Ponad 200 firm i organizacji jednoczy się w apelu do Unii Europejskiej – próbują zatrzymać kolejną propozycję zakazu stosowania mięsnych nazw w odniesieniu do roślinnych produktów.
9 września 2025 r. Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi Parlamentu Europejskiego (AGRI Committee) poparła nową propozycję zakazu używania mięsnego nazewnictwa w odniesieniu do roślinnych produktów, która będzie poddana głosowaniu plenarnemu w Parlamencie Europejskim już 8 października. Grupa ponad 200 organizacji branżowych, organizacji pozarządowych oraz firm z 23 krajów podpisała apel, w którym nawołuje Unię Europejską do zaprzestania prób wprowadzenia zakazu nazewnictwa.
Twórcy listu odwołują się, do 4 kwestii:
-
Obecne nazwy roślinny produktów są zrozumiałe dla konsumentów.
Badania – np. European Consumer Organisation – pokazują, że nawet 80% konsumentów nie sprzeciwia się używaniu znanych już określeń (np. burger, kiełbasa) wobec produktów roślinnych, jeśli są one jasno oznaczone (np. roślinny burger czy bezmięsna parówka). -
Zakaz może generować straty ekonomiczne dla rozwijającego się sektora i rolników
Europa jest liderem światowego rynku roślinnych zamienników mięsa – osiągając już 2,7 mld euro w 2024 r. oraz 1,465 mld PLN w 2023 w Polsce. Ten sektor tworzy dodatkowe możliwości zysku dla rolników i daje konsumentom większy wybór. Zakaz oznaczałby kosztowne zmiany związane z wprowadzeniem innych nazw i spowolnienie rozwoju tych produktów. -
Zakaz generuje więcej biurokracji i barier w UE
Zamiast wspierać ten rozwijający się sektor, ograniczenia związane z nazewnictwem wymuszają na producentach wymyślanie nowych obcobrzmiących dla konsumentów nazw, oraz inwestowanie w adaptacje tych zmian. Ogranicza to konkurencyjność i innowacje, zamiast wspierać rozwój. Unia Europejska zapowiada ograniczanie biurokracji i zbędnych barier, a jednocześnie proponuje kolejne ograniczenia, jak właśnie w tym przypadku. -
Zakaz nazewnictwa to krok wstecz dla zrównoważonego rozwoju i realizacji celów klimatycznych
Produkcja roślinnej żywności jest kluczowa dla realizacji unijnych celów dotyczących ochrony środowiska, poprawy zdrowia, a także bezpieczeństwa żywnościowego. Zakaz nazewnictwa utrudnia europejskie starania ku tworzeniu bardziej sprawiedliwego systemu produkcji żywności.
– Odkąd głośniej poruszaliśmy temat zakazu nazewnictwa w grudniu 2023 podobne propozycje pojawiły się już kilkukrotnie i temat wraca do nas jak bumerang co kilka miesięcy. Podczas gdy jest tyle ważnych problemów do rozwiązania i tematów do podjęcia w kontekście produkcji żywności. Duńska prezydencja w Radzie UE to idealna okazja, by porozmawiać o przyszłościowych rozwiązaniach, które już funkcjonują w Danii, takich jak Plant-Based Action Plan – kompleksowy plan wsparcia roślinnej produkcji. Zamiast skupiać się na regulacjach ograniczających konkurencyjność młodej i obiecującej branży, powinniśmy myśleć, jak wesprzeć przedsiębiorców, którzy podejmują wyzwanie bycia pionierem w dziedzinie alternatywnych źródeł białka – mówi Karolina Centkowska, menadżerka ds. Komunikacji w RoślinnieJemy
Twórcy listu otwartego wzywają do zatrzymania prac nad kolejnymi ograniczeniami nazewnictwa. Chcą, by wycofana została zarówno propozycja Komisji Europejskiej dotycząca nazewnictwa związanego z 29 terminami określającymi nazwy „tuszy” zwierząt, takie jak „skrzydełka”, „udko”, „żeberka” itd. Oraz by porzucony został projekt, który ma być poddany głosowaniu 8 października, który zawiera także terminy dotyczące gotowych produktów, takich jak „burger” czy „kiełbaska”.
– Od lat podkreślam, że używanie znanych konsumentom nazw – takich jak kiełbasa, burger czy pasztet – pozwala im lepiej zrozumieć formę i sposób użycia produktów roślinnych. Dzięki temu łatwiej oswoić się z nowymi kategoriami na półce i dokonywać świadomych wyborów. Kolejne propozycje zakazów ze strony Unii Europejskiej są nadmiernym ograniczeniem. Z jednej strony mogą przysporzyć roślinnej rewolucji rozgłosu i zainteresowania, z drugiej jednak – realnie utrudnią konsumentom zrozumienie, czym są produkty roślinne i jak z nich korzystać – mówi Rafał Czech, członek zarządu Polskiego Związku Producentów Żywności Roślinnej i współzałożyciel firmy Bezmięsny – Dużo łatwiej wyobrazić sobie smak i przeznaczenie roślinnej kiełbaski niż np. roślinnego walca z przyprawami. Co ważne, orzecznictwo unijne jasno wskazywało dotąd, że takie nazewnictwo jest dopuszczalne pod warunkiem wyraźnego oznaczenia charakteru oferty – co marki takie jak nasza robią, używając określeń wprost wskazujących na roślinne pochodzenie. Nie chodzi tu więc o wprowadzanie w błąd, a o szacunek do tradycji kulinarnej, której częścią są formy takie jak kiełbasa czy pasztet. My nie chcemy jej wymazywać – chcemy nawiązać do niej w nowoczesnym, roślinnym wydaniu. Niezależnie od wyniku procesu legislacyjnego, jestem przekonany, że przyszłość jedzenia w Europie i tak będzie roślinna. Pytanie tylko, czy pójdziemy w stronę ułatwiania konsumentom wyborów, czy ich niepotrzebnego komplikowania.
Źródło: nadesłane do redakcji przez Kampania RoślinnieJemy