Żarnowica to mała wioska w Małopolsce, położona w gminie Gołcza. W tej gminie działa 11 kół gospodyń wiejskich. Rozmawiam z Agnieszką Wącławską – przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich w Żarnowicy – Gospodarze i Gospodynie Wiejskie. KGW z Żarnowicy poza inicjatywami związanymi z podtrzymywaniem tradycji, koncentruje się przede wszystkim na szeroko rozumianej ekologii. Upowszechnia wiedzę o środowisku naturalnym, pokazuje, jak praktycznie można ją zastosować w życiu codziennym, podejmuje się rozwiązania trudnych problemów ekologicznych, związanych np. z okresowym nadmiarem wody na polach i w gospodarstwach. I choć nie zapomina o kultywowaniu tradycji, otwiera się na zupełnie nowe wyzwania.
Monika Mazurczak-Kaczmaryk, Witryna Wiejska: Przejrzałam Wasz profil i widzę, że bardzo dużo się u Was dzieje. Czy mogłaby Pani przybliżyć historię waszego koła?
Agnieszka Wącławska: W tym roku obchodzimy trzecią rocznicę naszej działalności. Kiedyś we wsi istniało koło, ale dawno temu. Nie było jednak zachowanej tradycji ani dokumentacji, dlatego postanowiliśmy założyć zupełnie nową organizację.
Jesteśmy małą społecznością. W Żarnowicy mieszka około 150 osób. Poza ochotniczą strażą pożarną, która nie działa już tak prężnie jak dawniej, w zasadzie nie ma tutaj innych organizacji pozarządowych i niewiele się dzieje. Nie mamy swojego radnego, więc brakuje osoby, która dbałaby o nasze sprawy. Właśnie dlatego postanowiliśmy założyć koło gospodyń wiejskich – po pierwsze, by móc pozyskiwać środki na działalność we wsi, a po drugie, by mieć możliwość spotykania się, integrowania i wspólnego działania.
W naszej gminie Gołcza działa wiele kół, więc środki finansowe są ograniczone. Choć doceniamy wsparcie władz samorządowych, to od początku nie chcieliśmy opierać się wyłącznie na funduszach gminnych. Dlatego staramy się samodzielnie pozyskiwać fundusze i działać niezależnie.
Ile osób jest aktywnie zaangażowanych w działalność koła?
Obecnie mamy w kole 20 kobiet i 4 mężczyzn. Natomiast jeśli chodzi o robocze spotkania, czyli te, na których faktycznie coś wspólnie tworzymy, to regularnie bierze w nich udział około 12 osób.
Tradycja kołem się toczy
Rozumiem, że Wasza siedziba znajduje się w świetlicy. Wiem, że organizujecie różne wydarzenia kulinarne. Czy macie zaplecze do gotowania?
Tak, mamy świetlicę, ale na początku nie była w najlepszym stanie. Musiałyśmy zainwestować sporo pracy, żeby ją odnowić – od malowania po doposażenie kuchni. Gmina bardzo nam pomogła, pozyskując fundusze na remont w ramach programu „Małopolskie Świetlice Wiejskie”. Wymieniono meble, a później, dzięki kolejnym środkom, udało się doposażyć kuchnię w sprzęty, takie jak zmywarka i piekarnik. Teraz mamy w pełni funkcjonalną kuchnię – co prawda niewielką, ale wystarczającą do naszych potrzeb. Gotujemy głównie na lokalne wydarzenia i spotkania społeczności, nie nastawiamy się na masową produkcję czy konkursy kulinarne.
A czy macie w kole podział zadań, np. ktoś zajmuje się gotowaniem, a ktoś szyciem czy rękodziełem?
Tak, zazwyczaj dzielimy się obowiązkami w zależności od umiejętności. Nie kupujemy gotowych rzeczy – jeśli coś jest nam potrzebne, wolimy zrobić to samodzielnie. Mamy w kole panie, które potrafią szyć na maszynie, więc kupujemy materiał i wspólnie realizujemy projekty. Ostatnio, na przykład, kompletowałyśmy stroje – każda z pań miała swój wkład w to przedsięwzięcie.
Odtworzenie miechowskiego stroju ludowego
A skoro mowa o strojach – chciałam zapytać o wasz lokalny, miechowski strój ludowy. Czy planujecie jego odtworzenie?
Tak, mamy taki plan. Na razie nosimy stroje krakowskie, bo przez lata to właśnie one były uznawane za tradycyjne. Jednak coraz częściej słyszę, że to nie do końca nasz regionalny strój. W ubiegłym roku poprosiłam seniorów o poszukanie dawnych zdjęć i udało nam się znaleźć jedno, na którym widać tradycyjny strój z naszego regionu. Nie jest tak bogato zdobiony jak krakowski, ale to nasza prawdziwa lokalna tradycja.
Co robicie poza tradycją i gotowaniem?
Choć bierzemy udział w podtrzymywaniu tradycyjnych zwyczajów wsi, to koncentrujemy się głównie na działaniach ekologicznych. Od początku zaznaczałam, że nie chcemy konkurować z innymi, lecz raczej współpracować. Postawiłyśmy na ekologię, bo to obszar, który daje nam szansę na wyróżnienie się i współpracę z innymi organizacjami.
Działania związane z ochroną środowiska naturalnego
Zajęliście się problemem zalewania pól i gospodarstw we wsi. Proszę opowiedzieć o tym przedsięwzięciu.
Nasza wieś zmaga się od kilku lat z problemem podtopień. Woda z ulewnych deszczy zalewa pola rolników i podchodzi pod gospodarstwa. Podtopienia są związane ze zmianami klimatycznymi, które powodują, że po okresie dotkliwej suszy i przesychania gleby występują nagłe i ulewne burze. Część zalewanej wsi znajduje się w dnie doliny rzecznej biegnącej od Uliny, aż do Doliny Rzeki Dłubnia. Od kilku lat wnosimy wnioski do Wód Polskich (właściciela rzeki) o udrożnienie koryta rzeki, które jest zamulone i zarośnięte przez krzewy i drzewa. W efekcie rzeka, która zazwyczaj jest sucha, rozlewa się na pobliskie pola i dociera do zabudowań gospodarskich. Najbardziej uciążliwe jest zalewanie drogi dojazdowej do posesji, bo podczas powodzi część wsi jest odcięta od świata.
Postanowiliśmy się tym zająć we współpracy z nowym sołtysem. Wzięliśmy udział w akcji „Masz Głos”. Dzięki temu otrzymaliśmy wsparcie i wiedzę, jak działać skutecznie. Choć nie udało się rozwiązać wszystkich problemów, to udało nam się zdobyć nowe kontakty i narzędzia do działania.
Zaproponowałam organizację szkolenia z przedstawicielami Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Chodziło o to, aby przeszkolić mieszkańców i jednocześnie zainteresować urzędników naszą sytuacją. Przyjechali do nas dobrze przygotowani i przekazali wiele cennych informacji o stanie naszej rzeki oraz o możliwościach poprawy sytuacji.
Obecnie jesteśmy na etapie planowania kolejnych działań. Myślimy też w dalszej perspektywie o zabezpieczeniu wsi przed powodzią poprzez zbudowanie suchych zbiorników, aby zmniejszyć wysokość fali powodziowej. Jednak jest to dalsza perspektywa naszych działań.
Czytałam jeszcze o projekcie p.n. „Lecznicza moc roślin” – czy to jest inicjatywa, która nadal trwa, czy było to jednorazowe działanie?
Rośliny zaczną budzić się do życia na wiosnę, więc myślimy o powrocie do tej inicjatywy już w marcu. Wcześniej, w ramach tego projektu, publikowaliśmy co tydzień na naszym profilu – informacje o różnych ziołach, które można znaleźć w naszej okolicy. Chodziło o to, by pokazać mieszkańcom, że wiele roślin, które rosną wokół nas, ma cenne właściwości.
Zauważyliśmy, że wiele osób z naszej społeczności zna i stosuje domowe sposoby leczenia z wykorzystaniem ziół, ale ta wiedza nie jest powszechnie przekazywana. Chciałyśmy więc, aby więcej osób mogło się o tym dowiedzieć i korzystać z dobrodziejstw natury.
Działania w ramach tego projektu były też częścią konkursu „Zioła dla zdrowia”, organizowanego na szczeblu ministerialnym. Wzięłyśmy w nim udział i zdobyłyśmy trzecie miejsce w województwie małopolskim, co było dla nas ogromnym wyróżnieniem. Główną ideą projektu było zwrócenie uwagi na to, że nie musimy polegać wyłącznie na środkach farmaceutycznych – natura daje nam wiele możliwości, do których warto wracać.
A jeśli chodzi o społeczny ogród – mogłaby Pani o nim opowiedzieć?
Tak, nasz ogród społeczny powstał przy świetlicy, w której mamy siedzibę. Założyłyśmy go w zeszłym roku, przy okazji obchodów Dnia Ziemi. Był to również element działań w ramach projektu „Zioła dla zdrowia”.
Pomysł na ogród kiełkował już od dłuższego czasu. Chciałyśmy stworzyć miejsce, gdzie każdy mieszkaniec będzie mógł wejść i zobaczyć z bliska rośliny, które naturalnie występują na naszych łąkach. Wiele z nich rośnie w oddalonych miejscach, więc nie każdy ma okazję je poznać. Chciałyśmy też pokazać te rośliny w bardziej użytkowej formie – bo nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że coś, co rośnie tuż obok, może mieć praktyczne zastosowanie.
Projekt zakładał nie tylko założenie ogrodu, ale także warsztaty – chodziłyśmy z paniami na łąki, zbierałyśmy zioła, przesadzałyśmy je do naszego ogrodu, a panowie pomagali nam przygotować teren.
Teraz, po pierwszym sezonie, planujemy rozbudowę ogrodu. Mam już przygotowane nasiona ziół, które dawniej były popularne, ale zanikły w naszych ogrodach. Chciałabym, żebyśmy je z powrotem zaszczepiły – być może uda się nam odtworzyć te tradycyjne odmiany i w przyszłości mieszkańcy będą mogli przenieść je do swoich własnych ogródków.
A skąd wziął się pomysł na szkolenie z cyberbezpieczeństwa?
Słucham ludzi i staram się odpowiadać na ich potrzeby. Panie mówiły, że mają komputery, ale boją się oszustw internetowych i wyłudzeń. Udało mi się znaleźć organizację – Fundacja & Stowarzyszenie Self, która przeprowadziła nam za darmo szkolenie z cyberbezpieczeństwa.
Jakie wyzwania stoją przed Waszym kołem?
Problemem w naszej wsi jest starzejące się społeczeństwo i brak młodych ludzi, którzy mogliby przejąć stery. Nie mam komu przekazać funkcji przewodniczącej, dlatego kładziemy duży nacisk na edukację i rozwój członkiń. Planujemy udział w konferencjach i szkoleniach w całej Polsce, aby zdobywać wiedzę i dzielić się doświadczeniami. W tym roku szczególnie zależy nam na rozwoju – chcemy, aby nasze członkinie miały możliwość szkolenia się i zdobywania nowych umiejętności. Planujemy organizować wyjazdy po całej Polsce, by podpatrywać działania innych organizacji i czerpać inspiracje
Przeszłyśmy proces rekrutacji i wygrałyśmy szkolenie „Siła i niezależność Kobiet” prowadzone przez organizację „Wiedźmy z Kolska”. To dla nas ogromna wartość. Mam wrażenie, że to szkolenie podbudowało nasze panie, które na co dzień tworzą wspaniałe rzeczy. Chciałabym, żeby były pewne tego, że są świetne.
Wieczorki dla seniorów to kolejna inicjatywa, która spotkała się z dużym zainteresowaniem. Panie nie wyobrażają sobie, aby ten projekt mógł nie być kontynuowany. Bierzemy też udział w programie finansowanym przez Fundację Biedronki mającym na celu włączenie seniorów w życie społeczne i zapobieganiu ich samotności. U nas spotkania zawsze nawiązują do wydarzeń, które mieszkańcy wsi od pokoleń świętowali wspólnie jako społeczność. Mamy nadzieję, że w tym roku już po raz trzeci będziemy organizować wiejskie Sobótki, Andrzejki i Sylwestra. Ten program zdecydowanie obudził wspomnienia, zaktywizował naszych seniorów i zachęcił ich do działań społecznych.
Będziemy również kontynuować program Zakorzenione. Zostałam wybrana jako jedna z 10 kobiet na terenie Polski jako ambasadorka programu, w którym kobiety z obszarów wiejskich działają na rzecz ochrony środowiska naturalnego. Miałam zadanie zbudować sieć 10 kobiet w mojej okolicy. W ubiegłym roku odbyły się 4 spotkania edukacyjne oraz warsztaty z praktycznego wykorzystania zdobytej wiedzy. W tym roku to właśnie pozostałe kobiety wezmą sprawy w swoje ręce i przy mojej pomocy przeprowadzą spotkania edukacyjne i warsztaty na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatu w swoich miejscowościach. Organizacje tworzące program Zakorzenione wspierają nas merytorycznie, finansowo oraz organizują niezwykle ciekawe webinary, będące skarbnicą wiedzy, zachęcające do rozpoczęcia działań na rzecz ochrony środowiska.
Dziękuję za rozmowę.
Fotografie pochodzą z archiwum Koła Gospodyń Wiejskich w Żarnowicy.