Chcesz, żeby młode osoby działały społecznie? Zatrzymaj się i zacznij ich słuchać

Niech rękę podniesie ten, kto zorganizował działanie dla młodzieży, na którym próżno było szukać młodych. Całą sprawę można skwitować stwierdzeniem – jak zwykle młodym się nie chce. Czy tak jest w istocie? Betty, Helena i Inka, młode liderki ze Stowarzyszenia Kasztelania Ostrowska, które na XX Spotkaniu Organizacji w Starych Jabłonkach prowadziły warsztat „Młodzi recenzują”, twierdzą inaczej. Po pierwsze dorośli powinni wejść z młodzieżą w relację, żeby poznać jej potrzeby.

Stowarzyszenie Kasztelania Ostrowska to organizacja nietypowa. Działa od 2015 r. nie na terenie jednej miejscowości, czy gminy, a w rozległym regionie Kasztelanii Ostrowskiej (obszar między Poznaniem a Gnieznem). Jak można przeczytać na stronie stowarzyszenia, organizacja jest „pomostem dla współdziałania osób z różnych miejscowości, w różnym wieku i o różnych umiejętnościach. Zależy nam na rozwoju zespołu społeczników, dla których ważne jest ich otoczenie i to co dzieje się z jego mieszkańcami, krajobrazem, dziedzictwem.”

Z oferty stowarzyszenia, która m.in. obejmuje pięć grup tematycznych (Młodzi Przyrodnicy, Kasztelanki, KO Pracownia, Barwiarnia, Dzikie Dziedzictwo) regularnie korzysta 130 mieszkańców regionu. Nad realizacją działań czuwa zespół liczący 21 liderów i liderek projektów. Trzon organizacji stanowią zarówno młodzi ludzie jak i starsi. Ci pierwsi często zaczynali od uczestnictwa w zajęciach edukacyjnych Kasztelanii Ostrowskiej.

Tak było w przypadku Betty, Heleny i Inki, które obecnie są liderkami w stowarzyszeniu i pojawiły się na XX Spotkaniu Organizacji Działających na Obszarach Wiejskich w Starych Jabłonkach. Dziewczyny przeprowadziły warsztat pn. „Młodzi recenzują i doradzają – o działaniach z młodzieżą z ich spojrzeniem na wasze pomysły”. Zadaniem uczestników było zaplanowanie trzech działań skierowanych do młodzieży. Po sesji planowania każdy z pomysłów został omówiony na forum, a trenerki udzieliły praktycznych wskazówek, jak sprawić, aby pomysły aktywności społecznych dopasowane były do realiów pragnień młodzieży i młodych osób dorosłych.

Wnioski z warsztatów są bardzo proste, ale wymagają od dorosłych większego zaangażowania i być może przedefiniowania wizji młodzieży. Zdaniem Betty, Heleny i Inki w działaniach młodzieżowych najważniejsze są

Wejście w kontakt z młodymi osobami, uważność i otwartość. Dowiedzenie się, co lubią, czego potrzebują oraz włączenie ich w planowanie działania. Istotne jest także danie młodzieży dużej swobody w działaniu przy jednoczesnym wspieraniu ich i ich pomysłów, gdy pojawiają się trudności. Kolejnym istotnym elementem jest cykliczność działania i jasny plan inicjatywy. Ważne jest też zadbanie o to, żeby zobaczyć efekt działania i docenić trud włożony w jego realizację chociażby informując o tym w mediach społecznościowych.

W trakcie XX Spotkania w Starych Jabłonkach redakcja Witryny Wiejskiej miała okazję porozmawiać z organizatorkami warsztatu.

 

Jędrek Godlewski: Czy w roli trenerek występowałyście pierwszy raz?

Betty Khmellier: W zeszłym roku byliśmy w Marózie i prowadziliśmy zajęcia razem z Natalią i Maciejem. W tym roku na wydarzeniu tego typu jako samodzielne trenerki występowałyśmy pierwszy raz. Natomiast w naszej organizacji wszystkie inicjatywy prowadzimy samodzielnie.

Od czego zaczęła się Wasza przygoda ze Stowarzyszeniem „Kasztelania Ostrowska”

Betty: Czasem po prostu ktoś zainspiruje do działania i tak było ze mną. Zachwyciło mnie podejście Natalii i Macieja – poważne tematy, planowanie i konsekwencja. Poznałam ich przypadkiem. Współpracowali z moją uczelnią – School of Form w Poznaniu, gdzie studiowałam projektowanie. Oni zorganizowali na uczelni zajęcia, ja chciałam zapisać się na praktyki. Dowiedziałam się o stowarzyszeniu Kasztelania Ostrowska. Natalia i Maciej wydali mi się fajni. Nie wiedziałam, co z tego będzie, ale z ciekawości dołączyłam do nich. To tam nauczyłam się prowadzić warsztaty i zdobyłam wiele innych umiejętności. Po praktykach postanowiłam, że będę kontynuować współpracę ze stowarzyszeniem.

Helena Zenker: Ja chodziłam na zajęcia dla młodych przyrodników, gdy miałam jakieś 9 lat. Na pierwszą wycieczkę przyrodniczą poszłam z nogą w gipsie. Na zajęcia chodziłam przez kilka lat. Nie pamiętam kiedy z uczestniczki stałam się członkinią stowarzyszenia. Ono zawsze było w moim życiu.

Inka Cybowska: Ja też zaczęłam od młodych przyrodników. Zapisali mnie rodzice. Później wybuchła pandemia i przez długi czas nie wychodziłam z domu. Następnie dowiedziałam się, że Betty zaczęła projekt z szycia strojów słowiańskich. Mama mi to pokazała i stwierdziłam, że muszę wyjść z domu. Dołączyłam do Betty. Pewnego dnia Maciej przyszedł i powiedział „Inka, potrzebuję twojej pomocy, żeby rozkręcić pracownię ceramiki”. Od tego się zaczęło. Stroje słowiańskie z Betty. Ceramika z Maciejem. A teraz planuję wydarzenia z Heleną.

Z działań Waszego stowarzyszenia korzysta około 130 osób, macie dwie siedziby i działacie na terenie kilku gmin. Czy można powiedzieć, że wokół Kasztelanii Ostrowskiej wytworzyła się społeczność?

Betty: Tak. 130 osób to uczestnicy naszych zajęć, często dzieci. Jest też ponad 20 liderów, którzy organizują zajęcia dla uczestników. Zdarza się tak, że uczestnicy później dołączają do grona liderów i też organizują zajęcia. Dużo osób nam mówi, że o nas słyszało od kogoś innego. Organizujemy dużo aktywności na zewnątrz, na przykład spacery przyrodnicze, więc ludzie wiedzą, co robimy. Widzą nas. Mamy do wyboru różne rodzaje zajęć – przyrodnicze, artystyczne i kulturoznawcze. Grupy tematyczne pracują osobno i czasem nie widzimy się przez pół roku, ale później poznajemy się na spotkaniach integracyjnych. Ktoś mówi, że jest z grupy Dzikie Dziedzictwo, ktoś inny, że z grupy Barwiarnia. Nawzajem się inspirujemy i często zdarza się, że grupy zaczynają się mieszać.

 

Co Wam daje bycie w stowarzyszeniu?

Helena: Podoba mi się perspektywa, że za jakiś czas usiądę i pomyślę, że dobrze spożytkowałam ten czas. Że nie zmarnowałam go na leżenie w łóżku. Mam wrażenie, że robię coś konkretnego i daje mi to dużo satysfakcji. Zdobywam cenne doświadczenia. Uczę się planowania działań. Udzielam wywiadów. Raz byłam nawet w radiu. Wszystkim raczej się to nie zdarza. Mam wrażenie, że jestem dzięki temu bardziej zaradna. Liczę też na to, że zdobędę bardzo konkretne umiejętności. Na przykład prowadzenie warsztatów albo poprawne napisanie wniosku o przyznanie dotacji na działania. Będę też wiedziała, jak zwracać się do różnych osób i rozmawiać z nimi, jak poruszać się po świecie formalności.

Betty: Mnie dużo satysfakcji daje to, że ludzie dowiadują się więcej o naszym regionie. Na przykład, że obok nich jest wyjątkowy kawałek lasu, który w ogóle nie jest chroniony albo, że mamy zabytki, które też trzeba chronić. Im więcej ludzi nas wspiera, tym lepiej dla nas wszystkich. Ludzie zaczynają bardziej świadomie patrzeć na swoje otoczenie. Na przykład zastanawiają się, dlaczego niektóre gatunki roślin są inwazyjne i szkodzą innym. Cieszę się też, że w stowarzyszeniu mogę realizować własne pasje. Interesuję się naturalnym barwieniem tkanin. Natalia i Maciej są botanikami. Zaczęłam z nimi kombinować, jak połączyć te dwa tematy. Teraz prowadzę grupę Barwiarnia i tłumaczę uczestnikom zajęć, jak barwić tkaniny i jak odpowiedzialnie pozyskiwać naturalne barwniki.

Inka: Ważne jest to, że poznaję dużo nieprzypadkowych osób. To nie są ludzie, którzy spędzają czas patrząc w telefon i siedząc w domu, tylko chcą wychodzić na zewnątrz i coś robić. Dzięki temu, że otaczają mnie osoby, które są aktywne, ja sama nabieram energii do działania.

 

Wygląda na to, że działanie daje wam duże poczucie wpływu i że jest to dla was istotne. Dlaczego więc postanowiłyście, że warsztat w Starych Jabłonkach będzie polegał na tym, że uczestnicy zaproponują działania dla młodych, które Wy zrecenzujecie?

Inka: Najlepiej uczy się przez praktykę. Gdybyśmy przez dwie godziny miały opowiadać uczestnikom, co mają robić z młodzieżą, to nic by z tego nie wynieśli. Mogliby najwyżej zapisać wnioski. Uznałyśmy więc, że lepiej będzie, jeśli uczestnicy wymyślą przykłady działań skupiając się na tym, żeby były atrakcyjne dla młodzieży. Uczestnicy wyciągną swoje wnioski i je zapamiętają, gdy wskażemy co jest spoko, a co jest do kitu w ich pomysłach.

Betty: Warsztat był dyskusją. Cała grupa, nie tylko my, oceniała pomysły uczestników. Dzięki temu można usłyszeć recenzje planu na działanie z różnych perspektyw. To też daje szanse, żeby powiedzieć, czym się interesujemy i jak chcielibyśmy, żeby z nami współpracować. Na przykład ważne jest dla nas, żeby zajęcia odbywały się cyklicznie i żebyśmy my też mieli wkład w to, co się na nich dzieje.

Helena: Chodzi o uczenie się na błędach. Ludzie starsi od nas mogą wychodzić z mylnego założenia, że jakiś temat nam się na pewno spodoba. Często więc po warsztacie słyszałyśmy, że wielu osobom otworzyłyśmy oczy, dzięki czemu będą mogli lepiej współpracować z młodzieżą.

 

Jak wygląda Wasza relacja z osobami dorosłymi?

Betty: To są sprawy bardzo indywidualne. Pracujemy razem z panem Tadeuszem, który ma ponad 70 lat i wie bardzo dużo o historii naszego regionu. Nie mamy problemu w komunikacji. Dla mnie wiek nie ma znaczenia. Czy osoba ma 70 lat, czy 12, dogadam się z nią, jeśli będzie otwarta.

Helena: W naszym stowarzyszeniu wszyscy jesteśmy po imieniu, jak to w zespole. Czujemy się trochę jak rodzina.

Inka: Czasami dorośli się wywyższają. Mówią, co mam zrobić, jak mam coś zrobić, gdy ja chcę tylko porozmawiać. Od razu słyszę „to zrób tak, tamto tak”, „nie masz racji”, „tego się nie da zrobić”. Takie zachowanie jest odpychające.

Betty: W Kasztelanii mamy taką zasadę, że każdy ma głos. Maciej jest prezesem, ale to nie znaczy, że trzeba mu się kłaniać. Często wchodzimy w dyskusję i mówię mu, że coś można zrobić inaczej. Jest przestrzeń na to, żeby przedstawić swoją wizję.

 

Pytam o to, bo wydaję mi się, że wasz przypadek jest wyjątkowy. Nie we wszystkich organizacjach czy społecznościach tak to wygląda. Od ludzi w moim wieku i starszych często słyszę – i takie głosy też pojawiały się na waszym warsztacie w Starych Jabłonkach – że młodzież tylko trzyma nosy w telefonach i że trzeba ich siłą gdzieś zaciągnąć, bo sami nie wyjdą z inicjatywą. Co zrobić, gdy młoda osoba spotyka się z taką oceną?

Helena: Czasem zdarza się, że ktoś nas lekceważy i mówi wprost, że jesteśmy dziećmi, próbuje nas ośmieszyć, naigrywać się z nas. W takich sytuacjach nie reagujemy na zaczepki. To po prostu nie ma sensu.

Betty: Walkę z hasłem „nie da się” zaczął Maciej i to on nam pokazał, że można walczyć o swoje organizując pierwsze wydarzenia Kasztelanii. Gdy słyszymy taki komunikat, zdwajamy siły i robimy wszystko, żeby się udało. Nas to nie demotywuje, przeciwnie. Wtedy, gdy planuje się kolejne działanie i ma się przed sobą trudną rozmowę z osobą, którą chce się przekonać do swojej wizji, można posłużyć się przykładami udanych inicjatyw.

Czy innowacyjność w działaniu jest dla was istotna? Czy w ogóle definiujecie innowacyjność? A może wasze zainteresowania całkiem przypadkiem można określić tym mianem?

Betty: Inspirujemy się tym, co robią inni ludzie na całym świecie. Szukamy dobrych praktyk. Być może odbiorcy naszych działań uważają je za innowacyjne. Dla nas są to przede wszystkim nasze zainteresowania. Być może innowacyjność naszych działań polega na tym, że staramy się, aby nasze pomysły trafiały w potrzeby ludzi. Diagnozujemy potrzeby, słuchamy ludzi i dzięki temu wiemy, co możemy dać od siebie.

Helena: Innowacyjne pomysły przyciągają ludzi, ale potrafią też odpychać. Pewnie gdybyśmy powtarzali pomysły na działania innych stowarzyszeń i każde spotkania kończyli ogniskiem, to zainteresowanie naszymi inicjatywami byłoby mniejsze. Oczywiście nie uważam, że w ogniskach jest coś złego. Chodzi o to, że gdy jakieś działanie robi się cyklicznie, na przykład bieg przełajowy, warto za każdym razem coś zrobić inaczej.

 

Dowiedz się więcej o Stowarzyszeniu Kasztelania Ostrowska

Strona internetowa Kasztelanii Ostrowskiej.

Fanpage stowarzyszenia na Facebooku.

Autor: Jędrek Godlewski
O autorze: W Fundacji Wspomagania Wsi od 2017 r. Koordynator i twórca programów wspierających młodzież na wsi w stawianiu pierwszych kroków w działaniach społecznych i w rozwijaniu wiedzy o USA. Redaktor Witryny Wiejskiej odpowiedzialny także za oprawę wizualną serwisu. Absolwent Instytutu Anglistyki oraz Ośrodka Studiów Amerykańskich na Uniwersytecie Warszawskim.
Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!