Przemysław Chrzanowski: Koło Gospodyń Wiejskich Warszawianki – nazwa intrygująca. Nie jesteście jednak mieszkankami stolicy, prawda?
Izabela Ignacak, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich Warszawianki: – Poniekąd jesteśmy, część członków koła, chociażby ja, pochodzimy z Warszawy i mając dość wielkomiejskiego zgiełku przenieśliśmy się za miasto. Daleko jednak nie wyemigrowaliśmy, bo zamieszkaliśmy w miejscowości Warszawianka. Jest to urokliwa okolica pod Warszawą w gminie Lesznowola. Jako „Warszawianki” odwołujemy się do nazwy wsi, w której mieszkamy i działamy, ale to także łącznik ze stolicą, z której większość z nas pochodzi.
Wasze koło jest młodą organizacją, skąd pomysł jej utworzenia?
– Z chęci działania i tworzenia rożnych projektów dla nas i naszych rodzin. Wśród nas jest wiele młodych i kreatywnych osób, które mieszkając w Warszawiance czasem od kilkunastu lat, nie miały okazji, by podziałać dla lokalnej społeczności. Pomysł utworzenia koła był także czysto egoistycznym założeniem, bo po prostu chcieliśmy zacząć się spotykać z innymi rodzinami, tworzyć interesujące projekty i dobrze się przy tym bawić. Obecnie naszą organizację tworzy 37 członków. Zapewne ze względu na pandemię nie wszyscy aktywnie działają na rzecz koła. Wierzę jednak, że po zluzowaniu restrykcji uśpieni członkowie dołączą do aktywnego tworzenia KGW.
Kim są członkowie koła, czym zajmują się na co dzień?
– Przewodniczącą jestem ja, moim zastępcą jest Kasia Więcławska, sąsiadka, która dzielnie wspiera mnie w każdym działaniu. Sekretarzem koła natomiast jest Darek Ignacak – mój mąż i człowiek wielu talentów. Członkowie KGW to nie tylko panie, to również mężczyźni. To ludzie z pasjami i bogatymi życiorysami. Są to w większości młodzi, zaradni i pełni pomysłów mieszkańcy, którzy napędzają działanie koła i sprawiają, że nam wszystkim chce się działać. Mamy w naszym gronie marketingowców, strażaka, byłego wojskowego, elektroautomatyka, bankiera, stolarza, nauczycielki, księgowe, gospodynie i gospodarzy.
Mamy także seniorów, którzy swoim doświadczeniem wpierają nas we wszystkich działaniach – póki co online, ale mam nadzieję, że po zakończeniu pandemii uaktywnią się oni również w realu. Mnóstwo u nas ciekawych i wspaniałych ludzi. Jedna z koleżanek jeździ na misje do Afryki. Każdy z nas wnosi wiele pomysłów i energii, co daje nam wiele możliwości w konkretnym działaniu.
Zrobiło się o Was głośno za sprawą pewnej skrzynki, umiejscowionej w centrum wsi. Proszę o tym opowiedzieć.
– Pomysł instalacji skrzynki na listy do św. Mikołaja zrodził się bardzo spontanicznie. Chcieliśmy „podkręcić” magię świąt i zależało nam, aby nasze najmłodsze pociechy wiedziały, że jest sens pisać i wysyłać listy do Mikołaja. Uznaliśmy ponadto, że to dobra okazja, aby nieco wypromować naszą wieś. Akcję opisaliśmy szeroko w mediach społecznościowych, a efekt był taki, że listy spływały z odległych miejsc gminy Lesznowola. Było ich ponad 80. Przy tej okazji zrobiliśmy konkurs na najlepsze zdjęcie przy skrzynce, a nagrodą były ręcznie przez nas wykonywane skrzaty i wigilijne pierogi – także własnej roboty. Wspomniane skrzaty bożonarodzeniowe wystawiliśmy także na aukcji, co okazało się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Licytacje przyniosły nam znaczny dochód, co pozwoliło zasilić budżet koła.
Mimo zaledwie kilkumiesięcznej historii koła macie na swoim koncie ciekawe inicjatywy. Na czym one polegały?
– Pierwszym, dość spontanicznym projektem było nagranie spotu z okazji 102 rocznicy odzyskania niepodległości. Na placu zabaw w Warszawiance zebraliśmy dzieci, które przystrojone w barwy narodowe, dzierżąc w dłoniach flagę narodową, odśpiewały pięknie hymn państwowy. Film był bardzo wzruszający, wszyscy poczuliśmy wówczas, że jesteśmy prawdziwymi patriotami. Postaraliśmy się przy tym o dobrą jakość nagrania, dzięki Marcinowi Bieniowi możemy poszczycić się fantastycznymi ujęciami z drona.
Nieco wcześniej zainicjowaliśmy zabawę halloweenową. Mimo przeciwności związanych z pandemią, postanowiliśmy trochę się rozerwać i wraz z dziećmi postraszyć zamkniętych w domach mieszkańców. Wszystko odbyło się oczywiście w reżimie sanitarnym, ponadto odwiedzaliśmy tylko te domy, których mieszkańcy wyrazili chęć zabawy z nami. Były duchy, straszne odgłosy, nawet symulowane syreny policyjne i udawany trup na jednej z posesji. A wszystko to z dużą dozą humoru.
Grudzień to dla nas jedno wielkie przedświąteczne szaleństwo. Koło Gospodyń Wiejskich „Warszawianki” stało się bez mała firmą produkującą wspomniane bożonarodzeniowe skrzaty. Mistrzyniami w szyciu były nasza pani sołtys Ania Pham oraz Emilia i Basia Waluś. Ja natomiast skupiłam się na logistyce całego przedsięwzięcia, opisywaniu każdego skrzata, nadawaniu im imion i tworzeniu certyfikatów, zaopatrzonych w indywidualne, niepowtarzalne historie. Zdjęcia skrzatów profesjonalnie wykonała dla nas Asia Rymer, która przy okazji postarała się o piękną oprawę. Przyznam, że kosztowało nas to wiele trudu, ale absolutnie było warto. O tym, że jesteśmy sprawnie działającą organizacją, przekonaliśmy się także podczas akcji lepienia pierogów w OSP. I tu także wielką rolę odegrał duet Walusiów. Emila i Basia „przytargały” ze sobą maszynę do wyrabiania ciasta i wałkownicę. Instruowały nas także jak dobrze lepić pierogi, aby w trakcie gotowania nie zbiły się w jedną masę.
Skoro pojawiła się skrzynka na listy do Mikołaja, musiał pojawić się także i on we własnej osobie. Dzięki zaangażowaniu członków naszego koła gość z Laponii przybył kabrioletem przyozdobionym w taki sposób, by przypominał renifera. Św. Mikołaj był doskonale przygotowany do imprezy, najpierw wyjął wszystkie listy ze skrzynki, a następnie, upewniając się, że wszystkie dzieci z sołectwa były grzeczne, rozdawał słodkości i drobne prezenty. Wszystko zostało udokumentowane na stronie Koła Gospodyń Wiejskich, a echo imprezy rozbrzmiewało jeszcze długi czas w całej gminie Lesznowola.
Jesteście obecne w mediach społecznościowych, publikujecie ciekawe materiały. Promocja jest ważna w funkcjonowaniu KGW?
– Zdajemy sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach nie będąc w sieci nie istniejemy – takie są realia. Każde działanie koła dokumentuję i wprowadzam na naszą oficjalną stronę.
Na razie istniejemy na Facebooku, ale staramy się pozyskać sponsora, który pomógłby nam stworzyć oficjalną witrynę internetową. Aktualnie nasze poczynania śledzi aktywnie ponad 200 followersów, a posty firmowane przez KGW „Warszawianki” docierają do ponad 20 tysięcy internautów. Pod koniec roku mieliśmy swój debiut w prasie rolniczej, gdzie opisaliśmy swoje koło, aktywności i przyszłe plany. To dla nas duże wyróżnienie i kolejna szansa na wyjście z naszymi inicjatywami na zewnątrz.
Wasze koło powstało w dobie pandemii – to bardzo trudny czas dla takich organizacji, których istotą jest współdziałanie z ludźmi. Jakie nadzieje wiążecie z przyszłością w lepszych czasach?
– Obecny czas nie jest dla nas łaskawy. Restrykcje, zakazy i obostrzenia krzyżują nam plany. Nie załamujemy się jednak i idziemy naprzód. Spoglądając jednak na nasze ostatnie działania, jestem przekonana, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wyznaję zasadę, że jak się naprawdę czegoś chce, to zawsze da się ów cel osiągnąć. I do tej pory świetnie się ona sprawdza. A co do planów?
W najbliższej przyszłości chcemy przeprowadzić cykl szkoleń z różnych dziedzin. W rolę prelegentów i „warsztatowców” wcielą się specjaliści z naszego otoczenia. Pragniemy także zapraszać do nas ludzi z ciekawymi zawodami, aby w sposób interesujący przedstawiali nam tajniki swej pracy. Na lepsze czasy pozostawiamy działania teatralne adresowane do dzieciaków oraz imprezy plenerowe, podczas których postawimy na dobrą zabawę, relaks i zacieśnianie wzajemnych więzi.
***
Warto zajrzeć: https://www.facebook.com
