Strażacy z OSP w Wieruszowie uczestniczyli w akcji ratunkowej w dotkniętej trzęsieniem ziemi Turcji. W pierwszych godzinach działań udało im się wydobyć spod gruzów i uratować 4-letnie dziecko będące w głębokiej hipotermii. Ochotnicy z grodu nad Prosną wzięli udział w misji wraz z fundacją Happy Kids oraz centrum medycznym Novum Clinic.
– Wszystko zaczęło się od jednego telefonu. Zadzwonił do mnie pan burmistrz Rafał Przybył i zapytał czy nie wysłalibyśmy naszej karetki do… Turcji. Dowiedzieliśmy się, że z pomocą humanitarną jedzie tam fundacja Happy Kids, a my mielibyśmy stać się częścią pomocowego konwoju. Musiałem przetrawić ten na pozór szalony pomysł, przecież nie co dzień zwyczajna ochotnicza straż pożarna z małego miasteczka jedzie na kraniec Europy, by nieść pomoc ludziom w potrzebie – mówi Piotr Drezner, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Wieruszowie.
Zaledwie w pięć minut skłębione myśli przerodziły się w konkretne działanie. Temat trafił pod rozwagę zarządu lokalnej jednostki. Nikt nie miał wątpliwości, że trzeba wziąć udział w nadzwyczajnej misji. Czystą formalnością było powiadomienie grupy ratowniczej i oddelegowanie z niej druhów, którzy zechcieliby poświęcić swój czas, by udać się w rejon kataklizmu.
– Od tego momentu mieliśmy wszyscy zaledwie 24 godziny na to, by zająć się wszelkimi formalnościami. Błyskawicznie wykonaliśmy konieczny przegląd ambulansu, postaraliśmy się o wymagane ubezpieczenia. W telewizji, radiu, lokalnych mediach internetowych i przestrzeniach społecznościowych poszyły informacje o zbiórce na rzecz poszkodowanych w trzęsieniu ziemi.
Gromadziliśmy przede wszystkim medykamenty i środki opatrunkowe, dlatego natychmiast zaapelowaliśmy do właścicieli aptek, a ci nie pozostali obojętni. Wspaniale zareagowali także sami mieszkańcy Wieruszowa i okolic, którzy różnymi kanałami dowiadywali się o naszej akcji. Aż trudno uwierzyć, że w tak krótkim czasie zdołaliśmy wypełnić najpotrzebniejszymi rzeczami przestrzeń ładunkową w trzech karetkach – opowiada Piotr Drezner.
Konwój wyruszył z grodu nad Prosną w niedzielę, na miejsce dotarł we wtorek. Pierwotnym celem uczestników misji było dostarczenie zebranych środków w miejsce wystąpienia dramatycznych wydarzeń sprzed tygodnia. Jednak życie pisze czasem bardzo zaskakujące scenariusze. Po 40 godzinach podróży wieruszowscy ratownicy zostali poproszeni o pomoc w akcji odgruzowywania rumowiska w jednym z objętych skutkami kataklizmu miast.
– Dotarliśmy do miejscowości Hatay. Bez chwili na regenerację i sen przystąpiliśmy do akcji ratowniczo-poszukiwawczej. Ku naszej radości, ale i zaskoczeniu, udało się nam spod zawaliska wydobyć czteroletnie dziecko w głębokiej hipotermii, które pod gruzami spędziło 9 dni. Dzięki natychmiastowej reanimacji przywróciliśmy maleństwu czynności życiowe i przekazaliśmy je miejscowym służbom medycznym – we wzruszającej korespondencji filmowej informuje druh Dawid Sikorski.
– Dziewczynka żyje. I to jest największe szczęście. Właśnie dla takich chwil warto było podjąć ryzyko, jakie niosła z sobą ta wyprawa. Dzięki ratownikom i uczestnikom naszej spontanicznej misji dziecko otrzymało drugie życie – dodaje uczestnik akcji, szef fundacji Happy Kids Aleksander Kartasiński.
Warto zaznaczyć, że wieruszowscy strażacy nie mają specjalistycznego przygotowania do niesienia pomocy w tak ekstremalnych warunkach. To druhowie na co dzień wyjeżdżający do zdarzeń stricte pożarowych, czy wypadków komunikacyjnych. W Turcji stanęli jednak w obliczu wyzwań, z jakimi mierzą się strażacy z ciężkich grup poszukiwawczo-ratowniczych.
– Jeden z naszych strażaków jest studentem ratownictwa medycznego. Drugi ma za sobą kurs kwalifikowany w zakresie pierwszej pomocy, jego istotnym walorem jest ponadto biegła znajomość języków niemieckiego i angielskiego. W zespole znalazło się również dwóch ratowników medycznych oraz zawodowy ratownik górski. Taki skład z założenia miał zająć się transportem rannych i doraźną pomocą medyczną. Działania ratowniczo-poszukiwawcze były dla nich nowym doświadczeniem, tym bardziej cieszy fakt, iż przyniosły one fantastyczny efekt w postaci uratowanego dziecka – zaznacza Piotr Drezner.
– Jeżeli ktoś zapyta mnie teraz jakie były koszty tej misji, to ja zapytam ile kosztuje życie tej dziewczynki? To dlatego warto było poruszyć niebo i ziemię, by błyskawicznie udać się na miejsce tragedii. Impuls poszedł z fundacji Happy Kids, która ma u nas trzy rodzinne domy dziecka, a teraz buduje rodzinny dom pomocy. Olek Kartasiński powiedział, że jedzie jedną karetką, z czego finalnie powstał konwój trzech ambulansów wypełnionych opatrunkami, kombinezonami medycznymi, kocami, maskami ochronnymi…
A strażacy z OSP Wieruszów? To są ludzie, którzy po prostu kochają pomagać innym w potrzebie. Na co dzień uczestniczą w fantastycznych akcjach, z pasją angażują się w działania na rzecz lokalnej społeczności, są pomysłodawcami pożarniczej olimpiady dla dzieci. Wiem, że dla dobra drugiego człowieka są w stanie poświęcić zdrowie, a patrząc na to, co robili w Turcji, także i swoje życie – z dumą podkreśla burmistrz Wieruszowa Rafał Przybył. – Pamiętajmy, że to między innymi ofiarność mieszkańców i zaangażowanie Powiatowego Centrum Medycznego w Wieruszowie pozwoliły zgromadzić konieczne zasoby pomocowe. Z pełnym przekonaniem mogę zaznaczyć, że te osiem osób, które udały się do Turcji, reprezentowały całą społeczność naszej gminy. Czyż Wieruszów nie jest cudownym miejscem na ziemi?
***
Do kataklizmu doszło 6 lutego. Wstrząsy o sile 7,7 w skali Richtera objęły południowo-środkową część Turcji oraz północno-zachodnią Syrię. Ucierpiało łącznie 10 tureckich prowincji, w których mieszka ok. 13,5 mln osób, w tym liczne skupiska uchodźców syryjskich. Do najbardziej poszkodowanych zalicza się Hatay, Kahramanmaraş, Adıyaman i Gaziantep oraz kontrolowane przez Turcję obszary północnej Syrii. Zgodnie z oficjalnymi danymi liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii przekroczyła 40 tysięcy. Zniszczeniu uległo przeszło 6,4 tys. budynków. Według ekspertów wstępna suma zniszczeń wynosi pomiędzy 35 a 50 mld dolarów.
Przemysław Chrzanowski
Fot. OSP Wieruszów.
