Kultura w kwarantannie

images_KULT_3

W czasach pandemii,  wszyscy zostajemy w domach, instrumenty milkną, gasną wokale, a publiczność nie zasiada w koncertowych salach, nie szaleje pod scenami. Cierpią na tym takie miejsca jak Chutor Gorajec, który od dawna  jest  miejscem bardzo rozśpiewanym, muzycznym, wspólnotowym i festiwalowym. Na szczęście są kreatywni ludzie, którzy nie zgadzają się na artystyczną pustkę. Gospodarz Marcin Piotrowski przyłożył rękę do fantastycznej inicjatywy, która pierwotnie miała być lokalną odpowiedzią na twórczą alienację. Projekt „Kultura w kwarantannie”, bo o nim mowa, spotkał się jednak z niezwykłym oddźwiękiem w całym kraju. W czasach kryzysu jest to zjawisko bardzo wyjątkowe.

– Kiedy usłyszałem, że zamknięto teatry, kina, muzea, że nigdzie nie organizuje się wydarzeń artystycznych, skontaktowałem się z moimi znajomymi, by dowiedzieć się jak sobie z tym radzą. Zasięgnąłem języka w jaki sposób organizować koncerty bez udziału publiczności oraz jak widzów i słuchaczy gromadzić wokół wydarzeń dziejących się online. Potem spontanicznie założyłem grupę na facebooku pod nazwą „Kultura w kwarantannie”. To było jakieś dwa tygodnie temu w sobotę wieczorem. Zaprosiłem do niej 14 znajomych i… poszedłem spać – opowiada Marcin Piotrowski. – Jakież było moje zdziwienie, kiedy rano grupa liczyła już 200 członków, a wieczorem tego samego dnia było ich już 5 tysięcy.

Na zdjęciach Richie Ros, Irlandczyk, który przyjechał na koncert do Muzeum Opowieści z myślą, że wystąpi dla ludzi w realu. Świat się jednak nagle zmienił, dlatego spontanicznie zadecydowano o uruchomieniu transmisji online.

Na początku członkowie nowej, kulturalnej społeczności zaczęli się wymieniać pomysłami na spędzanie czasu w kwarantannie. Padały sugestie do jakich muzeów można wpadać online, jakie koncerty oglądać, gdzie i jakie filmy oglądać. Jak ocenia Marcin Piotrowski, było to zjawisko bardzo odtwórcze, co przy obecnym składzie 55 tysięcy członków stało się trudne do okiełznania.

– Codziennie mamy ponad 2 tysiące postów, nad którymi pracuje teraz ekipa Stowarzyszenia Folkowisko, wciągnąłem w to również Marcina Kurnika z Muzeum Opowieści, które obecnie jedzie na tym samym wózku. Mamy w sumie 10 moderatorów, którzy przez 24 godziny na dobę siedzą nad przyjmowaniem postów. To bardzo duża aktywność, nie możemy pozwolić na to, by w sposób chaotyczny zawalały one ściankę. Śmiało mogę powiedzieć, że jest to teraz największa impreza masowa w internecie.

Pierwszy przykład jak to może zadziałać poszedł z Gorajca. Na scenie pojawił się Wojtek Sviatyj, którego online oglądało naraz ponad 5 tys. ludzi. Potem pomysłodawca przedsięwzięcia zaczął zwoływać różnych muzyków z okolicy, rozstawiali się u niego w salonie, grali, a on transmitował to do internetu. Rzesza odbiorców tych propozycji rosła z dnia na dzień. W dniu ogłoszenia stanu epidemicznego w Polsce we wspomnianym Muzeum Opowieści miał się odbyć koncert irlandzkiego muzyka Richiego Rosa.

– Wszystko było już przygotowane, prawie 40 osób potwierdziło swój udział w wydarzeniu. Wyszedł w telewizorze pan premier wraz z panem ministrem zdrowia i powiedzieli, że wszystko trzeba odwołać. W reakcji na te słowa wszyscy nasi potencjalni widzowie zrezygnowali z udziału w występie. Zostaliśmy sami. Spontanicznie postanowiliśmy zrobić koncert online, bo trzeba było zebrać jakiekolwiek pieniądze, żeby człowiek miał za co wrócić do domu. Wpisaliśmy się zatem w ideę grupy „Kultura w kwarantannie” dosłownie w przeddzień jej powstania – mówi Marcin Kurnik z Muzeum Opowieści.

– Dzisiaj uczymy się tego, jak gospodarować kulturą w internecie. Przechodzimy szybki kurs dostosowywania  się do wymogów technicznych i prawnych. My mamy zaplanowane od stycznia działanie, które z założenia miało wystartować po wakacjach. Nazwaliśmy je „Kultura dostępna”. To co miało wydarzyć się we wrześniu, dzieje się już dzisiaj, bo tego wymaga rzeczywistość,  w jakiej nagle się znaleźliśmy. Teraz szukamy sposobów jak pójść z tymi wszystkimi projektami do internetu. Dochodzi do tego jeszcze delikatna kwestia zarabiania na proponowanych zasobach.

W podobnym tonie wypowiada się Marcin Piotrowski:
– Ci wszyscy muzycy i w ogóle twórcy zamknięci w swoich domach , mogą wprawdzie koncertować i działać online, ale muszą też z czegoś żyć. Wykonaliśmy pierwszy krok w tej sprawie i porozumieliśmy się z Polską Fundacją Muzyczną, dzięki której udało się nam założyć wirtualne kapelusze. Skutek jest taki, że teraz w trakcie internetowych wydarzeń ludzie mają możliwość wrzucenia im dobrowolnych datków – mówi gospodarz Chutoru Gorajec.

– Mamy za sobą już cztery udane wydarzenia, przed nami wiele kolejnych. „Kultura w kwarantannie” stała się swego rodzaju interaktywną telewizją, w której nie ma mainstreamowych gwiazd, bo te poradzą sobie na rozlicznych antenach radiowych i telewizyjnych. U nas można oglądać twórców, którzy utracili miejsce do grania i bezpośredni kontakt z publicznością. To swego rodzaju dom kultury w internecie, w którym buzuje nieokiełznany ferment artystyczny.

Gorajeckie przedsięwzięcie spotkało się z pozytywnym oddźwiękiem ze strony rozlicznych mediów. „Krytyka Polityczna” zaliczyła to działanie do siedmiu najlepszych inicjatyw internetowych w czasie pandemii,  sprawą bardzo szybko zainteresował się Polsat, a w ślad za nim inne media, które praktycznie codziennie reagują na wydarzenia dziejące się pod szyldem „Kultury w kwarantannie”. Dla wszystkich jest to intrygujące, że kultura niejako zeszła do podziemia, że jest tak bardzo twórczo inwencyjna, że trafiła w poszukiwaną niszę.  Foto: Robert Wilk

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Najnowsze wydarzenia

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!