Rozmowa z Tomaszem Pawłowskim – doświadczonym doradcą i szkoleniowcem sektora pozarządowego.
Piotr Subotkiewicz, Witryna Wiejska: Jakie korzyści przynosi efektywna współpraca między gminą a organizacjami pozarządowymi?
Tomasz Pawłowski: Najważniejsza korzyść jest wspólna dla wszystkich – chodzi o działanie na rzecz mieszkańców i całej lokalnej społeczności. Wszystko, co robimy, powinno służyć właśnie tej wspólnocie i jej środowisku. To jest ten główny sens współpracy z obu stron.
Oczywiście, kiedy spojrzymy na to bardziej szczegółowo, dla organizacji pozarządowych istotne jest, że mogą uzyskać środki na realizację swoich zadań. Dzięki temu angażują dodatkowe osoby, pokazują się społeczności, mogą zorganizować różne wydarzenia czy zapewnić materiały, które bez wsparcia byłoby trudno zdobyć. Współpraca daje im też poczucie stabilizacji – otwiera drogę do planowania działań na większą skalę, czasem umożliwia dostęp nie tylko do pieniędzy, ale także na przykład do lokalu na spotkania, czy innych zasobów oferowanych przez gminę. To dodaje organizacji motywacji do działania.
Takie są korzyści dla organizacji społecznych, a jakie są dla gminy?
A gmina? Dla niej najważniejsze jest to, że zyskuje partnera, który zrzesza i aktywizuje mieszkańców. Organizacje wspierają realizację zadań własnych gminy, często angażując społeczność. To sprawia, że mieszkańcy mają realny wpływ na różne obszary funkcjonowania gminy, a działania są lepiej dopasowane do rzeczywistych potrzeb. To jest ta ogromna wartość dodana dla gminy, bo wtedy sami mieszkańcy mają wpływ na to, co będzie się działo i jak gmina będzie realizować te zadania własne.
Ten bezpośredni wpływ jednych na drugich i działania, które się uzupełniają są bardzo ważne, bo to jest jeden organizm, a korzyść jest wspólna dla wszystkich – chodzi o działanie na rzecz mieszkańców i całej lokalnej społeczności.
To byłaby idealna sytuacja. W wielu miejscach rzeczywiście coś takiego obserwuję – taką synergię działań.
Tylko muszę podkreślić, że pojawia się często niesprawiedliwy argument, iż organizacje „zrobią coś taniej”. Uważam, że to myślenie jest krzywdzące – nie o to powinno chodzić. To nie powinno w ogóle być wyznacznikiem, nawet jeśli zdarza się tak, że dzięki zaangażowaniu organizacji jest wykorzystany cały potencjał społeczny. Organizacja musi mieć zagwarantowane uczciwe środki na działania, a nie być traktowana jako „darmowy wykonawca”.
Jakie błędy najczęściej pojawiają się w takiej współpracy i jak można ich unikać?
Ze strony organizacji społecznych głównym problemem jest kwestia rozliczania dotacji, bo tutaj jest najczęstszy styk tej współpracy. Ze strony gminy często pojawiają się błędy już na etapie ogłaszania konkursów – urzędy nieprecyzyjnie formułują wymagania, albo nie do końca jasno opisują zadania, które mają być realizowane. To sprawia, że organizacje różnie interpretują wymagania i powstaje zamieszanie.
Inny częsty błąd to jednakowe traktowanie bardzo różnych pomysłów i organizacji i wrzucanie ich do jednego konkursu. W jednostkach mniejszych to nie jest tak problematyczne, jak w większych gminach. Często jest tak, gdy gmina organizuje konkurs w obszarze kultury, to małe lokalne inicjatywy lądują obok dużych imprez artystycznych i trudno później porównać ich wartość. Dużo łatwiej byłoby podzielić konkurs na mniejsze kategorie, tak by każdy miał szansę – niezależnie od rozmiaru czy charakteru działań.
To się sprowadza także do lepszego, wzajemnego poznania się – gmina powinna wiedzieć, jakie organizacje działają lokalnie, a organizacje powinny orientować się, jak wygląda cykl pracy i budżetowania w gminie.
Osoby działające w organizacjach bardzo często myślą sercem i są nastawione na działanie i niekoniecznie te procedury je interesują. I nie trzeba być ekspertem do spraw administracji, ale warto znać takie minimum – czyli poznać rytm pracy gminy – kiedy gmina zaprasza nas do konsultacji programu współpracy z organizacjami pozarządowymi, kiedy możemy się wypowiedzieć i coś zaproponować, a kiedy jest już za późno, bo budżet jest już uchwalony.
Zdarza się, że organizacje zgłaszają się z pomysłem niezgodnym z harmonogramem pracy gminy, co uniemożliwia jego realizację. Kluczem jest dostosowanie się do wspólnego rytmu pracy – kiedy obie strony znają swoje możliwości i ograniczenia, współpraca przebiega znacznie sprawniej.
Czego jeszcze warto dopilnować, szczególnie w planowaniu współpracy i komunikacji z gminą?
Bardzo ważna jest aktywność organizacji – trzeba korzystać z okazji, by się wypowiadać podczas odpowiedzi ankietowych, konsultacji społecznych czy tworzenia programów współpracy. To wtedy organizacje mogą przedstawić swoje potrzeby, opowiedzieć o swoich mocnych stronach.
Często jednak widzę, bo jestem zapraszany do prowadzenia takich konsultacji, że ze strony samorządu konsultacje nie przybierają formy rzeczywistych dyskusji, a mają tylko formalny charakter – przesyłane są jakieś formularze, ale brakuje prawdziwej, otwartej dyskusji.
Organizacje nie wiedzą, jaki faktyczny wpływ mają ich uwagi i postulaty, nikt im tego nie tłumaczy, a sam proces wygląda bardzo urzędniczo. Często obie strony mówią innymi językami i poruszają się w różnych światach. Czasami brakuje tego, żeby urzędnicy spuścili trochę z tonu i wyszli z normalnym językiem do ludzi, a organizacjom brakuje tego, żeby wiedzieć, o czym ten urzędnik mówi, troszkę „liznąć” tych formalnych rzeczy.
Może dobrym wyjściem byłoby szukanie mniej oficjalnych sposobów komunikacji – nawet spotkania integracyjne czy rozmowy w luźniejszej atmosferze pomagają się zbliżyć, poznać wzajemnie jako ludzie, a nie tylko urzędnicy i przedstawiciele organizacji.
Warto, aby obie strony przede wszystkim identyfikowały się, jako mieszkańcy danego terenu, bo faktycznie tak jest i temu służą takie spotkania.
Rozumiem też ograniczenia urzędów – w małych gminach często jedna osoba odpowiada za całość współpracy z organizacjami, ma mnóstwo innych obowiązków i trudno jej podchodzić do tematu bardzo kreatywnie. Nie dlatego, że nie chce, ale to jest któraś z kolejnych spraw, które ta osoba musi zrobić i się z nich wywiązać. To często nie jest tak, że jest cały wydział, który może takie spotkanie kreatywnie zaplanować. Mimo wszystko ważne, by traktować się wzajemnie jako partnerzy i części jednego organizmu, który najlepiej funkcjonuje, gdy wszyscy współpracują harmonijnie. Niestety nie zawsze tak jest.
Często formalności nas dzielą, a przecież w gruncie rzeczy tworzymy jedną wspólnotę.
Generalnie powinno się stosować taką analogię, bo sama konstrukcja samorządu jest bardzo w teorii zbliżona do konstrukcji stowarzyszenia. Samorząd powinien tak działać, że nasi reprezentanci – osoby przez nas wybrane – nas reprezentują. Wybieramy przedstawicieli, którzy zarządzają wspólnymi zasobami. Niestety, przez lata utrwalił się obraz władzy oddzielonej od mieszkańców. To nie jest wspólnota samorządowa tylko władza samorządowa, a dodatkowo czasami władza upolityczniona.
***
Tomasz Pawłowski od blisko 20 lat wspiera rozwój III Sektora w Polsce – trener, szkoleniowiec, edukator. Współtwórca projektów propagujących ideę aktywnego wspierania organizacji pozarządowych przez samorządy. Ekspert oceny projektów. Współpracuje i współtworzy m.in.: Fundację trzeci.org, Thinkthankyou.org, Przedsiębiorstwospoleczne.pl . Współautor kursu „Jak pozyskać dotację z gminy?”