Jak zapobiegać powodziom w dobie zmian klimatycznych?

Jest to druga część rozmowy z Jackiem Pietrusiakiem – hydrotechnikiem, pracownikiem Fundacji Wspomagania Wsi. W pierwszej części rozmawiamy o przyczynach powodzi, w drugiej i trzeciej – jak jej zapobiegać.

Monika Mazurczak-Kaczmaryk: Chciałam Cię zapytać, jaka wiedza może pomóc w przygotowaniu się do powodzi, a z drugiej strony do suszy, bo te dwa zjawiska są ze sobą związane. Słyszałam o mapach zagrożenia powodziowego w Polsce. Kto je aktualizuje i gdzie można je zobaczyć?

Jacek Pietrusiak: Od 2010 roku Gospodarstwo Państwowe Wody Polskie i Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej tworzą mapy zagrożenia powodziowego, tzn. mapy zasięgów wezbrań przy różnych poziomach i przepływach wody. To ma też dać wyobrażenie, jakie jest zagrożenie dla mieszkańców w przypadku przerwania wałów albo normalnych rozlewisk.

Mapy zagrożenia powodziowego i ryzyka powodziowego 

Te mapy warto znać. Są one w użyciu również przy bieżącej pracy, przy wydawaniu pozwoleń na budowę, w codziennych działaniach administracyjnych. A to dlatego, że już jesteśmy wszyscy świadomi tego, że budowanie na obszarach zagrożonych wezbraniem powodziowym niesie ze sobą konkretne ryzyko finansowe. Pewne tereny trzeba podnieść, podsypać lub inaczej zaprojektować, jeżeli chcemy na nich mieszkać.

 

Fot. Szybki odpływ wody podczas ulewy w górach. (zdjęcie Monika Mazurczak -Kaczmaryk)

Mam trochę uwag do tych map, przede wszystkim dlatego, że mogą dawać złudne poczucie bezpieczeństwa i odczucie, że skoro nie mieszkamy na terenie zagrożonym, to mamy spokój. Poza tym mapy zagrożenia powodziowego są dla wód tzw. stuletnich i pięćsetletnich.

Co to znaczy woda stuletnia czy pięćsetletnia?

Statystyka mówi, że powodzie wystąpią raz na 100 lat, albo raz na 500 lat. To wydaje się bardzo dużo. Jednak ta powódź z 1997 roku była wodą tysiącletnią!

Spróbujmy to wyjaśnić…

Woda tysiącletnia to termin używany w hydrologii, który opisuje prawdopodobieństwo wystąpienia szczególnie wielkiej i intensywnej powodzi. Oznacza to, że według statystycznych modeli i historycznych danych, taka powódź może wystąpić w danym miejscu średnio raz na tysiąc lat. Oczywiście, nie jest to data ściśle określona, a raczej prawdopodobieństwo wystąpienia.

Woda tysiącletnia to niezwykle rzadkie zjawisko i w przypadku wielkiej powodzi w 1997 roku – raczej zjawisko medialne niż naukowe. Bo jakież mamy informacje o powodziach w średniowieczu, na przykład? Koryto rzeki również się zmienia i przebieg powodzi może być całkiem inny. Niemniej wiedza o potencjalnych, choć rzadkich, ekstremalnych zdarzeniach pozwala na podjęcie odpowiednich działań.

Wystąpienie wielkiej wody w 1997 roku uświadomiło nam, że nie ma bezpiecznych miejsc. Inaczej mówiąc, zawsze może wystąpić taka sytuacja, w której wezbranie będzie większe od wezbrań poprzednich. Może pojawić się taki układ meteorologiczny, jak chociażby w tym roku, gdzie masy wody, które miały się rozlać na całej granicy południowej, wylały się tylko na 3 powiaty w Sudetach (wrzesień 2024 rok). W końcu to była ta sama ilość wody co poprzednio, ale to kumulacja wody w jednym miejscu spowodowała, że stało się to, co się stało.

Dlatego według mnie mapy zagrożenia powodziowego mogą podtrzymywać to poczucie bezpieczeństwa, że skoro u nas nigdy nie było powodzi, to jej nie będzie. Tymczasem, jeżeli chcemy sami się zorientować, czy powódź może wystąpić na naszym terenie to zachęcam zapytać dziadka, który wie, jak było dawniej.

 

Fot. Emmersdorf an der Donau w Austrii (2011, zdjęcie Jacek Pietrusiak)

Jeśli się jeszcze ma dziadka…

Kilka lat temu nad Dunajem w Dolinie Wachau widziałem takie domy, na których były zaznaczone poziomy wody powodziowej. Od połowy osiemnastego wieku do 2002 i to pomimo powstania stopnia wodnego w Melk (1979). Tych znaczników było kilkanaście. Oznacza to, że powodzie występowały tam dosyć regularnie. To jest właśnie takie zwrócenie się do dziadka. Oczywiście, kiedy wody było mało, sytuacja była inna, ale kiedy wprowadziliśmy wały przeciwpowodziowe, to nastąpiła zmiana przebiegu samego wezbrania. Te wody muszą się zmieścić w korycie, w mniejszej objętości, ograniczonej wałami. W związku z tym, choć wody jest tyle samo, to podnosi się ona wyżej.

Jednak z drugiej strony trzeba przyznać, że mapy zagrożenia powodziowego są bardzo ważne, nawet jeżeli działają zbyt uspokajająco. Bo dla wielu obszarów nad rzekami pokazują, że trzeba się liczyć z tym, że rzeka może wystąpić. A jeśli jeszcze dziadek mówi, że w przeszłości to się zdarzało, to już na pewno trzeba się zastanowić i przygotować.

Warto też wiedzieć, kto zarządza wodą w Polsce. Czy to jest jedna instytucja, czy wiele instytucji, i jak to wygląda na poziomie lokalnym, a jak na ogólnopolskim?

Przed 2015 rokiem było wiele instytucji, na poziomie województwa i na poziomie powiatu. W pewnym momencie rząd postanowił to ujednolicić, dać jednego gospodarza każdego „ciurkadełka” i oczka wodnego. Powstało Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie.

Tak więc, cokolwiek chcemy zrobić z wodą podziemną, powierzchniową, płynącą, stojącą, czy z melioracją, musimy uzyskać akceptację Wód Polskich. Oczywiście, jak jest to mały zbiornik, zainteresowanie Wód Polskich jest mniejsze. Jeżeli jest to jakieś znaczące źródło wody, to i zainteresowanie rośnie. Trzeba pamiętać o tym, że każda rzecz, tak czy inaczej, musi przejść przez biurko Wód Polskich i to jest ta instytucja, która – można powiedzieć – zarządza wodą w Polsce. Nie podejmuje się jednak ocenić, czy robi to dobrze, ponieważ nie jest łatwo zarządzać wodą.

Czyli to jest instytucja, która wydaje pozwolenia na działania związane z wodą…

Głównie pozwolenia wodno-prawne na użytkowanie wód, czy to będzie pobór wody, odprowadzenie wody lub ścieków, czy też dokonywanie odwiertów albo piętrzenia – wszystkie działania, które są związane z wodą, nawet pozwolenia na budowę przechodzą przed biurko Wód Polskich. Zwłaszcza, jeżeli to jest na jakimś ważnym terenie, jeśli chodzi o stan zasobów i jakości wody.

A kto wydaje pozwolenie na wykopanie studni głębinowej?

Studnia do 30 metrów w głąb może być wiercona na zgłoszenie. Powyżej 30 metrów musimy uzyskać pełne pozwolenie wodno-prawne. Prawo wodne to pokaźny dokument i bardzo dokładnie opisuje takie sytuacje. Natomiast mam takie wrażenie, że nikt dokładnie nie sprawdza, do jakich głębokości ta woda jest pobierana.

Do 30 metrów są wody gruntowe tej pierwszej warstwy, najwyżej drugiej. I to nie powinno mieć większych konsekwencji, ale sięganie po wodę tak zwaną oligoceńską na głębokościach ponad 70 metrów, nie pozostanie bez konsekwencji. Wody te ze względu na swoje położenie są w niewielkim stopniu uzupełniane nowymi opadami lub wcale. Z tego względu korzystanie z wód w trzeciej warstwie wodonośnej według mnie powinno być ograniczone do koniecznego minimum. A nie mam pewności, czy ktoś, kto wykonał studnię na głębokości 20 metrów, nie dołożył następnych 20 metrów.

 

Ilustracja krążenia wody w ekosystemie. Rysunek – Jacek Pietrusiak

Zresztą, w tej chwili już w dużych gospodarstwach rolnych jest standardem, że pola się nawadnia, zwłaszcza w rolnictwie intensywnym. Woda jest właśnie pobierana ze studni głębinowych. Tymczasem 10 lat ciągnącej się suszy, spowodowało to, że te studnie są na pewno już na większej głębokości niż 30 metrów. Bo nawet jeżeli 10 lat temu było dobrze, to teraz już tamtej wody nie ma. A to jest też dodatkowe zagrożenie.

Wskazówki, jak zapobiegać powodziom i suszom w kolejnej części rozmowy.

***

Przeczytaj również:

Ile mamy czasu do kolejnej, wielkiej powodzi i dlaczego?

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Najnowsze wydarzenia

woj. mazowieckie
31.01.2025
- 02.03.2025
Cała Polska
05.02.2025
- 07.03.2025
Cała Polska
03.02.2025
- 12.03.2025
woj. mazowieckie
31.01.2025
- 02.03.2025
Cała Polska
05.02.2025
- 07.03.2025
Cała Polska
03.02.2025
- 12.03.2025

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!