Jak się żyje w sypialni dużej metropolii? Rozmowa z Katarzyną Cichowicz, sołtyską wsi Czaple k. Żukowa

Czaple to miejscowość granicząca z Gdańskiem, ale leżąca na terenie Gminy Żukowo. Wydawałoby się, że jej mieszkańcy w szerokim zakresie korzystają z dobrodziejstw sąsiedztwa dużej metropolii. Wszakże mają blisko do teatrów, sal koncertowych, galerii i innych ośrodków znajdujących się na terenie miasta. Niestety nie jest tak do końca. Pomimo niewielkiej odległości, czują się wykluczeni komunikacyjnie.

Piotr Subotkiewicz, Witryna Wiejska: Jak wpływa na życie sołectwa fakt, że jesteście położeni przy granicach Gdańska?

Katarzyna Cichowicz, sołtyska wsi Czaple: Na terenie naszego sołectwa nie ma żadnych terenów turystycznych, więc jesteśmy raczej sypialnią Gdańska. Jesteśmy również alternatywą dla drogi krajowej nr 7 i bardzo dużo osób robi sobie skrót przez nasze sołectwo, co jest dużą uciążliwością dla mieszkańców.

Ale głównym problemem jest nasze wykluczenie komunikacyjne. Z jednej strony mamy ten wymarzony Gdańsk – możliwość większej dostępności do szkół, instytucji kultury, a do niedawna nie mieliśmy żadnej komunikacji, żadnego autobusu. Trzeba było przejść ok. 3 kilometrów, żeby dojść do przystanku autobusu miejskiego.

Czy ostatnio się to zmieniło?

Zmieniło się, ale nie jest to zmiana, o którą walczyliśmy i o którą prosili mieszkańcy. Otrzymaliśmy autobus, którym można podjechać do kolejki PKM (Pomorska Kolej Metropolitalna), i który ma niewiele kursów w ciągu dnia.
Natomiast ta podróż jest bardzo długa. Trwa w granicach 45 minut, więc dużo osób woli inaczej podróżować, niż korzystać z tego autobusu. Należy cieszyć się z małych osiągnięć i trzeba to uznać za pewien sukces, ale to nie był ten, o który walczyliśmy, prosiliśmy, wnioskowaliśmy i pisaliśmy petycję. Niestety, to się nie udało.

Czyli dalej będziecie musieli walczyć o to, żeby poprawić komunikację autobusową z waszej miejscowości?

Tak, będziemy to robić. Na zebraniu wiejskim prosiliśmy pana burmistrza o komunikację wewnątrz gminy. Jakieś małe busiki, które umożliwiłyby mieszkańcom dojazd do przystanku PKM Pępowo czy PKM Rębiechowo. Sama pomagam czasami mieszkańcom w podróżowaniu do apteki, do sklepu. To musi się zmienić.

Pomimo tego, że graniczycie z Gdańskiem, to można powiedzieć, że nadal jesteście wykluczeni.

Tak, szczególnie starsi ludzie i młodzież, która nie ma prawa jazdy, albo samochodu. Mamy też inne problemy, typowe dla sołectw położonych tuż przy dużych metropoliach. Pomaga nam jednak trochę fakt, że jesteśmy młodym sołectwem. Do 2017 roku byliśmy w sołectwie Leźno – to tam, gdzie jest kościół i szkoła. Miejscowość ta jest centrum lokalnej aktywności mieszkańców. Tam są boiska, place zabaw. Czaple są miejscowością, która graniczy bezpośrednio z Gdańskiem, dlatego można powiedzieć, że jesteśmy naturalną jego sypialnią i to jest bardzo odczuwalne. Ja też jestem mieszkanką napływową. Do Czapel przeprowadziłam się na przełomie 2015/16 roku. W tamtym czasie żyło tu niewiele ponad 300 mieszkańców. W tej chwili oficjalnie mamy już ponad 1000. Szczególnie ostatnie dwa, trzy lata to bardzo duży przyrost liczby mieszkańców. Słyszę czasami takie głosy, że zmiana polega na tym, że wychodzi się na ulicę i nie zna się mieszkańców. Ludzie nie witają się na ulicy, bo się nie znają.

Od kiedy się tu przeprowadziłam, bardzo interesowałam się wszelkimi sprawami dotyczącymi sołectwa i wsi. Uczęszczałam na zebrania wiejskie, wiedziałam, co jest wykonywane, co można jeszcze zrobić. Wtedy mieliśmy takie poczucie, że w naszej miejscowości nic się nie dzieje, a więcej wydarzeń jest organizowanych w Leźnie. Właśnie ten argument leżał u podstaw oddolnej inicjatywy mieszkańców o stworzenie nowego sołectwa. Sołectwo Czaple powstało w październiku 2017 roku, a w styczniu 2018 odbyły się pierwsze wybory, podczas których zostałam wybrana na sołtyskę. Właśnie to dzisiejsze zaangażowanie mieszkańców, to że im się chce działać dla społeczności, wynika w dużej mierze stąd, że mieliśmy wtedy takie poczucie zaniedbania, że u nas nic się nie działo. Nadal jesteśmy w tej fazie walki o swoje, o to, aby u nas powstawało jak najwięcej inwestycji – tych dużych, drobnych i działań miękkich, żeby miały szansę realizacji w naszym sołectwie.

Czy fakt, że sołectwo Czaple graniczy z dużą metropolią, wpływa na aktywność mieszkańców? Czy mieszkańcy napływowi są bardziej aktywni w angażowaniu się w rozwiązywanie problemów lokalnej społeczności, niż ci rdzenni?

Nie wydaje mi się, że tak jest. Raczej uważam, że aktywność zależna jest od tego, czego dotyczy problem, który na dany moment się pojawia. Kiedy walczyliśmy o budowę chodnika, to ta aktywność była bardzo duża, bo problem dotyczył dużego obszaru. Jeśli mówimy o nieprzejezdnej, lokalnej drodze z uszkodzeniami, którą należy naprawić, czy niedoborach wody w jakiejś jednej, konkretnej części sołectwa, to wiadomo, że to zaangażowanie wtedy jest dużo mniejsze. Niestety, nie ma jeszcze takiego wsparcia, o którym bym marzyła, że wszyscy jesteśmy aktywnymi mieszkańcami. Czy to jest część sołectwa od strony Gdańska, czy od strony Leźna – działajmy razem, walczmy razem, bo teraz to dotyczy jednej części, a w przyszłości będzie dotyczyć innej. Tego zaangażowania cały czas się uczymy.

Dużo osób nie zdaje sobie sprawy z tego, czym jest właściwie sołectwo, że kto inny jest radnym do rady sołeckiej, że to są inni radni niż ci, którzy reprezentują nas w radzie miejskiej w Żukowie. Wiele osób nie ma tej podstawowej wiedzy i takiej świadomości obywatelskiej.

Z tego co wiem, ma Pani doświadczenie zawodowe związane z oceną projektów.

Tak, przez prawie 10 lat pracowałam w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska. Byliśmy instytucją wdrażającą ogólnopolski program Infrastruktura i Środowisko. W tej chwili jestem z drugiej strony, czyli piszę i rozliczam projekty z różnych środków. To są zarówno środki krajowe, jaki unijne z różnych programów.

Społeczność Czapel ma szczęście, że trafiła na Panią. Pisząc projekty potrafi Pani robić to skutecznie.

W tym roku wraz z moim mężem i przyjaciółmi założyliśmy fundację, aby pozyskiwać środki na realizację coraz większej ilości działań na rzecz mieszkańców w naszym sołectwie, ale też mieszkańców Gminy Żukowo.
Udało nam się pozyskać pierwszy grant z Akumulatora Społecznego. Mamy nadzieję na kolejne. Także na pewno ta wiedza jest mi bardzo przydatna i pomocna w pracy, w poszukiwaniu dodatkowego wsparcia. Również pomocny jest bardzo dobry kontakt z mieszkańcami. Kiedy mieszkańcy widzą, że jest ktoś zaangażowany w działania, ktoś komu zależy, to dołączają.

Ale nie zawsze jest różowo. Zdarzają się również głosy krytyczne. Oponentów również mam. Są osoby, które są niezadowolone i głośno to wyrażają.

Dlaczego są niezadowoleni mieszkańcy, jeśli sołtyska realizuje projekty, robi coś dla swojej wsi?

Zawsze jest tak, że jest ktoś zadowolony i niezadowolony. Wynika to też z tego, że może były oczekiwania na realizację innych działań. Być może w opinii niektórych mieszkańców są ważniejsze projekty, inne priorytety. Części nie podoba się również to, że mam dość trudną współpracę z burmistrzem. Jeśli na terenie sołectwa coś jest nierealizowane, to uważają, że to właśnie jest z mojej winy, z winy trudnej współpracy z burmistrzem. Część wynika również z tego, że mieszkańcy do końca nie mają świadomości, kim jest sołtys, że sołtys jest funkcją społeczną. Niektórzy trochę mnie traktują jak polityka, część mnie traktuje jako przedstawicielkę gminy. To też nie jest tak do końca, bo ja jestem bardziej pośrednikiem pomiędzy gminą a mieszkańcami. Absolutnie nie jestem pracownikiem urzędu gminy, a takie jest przekonanie niektórych mieszkańców.

Często ludzie nie mają świadomości, że funkcja sołtysa jest w pełni społeczna. Jaki pogląd ma Pani ma na tę kwestię? Czy funkcja sołtysa powinna być społeczna, czy raczej sołtys powinien być zatrudniony przez gminę i dostawać pensję za swoją pracę?

Nie, w mojej opinii nie powinno tak być. Ja osobiście lubię pracę społeczną i zdecydowałam się na to, żeby zostać sołtyską właśnie ze względu na to, że lubię pracę z mieszkańcami, na rzecz mieszkańców. Decydując się na kandydowanie nawet nie wiedziałam, że istnieje jakakolwiek dieta, czy jakiś ryczałt. Zależało mi przede wszystkim na tym, żeby działać. Generalnie co do zasady jestem zwolenniczką jawności i przejrzystości. Na stronie internetowej opublikowałam informację o wysokości diety jaką otrzymuje sołtys i wysokości ryczałtu na dojazdy, który wówczas jeszcze obowiązywał.

W tej chwili to już się zmieniło i mamy jedną kwotę w zależności od wielkości sołectwa. W moim przypadku jest to 600 zł. To jest suma, którą dostaje sołtys z sołectwa do 1000 mieszkańców. Jeżeli nie uczestniczę w sesji rady miejskiej, to jest potrącane 50 zł. za każdą sesję.

To się daje zauważyć, że komunikacja z mieszkańcami za pomocą stron internetowych w sołectwie Czaple wygląda wzorcowo. To jest bardzo ważne. Myślę że to pomaga w uwiarygodnieniu sołtysa, taka przejrzystość, estetyka komunikacji, otwartość i jawność. Zarówno strona sołectwa, jak i fanpage zawierają wiele istotnych informacji dla mieszkańców. Wszystko jest podane estetycznie i zrozumiale.

Na pewno taka przejrzystość informacji i transparentność wobec mieszkańców jest bardzo przydatna. Staram się publikować wszystkie informacje o wydarzeniach, które się u nas odbywają. Prowadzimy wiele konsultacji i spotkań. Nagrywamy też nasze zebrania wiejskie. To się przydaje, szczególnie w jakichś nieporozumieniach, niedomówieniach. Można wrócić i sprawdzić, jak to się naprawdę odbyło.

Macie wyodrębnione środki w budżecie gminy na fundusz sołecki. Jak wyglądają konsultacje i wybór zadań, które będą realizowane w jego ramach?

Kiedy dostaję z gminy informację o wysokości przyznanego nam funduszu sołeckiego, od razu rozpisujemy plan spotkań. W tym roku po raz kolejny zrobiliśmy dodatkowo ankietę internetową, żeby móc przedyskutować propozycje z mieszkańcami.

Na zebraniach jasno komunikujemy, że nie musi przejść wniosek, który został zaprezentowany przez sołtysa i radę sołecką. Mieszkańcy mogą sami, zgodnie z ustawą o funduszu sołeckim, zaproponować swój wniosek. Taka sytuacja rzeczywiście w tym roku miała miejsce. Poprosiłam mieszkańców, żeby złożyli wnioski do mnie wcześniej, żeby była szansa i czas na to, żeby je opublikować w internecie, żeby ci którzy są zainteresowani zobaczyli, jakie zostały złożone propozycje, nad czym będziemy debatować i który wniosek jest warty wsparcia.

Ile osób wypełniło ankietę?

Dostaliśmy ponad 50 wypełnionych ankiet. To jest około 5% mieszkańców sołectwa. Mówiąc szczerze byłam trochę rozczarowana. Myślałam, że będzie to około 10%. Być może trochę za mało to promowaliśmy i zachęcaliśmy ludzi do jej wypełnienia.

Natomiast w tym roku mieliśmy również budżet obywatelski, który udało nam się wywalczyć dla całej gminy Żukowo i jako sołectwo mieliśmy do dyspozycji też środki z tego budżetu. Osiągnęliśmy czwarty wynik na terenie gminy w ilości oddanych głosów przez mieszkańców. To bardzo cieszy.

Macie świetlicę, w której możecie się spotykać gdzie mieszkańcy mogą się poznawać nawzajem. Macie fundację, dzięki której możecie pozyskiwać fundusze na różne działania. Co planujecie w najbliższej przyszłości? Co jeszcze we wsi powinno być, czego jeszcze nie macie?

Potrzeb mamy jeszcze wiele. Nie jestem zwolenniczką betonowania wszystkich dróg i stawiania wszędzie oświetlenia. Uważam, że drogi główne powinny być dobrze oświetlone, zaopatrzone w chodnik i ewentualnie ścieżkę rowerową. To są główne trakty. Chodzą po nich dzieci idąc na przystanki autobusu szkolnego. Ale takie oświetlenie gdzieś w uliczkach wewnętrznych, pomiędzy domkami, to ja jestem tego przeciwniczką. Uważam że jest to zanieczyszczenie światłem.
Jedną z głównych potrzeb jest położenie asfaltu na ulicy Słonecznej, co umożliwiłoby nam łatwe dotarcie do stacji kolei PKM Rębiechowo. Podobnie na ul. Pomorskiej. Oprócz tego problemem jest brak sieci kanalizacji sanitarnej. W roku 2019 część wsi została skanalizowana, ale nadal pozostaje wiele domów, które jej nie posiadają.
Na kanalizację i drogi są środki unijne, ale to wszystko zależy od włodarzy gminy. Od tego, jakie zadania wybiorą do realizacji, które z inwestycji będą w ich opinii istotne. My jesteśmy tylko jednym z 22 sołectw i oczywiście dla nas, my jesteśmy najważniejsi, ale dla włodarzy na pewno nie jesteśmy priorytetowym obszarem.

Marzy mi się, żeby przyszły burmistrz spotkał się z mieszkańcami i przedstawił plan na swoją kadencję. Jako mieszkańcy mielibyśmy informacje, że czegoś nie będziemy mieli natychmiast, ale w kolejnym roku, to się może uda zrealizować.

Marzeniem mieszkańców jest również, aby wokół świetlicy powstał teren rekreacyjny, boisko wielofunkcyjne oraz, aby został rozbudowany i zmodernizowany plac zabaw. Na razie, jak wynika z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, to jest niemożliwe dopóki plan nie zostanie zmieniony.

Mam nadzieję, że to się uda. Projekt został zgłoszony większością głosów mieszkańców, którzy byli obecni na spotkaniu sołeckim we wrześniu i ma być realizowany w przyszłym roku.

Co mogłaby Pani poradzić nowym sołtyskom i sołtysom, którzy chcieliby skorzystać z pani doświadczenia i wiedzy? Od czego powinni zacząć?

Bardzo ważne jest, żeby rozmawiać z mieszkańcami i się nie zniechęcać początkowymi niepowodzeniami. Sprzątanie Czapel, które organizujemy zawsze w kwietniu, na początku nie cieszyło się dużą popularnością. Wówczas brało w nim udział tylko kilka osób. Ostatnio było nas prawie 40, więc nie ma co się zniechęcać. Nawet jeśli jest tylko kilka osób, które chcą się zaangażować, to warto od tego zacząć. To będzie premiowało, a zaangażowanie będzie rosło.

Bardzo ważna jest też edukacja w kwestiach sołeckich. Dużą wiedzę pozyskałam i nadal pozyskuję działając w ramach Akcji Masz Głos Fundacji Batorego. Jest to świetna platforma wymiany wiedzy i doświadczeń, spotkań, wyjazdów studyjnych i szkoleń.

Część szkoleń odbywa się on-line, co jest ważne dla tych osób, które miałyby problem z dojazdami. To jest wiedza dotycząca edukacji obywatelskiej, czyli co jako mieszkaniec mogę zrobić.

Są zajęcia o inicjatywach lokalnych, inicjatywach uchwałodawczych, o działaniach podejmowanych przez inne organizacje: fundacje, stowarzyszenia. Są też spotkania z przedstawicielami innych sołectw, od których możemy się wiele dowiedzieć.

Po założeniu fundacji postanowiliśmy zrobić warsztaty i rozruszać trochę naszych seniorów. Wcześniej pojechałyśmy razem z koleżanką, która jest jednocześnie członkinią rady sołeckiej, właśnie na wizytę studyjną Akcji Masz Głos do Postomina. Tam poznałyśmy działania lokalnego stowarzyszenia, które jest aktywne w tym obszarze już od kilkunastu lat. Od osób prowadzących tam działania pozyskałyśmy dużo wiedzy i doświadczeń.

Drugim źródłem wiedzy, z którego czerpałam rozwiązania różnych spraw w naszym sołectwie, są szkolenia organizowane przez Sieć Obywatelską Watchdog Polska.

Uczestniczyłam w szkoleniu „(Bez)nadzieja małej gminy”, które objaśniało fundusz sołecki, to jak funkcjonuje samorząd, gdzie my jako sołtysi jesteśmy umiejscowieni, o co możemy pytać, o to, co jest informacją publiczną, o miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego, różnych działaniach w kierunku ochrony środowiska. To była kopalnia wiedzy. Skorzystałam również z możliwości konsultacji naszego statutu sołectwa. W tego typu inicjatywach warto brać udział.

Co sprawia Pani satysfakcję w pracy?

To, że coraz więcej osób zaczyna się angażować w działania, że rozumie, że to co robimy jest ważne. Również to, że się spotykamy i spędzamy ze sobą miło czas.

Macie świetlicę, czyli miejsce, gdzie mieszkańcy mogą się poznać i ze sobą porozmawiać. To na pewno pomaga.

Świetlica to brzmi dumnie. Chociaż jestem dumna, że mamy takie miejsce, gdzie możemy się spotykać i porozmawiać, to nasza świetlica nie jest murowanym budynkiem, a składa się z sześciu kontenerów, w których mamy niewielki kącik kuchenny. Nie ma niestety możliwości gotowania podczas spotkań.

Ten obiekt nie jest przystosowany do większych działań. Często świetlice wynajmuje się na różne imprezy, my nie możemy tego zrobić.

Świetlicę wyposażyliśmy sami dzięki datkom i tym, co zaoferowali mieszkańcy. Niestety środków z gminy na to nie otrzymaliśmy wiele. Mamy najpotrzebniejsze rzeczy, dlatego skupiamy się jako sołectwo i jako fundacja na zdobywaniu materiałów na wszelkie warsztaty. To jest jak najbardziej możliwe. W świetlicy prowadzone są spotkania integracyjne, zajęcia fitness, zajęcia projektowe z językiem angielskim dla dzieci. Udało nam się również zrobić przy świetlicy po raz pierwszy festyn, na którym było bardzo wielu mieszkańców. Dzieci były przeszczęśliwe, bo miały różne atrakcje. Panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Leźna zapewniły nam wikt.

Czy robicie coś poza kanonem, coś, co jest zupełnie inne, nietypowe?

Jedna z naszych mieszkanek jest terapeutką i zaproponowała cykl spotkań w naszej świetlicy dla mieszkańców sołectwa, dotyczących rozwoju osobowego. Każdy mieszkaniec, który czuje taką potrzebę, może przyjść i wziąć w nim udział. Myślę, że takie spotkania mogą pomóc wielu osobom. Również pozwolą na lepsze, wzajemne poznanie się.

Inne  niekonwencjonalne działanie, które planujemy to budowa zielonej ściany. Chcielibyśmy zasadzić na stelażach taką roślinność, która tworzy ścianę zieleni, a dodatkowo jest elementem ozdobnym i przyjaznym środowisku. Będę bardzo dumna, jeśli nam się uda je zrealizować.

Chcielibyśmy również zrobić dość popularny obecnie w różnych krajach europejskich i azjatyckich- las kieszonkowy. Na bardzo niewielkim obszarze sadzi się roślinność, która ma dość szybki przyrost i wygląda, jak prawdziwy las. Do tego nie potrzeba dużej powierzchni.

Trzeci projekt, który chcemy realizować wraz z sołectwem Leźno, to akcja sprzątania naszego lasu, a następnie zrobienie w nim ścieżki relaksacyjno-edukacyjnej, która zaprezentuje dzieciom i dorosłym, jaką mamy wokół roślinność, jakie zwierzęta, co w tym lesie jest, dlaczego warto cały czas o niego dbać.

Czy macie na swoim terenie koło gospodyń wiejskich?

Nie, nie mamy. Koło gospodyń wiejskich jest w miejscowości obok, czyli w Leźnie. Ale pojawiają się zalążki myśli, że może założymy koło również u nas, ale na razie bardziej idziemy w kierunku zaktywizowania ludzi poprzez Klub sąsiada, który najpierw nazywał się Klubem seniora, ale chcieliśmy też zachęcić młodszych do spotkań i stąd Klub Sąsiada. W okresie przedświątecznym organizujemy również bazarek bożonarodzeniowy. Chcemy poświęcić go mieszkańcom naszego sołectwa. Wiemy, że jest kilkanaście osób, które wykonuje rękodzieło. Chcieliśmy umożliwić im, aby w jednym konkretnym dniu mieli możliwość pokazania tego, co robią aktualnie, ewentualnie sprzedaży rękodzieła a mieszkańcom, aby mieli okazję do spotkania się i lepszego poznania się, żeby życzyć sobie dobrze na te święta.

Fot.: źródło Facebook

Warto odwiedzić:

https://czaple.com.pl/

https://www.facebook.com/SolectwoCzaple

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!