieka Legendy, uciskało 3000 razy poprawnie fantoma, robiło 200 pompek, czy 1000 pajacyków.
Co zrobiliśmy w tym roku? Młodzież postawiła sobie za cel spotkania z innymi młodzieżowym drużynami pożarniczymi z okolic. Ostatnio skończyliśmy wspólne, pięciodniowe Manewry Młodzieżowych Drużyn Pożarniczych. Zaprosiliśmy młodzież z czterech jednostek. W trakcie tych manewrów – półkolonii – uczyliśmy się ratownictwa wodnego, pływaliśmy na łodziach wiosłowych, było spotkanie z ratownikiem. Drugiego dnia ćwiczyliśmy pierwszą pomoc, trzeciego – pożarnictwo, czwartego – ratownictwo techniczne. Firma Filipiuk Autokasacja udostępniła nam samochód, który mogliśmy pociąć. Dzieci też brały w tym udział. Patrzyły, jak się rozbija szyby w aucie, bo inaczej postępuje się z przednią, a inaczej z bocznymi. Uczyliśmy je, jak profesjonalnym sprzętem wydobywać osoby poszkodowane z samochodu. Piątego dnia zrobiliśmy grę terenową, która podsumowała te wszystkie szkolenia z elementami ratowniczymi.
Założyłem sobie, że zorganizuję obóz koło Zakopanego, który cenowo będzie dostępny dla wszystkich członków MDP. W związku z tym już w styczniu zaczęliśmy zbierać elektrośmieci. Chcę tu zaznaczyć, że do wszystkiego, co robię, angażuję młodzież. To oni zajmują się realizacją pomysłów. Moim zadaniem jest ich wspierać i kontrolować cały proces. Mamy radę Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej, w której jest dowódca, zastępca, skarbnik i kronikarz drużyny. Spotykam się z radą i wówczas wspólnie decydujemy o różnych rzeczach, np. o tym, czy wchodzimy w projekt zbiórki elektrośmieci. Zanim podpisaliśmy umowę z Zarządem Głównym Związku OSP RP, zwołałem zebranie, na którym zapytałem, czy ktoś chce się zaangażować. Gdyby nie chcieli, to do naszego udziału w projekcie by nie doszło. Ich zadaniem jest prowadzenie dyżurów w wyznaczonym dniu odbioru elektrośmieci. Do połowy roku zarobiliśmy na nich ok. 2000 złotych.
Obecnie każdy z dwóch skarbników w MDP jest odpowiedzialny za około 600 złotych. Zależy mi na tym, aby we współpracy z radą zarządzali tymi pieniędzmi. W szkole nie zdobędą takiego doświadczenia.
Ostatecznie na obóz uzbieraliśmy około 20 tysięcy złotych, dzięki czemu koszty wakacji będą dużo niższe. Większość osób, która jedzie, jeszcze nie była w Zakopanem. Chcemy spędzić tam ciekawie dwa tygodnie. W ramach tego wyjazdu mamy zaplanowanych pięć dni z przewodnikami, w trakcie wyjazdu pokażemy też, jak wygląda pierwsza pomoc w górach. Generalnie będzie to obóz kondycyjny, bo głównym zajęciem będą wędrówki po Tatrach. Ratownictwo górskie, wysokościowe będzie taką wartością dodaną tego wyjazdu.
Czy sposób w jaki pan prowadzi Młodzieżową Drużynę Pożarniczą „Stołpno” jest pana liderskim projektem, czy ktoś panu doradza?
To są moje ambicje. Mam świadomość tego, że ta młodzież będzie później zarządzała OSP. Ktoś zawsze zostaje. Mógłbym już policzyć cztery pokolenia, które przeszły przez naszą MDP. Kiedy młodzi osiągają wiek 18 lat, już nie są w MDP i decydują, czy chcą dalej działać jako strażacy.
Zależy mi na podniesieniu jakości działań w młodzieżowych drużynach pożarniczych. Najpierw testuję różne rozwiązania u siebie, później pokazuję innym OSP, jak to wygląda w praktyce – co robić, żeby nie wypalić się w tej wolontariackiej pracy opiekuna. Przykład stanowi rada MDP, która może przejąć część obowiązków. Młodzi uczą się odpowiedzialności, a ja jestem trochę odciążony. Ufam im, nie boję się wpadki, bo porażki uczą, a osiągnięte cele motywują. Staram się to równoważyć, powierzać zadania, które są możliwe do wykonania. A jeśli się nie uda, to sprawdzamy, dlaczego się nie udało, co można było zrobić inaczej. Wyciągamy z tego lekcje na przyszłość.
To wspaniała edukacja, tego dzieci nie nauczą się w edukacji powszechnej, bo jednak nasza szkoła nie toleruje porażek i błędów, tzn. za nie karze….
System ocen powoduje, że wyrywkowe umiejętności dzieci rozmieszczone są na skali od jedynki do szóstki. Zwykle w szkole tylko dobre oceny motywują. Natomiast ja staram się traktować te jedynki jako naukę, pokazywać, że zarówno w sukcesie, jak i porażce jest wartość. Bo w dorosłym życiu, np. w poważnych firmach, jeżeli jakiś pracownik miał za sobą ileś porażek, to oznacza, że zdobył doświadczenie. Wie, jak poprowadzić projekt omijając pewne problemy, staje się skutecznym pracownikiem. Natomiast w szkole ta jedynka jest negatywną, demotywującą oceną.
W MDP uczymy się na własnych potknięciach i to jest ważne. Stwarzam warunki do tego, żeby młodzież mogła to wszystko robić bez poczucia, że zawsze musi osiągać sukces. Mówię im, że to jest ich czas na popełnianie błędów. Później już takiego nie będzie.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
***
Jeśli chcesz wspierać działania OSP „Stołpno” dla młodzieży dołóż swoją cegiełkę na Patronite: https://patronite.pl/stolpno
Adam Paluszkiewicz: Nasze działania oparte są o nieodpłatną pracę członków OSP. Nasze granice są tam, gdzie kończą się wolny czas i pieniądze. Dzięki zbiórce na Patronite możemy zapewnić tak podstawowe rzeczy jak środki czystości, czy artykuły papiernicze. W tym roku dofinansowaliśmy ze zbiórki na Partonite półkolonie, Manewry MDP czy obóz w Zakopanem. Przy odpowiednim finansowaniu jesteśmy w stanie stworzyć warsztat technologiczny OSP dla młodzieży.