Rozstrzelani drukiem

repository_LAAZY_I-Pentagon-by-pozazdroscil

W Łazach strzelają do ludzi! Prują do tłumu drukiem i tak się nim rozstrzelali, że nawet na najwyższych szczeblach to dostrzeżono. Eksperci od współczesnych środków walki twierdzą, że druk to amunicja przestarzała i mało skuteczna. Bardziej porażające są według nich ruchome obrazki.

Jednak w Łazach konsekwentnie trwają przy tradycyjnych sposobach prowadzenia wojny. Na przekór eksperckim opiniom toczą zawziętą batalię w trudnych, pustynnych warunkach. Atakowaną przez nich Saharę stanowi popkultura. Wojnę wydali intelektualnemu ograniczeniu i myślowemu ubóstwu, których ofensywa nabiera zastraszającego tempa.

W Łazach zbroją się zatem na potęgę, ich arsenał liczy już prawie osiemdziesiąt siedem tysięcy zadrukowanych tomów. Trafili nimi trzy tysiące trzystu czterdziestu trzech czytelników. Bojowy efekt całkiem niezły, jak na nie największą gminę.

Udane potyczki, wygrane kampanie i zwycięskie wojny są bez wątpienia tryumfami wybitnych strategów i nietuzinkowych dowódców. Głównodowodzącą Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy, Elżbietę Gradzik sam Wódz Naczelny, marszałek-minister Bogdan Zdrojewski nagrodził ostatnio Złotą Odznaką Zasłużonego Dla Kultury Polskiej. Takich orderów za byleco nie rozdają.

Świeży oręż

Siedziba sztabu to podręcznikowy przykład sztuki kamuflażu. Z nie odświeżoną elewacją, położona przy uczęszczanej uliczce, wtopiona w ciąg podobnych budynków, nie rzuca się w oczy. Wynajmowane bankowi i aptece pomieszczenia dodatkowo ją maskują.

I Pentagon by pozazdrościł.

Za to wnętrza i Pentagon by się nie powstydził. Dział dla dzieci i młodzieży, wypożyczalnia dla dorosłych, czytelnia ogólna i internetowa, punkt informacji turystycznej pozwalają rozwinąć szeroki front, przejąć strategiczną inicjatywę.

Elżbieta Gradzik zdaje sobie sprawę, że nowoczesne pole kulturalnej walki wymaga zróżnicowanych technik, metod, sposobów działania. Wróg jest podstępny, dobrze zorganizowany, coraz bardziej zuchwały. Wtórny analfabetyzm, książkowstręt i gazetofobia, stosowane na niespotykaną wcześniej skalę środki masowej infantylizacji miażdżą barykady samodzielnego myślenia, taranem wdzierają się na ulice, do chałup, do cyberprzestrzeni.

Nadzieja w solidnych umocnieniach Linii Dyrektor Gradzikowej. Niezłomny Wał Biblioteczny tworzą odziały w sześciu sołectwach, stawiające zacięty opór huraganowej idiotyzacji. Atakującej tańcem z gwiazdami, reklamami kleju do zębowych protez, serialami o oddanych pacjentom, brzydzących się łapówkami lekarzach, serwisami informacyjnymi, w których katastrofa lotnicza sąsiaduje z przyjściem na świat noworodka-giganta.


Glównodowodząca Elżbieta Gradzik (po prawej) zna wojenne rzemiosło.

Ale nawet genialny głównodowodzący nie osiągnie victorii bez znających wojenne rzemiosło oficerów. Sztabowi pułkownicy, czy też, jak wolą feministki – pułkowniczki, zapełniają zbrojownie, hangary i silosy najświeższym, dopiero co wypuszczonym przez fabryki papierowej broni, orężem.

Pociski strategiczne „Literacki Nobel”, rakiety średniego zasięgu „Nike”, torpedy „Nagroda Goncourtów” i atomowe okręty klasy „Pulitzer” są w stanie skutecznie przeciwstawić się niewidocznym dla radarów „Jak oni śpiewają” czy wielogłowicowymi, odpalanymi z popkulturowych baz w USA, „You Can Dance”.

Armia ludowa

Nie do przecenienia jest wzmacniająca morale, polityczna robota oficerów oświatowych. Do tej kadry dołączyli także czytelnicy, prowadzący w gminnym przedszkolu operacje pod kryptonimem „Cała Polska czyta dzieciom”. Podobno już na sam ich widok dzieci zamieniają się w słuch. Kiedy trochę podrosną i zaczną składać literki, przejmie je kierująca działem dla najmłodszych Małgorzata Poskrobko.

Wywiad, dywersja psychologiczna, tworzenie siatki na tyłach wroga to specjalność pułkownik Władysławy Wilk. W jej obecności spotykają się konspiratorzy z Dyskusyjnego Klubu Książki. Omawiają wady i zalety konkretnych środków bojowych, zastanawiają się, czy określona powieść rzeczywiście rozrywa, czy uznać ją za lekką, czy też zakwalifikować do broni ciężkiej, acz o małym promieniu rażenia.

 
Rośnie militarny potencjał.

Wojnie w polu musi towarzyszyć wzmożona propaganda. Organizowane w sztabie wystawy o wielkich, nie czytanych literatach, wieczorki autorskie, wydawanie tomików poezji lokalnych twórców podnoszą ideowość, budzą ducha obywatelskiego oporu. Coraz więcej zaagitowanych idzie na współpracę z czytelniami – ogólną i internetową, oddanymi w ręce pułkownik Beaty Kuc.

Wiejskimi bibliotecznymi fortecami dowodzi kwiat oficerskiego korpusu: Grażyna Bugaj, Beata Luraniec, Iwona Banasiak, Monika Łupińska, Aleksandra Sęczek. Dzięki nim armia jest z ludem, a lud z armią. Dzięki nim to Armia prawdziwie Ludowa, a terenowe oddziały w sołectwach – drugimi domami dla miejscowej dzieciarni.

Bogdan Klich (ale także Radek Sikorski) i Elżbieta Gradzik zdają sobie sprawę, że współczesna wojna wymaga niewyobrażalnych dla cywila nakładów finansowych. Elżbieta Gradzik łapie każdą okazję zdobycia funduszy na rozbudowę potencjału militarnego. Z sukcesem uczestniczy w konkursach, projektach, przedsięwzięciach dotowanych przez Unię Europejską, rząd, województwo. Po tej samej stronie frontu stoją gminne, nie skąpiące grosza władze.

Narodził się sojusz

– „Jesteśmy wśród ośmiu placówek bibliotecznych z województwa śląskiego, które zakwalifikowały się do pierwszej rundy Programu Rozwoju Bibliotek jako biblioteki wiodące. Nasz wniosek otrzymał 438 na możliwych 450 punktów. Program jest długofalowym i nowatorskim przedsięwzięciem o ogólnopolskim zasięgu. Ma pomóc bibliotekom w małych miejscowościach przekształcić się w centra wiedzy i aktywności lokalnej. Zaplanowany na pięć lat, dysponuje grantem w wysokości 28 milionów dolarów, przekazanym Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności przez Fundację Billa i Meliny Gates. Fundusze zostaną przeznaczone na szkolenia bibliotekarek i bibliotekarzy, wsparcie teleinformatyczne, wzmocnienie systemu bibliotecznego, działania promocyjne. Program realizuje Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego, utworzona przez wspomnianą Polsko-Amerykańską Fundację Wolności. Biblioteka nasza utworzyła koalicję i została przyjęta do niego z trzema bibliotekami partnerskimi: w Andrychowie, Kroczycach i Pilicy.” – informuje w swoim raporcie głównodowodząca.

Tak więc narodził się sojusz, który musi porwać innych. Trzeba zewrzeć szeregi, albowiem widmo krąży nie tylko po Europie. Widmo totalnego skretynienia.

***

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Najnowsze wydarzenia

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!