Przemysław Chrzanowski: Czy był wyraźny moment, w którym zbliżyła się pani do natury?
Anna Marduła, właścicielka gospodarstwa Zielona Róża: – Zawsze mieszkałam na wsi, czyli blisko przyrody. I nie wyobrażam sobie życia w mieście. Od dzieciństwa wpajano mi pewne wartości, którymi kieruję się do dzisiaj. Nawet trudno mi teraz powiedzieć, dlaczego nie sięgam po produkty chemicznie przetworzone, dlaczego nie piję mleka i nie jem mięsa, czy też dlaczego nie używam chemii gospodarczej.
Anna Marduła.
Podobnie funkcjonuje cała moja rodzina. Do życia blisko natury namawiam również swoich gości, a oni świetnie na to reagują. Od niemal 20 lat trend bycia blisko natury przybiera na sile, ludzie potrzebują zmiany w życiu. Wiąże się to właśnie z innym odżywianiem, innym myśleniem, korzystaniem z walorów przyrodniczych.
Będąc w sklepie, których produktów nie wkłada pani do swojego koszyka?
– Pomijam białą mąkę i wszystko, co z nią związane. Do koszyka nie wkładam produktów zawierających gluten, głównie chodzi o rzeczy pszenicopochodne. Ponadto eliminuję cukier, mięso i wędliny oraz nabiał w każdej postaci. Kontrowersje budzić może brak tych ostatnich produktów, ale wychodzę z założenia, że mleko, a więc i jego pochodne zwyczajnie nie są dla ludzi.
Wczasy w gospodarstwach agroturystycznych jednoznacznie kojarzą się z przaśnością. Ma być mleko prosto od krowy, golonka w kapuście i porządny placek drożdżowy. To może chociaż chleb pani piecze dla swoich gości?
– Niestety, chleba nie piekę, ponieważ nie ma go w naszym jadłospisie. Gości wabię zatem do siebie innymi kulinarnymi niespodziankami, które sprawiają, że po tygodniu ludzie ci świetnie się czują, a przy okazji pozbywają się kilku zbędnych kilogramów. Wielu z nich nadal podąża ta drogą, konsekwentnie oczyszczając swój organizm z toksyn.
Inni wprawdzie wracają do dawnych nawyków żywieniowych, ale przynajmniej mają świadomość, że można organizmowi dostarczyć wszystkich koniecznych składników bez udziału tradycyjnych, ciężkich dań rodzimej kuchni.
Proszę w takim razie zdradzić, co dzisiaj podała pani swoim gościom?
– Na śniadanie przygotowałam płatki gryczano-jaglane zalewane gorącą wodą. Do tego dodałam suszone śliwki, żurawinę, orzechy włoskie oraz pestki słonecznika. Całości dopełniły domowa konfitura z jagód (bez cukru, rzecz jasna) oraz plastry ananasa.
Obiad to: surówka z buraków z cebulką i jabłkiem, kotleciki z kaszy jaglanej z grzybami oraz zupa paprykowa.
Na kolację goście zjedli pasztet z soczewicy z marchewką oraz zieloną sałatkę. Tak skomponowane menu powoduje, że człowiek czuje się bardzo lekko i komfortowo. Od lat staram się, by moja bliska naturze dieta uwalniała organizm z toksyn, a przede wszystkim wpływała na jego odkwaszenie. Z pełnym przekonaniem zapewniam, że to naprawdę działa.
By być blisko natury, postanowiła pani świadomie zrezygnować z tzw. chemii gospodarczej. To jak w takim razie zmywa pani naczynia?
– Muszę zaznaczyć, że prowadząc działalność agroturystyczną, a co za tym idzie organizując zbiorowe żywienie, nie sposób do końca uciec od produktów komercyjnych. Do zmywania jednak wykorzystujemy zwykła sodę. Dodana do wody zmiękcza ją, co w konsekwencji skutecznie pozwala usunąć zabrudzenia. Skoro o sodzie mowa, to dodawaliśmy ją do wody, w której moczyliśmy owoce, czy warzywa. Dzięki temu usuwaliśmy wszelkie chemiczne zanieczyszczenia z ich powierzchni. Dziś wykorzystujemy do tego ozonator. Jest to urządzenie, które pozwala w łatwy sposób oczyścić z toksyn wszystko to, co trafia na stół.
Skoro o środkach czyszczących mowa, warto wspomnieć o zbawiennej mocy octu. Dolany w odpowiednim stężeniu do wody bardzo dobrze sprawdza się, jako płyn do mycia szyb. Osobiście nie korzystam z octu sklepowego, ponieważ w naszym gospodarstwie sami wytwarzamy ocet winny. Do czyszczenia toalet i kabin prysznicowych wykorzystuję Borax, naturalny specyfik, który zawiera tetraboran sodu. To nieorganiczny związek chemiczny, sól sodowa kwasu borowego. Szczerze polecam.
A co z kosmetykami, których zwykliśmy używać w naszej codziennej toalecie? Żadnego żelu pod prysznic, żadnego szamponu, mydła?
– Mam powiedzieć prawdę? No dobrze, przyznam się. Nie używam od ładnych paru lat żadnych chemicznych środków myjących. Do codziennej pielęgnacji ciała w zasadzie wykorzystuję tylko wodę. Jedynym kosmetykiem, którego używam do pielęgnacji skóry jest olej kokosowy. Co więcej, sama sobie go przygotowuję, ponieważ jakiś czas temu zaopatrzyłam się w specjalną tłoczarkę. W lecie natomiast nakładam olej arganowy, dzięki czemu chronię się przed szkodliwym wpływem promieni słonecznych.
Nie stosuję również dezodorantów, czy antyperspirantów. Jest na szczęście bardzo dobra alternatywa, mówię tu o kamieniu alun w sztyfcie. Jest to produkt używany od czasów starożytnych, posiada właściwości hipoalergiczne, przeciwpotne, neutralizuje nieprzyjemny zapach potu, nie barwi, po zastosowaniu zostawia na skórze niewidzialną warstwę soli mineralnych hamujących rozwój bakterii, odpowiedzialnych za nieprzyjemny zapach.
Pasty do zębów wydają się nie do zastąpienia. Przecież mają w sobie fluor, chronią szkliwo, wybielają, gwarantują świeży oddech. Pewnie nic w zamian nie wymyślono…
– I tu się pan myli. Po raz kolejny przywołam sodę oczyszczoną. To dzięki niej możemy w sposób naturalny utrzymywać nasze zęby w czystości. Ja swoją pastę komponuję dodając także oleju kokosowego oraz miąższu aloesowego. Taki sposób na higienę zębów i jamy ustnej moja rodzina stosuje od lat. Wiem, że do sody przekonuje się coraz więcej osób, to naprawdę zdrowa alternatywa dla komercyjnych środków powszechnie znanych choćby z telewizyjnych reklam.
Goście gospodarstwa Zielona Róża zdrowo jedzą, nie są narażeni na kontakt ze szkodliwą chemią, ale czy maja szansę prawdziwie poczuć, że są częścią natury?
– Mieszkamy w Wambierzycach i poza tym, że mamy znaną na całym świecie bazylikę, to mamy jeszcze Góry Stołowe. Przecudnej urody formacje skalne stanowią cel naszych wycieczek. W teren wybieramy się zwykle z kijkami, ponieważ jestem wieloletnią propagatorką nordnic walking. A więc bezpośredni kontakt z przyrodą jest w zasadzie permanentny.
***
Foto: strona internetowa gospodarstwa Zielona Róża
Warto zajrzeć: http://www.zielonaroza.com.pl/