O władzy i demokracji w instytucjach edukacyjnych

repository_KOM2_DSC01595zaja

Drugie spotkanie z cyklu „O edukacji od początku” organizowane przez Fundację Komeńskiego we współpracy z Rzecznikiem Praw Dziecka poświęcone było kwestiom władzy i demokracji w instytucjach edukacyjnych.

Seminarium rozpoczęła Teresa Ogrodzińska z Fundacji Komeńskiego od przypomnienia tematu pierwszego spotkania („Czego chcemy nauczyć nasze dzieci posyłając je do szkoły?”) oraz od zapowiedzi bieżącego tematu („Ile miejsca możemy dać dzieciom na ich własny samodzielny rozwój?).

Temat został wybrany w oparciu o rozmowy i pytania zadawane dzieciom. Spotkania z dziećmi pokazały, że dzieci bardzo dużo widzą, zauważają również problemy, które ich dotyczą.

Główna koordynatorka projektu Barbara Röhrborn z Fundacji Komeńskiego rozpoczęła część merytoryczną spotkania od rozważań na temat władzy.

Zaprezentowała poglądy trzech filozofów Foucault, Bourdieu i Bernstein’a, którzy rozwijali swoje koncepcje władzy – która jest elementem wszystkich stosunków między ludźmi, również w edukacji.

Foucault mówił, że władza jest esencją wszystkich relacji, jest zasadą. Przejawia się tym, że są jednostki i grupy, które mają więcej do powiedzenia i wszyscy ich słuchają – a inne mają tej władzy mniej.

Można zadać pytanie,, jakie jest miejsce dzieci w strukturze władzy? Czy jest jakaś przestrzeń, żeby dzieci mówiły, co jest dla nich ważne, żeby były słuchane.

Foucault określa narzędzie, które służy podtrzymywaniu władzy – jest nim normalizacja – czyli tworzenie standaryzacji. W edukacji też istnieją standardy i standaryzacja – egzaminy, czas nauki, oceny itp. Wiedza = władza – każdy system edukacyjny służy podtrzymywaniu władzy.


Główna koordynatorka projektu Barbara Röhrborn z Fundacji Komeńskiego.

Bourdieu – ma podobne poglądy – stworzył pojęcie przemocy symbolicznej, które jest transmisją wzorców zachowań – służy podtrzymaniu władzy.

Każde działanie edukacyjne stanowi symboliczną przemoc – narzucenie standardów.

Jednym z głównych przesłań Bourdieu jest to, że działania edukacyjne podtrzymują nierówności.

W zależności, z jakiego środowiska dane dziecko pochodzi – tak będzie mu się powodziło w szkole.

Podobne poglądy prezentował brytyjski socjolog Bernstein – uważał, że wszystko zależy od kodów komunikacji, które dziecko ma dostępne w domu.

Dyskurs pedagogiczny – to normy służące komunikowaniu w edukacji. Poprzez ten dyskurs kształtowana jest tożsamość dzieci, a jego przejawem jest program szkolny.

Jeżeli przyjmiemy te poglądy, możemy zastanawiać się nad tym, czy możemy zmienić te procesy?

Prelegentka postawiła tezę, że są takie metody.

Są nimi:

– świadomość nauczycieli,

– obnażanie tych mechanizmów wobec uczniów,

– technika ukierunkowana na emancypację – na rozwijanie potrzeb poszczególnych dzieci.

Na zakończenie wystąpienia padły pytania:

– jak to realizować?

– w jaki sposób to powinno wyglądać?

– gdzie jest granica – na ile możemy pozwolić dzieciom na decydowanie w sprawach „dorosłych”?

 ***

Drugą prelegentką była dr Katarzyna Gawlicz z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.

Na początku swojego wystąpienia przedstawiła kilka przykładów, jak działa władza w przedszkolu.

Na pytanie, kim są dzieci – wiele badań pokazuje, że dzieci funkcjonują jak grupa zmarginalizowana. Dzieci są podporządkowaną, mniejszościową grupą społeczną. Dzieci władzy nie mają w ogóle.

Są trzy wyznaczniki statusu dzieci:

– dzieci potrzebują kierowania,

– dzieci potrzebują socjalizacji,

– najważniejsze miejsca dzieciństwa(dom, szkoła) są kształtowane przez dorosłych.

Są również miejsca, które dzieci tworzą same – dziecięce przestrzenie. Jak w tym kontekście można myśleć o przedszkolach lub szkołach – pytała prelegentka. Są to miejsca dla dzieci. Czy możemy o nich myśleć jak o dziecięcych przestrzeniach?

Jak to wygląda?

Przykłady z perspektywy badań p. doktor Gawlicz.

Dzieci w przedszkolu dowiadują się wprost, że rządzi pani a nie dzieci. Dzieci wchodzą w miejsca, które są dla nich przygotowane – gotowe.  Plan zajęć przedszkolnych jest dokładnie określony, przygotowany, bez względu na chęć i aktualne potrzeby dzieci.

Kolejny element to kwestia przestrzeni – rzadko zdarza się tak, że dzieci mogą decydować, jak ich przestrzeń ma być zaaranżowana. To wychowawcy decydują o całej organizacji przestrzeni.

Kontrola aktywności – jest kolejnym elementem organizacji edukacji dzieci.

Wykonywanie dokładnych rozkazów wychowawców – jest bardzo powszechną, oczekiwaną praktyką w procesie wychowawczym. Dzieci są świadome, że są kontrolowane w 100 procentach.


Katarzyna Gawlicz z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.

Prelegentka cytowała wypowiedzi dzieci, które wskazują, że dzieci mają potrzebę większego wpływu na swoją aktywność w przedszkolu.

Dzieci widzą, że dorośli posiadają umiejętności, które mogą się przydać dzieciom, lecz chciałyby mieć większy wpływ na to, co robią w przedszkolu.

Dzieci potrzebują momentów samotności – nie mają takich możliwości. Zawsze są obserwowane. Istnieje potrzeba ucieczki przed wzrokiem wychowawców.

Co w związku z tym?  Jak mając w pamięci tego typu doświadczenie przedszkola możemy pójść dalej- pytała prelegentka.

Cytując badania socjologów – prelegentka odpowiada:

Przedszkole może być demokratycznym forum – lecz trzeba tego dokonać – samo się to nie zrobi.

Dlaczego warto?

Demokracja umożliwia rozkwit różnorodności, jest systemem umożliwiającym opór wobec totalitaryzmu, pozwala szukać alternatywnych rozwiązań, ale też partycypacja jest kryterium obywatelstwa i prawem obywatelskim. Konwencja o prawach dziecka – takie prawo daje dzieciom. Na dorosłych spoczywa odpowiedzialność, aby zrozumieć, co dzieci komunikują.


Dyskusja w drugiej części spotkania.

Czym może być demokracja w przedszkolu?

Istnieją różne przykłady – np. w duńskich przedszkolach istnieje rada składająca się z rodziców, nauczycieli, dzieci. Demokracja w przedszkolu również oznacza ocenę działań przedszkola, za pomocą metod uczestniczących. Nie za pomocą metod ewaluacyjnych. Przyglądając się przedszkolu w inny sposób, poznajemy przedszkole. Potrzebne jest otwarcie na zmianę, na inne wyobrażenie, czym takie miejsce może być.

Kiedy jest to możliwe?

Jest kilka warunków. Pierwszy związany jest z pytaniem- jak rozumiemy przedszkole. Czy przedszkole to firma, która przynosi zysk. Czy jest to fabryka, gdzie kształtujemy nieukształtowane dzieci, przeobrażamy w produkt końcowy? Czy dziecko jest ekspertem od swojego życia? Jak rozumiemy rodziców:  klienci, czy zaangażowani nauczyciele – praktycy demokracji. Jak rozumiemy dziecko: puste naczynie, czy obywatel?

Drugi warunek, to wartości: szacunek do różnorodności, otwartość na zmiany i czas – angażujemy dzieci w proces decyzyjny – musimy mieć na to czas.

Jak można to robić?

Dzieci muszą doznać, doświadczyć demokracji.

Prelegentka wskazała na kilka przykładów pogłębiania demokracji w przedszkolach – działań, które miały miejsce w przedszkolach duńskich. Podejmowanie decyzji, podejmowanie wyborów jest wplecione w tkankę codziennego życia – podkreśliła. Jest to decydowanie o tym, gdzie przebywać, kiedy jeść, z kim to robić. Tu dzieci mają np. możliwość swobodnego wychodzenia do ogrodu.

Innym przykładem, opisanym przez panią doktor był projekt dotyczący żłobków w Wielkim Mieście. Projekt polegał na przeobrażeniu tych miejsc w sposób, który wzmocni autonomię dzieci.

Okazało się, że jest możliwe odejście od bardzo ścisłej dyrektywności.

Czysta kartka – zamiast szablonów, rezygnacja z organizowania wszystkich zadań dla dzieci na korzyść swobody wyboru.

Kolejny przykład z Berlina – w jednym z przedszkoli istnieje zapis w podstawie programowej mówiący, że przedszkole jest kolebką demokracji.

Już w przedszkolu dzieci powinny doświadczyć tego, czym jest demokracja. Wtedy, kiedy mogą uczestniczyć w podejmowaniu decyzji dotyczących ważnych dla nich spraw – powinny to robić. Jeśli dzieci mogą coś zrobić same – powinny to robić, nie powinniśmy robić wszystkiego za dzieci – podkreśliła prelegentka.

Czwarty przykład z Włoch – przykład powstania lokalnej szkoły, niedługo po wojnie, wybudowanej wspólnym wysiłkiem mieszkańców. Inna szkoła – to szkoła, w której dzieci będą potrafiły się sprzeciwiać. Jest to idea sprzeciwu, która powstała na skutek doświadczeń faszystowskiej historii społeczności. Ktoś posłuszny, podporządkowany – jest niebezpieczny. Jeśli uważamy, że jest to konieczne, musimy się nie zgadzać. Edukacja, jako prawo wszystkich dzieci – społeczność jest za to odpowiedzialna.

Edukacja, jako miejsce spotkań, gdzie praktykuje się wolność, demokrację i solidarność – to zapis z lokalnego, miejskiego biuletynu, który tłumaczy, czym ma być edukacja.

Na zakończenie prelegentka zadała pytanie, które miało być wyjściem do dyskusji:

Co w naszym kontekście utrudnia, uniemożliwia, sprawia, że ciężko odejść nam od koncepcji, że dzieci słuchają pani a nie siebie?

– Bezpieczeństwo – odpowiedzialność za dzieci, powoduje ciągłą kontrolę.

– Tyrania programu – zaplanowane działania.

– Kwestia biurokratycznej kontroli, przekonanie o tym, że zmiana jest niemożliwa.

– Finanse – coraz więcej dzieci, coraz mniej czasu żeby się dziećmi zajmować.

O demokracji w przedszkolu nie możemy mówić tylko w kontekście dzieci. Jeśli osoby dorosłe nie będą autonomiczne – w takim wypadku bardzo trudno sobie taką demokrację wyobrazić – zakończyła pani doktor, zachęcając innych do dyskusji.

 

Zapraszamy do zapoznania się z pełnymi wystąpieniami prelegentów i do wysłuchania dyskusji, która nastąpiła w drugiej części spotkania.

Opracowanie: Piotr Subotkiewicz

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Najnowsze wydarzenia

cała Polska
24.04.2024
- 30.04.2024
Cała Polska
22.04.2024
- 09.05.2024
cała Polska
24.04.2024
- 30.04.2024
Cała Polska
22.04.2024
- 09.05.2024

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!