Po prostu Wieśka

Cztery lata temu, u samych pierwocin burmistrzowania, Andrzej Mikulski przekonał się, że władza to nie tylko splendor, przecinanie wstęg i przyjmowanie wiązanek. Zderzenie z brutalną rzeczywistością nastąpiło, kiedy na sesję Rady Gminy wtargnęli małoletni z Podzamcza. W tej dramatycznej formie protestowali przeciwko zamiarowi likwidacji tamtejszej podstawówki.

Burmistrz pomyślał o Hakacie, Kultrukampfie, strajku dzieci z Wrześni i pod wpływem tych historycznych skojarzeń od likwidacji odstąpił. Wszyscy są pewni, że pikietę smarkaczy nakręcała Wieśka, bo ona stoi za wszystkim, co dotyczy Podzamcza.

Sołtys Wiesława Janoska skrzętnie ukrywa swój wiek, choć wiadomo, że gdy hitlerowskie hordy runęły na II Rzeczpospolitą, była nie tylko dzieckiem poczętym, ale i narodzonym. Na świat przyszła pod Garwolinem, miłość rzuciła ją pod Zawiercie.

Na początku lat 60. odwiedziła siostrę w Wałbrzychu, na weselu koleżanki poznała swego wybranka. Odpracowawszy jakiś czas w kopalni, mąż postanowił wracać z Wieśką na gospodarkę. Tak zaczęła się kariera najpopularniejszej w Podzamczu persony.

W genach odziedziczyła zamiłowanie do Ochotniczych Straży Pożarnych. Działał w nich dziadek, ojciec i  jej  ślubny, który jednak do takich jak Wieśka zaszczytów nie doszedł. To ona, wdowa po ochotniku, szefuje dzisiaj jednostce w Podzamczu. W nurt strażackiego życia wciągnęła syna i wnuczkę. Przez pewien czas w remizie funkcjonowało regionalne muzeum. Zdaniem Wieśki, to był zupełnie nietrafiony pomysł. – Pozostały po nim puste gabloty. Ta graciarnia nie pozwala spotykać się w normalnych warunkach i organizować zabaw. Największą naszą bolączką jest brak pieniędzy.

Większa forsa przydałaby się także Kołu Gospodyń Wiejskich, którym, ma się rozumieć, kieruje Wieśka.

Wykruszyła się stara gwardia z zespołu ludowego, na szczęście lukę po zniedołężniałych gospodyniach wypełniły młódki. Dziesięć dziewcząt plus Wieśka tworzą trzon ansamblu, występującego również w ramach Stowarzyszenia Kobiet Parków Jurajskich: – Repertuar mamy zróżnicowany. Byłyśmy z nim na Węgrzech i Słowacji. Na dożynki zawsze przygotowujemy wieniec. Gmina dała na buty, szkoda tylko, że krawcowa z Fugasówki ociąga się z szyciem nowych kostiumów. Stowarzyszenie dorabia sobie barem piwnym, przyczajonym za bardziej szykowną „Karczma Jurajską”. Za ladą dyżuruje Wieśka. Klienci lubią ją za życzliwość, choć niesfornych konsumentów potrafi zbesztać furmańskimi słowy. – Czego byśta chcieli w Podzamczu chłopaki? – pyta niekiedy, sondując społeczne potrzeby. – Rury z fikającą panienką – żartobliwie odpowiadają chłopaki.

Oko na okolicę

To już piętnaście lat sołtysowania. Na początku w dziesięciu wioskach Ogrodzieńca rządziły tylko dwie kobitki. Teraz Wieśka ma aż sześć koleżanek sołtysek, lecz to ona uchodzi za najbardziej przebojową. W ostatnich wyborach samorządowych kampanii nie robiła. Jako niezależna wpisała się na listę i w cuglach wygrała. Jej najmocniejszy konkurent zdobył o połowę mniej głosów. Wieśka jest najstarszą radną w Ogrodzieńcu, prowadziła inauguracyjną sesję. Zapisała się do komisji gospodarczej i kultury.

Bar położony przy wiodącej do zamku uliczce sąsiaduje z odnowionym Placem Jurajskim. To doskonały punkt obserwacyjny na okolicę. Niech no tylko jakieś auto zatrzyma się tam gdzie nie wolno, jak z podziemi wyrasta przy nim Wieśka. Obsobaczenie kierowcy zwykle wystarcza. Niedługo po renowacji Placu głośno było o zdemaskowaniu przez Wieśkę obywatela, który dokonał zuchwałego zaboru trzech tui. – Poszłam do niego i tujki oddał bez gadania. Nazwiska nie ujawnię. Każdy ma prawo do błędu, pod warunkiem,  że umie go naprawić  – konstatuje.  Ostatnio zakręcała fontannę, bo oczko wodne zaczęło wylewać.

Jej najświeższym zmartwieniem jest dziura na dróżce do zamku. Właściciel kiosku z pamiątkami, u którego gmina od czasu do czasu zamawia materiały promocyjne, nie życzy sobie ekipy remontowej. W rozpoczynającym się sezonie wakacyjnym jeden dzień przestoju, stanowi dla niego zbyt dużą stratę finansową. – Jak braknie prądu, to pierwszy do mnie leci po prośbie. Jak trzeba zrobić coś dla ogółu, staje okoniem – mówi wzburzona Wieśka. – Niektóre ludzie są naprawdę wredne. Cóż komu przeszkadza, że jacyś niezamożni emeryci chcą sobie dorobić, wpuszczając auta na swoje podwórka. Miejsc do parkowania przecież brakuje i zamiast cieszyć się, że do nas przyjeżdżają, kablują na sąsiadów – dodaje.

Podzamcze ma największą ściągalność podatków. – O haraczu Wieśka przypomina mieszkańcom w dniu wypłaty. Jest w tym skuteczniejsza od wołomińskiej mafii – twierdzi Marta z gminnej księgowości.

W zeszłym roku Podzamcze cieszyło się wygraną w zorganizowanym przez Urząd Marszałkowski konkursie na najpiękniejszą wieś województwa. Za pieniądze z nagrody powstało ogrodzenie zabytkowej kapliczki. Wieśka na dokonania spogląda krytycznym okiem: – Najchętniej rzuciłabym to w cholerę, ale nie mogę. Przydałby się większy policyjny dozór, chociażby atrapa kamery.  Trzeba naprawić drogi, no i koniecznie pomyśleć o parkingach.

Ludzie nie mogą się nadziwić, że chce się jej tak o wszytko zabiegać, że z równą pasją traktuje rzeczy dla Podzamcza najważniejsze i drobiazgi. – To cała Wieśka – komentują kolejne wyczyny swojej sołtyski.

***

Wieśka nie lubi pozować. Po długich namowach, na zapleczu baru układa fryzurę, przeciąga szminką usta i staje do zdjęcia obok wodnego oczka. Parę metrów dalej sadziła klon, który kiedyś będzie pomnikiem Wieśki.

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!