W połowie sierpnia mieszkańcy sołectwa Bolesławów i Nowa Morawa po raz pierwszy od trzech dekad świętowali dożynki wiejskie. Wydarzenie to nabrało szczególnego znaczenia w kontekście niedawnej powodzi, która dotknęła tę 300-osobową społeczność w gminie Stronie Śląskie. Wieniec dożynkowy, stworzony własnoręcznie przez mieszkańców, stał się symbolem odrodzenia i wdzięczności wobec wszystkich, którzy nieśli pomoc w najtrudniejszych chwilach. Z sołtys Moniką Kardynał-Makselan, inicjatorką powrotu do tej tradycji, rozmawiamy o znaczeniu tego wydarzenia i drodze do odbudowy wspólnoty.
Przemysław Chrzanowski, Witryna Wiejska: Pani Moniko, jak wyglądała sytuacja w Państwa sołectwie podczas powodzi i jak zorganizowali się mieszkańcy?
Monika Kardynał-Makselan, sołtys Bolesławowa: – Nasze sołectwo, obejmujące wsie Bolesławów i Nową Morawę, zostało poważnie doświadczone powodzią. Najbardziej ucierpiały dwie rodziny, które całkowicie straciły swoje domy. Już w czasie kataklizmu, gdy byliśmy odcięci od miasta Stronie Śląskie – również mocno zniszczonego – utworzyliśmy wiejski sztab kryzysowy. Znajdując się w górnym biegu potoków, dopływów Morawki, staraliśmy się zorganizować akcję ratowniczą – i to się nam udało.

Zmobilizowałam około pięćdziesięciu mieszkańców, a nasz sztab działał dzień i noc. Przyjmowaliśmy ludzi z pięciu okolicznych wsi, gotowaliśmy posiłki dla tych, którzy nie mieli prądu, wody ani dachów nad głową. W naszym sztabie pojawiali się niezwykli ludzie – przedstawiciele organizacji i fundacji, strażacy, policjanci, ratownicy medyczni. Dojeżdżali do nas przez góry, szlakami, quadami. Pomoc docierała także z powietrza – dzięki wojsku i śmigłowcom, dla których przygotowaliśmy specjalne lądowisko w kształcie krzyża z taśm.
Ludzie z całej Polski spontanicznie wspierali nas darami: od żywności, przez lodówki, agregaty, paliwo, aż po busy i quady. To było niewiarygodne wsparcie, które pozwoliło nam przetrwać i rozpocząć odbudowę.

Skąd wzięła się idea organizacji dożynek i stworzenia wieńca jako podziękowania?
– Ten wieniec jest naszym wielkim podziękowaniem za całą pomoc, jaką otrzymaliśmy. Chcieliśmy pokazać, że dzięki temu wsparciu możemy się odrodzić i stanąć na nogi. Został stworzony z naszych lokalnych zasobów – zarówno materialnych, jak i ludzkich – bo pracowały nad nim kobiety i dzieci z naszej społeczności. To wyraz głębokiej wdzięczności wobec tych, którzy ratowali nas w najtrudniejszych chwilach.
Proces jego tworzenia był wyjątkowy. W naszej górskiej okolicy nie uprawia się tradycyjnych zbóż, takich jak pszenica czy owies. Pojechałam więc do Lądka, gdzie spotkałam wspaniałego gospodarza, pana Dudka. Gdy wyjaśniłam mu naszą sytuację i cel, od razu odpowiedział: „Bierzcie, co chcecie, wspomogę was. Chcę, żebyście zrobili ten wieniec – to bardzo ważny symbol”. Pozwolił nam całkowicie za darmo zabrać potrzebne zboże.
Zboże suszyliśmy pod moim domem – jako sołtys udostępniłam swoje podwórko. Było starannie rozwieszone na sznurkach i powiązane, a sprzyjająca, słoneczna pogoda ułatwiła cały proces.

Czy miała Pani wcześniejsze doświadczenie z organizacją takich wydarzeń?
– U nas ostatnie dożynki odbyły się trzydzieści lat temu, gdy byłam jeszcze dzieckiem. Organizowała je ówczesna sołtys Bolesławowa, pani Józefa Gawlas. Jej córka brała udział w tworzeniu tamtego wieńca, więc miałyśmy jakieś podstawowe pojęcie o tradycji. Oczywiście trzeba było się sporo douczyć i dobrze przygotować.
Czytałam wiele na ten temat, obserwowałam działania innych kół gospodyń wiejskich, sprawdzałam, jak inne społeczności organizują takie wydarzenia. Jestem w różnych grupach tematycznych na Facebooku, gdzie pytałam o szczegóły i szukałam inspiracji. Moje koło gospodyń wiejskich także wspierało mnie radami. Dzięki temu, a także dzięki rozmowom ze starszymi, bardziej doświadczonymi osobami, udało nam się stworzyć nasz wieniec.

Co szczególnego reprezentuje Państwa wieniec dożynkowy?
– Nasz wieniec ma bardzo symboliczne znaczenie, szczególnie w kontekście tego, co przeżyliśmy. Wokół koryta rzeki wszystko jest zdewastowane – powstała tam dosłownie kamienna pustynia. Powódź naniosła ogromne ilości szlamu i ziemia przestała być urodzajna. Zostały tylko kamienie i jałowe, białe podłoże.
Ale mimo tej dewastacji dostrzegliśmy coś pięknego – natura powoli zaczęła się odradzać. Pojawiły się pierwsze trawy i zioła. To ma dla nas ogromne znaczenie, ponieważ jako Smart Village zostaliśmy nazwani Zielną Wioską. Stawiamy na zioła, i właśnie one jako pierwsze zaczęły odrastać – nie bezpośrednio przy zniszczonym korycie, ale w pobliżu pojawiły się wspaniałe rośliny lecznicze. Oczywiście dodaliśmy je do naszego wieńca. Warto dodać, że oprócz mieszkańców sołectwa Bolesławów w pracę nad jego stworzeniem włączyły się także członkinie KGW z Nowej Morawy z jego przewodniczącą Pauliną Trybus na czele.

Oprócz tradycyjnych zbóż umieściliśmy w wieńcu także owoce z naszych sadów, które znalazły się w centralnym koszu wieńca. To pokazuje bogactwo naszej ziemi i to, co udało się ocalić. Zioła mają dla nas dodatkowe znaczenie – w czasie powodzi, gdy wiele osób było odciętych od pomocy medycznej, musieliśmy polegać na naturalnych środkach. Sama korzystałam z melisy i innych ziół uspokajających, bo to był okres ogromnego stresu dla całej społeczności.

Jak przebiegła sama uroczystość dożynkowa?
– To było naprawdę wzruszające wydarzenie. Po poświęceniu wieńca w Sanktuarium św. Józefa w Bolesławowie przez księdza Pawła Schanne wyruszyliśmy uroczystą procesją przez całą wieś na plac sołecki. Zaprosiliśmy najważniejszych przedstawicieli władz: burmistrza gminy Stronie Śląskie, Dariusza Chromca, oraz przewodniczącego Rady Powiatu, pana Zbigniewa Łopusiewicza.
Mieszkańcy w tradycyjnych strojach ludowych wręczyli burmistrzowi nasz wieniec oraz bochen świeżo upieczonego chleba. Był bardzo wzruszony i wypowiedział słowa, które głęboko zapadły mi w pamięć: „Przyjmuję ten chleb od was w darze i życzę wszystkim nam w gminie Stronie Śląskie, żeby go nigdy nie zabrakło”. To było niezwykle wymowne w kontekście naszych doświadczeń.

Następnie pan burmistrz połamał chleb na kawałki i podchodził do każdego mieszkańca obecnego na uroczystości, dzieląc się z nim tym symbolicznym pokarmem. Tak wyglądały nasze dożynki – nie gminne, lecz lokalne, zorganizowane w sołectwie po trzydziestu latach przerwy. To był wyjątkowy dzień, piękny i pełen emocji.
Frekwencja może nie była rekordowa, ale pojawili się zarówno mieszkańcy, jak i turyści oraz dzieci z pobliskich ośrodków kolonijnych. Wszyscy byli poruszeni faktem, że pomimo trudnych doświadczeń i widocznych jeszcze ruin, udało nam się na tych gruzach stworzyć święto radości, podczas którego dziękowaliśmy za to, co mamy, i wracaliśmy do naszych najlepszych tradycji.
Na zakończenie pan burmistrz podkreślił, że sołtys Bolesławowa zapoczątkowała po trzydziestu latach prawdziwe święto plonów – święto dla wszystkich ogrodników, działkowców i miłośników ziemi. To tradycja, którą społeczność chce kontynuować w kolejnych latach.
***
Warto dodać, że dzieło z Bolesławowa zostało wyróżnione w konkursie ogłoszonym przez Starostwo Powiatowe w Kłodzku na najpiękniejszy wieniec dożynkowy.


