W obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich coraz częściej pojawia się pytanie o znaczenie głosów mieszkańców terenów wiejskich. Czy pojedynczy głos ma znaczenie? Jak zachęcić ludzi do udziału w wyborach? Jakie są konsekwencje niskiej frekwencji? Na te i inne pytania odpowiadają doświadczeni liderzy lokalnych społeczności: Marek Pietrzak, Przemysław Piech oraz Marta Smejda – osoby, które na co dzień pracują z mieszkańcami wsi i mają bogate doświadczenie w budowaniu świadomości obywatelskiej.
Czy głos pojedynczego mieszkańca ma znaczenie?
Marek Pietrzak, były sołtys wsi Gołogogóra i orędownik społeczeństwa obywatelskiego, zauważa, że wieloletnie zaniedbania w edukacji obywatelskiej doprowadziły do powszechnego braku wiary w sprawczość.
– Aby dotrzeć do mieszkańców, warto pokazywać konkretne przykłady zmian wymuszonych przez aktywność obywateli – np. remont chodnika po interwencji mieszkańców, czy powstanie placu zabaw dzięki ich zaangażowaniu. Ważne, by podkreślać, że nawet pojedynczy głos, dołączony do innych, tworzy siłę, z którą władze muszą się liczyć. Wspólne działanie buduje poczucie wspólnoty i pokazuje, że zmiana jest możliwa – podkreśla.
Przemysław Piech, aktywny sołtys wsi Bartążek, proponuje bardziej praktyczne podejście.
– Warto bazować na sytuacjach, które mają miejsce. Zacznijmy od lokalnych inicjatyw uchwałodawczych, w których głosowane projekty uchwał np. na zebraniu wiejskim są podejmowane lub nie – kilkoma głosami w jedną czy drugą stronę. Wskazywanie właśnie takich sytuacji może zachęcić do zmiany podejścia mieszkańca i wzięcia udziału w zebraniach czy wyborach – mówi sołtys Bartążka. Dodaje również, że bierność może być początkiem czegoś „gorszego” dla całej społeczności.
Marta Smejda, sołtyska Wolborza, zwraca uwagę na powszechne przekonanie, że „u góry i tak zrobią, co chcą”. Jej zdaniem kluczowe jest pokazywanie konkretnych przykładów skuteczności działań obywatelskich.
– Trzeba pokazywać konkretne przykłady – że gdy mieszkańcy zebrali podpisy, to udało się wyremontować drogę, że głosy w konsultacjach społecznych wpłynęły na kształt nowego planu zagospodarowania. Jeśli my tu, na dole, nie będziemy mówić, czego chcemy, to nikt tego za nas nie zrobi – podkreśla.
Jak zachęcać do udziału w wyborach?
Skuteczne metody uświadamiania mieszkańcom ich praw wyborczych różnią się w zależności od lokalnego kontekstu, ale wszyscy rozmówcy zgadzają się, że kluczowe jest dotarcie do ludzi w sposób dla nich zrozumiały.
– Uświadamianie ludziom ich praw wyborczych oraz zachęcanie do aktywnego udziału w wyborach to ważne zadanie, które można realizować na wiele sposobów, np. permanentna edukacja już od najmłodszych lat, kampanie społeczne, współpraca z lokalnymi społecznikami, hasła zachęcające typu „głosując tworzysz swoją przyszłość”. Kluczem jest dotarcie do ludzi w sposób zrozumiały, uwzględniając konkretną grupę docelową – wyjaśnia Marek Pietrzak.
Przemysław Piech uważa, że najskuteczniejsza jest osobista rozmowa. Niezależnie od przekonań, sam czynny udział jest kolejnym elementem całego procesu demokratycznego społeczeństwa. Stwarza to możliwości do wymiany zdań, wymiany poglądów, a kto wie, może do całkowitej zmiany zdania w różnych kwestiach. W wielu przypadkach właśnie prosta rozmowa może rozwiać obawy, z którymi mieszkaniec się boryka.
Jak zauważa sołtyska Wolborza, w małych społecznościach najlepiej sprawdza się bezpośrednia rozmowa, mieszkańcy czytają także obwieszczenia i plakaty na tablicach sołeckich. Działają także często grupy i profile na FB związane z daną gminą. Bardzo dobrymi gremiami, które mogą przekonywać ludzi do głosowania są środowiska opiniotwórcze o dużym zaufaniu społecznym – mogą być to OSP czy parafie – ważne jednak, by robiły to w sposób bezstronny.
Miasto a wieś – różnice w podejściu do wyborów
Rozmówcy dostrzegają wyraźne różnice w podejściu do wyborów między mieszkańcami miast a wsi, choć nie zawsze przekładają się one na frekwencję.
Marek Pietrzak, który doświadczył życia zarówno w dużych aglomeracjach, jak i w małej wiosce, zauważa:
– Różnice w podejściu do wyborów między miastem a wsią wynikają głównie z czynników ekonomicznych, społeczno-kulturowych, edukacyjnych i organizacji życia społecznego. Na wsi wybory są postrzegane jako sprawa całej społeczności, a nie indywidualna decyzja. W miastach większa mobilność i mniejsza identyfikacja z lokalną społecznością mogą prowadzić do mniejszego zaangażowania w wyborach lokalnych, jednak większa świadomość społeczna w przypadku wyborów do sejmu, senatu czy też prezydenckich przekłada się tu często na większą frekwencję.
– Jestem bardzo mocno zadowolony ze świadomości mieszkańców o ich obywatelskim obowiązku. Wielokrotnie udowadniali to przy urnach wyborczych zarówno w wyborach lokalnych, jak i państwowych, osiągając imponującą frekwencję, za co gmina otrzymywała wyróżnienia – mówi z dumą Przemysław Piech. Zauważa jednak problem „znieczulicy” przy wyborach sołtysa, gdy mieszkańcy uważają, że ich głos nie ma znaczenia.
Marta Smejda również chwali wysoką frekwencję w swojej gminie:
– Nie mamy problemów z frekwencją: w wyborach prezydenckich w 2020 roku mieliśmy ponad 73%, w 2023 w wyborach parlamentarnych 78%, a w samorządowych w 2024 roku 64%. Na tyle, ile rozmawiam z naszymi mieszkańcami, są oni bardziej zdecydowani – rzadko spotykam osoby, które nie wiedzą, na kogo głosować. Mieszkańcy wsi częściej kierują się tym, co namacalne – stan drogi, dojazd do szkoły, dostęp do lekarza. W miastach wyborcy częściej myślą o kwestiach ogólnych: gospodarka, klimat, prawa obywatelskie.
Konsekwencje niskiej frekwencji
Wszyscy rozmówcy zgadzają się, że niska frekwencja wyborcza ma poważne konsekwencje dla społeczności lokalnych i demokracji jako całości.
– Niska frekwencja wyborcza na poziomie lokalnym może mieć poważne konsekwencje dla funkcjonowania samorządów i społeczności. Przede wszystkim osłabia legitymizację wybranych władz, co utrudnia im podejmowanie trudnych lub kontrowersyjnych decyzji. Gdy frekwencja jest niska, wyniki wyborów często odzwierciedlają głównie opinie najbardziej zmobilizowanych grup, co może prowadzić do niedostatecznej reprezentacji interesów całej społeczności. Niska frekwencja bywa też wykorzystywana przez wąskie grupy interesów, które łatwiej narzucają swoje priorytety przy słabej kontroli społecznej – ostrzega Marek Pietrzak.
Przemysław Piech przywołuje znane powiedzenie: „Nie śpij, bo cię przegłosują.”
– Największą konsekwencją niebrania udziału w życiu obywatelskim jest bierność w sprawach ważnych dla pojedynczej jednostki. Absencja w wyborach może skutkować wyborem osób, które nie będą realizowały naszych oczekiwań. Oprócz tego, bierność prowadzi do wzrostu populizmu czy też oddziałuje na swoistą apatię obywatelską.
– Niska frekwencja może spowodować, że wybrana władza będzie odzwierciedlała wolę tylko części osób, a to może powodować jeszcze większą apatię i zniechęcenie do kolejnych wyborów. Jeśli ludzie, którzy są niezadowoleni, nie idą do wyborów – nic się nie zmieni. Zmiana możliwa jest tylko wtedy, gdy ludzie biorą sprawy w swoje ręce. Brak zaangażowania prowadzi do obojętności, słabnięcia więzi społecznych i poczucia wspólnoty lokalnej – przekonuje sołtyska Wolborza.
Działania na rzecz zwiększenia świadomości obywatelskiej
Marek Pietrzak, jako były sołtys, organizował różnorodne inicjatywy edukacyjne. Jego działania wielokrotnie nakierowane były na edukację poprzez spotkania informacyjne – np. zebrania wiejskie z udziałem przedstawicieli władz i lokalnych organizacji, gdzie mieszkańcy mogli dowiedzieć się o planowanych inwestycjach, funduszach unijnych czy prawach przysługujących społeczności wiejskiej. Organizował też spotkania z cyklu „O samorządzie przy kawie”, akcje społeczne, projekty integracyjne oraz cykliczne spotkania dla dzieci, podczas których uczestnicy sami wybierali poprzez głosowanie zabawy, w które chcą się bawić.
– Oprócz standardowej procedury ogłoszenia o zebraniu wiejskim staram się również wysyłać wiadomości SMS do mieszkańców, których numery posiadam. W trakcie wyborów samorządowych i państwowych wrzucam za pośrednictwem mediów społecznościowych informację o kandydatach, miejscu do głosowania itd., aby mieszkaniec czuł pewien komfort. Jakakolwiek przeciwność, której doświadczy podczas oczekiwania na dzień wyborów, może skutkować jego zniechęceniem – dodaje Przemysław Piech.
– Jako sołtyska przed każdymi wyborami namawiam mieszkańców do pójścia na wybory – staram się nie opowiadać po żadnej stronie, wybór każdego to jego osobista sprawa. Na swojej grupie sołectwo Wolbórz umieszczam materiały z PKW dotyczące głosowania, a także po każdym głosowaniu robię sobie zdjęcie przy urnie, namawiając mieszkańców do głosowania. Od lat zasiadam w OKW i widzę, że są mieszkańcy, którzy zawsze na wybory chodzą, ale co mnie bardzo cieszy, w ostatnich wyborach parlamentarnych widziałam więcej niż zwykle młodych ludzi, którzy z reguły omijali lokale wyborcze szerokim łukiem. Daje to szansę na to, że i w najbliższych wyborach prezydenckich młodzi wyborcy będą mieli sporo do powiedzenia – zauważa Marta Smejda.
Perspektywy na przyszłość
Zbliżające się wybory prezydenckie będą kolejnym testem dla aktywności obywatelskiej mieszkańców wsi i sołectw. Doświadczenia ostatnich lat pokazują, że świadomość znaczenia udziału w wyborach rośnie, szczególnie wśród młodszych pokoleń.
Jak podkreślają nasi rozmówcy, kluczem do wysokiej frekwencji jest nieustanna edukacja, osobisty przykład i pokazywanie realnych efektów zaangażowania obywatelskiego. Tylko aktywne społeczności mogą skutecznie dbać o swoje interesy i wpływać na decyzje podejmowane na szczeblu lokalnym i krajowym.
Nadchodzące wybory prezydenckie to nie tylko okazja do wybrania głowy państwa, ale także szansa dla mieszkańców wsi i sołectw, by ich głos został usłyszany. Jak pokazują doświadczenia Marka Pietrzaka, Przemysława Piecha i Marty Smejdy, każdy głos ma znaczenie, a wspólne działanie może przynieść realną zmianę.