Przyjechali z całej Polski. Czego szukają uczestnicy XX Spotkania w Starych Jabłonkach?

Do Starych Jabłonek przybyli dosłownie z każdego, nawet najbardziej odległego zakątka Polski. Wszyscy złaknieni wiedzy, poszukujący nowych doświadczeń. Przez trzy dni rozmawiali o tym, jak skutecznie działać kierując się wartościami takimi, jak: troska o dobro wszystkich osób, szacunek dla różnorodności, dbałość o stan środowiska naturalnego i poczucie odpowiedzialności za to, jak funkcjonują nasze wspólnoty.  W napiętym harmonogramie warsztatowym znaleźli jednak czas, by podzielić się z nami swymi wrażeniami.

Karolina Orłowska, sołtyska wsi Brzezia Łąka: W Starych Jabłonkach goszczę po raz pierwszy i jest fantastycznie. Dowiaduję się tutaj cennych rzeczy, pragnę  poszerzać swoją wiedzę, by rozwijać swoją miejscowość.

Łukasz Śmietanko, sołtys wsi Pajtuny: Jestem po raz pierwszy na spotkaniu w Starych Jabłonkach (kiedyś Marózie). Przyjechałem się tutaj wyszkolić, co pozwoli mi rozwinąć skrzydła w moich Pajtunach, gdzie piastuję funkcję sołtysa. Wpadłem tu na pomysł stworzenia inkubatora przedsiębiorczości, który działałby w oparciu o Koło Gospodyń Wiejskich. Byłaby to dla mieszkańców realna szansa  na dodatkową pracę pozaetatową, w przyszłości dającą możliwość  osiągania profitów. Zachęcam wszystkich sołtysów, nie tylko z mojego województwa warmińsko-mazurskiego, by przybywali w takie miejsca po wiedzę, doświadczenia i nowe umiejętności. Wszyscy na tym skorzystamy, a najbardziej mieszkańcy miejscowości.,  w których żyjemy.

Jakub Kochowicz, wójt gminy Lisewo: Na spotkaniu organizacji działających na wsi jestem po raz czwarty. Nowe miejsce, nowe doświadczenia, nowe znajomości… Myślę, że ten klimat jest unikatowy, a tworzą go zawsze przybywający z całej Polski ludzie. To coś, czego nie można z niczym porównać. Warto tu być i tu wracać.

Dorota Dębińska, sołtyska wsi Mniszek: Jestem tu czwarty raz, piąty….?  Spotkanie w Starych Jabłonkach traktuję jako ożywienie po pandemii. Zatem sezon uważam za otwarty.

Ilona Borowska, sołtyska wsi Brzozowo: Ja również należę do grona weteranek spotkań w Marózie, a teraz w Starych Jabłonkach. Na spotkaniu goszczę po raz dziesiąty. Musze powiedzieć, że energia jest ta sama, ludzie tak samo zwariowani jak w Marózie. Chociaż dla mnie jest to miejsce inne, być może jest to kwestia przyzwyczajenia do miejsca, w którym byliśmy zakochani, które traktowaliśmy przez trzy dni jak swój dom.  Czas pokaże czy zaakceptujemy Stare Jabłonki. Za koleżanką powtórzę – spotkanie bardzo potrzebne, dzięki takim wydarzeniom po pandemii budzimy się do życia.

Beata Jakubiak, sołtyska wsi Wójtowo: Na spotkaniu także jestem  kolejny raz. Zawsze przybywam po moc energii, którą za każdym razem czerpię od ludzi, dobry klimat. Stare Jabłonki? Normalnie powiedziałabym, że to piękne miejsce, w końcu jesteśmy na Mazurach. Ale jest inaczej, jeszcze się gubimy. W Marózie znaliśmy każdą ścieżkę, wszystkie zakamarki.  A tu błądzimy w poszukiwaniu sal warsztatowych.  Z czasem się pewnie przyzwyczaimy do nowej topografii. Co do atmosfery, to powiem, że zazwyczaj była większa integracja pierwszego dnia. Wiem, że jest tu dużo nowych, wartościowych ludzi i że są nowe doświadczenia i pomysły. Ale to nie jest ten nasz prawdziwy Maróz. Chętnie bym tam wróciła.

Fot. Jędrzej Godlewski

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!