Sołtyska, która nie zatrzymuje się w biegu. Przebędowo w województwie wielkopolskim

PrzebedowoGrazynaNawrockaKGW

Rozmawiam z Grażyną Nawrocką – sołtyską wsi Przebędowo i radną gminy Murowana Goślina w województwie wielkopolskim. Sołtyską wsi została 3 lata temu, ale już od 12 lat jest radną gminy i organizatorką różnych przedsięwzięć na rzecz mieszkańców. Dała się poznać jako osoba wrażliwa na problemy niepełnosprawnych i seniorów. Zorganizowała zbiórkę wśród mieszkańców gminy na zakup i zainstalowanie windy do mieszkania dla niepełnosprawnego młodego człowieka, poruszającego się na wózku. Brakowało 6.000 złotych. I ona te pieniądze – z pomocą wielu osób – zebrała, chodząc z puszką od drzwi do drzwi i organizując kwesty. Przez 8 lat współorganizowała 12-godzinny bieg charytatywny dla dzieci niepełnosprawnych z gminy.

Mieszka w Przebędowie od 46 lat. Potrafi uczyć się na błędach i trudnych doświadczeniach. Jest optymistycznie nastawiona do życia, ma wielką energię, lubi ludzi i próbuje te wszystkie atuty wykorzystać w pracy na rzecz dobra wspólnego wsi. Na razie, wraz z mieszkańcami chce zastanowić się, co jest tym wspólnym dobrem? Zadanie to nie jest łatwe, gdyż wioska jest duża, rozproszona terytorialnie i jeszcze społecznie mało aktywna.

Fot. Grażyna Nawrocka – sołtyska wsi Przebędowo koło Murowanej Gośliny

Monika Mazurczak-Kaczmaryk, Witryna Wiejska: Jak to się stało, że została Pani sołtyską?

Grażyna Nawrocka: Z przymusu (śmiech). Burmistrz z sekretarzem mnie namówili. Widzieli moją pracę radnej i uznali, że się świetnie do tej roli nadaję. Słyszałam również od wielu mieszkańców: „Grażyna, idź na sołtysa”. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, ile to jest pracy i jak to jest trudne. Teraz mi łatwiej, tym bardziej, że jest w urzędzie gminy przyjazna osoba, która ma pieczę nad sołtysami, zawsze odbiera telefony, doradza, podpowie, jak coś załatwić, albo poradzi, do kogo się zwrócić o pomoc. To bardzo ułatwia pracę! Dobrze się współpracuje z takim człowiekiem.

Jakie jest Pani sołectwo? Jaka jest historia tej miejscowości?

Przebędowo to wioska położona nad rzeczką Trojanką w powiecie poznańskim. Przylega ściśle do gminnego miasteczka Murowana Goślina. Jest to wieś stara, wzmiankowana po raz pierwszy w XIV wieku, ale jak wykazały odkrycia archeologiczne we wsi, osadnictwo na tym terenie sięga epoki brązu.

Obecnie mieszka w niej prawie 1000 osób, w tym około 300 dzieci i młodzieży. To wioska duża, ale i niejednorodna. Mamy w Przebędowie trochę starszego, trochę nowszego i współczesnego. Starsza część wsi obejmuje zabytkowe budynki, tereny dworskie z przełomu XIX i XX wieku, w tym pałac i park, zabytkowe zabudowania folwarczne, gorzelnię parową, młyn wodny, cegielnię i domek ogrodnika. Wokół pałacu jest park krajobrazowy z unikalnymi odmianami drzew i kwiatów. Dawniej hodowano we wsi bydło, owce i konie. Dziś nie ma już u nas gospodarstw rolnych. Za to w dawnym pałacu we wsi mieści się oddział spółki Hodowla Roślin Smolice, który zajmuje się uprawą odmian łubinu, grochu, nasiennictwem roślin strączkowych, zbóż i rzepaku. I właśnie w tym zakładzie nieliczni mieszkańcy Przebędowa znajdują zatrudnienie. Pozostali pracują poza wsią, przede wszystkim w pobliskim miasteczku, w okolicy i w Poznaniu.

Najstarsza część wsi to budynki mieszkalne, wybudowane kiedyś dla pracowników majątku przejętego przez Zakład Doświadczalny Hodowli i Aklimatyzacji Roślin. Pracownicy dostali mieszkania i tam zostali. Budynki należą obecnie do Starostwa  Powiatowego i nadają się w większości do remontu. Tam jest dużo różnych problemów i mimo to mam z mieszkańcami dobry kontakt.

Po drugiej stronie drogi znajdują się prywatne domki jednorodzinne, wybudowane przez mieszkańców wsi w latach 60. i 70.

W Przebędowie znajdziemy jeszcze nowsze bloki wspólnot mieszkaniowych, a w kolejnej części wsi buduje się piękne, nowoczesne osiedle.

Przez wieś przebiega linia kolejowa i szosa. Nie ma tu szkoły, jest natomiast przedszkole, mieszczące się budynku dworskim, w pałacu. Tu także jest dotychczasowe miejsce zebrań sołeckich.


Sołtysowanie to nie jest wdzięczna praca, zwłaszcza jeśli miejscowość jest rozległa, podzielona na różne osiedla i nie ma tradycji wspólnych działań. Osoba, która jest liderem musi obejmować te wszystkie grupy. A na to trzeba się nieźle napracować. Jak Pani sobie radzi w trudnej pracy sołtysa?

Już samo dotarcie do mieszkańców i ogarnięcie takiego sołectwa jest bardzo trudne. Podczas roznoszenia nakazów podatkowych, przekazywałam swoim mieszkańcom wizytówki i prosiłam o kontakt, gdyby mieli jakieś uwagi, wskazówki, problemy, czy po prostu komentarz do mojej pracy jako sołtyski. Zauważyłam, że taka prosta rzecz zaowocowała zmianą.

Po pierwsze, mieszkańcy wiedzą, kto jest sołtysem. Przez częsty kontakt z ludźmi, nauczyłam się z nimi rozmawiać, bo ja cały czas się uczę. Odczuwam dziś, że jestem pozytywnie odbierana. Chciałabym stworzyć większą grupę osób, która by mi podpowiadała, jak dotrzeć do wszystkich. Bo problemy zawsze można rozwiązać, ale do ich rozwiązania potrzebne jest też wsparcie innych osób.

 

Czy ma Pani takie osoby, które doradzają czy pomagają tak na stałe?

Mam w radzie sołeckiej 5 współpracujących ze mną osób. Prowadzimy ze sobą rozmowy, wymieniamy się uwagami, wspieramy w pracach rady. Razem też uczymy się, jak być lepszymi gospodarzami dla naszych mieszkańców. Dużo pomocy, wsparcia i pozytywnej energii otrzymuję też np. od Koła Gospodyń Wiejskich w Przebędowie i niektórych mieszkańców wsi.

 

Jaka jest historia Waszego Koła Gospodyń Wiejskich w Przebędowie?

W tym roku w marcu zorganizowałam grupę i założyłam KGW. Mamy 33 członków, w tym 5 mężczyzn. Koło daje nam szansę na pozyskiwanie pieniędzy dla wsi, bo jest zarejestrowanym stowarzyszeniem. Pochwalę się, że już w tym pierwszym roku funkcjonowania udało nam się dostać wyróżnienie w konkursie kulinarnym za dekorację stołu i podanie potrawy.

 

Co ludzi najbardziej teraz integruje w sołectwie Przebędowo?

Najbardziej integrują darmowe imprezy. Choć trudno je organizować, bo nie mamy odpowiedniego miejsca do dużych spotkań. Pałac ma swoje ograniczenia – godziny spotkań, schody są barierą dla starszych, słabe oświetlenie i formalności, bo za każdym razem trzeba pisać prośbę o zgodę, co jest uciążliwe. Choć jestem wdzięczna dyrektorowi Zakładu Hodowli Roślin za udostępnienie miejsca. Staram się organizować różne imprezy dla dzieci i dorosłych na otwartym powietrzu np. festyn sportowy z okazji Dnia Dziecka, MotoMikołaje, Dzień Kobiet, turnieje sportowe itp.  Jako sołectwo włączamy się też w akcje wysyłania paczek żywnościowych dla potrzebujących.

Co roku organizuję akcję sprzątania wioski. Na początku nie było chętnych. Z roku na rok, jest ich coraz więcej i razem sprzątamy wieś. Sporo śmieci udało nam się zebrać. Wielu mieszkańców zgłasza się dobrowolnie do wykonywania prac porządkowych i innych. Wszyscy, którzy mnie wspierają, zasługują na podziękowanie, co zawsze czynię np. na profilu FB sołectwa.

Od wielu lat mieszkańcy zabiegali wraz ze mną o budowę świetlicy i dwóch dróg, co udało się zrealizować. Teraz ludzie mówią: „wreszcie mamy sołtysa”. Ludzie to zauważają i widzą, że są zmiany, przez co czuję się doceniana jako sołtys.

 

Mieszkańcy też poczuli się docenieni…..

Tak, zresztą mam taką zasadę, że zawsze dziękuję, a każdy kto interweniuje, kto mnie pyta, kto dzwoni, czy wysyła informację na Messengera, dostaje odpowiedź zwrotną, każdy. I mieszkańcy są zadowoleni, dziękują mi za to, że o nich pamiętam. To jest miłe.

 

Jakie plany ma sołtyska Przebędowa?

Chciałabym opracować wizję rozwoju wsi, bo dla mnie ważne jest to, jak mieszkańcy to widzą, a nie tylko ja. Warto się wspólnie zastanowić, co jest możliwe, a co niemożliwe.

Wiele planów związanych jest z nowym miejscem wspólnych spotkań. Od lat mieszkańcy apelowali do burmistrza o nową świetlicę. Były interwencje. Ja też jako radna brałam w tym udział. Dziś mamy już wybudowaną nową świetlicę, jej otwarcie jest planowane na pierwszy kwartał przyszłego roku. Będzie to nasze miejsce. Jest kameralne. Budynek bardzo nowoczesny z przystosowaniami dla niepełnosprawnych i osób starszych. Świetlicę wybudowała gmina ze środków własnych i funduszy unijnych. My też dokładamy z naszego funduszu sołeckiego do świetlicy.

Będziemy się tu dobrze czuć, wokół jest zieleń, a w budynku jest jasno. Teraz trzeba pomyśleć o zagospodarowaniu miejsca wokół świetlicy. Myślałam, żeby zatrudnić studenta architektury krajobrazu, żeby przygotował nam projekt, gdzie zaplanować siłownię, gdzie plac zabaw, boisko dla młodzieży do koszykówki i siatkówki itd.

 

Jakie Pani ma marzenie jako sołtyska? W jakim kierunku powinna się rozwijać wieś Przebędowo?

Trudno mi jest samej podejmować decyzję. Kiedy coś robię, myślę o drugim człowieku, o innych, czego potrzebują. Lubię ludzi. Chciałabym stworzyć coś, co cieszyłoby mieszkańców i coś, z czego by korzystali.

Myślałam na przykład o ścieżce edukacyjnej, historycznej, przyrodniczej wokół zalewu we wsi. Moglibyśmy tam postawić ławeczki i tablice informacyjne. To jest bardzo ciekawe miejsce, idealne na spacery z kijkami, czy rowerami. Dla pewnej grupy mieszkańców to byłoby atrakcyjne.

Drugi pomysł dotyczy placu wokół świetlicy. Myślę o tym, żeby zrobić tam plac zabaw z prawdziwego zdarzenia, miejsce spotkań przy ognisku itd…

O czym ja jeszcze marzę? A czasem o tym, żeby mieć święty spokój (śmiech).

 

No właśnie, czy znajduje Pani czas dla siebie, np. na swoje pasje?

Jestem pasjonatką przyrody, zdrowego trybu życia, chodzę na kijki, rower, jogę. Lubię amatorskie fotografowanie podróży, wydarzeń. Kiedyś było tego czasu więcej.

Co uważa Pani za swój sukces?

Sukcesem dla mnie jest to, że 12 lat temu wybrano mnie na radną gminy, że zwyciężyłam w tych wyborach i jestem radną do dzisiaj. Pierwsza moja kadencja radnej była trudna. Byłam sama, w opozycji. A walczyłam np. o dojazd dzieci ze wsi do szkoły i inne potrzeby dla naszej wioski. Nie miałam wsparcia u byłego włodarza. Dało mi to w kość, ale się sporo wtedy nauczyłam. I dałam radę.

Na mój sukces składała się też aktywność różnych osób, które udawało mi się wciągnąć do działań społecznych. Np. kiedy zbierałam do puszek na windę dla niepełnosprawnego chłopaka z naszej wsi i roznosiłam puszki po sklepach, poznałam Andrzeja Ludzkowskiego, prezesa Klubu Biegacza „Katorżnik”. To on wymyślił wspaniałą inicjatywę 12- godzinnego biegu charytatywnego na stadionie, podczas którego zbieraliśmy datki dla potrzebujących dzieci z okolicy. Organizowaliśmy ten bieg przez 8 lat i wiele osób włączało się zarówno w organizację, jak i zasilanie puszek.

Jest Pani niezwykle dynamiczną osobą….

Myślę, że tak. Jestem na emeryturze, ale jak patrzę na młodszych ode mnie, to widzę, że nie mają tyle zapału i energii, co ja. Moje koleżanki, znajomi czasem mówią: „Grażyna, wyhamuj! Odpocznij”. Mają rację. Bo jak jest sprawa, to ja wsiadam w samochód, jadę, załatwiam. Choć nie ukrywam, że pragnęłabym mieć więcej czasu na cieszenie się życiem. Ale z drugiej strony, zastanawiam się czasem, co ja bym robiła sama, z moim charakterem bez pracy społecznej, dla innych.

Bardzo dziękuję za rozmowę!

Fotografie pochodzą z profilu FB KGW Przebędowo i prywatnego archiwum Grażyny Nawrockiej

Warto odwiedzić:

Koło Gospodyń Wiejskich w Przebędowie

Sołectwo Przebędowo

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!