Ostatnie tygodnie w polityce międzynarodowej należały niewątpliwie do Chin. W wojnie celnej, zapoczątkowanej przez prezydenta Donalda Trumpa, chińska strategia okazała się nieugięta. Po raz pierwszy Chińska Republika Ludowa zastosowała wobec reszty świata broń budowaną od dziesięcioleci: monopol na wydobycie i przetwarzanie metali ziem rzadkich.
USA przegrały tę konfrontację. Donald Trump przekalkulował, a świat stał się świadkiem spotkania prezydenta USA szukającego porozumienia z chłodnym i nieprzeniknionym Przewodniczącym Xi.
Innym symbolicznym wydarzeniem było przepłynięcie chińskiego kontenerowca Północnym Szlakiem Handlowym do europejskich portów, w tym do Gdańska. Również na polskim rynku rośnie chińska obecność – Polacy kupili już ponad milion chińskich samochodów.
W tle globalnej polityki jesteśmy świadkami wspierania przez Chiny Rosji w wojnie z Ukrainą, a także intensywnej rozbudowy chińskiej floty, arsenału militarnego, oraz inwestycji w sztuczną inteligencję i przemysł robotyczny.
Jak w tym dynamicznym układzie odnajdują się Europa i Polska?
Czy dwa cytaty z polskiej klasyki – „Dziadów” i „Wesela” – „Ja myśliłem, że w Litwie to wszystko Moskale. O Litwie dalibóg! że mniej wiem niż o Chinach”; „Cóż tam, panie, w polityce? Chińcyki trzymają się mocno!” – wciąż trafnie opisują naszą percepcję azjatyckiego mocarstwa?