Rozmowa z Katarzyną Bącal, Sołtyską Pogwizdowa, Przewodniczącą KGW w Pogwizdowie.
Katarzyna Bącal opowiada o malowniczej wsi Pogwizdów w gminie Paszowice. Dzieli się historią miejscowości, wspomina jubileusze, jak 70. lecie koła gospodyń wiejskich, oraz przedstawia aktywność społeczności.
W rozmowie poruszane są tematy związane z turystyką, inwestycjami społecznymi oraz różnorodnymi inicjatywami, takimi jak questy czy imprezy festynowe. Sołtyska opisuje, jak mieszkańcy angażują się w organizację wydarzeń, dbają o miejscowe tradycje i rzemiosła.
Pogwizdów, mimo braku przyciągających tłumy atrakcji, pokazuje, że aktywna społeczność, inicjatywy lokalne i współpraca organizacji mogą przyciągnąć uwagę i tworzyć wyjątkową atmosferę we wsi. Katarzyna Bącal z dumą przedstawia osiągnięcia i działalność społeczności Pogwizdowa, ukazując, że mała wieś może być miejscem pełnym życia, kreatywności i współpracy.
Piotr Subotkiewicz, Witryna Wiejska: Proszę opowiedzieć o Pogwizdowie.
Katarzyna Bącal, Sołtyska Pogwizdowa, Przewodniczącą KGW w Pogwizdowie: Nasza wieś Pogwizdów położona jest w województwie dolnośląskim, w powiecie jaworskim, w gminie Paszowice, na urokliwym Pogórzu Kaczawskim w Sudetach. Jej początki szacowane są na 1202 rok. W związku z tym w 2002 roku świętowaliśmy 800-lecie wsi. Przy tej okazji, na skrzyżowaniu dróg powiatowych w kierunku Lipy i Bolkowa, w centralnym miejscu wsi, został zbudowany przez naszych mieszkańców w czynie społecznym pomnik upamiętniający to wydarzenie.
Później nasze KGW wspólnie z grupą seniorów urządziło też teren przed pomnikiem – został zagospodarowany zielenią i kwiatami. Pogwizdów, którego ostatnia niemiecka nazwa brzmiała „Langhelwigsdorf” – w tłumaczeniu „Długa Wieś”, leży w dolinie Małej Nysy, dokładniej mówiąc przy jednym z jej dopływów – Przyłęcznicy.
Do XIX w. wieś należała do jednej z najdłuższych tzw. ulicówek w okolicy, ponieważ rozciągała się na długości ok 5,5 km. Obecnie ostatni dom ma nr 65. Większość zabudowań mieszkalnych i gospodarczych pozostała po rodzinach niemieckich, które zamieszkiwały te tereny i zostały stąd przesiedlone do Niemiec po II Wojnie Światowej. W połowie XX wieku w naszym rejonie osiedlili się natomiast przesiedleńcy ze wschodu, w dużej mierze z okolic Lwowa, Gródka Jagiellońskiego, ale także spod Rzeszowa, północnej i centralnej Polski.
Pogwizdów to wieś z bogatą w wydarzenia historią, niegdyś bardzo zasobna, z cennymi zabytkami, zachowanymi w większości do dziś. To m. in. dwa kościoły, cmentarz ewangelicki z kaplicą rodową rodziny von Loesch, zabytkowe założenie parkowe zaprojektowane przez sławnego architekta Eduarda Petzolda, czy ruiny pałacu.
Aby podkreślić wartość i zaznaczyć pamięć o wielu ważnych obiektach i miejscach dla dziejów wsi wykonaliśmy tablice informacyjne w trzech językach: języku polskim, angielskim i niemieckim, tak by były dostępne również dla przyjezdnych gości. To była świetna inwestycja w rozwój miejscowości. Podsumowując króciutko: Pogwizdów to piękna, malowniczo położona wieś i tak od zawsze ją przedstawiałam, nawet w liceum i na studiach. W tym miejscu i w jego mieszkańcach tkwi ogromny potencjał i dobroć ludzka. Żeby się o tym przekonać, trzeba tutaj osobiście przyjechać.
Niedawno obchodziliście w Pogwizdowie również inną rocznicę – 70. lecie lokalnego koła gospodyń wiejskich. Jak się udała uroczystość?
Piękniejszego jubileuszu nie mogłybyśmy sobie wymarzyć, to była wyjątkowa uroczystość, podsumowująca historię, działalność i osiągnięcia naszego koła.
Członkinie Koła Gospodyń Wiejskich Pogwizdów.
Koło Gospodyń Wiejskich Pogwizdów powstało w 1953 roku, więc nie lada wyzwaniem było przypomnienie sobie wydarzeń sprzed tylu lat. Trzy panie, które na przestrzeni kilkudziesięciu lat piastowały funkcje przewodniczących koła, niestety dziś już nie żyją, więc nie było łatwym zadaniem zebranie wspomnień i materiałów dot. działalności koła. Jednakże nie poddałyśmy się i w tym celu organizowałyśmy zebrania, burze mózgów i próbowałyśmy sobie przypominać wydarzenia i odtworzyć historię działalności sprzed lat. Podczas jubileuszu, na scenie w świetlicy wiejskiej w Pogwizdowie zaprezentowałyśmy historię naszego koła w formie aktorskiego przedstawienia.
A działy się wtedy ciekawe rzeczy – na początku przedstawiciel z powiatu powiedział, że jeśli we wsi założone zostanie koło gospodyń wiejskich, to panie otrzymają pralkę Franię w celu usprawnienia im pracy i nie będą musiały już używać blachy falistej. Ta pralka będzie wypożyczana – będzie u jednej gospodyni 2-3 dni i później dostanie ją kolejna chętna pani. Następnie koło organizowało kursy szycia na maszynie, sprzedaż kurczaków i paszy oraz cotygodniowe zabawy wiejskie. Te wszystkie formy aktywności koła, od początku jego powstania, udało nam się zaprezentować w naszym przedstawieniu. Dziewczyny z KGW spisały się mistrzowsko. Co jedna Pani to lepsza aktorka.
Pogwizdów położony jest w Pogórzu Kaczawskim w Karkonoszach. To są bardzo ładne tereny. Czy Pogwizdów jest wioską turystyczną? Czy do Was przyjeżdża się na wakacje?
Tak, zdarzają się takie wizyty, a sam Pogwizdów na mapie wiosek tematycznych widnieje jako wioska tradycji i rękodzieła. Mamy też bazę noclegową. Dwa gospodarstwa agroturystyczne prowadzone przez mieszkańców oraz schronisko młodzieżowe, które jest prowadzone przez Centrum Kultury w Paszowicach, gdzie jest 26 miejsc noclegowych z zapleczem kuchennym. To właśnie tam ulokowani byli uchodźcy z Ukrainy w 2022 r., dla których również organizowaliśmy różne inicjatywy, by odciągnąć ich od smutnych wydarzeń w ich ojczystym kraju. Schronisko chętnie odwiedzają także harcerze. Czasem przyjeżdżają tutaj na kolonie, wakacje i na ferie zimowe.
Muzeum Dawnej Wsi – izba pamięci.
W budynku schroniska znajduje się też Muzeum dawnej wsi – nasza izba pamięci. Eksponowane są tam różne przedmioty codziennego użytku i elementy ubioru, przekazane przez starszych mieszkańców. Kilkanaście lat temu pozyskał je p. Marek Olszewski – ówczesny dyrektor szkoły podstawowej w Pogwizdowie, żeby były skupione w jednym miejscu i ocalone od zapomnienia, a także, aby przybliżały historię kolejnym pokoleniom. W ten sposób upamiętniamy dawne czasy – jak się kiedyś pracowało, jakich narzędzi się używało.
Wprawdzie może jeszcze nie jesteśmy aż tak mocno rozwinięci turystycznie, ale cały czas próbujemy rozwijać się właśnie w tym kierunku. Zbudowaliśmy np. gigantyczną drewnianą ławkę o nazwie „Wygwizdówka”, która stała się naszym hitem. Ludzie przybywają z różnych stron – na pieszo, rowerami, quadami czy samochodami, biwakują tam i robią sobie pamiątkowe zdjęcia – zarówno na ławce, jak i z ławki, upamiętniając piękne okoliczne krajobrazy, roztaczające się wokół wsi.
To nie jest taka zwykła ławka. Siedzisko ma wysokość ponad 2 m, a sama konstrukcja jest długości 4, jak nie więcej. Tak więc robi wrażenie, jak mawia młodzież. Ławkę udało nam się stworzyć w zeszłym roku dzięki dofinansowaniu z programu Działaj Lokalnie. Ławka stanęła pod lasem w miejscu, skąd mamy świetny podgląd na całą okolicę – na wieś i pola, bo wioska ma charakter typowo rolniczy.
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w miejscowości Pogwizdów. Fot.: Paweł 'pbm’ Szubert (talk) – Praca własna, źródło: Wikipedia.
Oprócz ławki, mamy też piękny romański kościół pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego. To prawdziwa perełka na naszym terenie. Podobnie jak kościół pod wezwaniem Św. Jana i Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w niedalekiej Świerzawie, bardzo dobrze rozwinięty i przygotowany dla zwiedzających. To wspaniała perełka i obie świątynie są godne zobaczenia. Chcielibyśmy nasz kościół tak przygotować, żeby mógł być udostępniony dla turystów. Dzięki pozyskiwanym środkom z urzędu ochrony zabytków oraz urzędu marszałkowskiego udaje się sukcesywnie prowadzić prace restauratorskie i konserwatorskie w naszym kościele w Pogwizdowie. Jednakże nie ma co ukrywać, te działania wymagają dużego nakładu finansowego, ale nie będziemy się poddawać i może wspólnie z samorządem gminnym i poprzez udział w programach poświęconych odrestaurowywaniu zabytków, uda nam się kontynuować prace.
Czy Pani jest urzędującą sołtyską w pierwszej swojej kadencji? Jak została Pani wybrana?
Tak, to moja pierwsza kadencja. W Pogwizdowie ostatnim sołtysem był Pan Marian Felsztyński – mój wujek. Niestety z przyczyn zdrowotnych musiał zrezygnować z pełnienia funkcji w trakcie trwania swojej kadencji.
Na początku czerwca 2022 r. zorganizowaliśmy rodzinny festyn charytatywny – dużą imprezę plenerową na naszej słynnej Polanie pod Gwiazdami nad stawem. Udało nam się zebrać środki finansowe na rehabilitację sołtysa, dzięki różnym licytacjom, które tam przeprowadziliśmy oraz dzięki wsparciu lokalnych firm i organizacji społecznych. Udało się postawić go na nogi – pomalutku już chodzi i wraca do formy.
Pod koniec września 2022 r. zwołane zostało zebranie wiejskie z Wójtem Gminy Paszowice i przedstawicielami gminy, podczas którego wpłynęła rezygnacja dotychczasowego sołtysa. Niestety nie było łatwo wyłonić jego następcę, ponieważ nikt ze zgromadzonych za bardzo nie chciał się zgodzić, by pełnić tę funkcję.
Padały różne kandydatury, mieszkańców w różnym wieku, z różnym doświadczeniem, moja kandydatura też została zgłoszona „między wierszami”. Nie do końca chciałam się zgodzić. Bałam się, że to 5 lat, że nie dam sobie rady, że trzeba będzie poświęcić dużo czasu, a ja – od 2016 r. jestem przewodniczącą KGW, dużo przebywałam w delegacji i nie było mnie na miejscu, dodatkowo miałam też inne zobowiązania.
Z drugiej strony zdawałam sobie z tego sprawę, że dla nas, dla tak aktywnej od wielu lat wioski, dla tych wszystkich wspaniałych czynów społecznych, najgorsze byłoby, gdybyśmy zostali bez sołtysa. Miejscowość i mieszkańcy wiele by na tym stracili. Z tego względu było mi żal, a ówczesny stan rzeczy mnie zasmucił i mocno zaniepokoił. Bo jesteśmy aktywną społecznością, dużo też dokonaliśmy na przestrzeni lat, dzięki działaniom poprzednich sołtysów, organizacji oraz mieszkańców.
W trakcie zebrania ogłoszono 10 minut przerwy. W tym czasie wiele zostało wyjaśnione i okazało się, że wybory odbywają się w trakcie trwającej kadencji, więc do jej końca zostaje tylko półtora roku. Wtedy zgodziłam się przyjąć funkcję sołtyski i już teraz minął rok, od kiedy ją sprawuję.
To świetnie, że się Pani zgodziła. Słyszałem, że nie zawsze tak jest, że są chętni na stanowisko sołtyski czy sołtysa.
To prawda, nie jest łatwo znaleźć chętną osobę na piastowanie funkcji sołtysa. Tak jak wspomniałam wcześniej, jeśli w danej wsi nie będzie osoby chętnej do pełnienia funkcji sołtysa, to wieś zostanie bez swojego przedstawiciela i lokalnego gospodarza.
W obecnych czasach ludzie często są roszczeniowi i nie zawsze chętni do pracy społecznej, a nie ma się co oszukiwać, że w głównej mierze funkcja sołtysa opiera się na działaniach społecznych we współpracy z organizacjami społecznymi i mieszkańcami, poświęcaniu siebie i swojego czasu, pracy dla innych. Nie każdy się na to godzi, nie każdy czuje taką potrzebę działania, co również należy zrozumieć. Nie każdy ma w sobie duszę społecznika.
Poza tym ludzie mają różne przeświadczenie na temat funkcji sołtysa, jego zadań i obowiązków. Miałam już takie przypadki, że ludzie pytali mnie, czy zawiozę ich gdzieś, czy odbiorę z jakiegoś miejsca – jak gdyby funkcja sołtysa była równa funkcji kierowcy. Podczas spotkań dla sołtysów, w których uczestniczyłam, koleżanki i koledzy też opowiadali różne historie na ten temat, niestety również nie zawsze miłe.
Czasem zdarzają się zgłoszenia spraw, na które sam sołtys nie ma wpływu, przekazuje je oczywiście wedle możliwości i właściwości do dalszego rozwiązania, ale niektórzy myślą, że to zadanie sołtysa, że sołtys wszystko może i o wszystkim wie. Sołtys często nie jest powiadamiany o sprawach i działaniach na terenie swojej wsi, nad którymi pieczę stanowią wyższe instytucje. Wtedy mieszkańcy dziwią się, jak to jest możliwe, że sołtys czegoś nie wie – ano tak bywa.
Ale i tak jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Dla niektórych, co by się nie robiło, to i tak będzie źle, więc jednak pozostaje robić swoje. Łatwo jest krytykować, ale jednak miło by było, gdyby ludzie bardziej doceniali się wzajemnie, podejmowali się realizacji wspólnych projektów, wyciągali do siebie pomocną dłoń i malutkimi krokami angażowali w działania wiejskie, wówczas sołtys miałby łatwiejszą rolę i poczucie wsparcia.
Na szkoleniu dla sołtysów i liderów wiejskich usłyszałam w trakcie wypowiedzi jednej sympatycznej pani sołtyski ciekawe zdanie, mianowicie: sołtys tyle może, ile mu wieś pomoże – o, i coś w tym jest. 😊
Ludzie niezbyt często wiedzą, czym jest funkcja sołtysa. Nie zawsze wiedzą, że to jest funkcja społeczna.
Dokładnie, zgadza się, pracy społecznej jest dużo, a i tak znajdą się osoby, które powiedzą, że sołtys ma robić, bo ma za to płacone. Zaznaczyć tutaj należy, że chyba nie do końca o to w tym wszystkim chodzi. Poza tym różne są diety dla sołtysów i inne uwarunkowania w różnych częściach kraju. Niektórzy mają nawet telefony służbowe, są też gminy, w których sołtys np. nie ma diety miesięcznej, ale za to otrzymuje zapłatę za obecność na sesji rady gminy. Jak widać – co kraj, to obyczaj. Każdy ma inne doświadczenia. Fajnie by było, gdyby te zasady dotyczące funkcji sołtysa zostały ujednolicone dla całego kraju.
Obecnie jest taka sytuacja, że wszędzie jest inaczej. Czasami sołtyski i sołtysi nie dosyć, że pracują społecznie, to muszą jeszcze do tego dokładać.
Tak, bywa i tak. Poświęca się swój czas, swoje środki, angażuje bliskich do pomocy, a i tak napotyka się czasem krytykę. Najczęściej krytykują osoby, które nie angażują się w życie wsi i w projekty dla dobra ogółu. Ale tak to już bywa.
Wracając jeszcze do diety sołtysa, są też sytuacje odmienne w innych regionach Polski, gdzie wypłacana dieta jest rzędu, powiedzmy 900 zł i jeśli ktoś już jest którąś kadencję sołtysem, to pilnuje tego, żeby nie oddać tej funkcji.
Nie zawsze rola społecznika też przekłada się na tę funkcję. Często też może się zdarzyć, że idą za tym pieniądze. Trzeba być jednak dobrej myśli, że w ludziach, którzy podejmują się pełnienia tej funkcji, tkwi iskierka społecznika i wola działania, a nie patrzy się jedynie przez pryzmat dodatkowego zastrzyku finansowego bez zaangażowania na rzecz swojej miejscowości i społeczności lokalnej.
Jest to ważny temat, o którym należy rozmawiać. Podobnie jak Fundusz sołecki, który nie wszędzie jest wyodrębniany. Czy w Pogwizdowie nim dysponujecie?
Obecnie mamy fundusz do dyspozycji, lecz przez kilka lat go nie mieliśmy. Była taka sytuacja, że chciano zlikwidować naszą szkołę podstawową. Wówczas podawano, że nie będzie funduszu sołeckiego, ponieważ gmina musi utrzymać szkołę w Pogwizdowie i to było jednym z argumentów za odwołaniem funduszu sołeckiego we wszystkich wioskach w gminie.
W ten sposób inne wioski nastawiono przeciwko nam. Jako, że my nie pozwalamy na zamknięcie szkoły i chcemy, żeby za wszelką cenę funkcjonowała. Za to inne wioski nie będą miały funduszu. Tak było i taki stan rzeczy trwał kilka lat. Ostatecznie fundusz sołecki w gminie został przywrócony, a szkołę też nam się udało obronić.
W jaki sposób decydujecie o tym, na co będzie on przeznaczony?
Organizujemy zebrania, spotykamy się z radą sołecką, omawiamy potrzeby, pojawiają się pewne pomysły na działania korzystne dla całej społeczności, które zapisujemy i następnie przekazujemy na zebraniu wiejskim. Mieszkańcy zgłaszają również swoje propozycje, po czym rozpoczyna się dyskusja i na koniec głosowanie.
Dbamy przy tym, by każda organizacja otrzymała dofinansowanie na swoją działalność. Mamy zespół ludowy, koło gospodyń wiejskich, radę parafialną, OSP, Szkołę Podstawową im. Wł. St. Reymonta i Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Sołectwa Pogwizdów. Każda organizacja opowiada o swoich planach i zapotrzebowaniu i to właśnie na tej podstawie możemy rozdysponować środki z funduszu, włączając w to również ogólne plany i potrzeby całej społeczności lokalnej.
Na przykład w tym roku dzięki środkom z funduszu sołeckiego zespół zakupił nowy materiał i uszył eleganckie bluzki do strojów. KGW zakupiło stoły i ławki cateringowe oraz namiot. OSP dołożyła do puli środków na ogrodzenie wokół remizy strażackiej. Wspólnymi siłami zrobiliśmy mały remont świetlicy, wycyklinowaliśmy starą podłogę, remont toalet, pomalowaliśmy ławki, schody i przód sceny, a także kupiliśmy materiał na zasłony na wszystkie okna w świetlicy oraz materiał na kurtynę.
Świetlica gra bardzo ważną rolę w życiu wsi. Widziałem, że Pani często publikuje ogłoszenia o organizowanych przy różnych okazjach zebraniach w świetlicy. Wiele sołtysek i sołtysów, z którymi rozmawiałem, nie ma świetlicy. Życie zamiera w wiosce, kiedy nie ma miejsca spotkań.
Ma Pan rację, słyszałam o wioskach, które nie mają w ogóle świetlicy wiejskiej, co po części blokuje im pracę, ale nie w takim stopniu, by nie można było się realizować. Dla nas świetlica jest szczególnie ważna. To miejsce zebrań naszych lokalnych grup społecznych, organizacji uroczystości, występów artystycznych czy spotkań integracyjnych.
Ostatnio właśnie dzięki środkom z funduszu sołeckiego zakupiliśmy materiał na kurtynę sceniczną do świetlicy. To nasz hit – mamy kurtynę na naszej scenie, a wspomnieć należy, że wiele lat temu kurtyna już tam była, więc powróciliśmy do tamtych czasów. Przy okazji dopowiem, że powstanie tej kurtyny to również kolejny przykład czynu społecznego naszej społeczności.
Konstrukcję pod kurtynę zbudowali nasi panowie. W naszej ekipie, w radzie sołeckiej i w stowarzyszeniu mamy same „złote rączki”. Mamy grupę fachowców, którzy potrafią szybko zrobić różne rzeczy. Wystarczy czasem rzucić hasło i już działamy. Panowie już wcześniej mieli pomysł na tę kurtynę, powróciliśmy wspólnie do tematu, uzgodniliśmy kolor materiału, a oni później zbudowali konstrukcję. Pani z rady sołeckiej zszyła materiał na kurtynę, później nastąpił montaż. Przygotowano również takie patyczki do kurtyny, aby można było ją łatwo rozsuwać i zasuwać. Efekt końcowy jest piękny, a świetlica stała się miejscem bardzo eleganckim.
Wygląda na to, że macie w Pogwizdowie bardzo aktywne sołectwo. Jest koło gospodyń wiejskich, zespół ludowy, ochotnicza straż pożarna, rada parafialna i stowarzyszenie. Ile osób mieszka w sołectwie?
Według stanu z maja 2022 r. Pogwizdów liczył 421 mieszkańców. Nie angażują się wszyscy, często mamy bardzo małą frekwencję na zebraniach wiejskich (w innych miejscowościach jest podobnie), ale naszą aktywność widać po naszej działalności.
Czyli fajnie się u Was żyje?
Tak, żyje się tutaj dobrze.
Czy Pani pochodzi z tych stron, czy przyjechała Pani z innego rejonu?
Ja pochodzę stąd, a moi dziadkowie od strony taty pochodzą spod Rzeszowa, natomiast moja mama spod Krakowa.
W Pogwizdowie działa zespół ludowy o nazwie Kukułeczki, który ostatnio wystąpił we Wrocławiu na dużym koncercie. Proszę o tym opowiedzieć.
Zespół ludowy „Kukułeczki” wystąpił w tym roku w Operze Wrocławskiej na Festiwalu Tradycji Dolnego Śląska. Panie zakwalifikowały się spośród 50 zgłoszonych zespołów. Powiedzieć tutaj należy, że to nie pierwszy raz, kiedy Kukułeczki brały udział w tym festiwalu. W tym roku pojechał od nas pełen autobus, aby im kibicować – niemal 50 osób łącznie z przedstawicielami gminy Paszowice. Na deskach opery zespół pięknie wystąpił i wspaniale zaprezentował Sołectwo Pogwizdów.
Zespół ludowy Kukułeczki – XIV Festiwal Tradycji Dolnego Śląska – Opera Wrocławska.
Ile osób liczy zespół?
Zespół liczy ok. 15 osób. Są trzy instrumenty – akordeon, bęben i tamburyn. Na akordeonie gra niesamowicie utalentowany pan Piotr, który swój talent dzieli również z innymi zespołami w okolicy i z nimi trenuje. Większość członków zespołu pochodzi z Pogwizdowa, kilka osób pochodzi z Lipy, muzykanci i pani Halina, kierowniczka zespołu dojeżdżają do nas, przy czym pani Halina wiele lat mieszkała w Pogwizdowie.
Jakie zajęcia odbywają się w świetlicy?
To miejsce organizacji zebrań wiejskich, ogólnych uroczystości dla społeczności lokalnej, ważnych wydarzeń, wspólnych okolicznościowych spotkań. Mogą się tam spotykać również mieszkańcy i członkowie naszych lokalnych organizacji. Korzystamy ze świetlicy jako koło gospodyń wiejskich, dwa razy w tygodniu są też zajęcia świetlicowe dla dzieci. Swoje próby robi tu również zespół ludowy „Kukułeczki”.
Spotykają się tam też nasi panowie oraz młodzież i grają w tenisa stołowego. Tradycyjnie odbywa się to w piątki, w okresie jesienno-zimowym. W zeszłym roku z pieniędzy, które zdobyliśmy jako nagrodę w konkursie, zakupiliśmy nowy stół do ping-ponga i teraz mamy dwa. Pozwoliło nam to nawet na organizację turnieju tenisa stołowego o puchar Sołtysa Pogwizdowa w dwóch kategoriach – dla dzieci i dorosłych. Turniej podzieliliśmy na dwa dni, a świetlica zamieniła się wówczas w halę sportową z widownią na scenie.
Co to był za konkurs?
„Piękna Wieś Dolnośląska”, organizowany przez Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego. Nagrodę zdobyliśmy w kategorii „Najpiękniejsza wieś”. Wspomnieć należy, że nie chodziło o walory estetyczne. Domy w większości są poniemieckie, a zabudowania różnej wielkości i w różnym stanie. Dawniej, kiedy mieszkańcy zostali tutaj przesiedleni panowało takie przeświadczenie, że nie można nic robić, remontować domów, naprawiać ogrodzeń, bo Niemcy wrócą, wszystko zabiorą i trzeba będzie iść dalej, szukać nowego miejsca do życia.
Komisja konkursowa brała pod uwagę w dużej mierze lokalną aktywność, działania i rozwój. 3 lata temu w 2020 roku, w czasie pandemii, w wersji wirtualnej konkursu we współpracy z gminą Paszowice, która zgłasza sołectwa do udziału w konkursie „Piękna Wieś Dolnośląska”, zdobyliśmy III miejsce.
Rok temu – 6 października gościliśmy w Pogwizdowie komisję konkursową, a następnie pod koniec listopada ogłoszono wyniki. W organizację przyjęcia komisji w Pogwizdowie zaangażowało się wiele osób ze wszystkich organizacji lokalnych u nas działających.
To był bardzo wyjątkowy i ważny dla nas dzień, bowiem według regulaminu mieliśmy jedynie 2 godziny, żeby się zaprezentować – „na zewnątrz”, czyli przedstawić wieś oraz „wewnątrz”. Po wizycie w terenie spotkaliśmy się w świetlicy wiejskiej, gdzie komisję śpiewem przywitał zespół w asyście naszych organizacji, wolontariuszy, społeczników, samorządu gminnego oraz partnerów, z którymi współpracujemy.
Przygotowania i dzień przyjęcia komisji były bardzo intensywne i ostatecznie wspólnymi siłami zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Zdobyliśmy wówczas II miejsce – różnica w stosunku do I miejsca była minimalna. Ta wygrana była dla nas wielką radością i docenieniem dotychczasowej pracy wielu osób na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Wspaniałe przeżycie.
No to w kolejnej edycji będzie już miejsce pierwsze.
Być może, postaramy się. Dla nas to drugie miejsce było jak pierwsze – niczym największa wygrana. 🙂
Komisja doceniła waszą aktywność. Nie w każdej wiosce działa kilka organizacji i przeprowadzane są różnorodne działania. Na przykład questy, o których czytałem na facebookowym profilu Pogwizdowa.
Organizujemy dwie wersje questów, bowiem grę można przejść wg wskazówek na ulotce lub w wersji mobilnej – z telefonem w ręku. Biorą w nich udział mieszkańcy, uczniowie naszej szkoły, grupa świetlicowa dzieci, które uczestniczyły też w ich tworzeniu. Również przyjezdni – mieliśmy wpisy z różnych miejsc, m.in. z Poznania, Brzegu, Oleśnicy, Wrocławia czy Dzierżoniowa. Jest to świetna forma aktywności i poznawania mniejszych i większych miejscowości, ich dziejów, historii mieszkańców i innych fantastycznych tematów, stając się bardzo popularnym sposobem spędzania czasu i zwiedzania. Dla samej miejscowości – jest kolejną atrakcją, przyciągającą turystów i szansą na jej odkrycie.
Nasz region i generalnie Dolny Śląsk to piękne tereny. To kraina zamków i pałaców. Niedaleko mamy też Karkonosze i Krainę Wygasłych Wulkanów, a nadmienić należy, że trwają starania, aby Geopark Kraina Wygasłych Wulkanów został wpisany na listę UNESCO. Mocno trzymamy kciuki za powodzenie tego projektu. Dodatkowo powstała Kaczawska Sieć Współpracy. Jest to grupa niezależnych artystów, edukatorów, geologów oraz pasjonatów regionu, która zrzesza sieć obiektów agroturystycznych, zagród edukacyjnych, restauracji i innych obiektów, które zlokalizowane są w okolicy, właśnie w Górach Kaczawskich.
Te grupy przygotowują różnorodną ofertę na sezon wakacyjny, ferie zimowe, okresy wokół różnych świąt, ale również na co dzień. W ten sposób jedno napędza drugie i ludzie bardzo chętnie tutaj przejeżdżają. Questy wspaniale się w to wszystko wkomponowują.
To jest wymowna sytuacja – nie ma tutaj przyciągających tłumy zabytków, nowoczesnych obiektów turystycznych, a jednak sama wasza aktywność, powoduje odzew. Nagle zaczyna się coś dziać, dostajecie nagrody, za nagrody się coś kupuje, to nakręca kolejne działania. Gratuluję takiej postawy, bo to bo nic trudnego zrobić coś, gdy wszystko jest pod ręką, a zrobić coś gdzieś, gdzie nie ma zaplecza, to jest inna sytuacja.
KGW Pogwizdów ma już 70 lat. Czy jest nastawione na organizację imprez? Tak jak to się kojarzy, że jak jest koło gospodyń, to na ogół robi jakieś poczęstunki przy różnych okazjach.
Bywa i tak, ale to nie jest nasza główna działalność. Ja bym tego tak nie nazwała. Kiedy organizujemy festyny plenerowe, to odbywają się zawsze w tym samym miejscu – na „Polanie pod Gwiazdami”. Jest to urokliwe miejsce położone między świetlicą a stawem. Mamy tam zewnętrzną scenę, na której występuje również nasz zespół ludowy Kukułeczki.
U nas w Pogwizdowie funkcjonuje to tak, że jeśli organizujemy festyny, to każda organizacja bierze w tym udział. Nie ma żadnych wykluczeń. Każda organizacja jest w coś zaangażowana.
Najpierw powstaje idea, rzucamy hasło, datę i działamy. Później spotykamy się, zwołujemy szybko akcję porządkową. Nasi chłopcy już wiedzą, że na przykład, jeśli festyn organizujemy w sobotę, to spotykają się w piątek, żeby przewieźć tam namioty – mamy dwa takie duże, które rozstawiają wraz ze stołami i ławkami, ponieważ takie wyposażenie też musimy przechowywać gdzieś indziej, bo tam bezpośrednio na polanie nie ma na to miejsca i warunków.
Wtedy wystarczy rzucić hasło i już każdy wie, co ma robić. Ustalamy jedynie miejsca, kto, gdzie ma być. To jest bardzo fajne, że każdy wie, co ma robić. Wiele osób bierze w tym udział i jest zaangażowanych w organizację. Jest kilka stoisk gastronomicznych przygotowanych przez pogwizdowskie organizacje. Szkoła też ma swoje stoisko, żeby zarobić na swoje potrzeby. Tym zajmuje się głównie aktywna rada rodziców, więc dodatkowo jeszcze rodzice są zaangażowani, np. pieką ciasta na ten cel.
Podczas festynu KGW wystawia na scenie jedną z 3 bajek, które mamy opracowane. Mamy też przygotowane tańce integracyjne, które stanowią następną część programu. Występują oczywiście uczniowie z naszej szkoły ze swoim przedstawieniem i piosenkami. Następnie przychodzi kolej na występ naszego zespołu ludowego „Kukułeczki”.
Kolejną organizacją, która bierze udział w festynach jest Ochotnicza Straż Pożarna w Pogwizdowie. Od kilku miesięcy OSP ma już dwa fajne wozy strażackie – jeden mniejszy, drugi większy. Na polanie nad stawem prezentują swoje wozy, wykonują pokaz sprawnościowy, a jak jest ciepło, robią dodatkowo kurtynę wodną, co jest wielką frajdą dla dzieci, ale i dla dorosłych.
Mamy też rower wodny dla chętnych, aby popływać po stawie. W miejscowości funkcjonuje również towarzystwo miłośników wędkarstwa i w zwyczaju mamy, że w dzień festynu rano odbywają się rodzinne zawody wędkarskie, w których biorą udział dzieci wraz z osobą dorosłą z rodziny. Zawody trwają średnio 3 – 4 godziny, a my w tym czasie po cichutku już działamy na polanie, żeby wszystko przygotować. Później podczas festynu oficjalnie ogłaszamy wyniki i wręczamy nagrody. Tak to pokrótce u nas wygląda. Każdy, kto tylko chce, ma w tym swój udział.
Czy często odbywają się takie imprezy?
Zawsze robimy dwie duże imprezy w ciągu roku. Pierwsza to festyn rodzinny z okazji Dnia Dziecka, Mamy i Taty. Druga – to dożynki wiejskie.
Organizowaliśmy dodatkowo jeszcze kilkakrotnie piknik podsumowujący działania w ramach programu Działaj Lokalnie. Oprócz imprez plenerowych organizujemy tematyczne, związane z ważnymi świętami uroczyste spotkania w świetlicy wiejskiej, gdzie organizacja wygląda podobnie, nie ma jedynie prezentacji wozów strażackich i grilla. 😊
Czasem nasz wiejski kalendarz jest pełen różnych wydarzeń, spotkań i uroczystości – ogólnych dla całej społeczności lokalnej, projektów międzypokoleniowych czy skierowanych do różnych grup wiekowych. Ogółem mówiąc – dzieje się i nudy nie ma. 😊
Pogwizdów jest także od wielu lat otwarty i czujny, jeśli chodzi o trudne sytuacje życiowe, w jakich czasem znajdują się mieszkańcy lub jeśli ktoś zachoruje. W bardzo szybkim tempie organizowane są akcje, zabawy czy festyny charytatywne, aby tym osobom pomóc i okazać wsparcie.
Czy współpracujecie z innymi sołectwami?
Tak, współpracujemy z innymi sołectwami u nas w gminie, choć nie tylko w gminie. Mamy też zaprzyjaźnione koła gospodyń wiejskich, które gościły na naszym jubileuszu 70-lecia KGW.
W związku z tym, że Pogwizdów jest umieszczony na mapie wiosek tematycznych, jako wioska tradycji i rękodzieła przyjmujemy grupy studyjne na warsztaty, które prowadzi nasze KGW. Grupy przyjeżdżają z różnych zakątków Polski i możemy wymieniać doświadczenia.
Pogwizdów to wioska tradycji i rękodzieła – już wiem, że tradycję podtrzymuje zespół ludowy Kukułeczki. Czy zajmujecie się również rękodziełem?
Pogwizdów jest znany z rękodzielników i ludzi wielu talentów, uczynnych społecznie. W naszym KGW mamy panie, które specjalizują się w rękodziele. Kilka pań szydełkuje. Mamy też naszą kochaną seniorkę p. Anię, która wykonuje piękne kwiaty z bibuły. Jest pani, która specjalizuje się w ceramice, której mąż jest zdunem. Mają swoją pracownię i piec do wypalania. Właśnie wkrótce będziemy organizować tam warsztaty ceramiczne. Inna pani specjalizuje się w dekoracjach, w malowaniu i w wyżynaniu w drewnie, są wspaniałe gospodynie, kucharki i kucharze czy mistrzowie cukiernictwa.
Kolejne trzy panie zajmują się zielarstwem – z przymrużeniem oka mówimy o nich „babki zielarki”. Produkują własne octy, probiotyki, mydła czy maści. Mamy m. in. kilku pszczelarzy, kowali, stolarzy, budowlańców, muzykantów, gastronomów, myśliwych, mechaników, krawcowe, projektantów grafiki komputerowej, artystów, rzemieślników, rolników, utalentowanych sportowców.
Wiele osób posiada ukryte talenty. Mogliśmy się o tym przekonać podczas wystawy, która była owocem naszego pandemicznego projektu pt.: „Z wirusem walczymy – w Pogwizdowie galerię tworzymy”. Projekt realizowaliśmy w 2021 r. w ramach programu Działaj Lokalnie, właśnie w czasie pandemii. Chcieliśmy przeciwdziałać w ten sposób skutkom izolacji, która w tym czasie stała się naszą codziennością.
Daliśmy mieszkańcom możliwość aktywności i pozytywnego, mimo wszystko, spędzania czasu w bezpiecznych warunkach, we własnych domach. W naszym lokalnym sklepie zostawiliśmy pudełko z listą, na której każdy mógł wpisywać zapotrzebowanie na materiały potrzebne do stworzenia swojej pracy.
Regularnie zaglądałam do pudełeczka, zbierałam listy zakupów i następnie rozdysponowałam zakupione materiały wśród mieszkańców, według ich indywidualnych potrzeb. Na koniec projektu zrobiliśmy wystawę prac. Spotkaliśmy się na naszej polanie, zachowując środki ostrożności i odpowiednie odstępy.
Nasza galeria była imponująca – było dużo obrazów, gliniane figurki i naczynia, rękodzieło drewniane, prace wykonane na szydełku, dziergane, serwety, obrazy wykonane haftem krzyżykowym, a nawet makramy. Warto dodać, że uczestnikami projektu były dzieci, młodzież i dorośli. Na kolejnych imprezach plenerowych już w normalnych warunkach ponownie zaprezentowaliśmy wszystkie dzieła, a obecnie ozdabiają one wnętrze naszej świetlicy wiejskiej.
Jestem pod wrażeniem waszej energii i tego, że potraficie się zgrać, jako społeczność i wspólnie fajnie działać. Duża zasługa w tym liderki, czyli Pani sołtys. Czy w zewnętrznych projektach bierzecie udział, jako KGW?
Nie, to się dzieje jakoś tak zwyczajnie, ale też nie zawsze jest tak kolorowo, jak to się opisuje lub przedstawia na zdjęciach. Jako KGW jesteśmy kołem gospodyń wiejskich nie agencyjnym, czyli nie wpisanym do rejestru przy Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Przynależymy do Regionalnego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych w Legnicy. W związku z tym nie mamy własnej osobowości prawnej i nie mamy odgórnego dofinansowania działalności, ale nie przeszkadza to w niczym, żeby funkcjonować.
Mamy we wsi Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Sołectwa Pogwizdów, które ma osobowość prawną. Czasem stowarzyszenie jest wnioskodawcą w programach, a my jako koło gospodyń wiejskich jesteśmy głównym realizatorem projektów. Można to pogodzić.
Jako KGW bierzemy również udział w zewnętrznych projektach, mamy nawet kilka fajnych osiągnięć, jak np. nagrody w konkursach gminnych, powiatowych, zwycięstwo w półfinale wojewódzkim, jak również udział w finale ogólnopolskiego Festiwalu KGW Polska od Kuchni. To było coś.
Generalnie próbujemy naszych możliwości, staramy się jak najlepiej reprezentować wieś, poprawiać jej wizerunek oraz dbać o jej i nasz rozwój. Zachęcamy oczywiście do śledzenia naszych poczynań na profilach Sołectwa Pogwizdów Gmina Paszowice, KGW Pogwizdów, Zespół Ludowy „Kukułeczki”, OSP Pogwizdów oraz Szkoła Podstawowa im. Wł. St. Reymonta na portalu społecznościowym Facebook oraz na kanale KGW Pogwizdów na YouTube. 😉
Czego brakuje, co by się Wam przydało?
Co by nam się przydało i czego brakuje? Hmm, trudne pytanie. Mamy jeszcze kilka pomysłów dotyczących budynku świetlicy. W przyszłym roku planujemy działania nad stawem na polanie, musimy dokupić materiał do „Wygwizdówki”.
Małymi krokami będziemy chcieli bardziej angażować młodzież w różnego typu działania, podejmować dialog, by zwrócić im uwagę na wartość wsi, jako miejsca zamieszkania i małej ojczyzny, potrzebę wspólnoty i pracy na rzecz innych. To zadanie będzie skierowane również do innych grup wiekowych, by pracy nie wykonywali zazwyczaj ci sami, a żeby włączać w działania kolejne osoby, by doświadczyli sensu tego działania i uczyli się wzajemnego poszanowania.
Naszemu KGW brakuje pomieszczenia. Kiedy organizowaliśmy jubileusz, to kilka razy przez kilka dni musiałam wszystko wozić – z domu i garażu do świetlicy, a następnie wszystko zwozić na swoje miejsce. Zespół też ma tylko jedną szafę na swoje materiały i nagrody. Poszczególne organizacje mają braki w wyposażeniu, ale damy radę. Ważny w działaniach jest również zwyczajny, prosty dialog i wsparcie nadrzędnych instytucji, co usprawnia działania i podtrzymuje właściwą drogę rozwoju.
Czy jest szansa, żeby ta sytuacja mogła się zmienić?
Jeśli chodzi o organizację pomieszczeń, to jest światełko w tunelu, ale musimy poszukać funduszy. Szansa zawsze jest, musimy nad tym popracować, a jak wyjdzie, to się przekonamy. Jesteśmy dobrej myśli. Jest jedno pomieszczenie w naszej świetlicy, które moglibyśmy zaadaptować na potrzeby kilku organizacji społecznych. Będziemy pisać wnioski i próbować korzystać z jakiegoś programu, żeby uzyskać na to dofinansowanie.
Nie mam wątpliwości, że Wam się to uda, no bo komu miałoby się udać, jak nie Wam?
Będziemy się starać. Pozdrawiamy serdecznie, dziękujemy za poświęcony czas oraz zapraszamy do Pogwizdowa – wioski tradycji i rękodzieła.
***