Dlaczego tańce tradycyjne wracają do łask?

ADP02916

W ostatnich latach można zaobserwować wzrost zainteresowania tańcami tradycyjnymi zarówno w Polsce, jak i w innych krajach Europy. Ta forma wyrazu, niegdyś powszechna na wsiach i w małych społecznościach, przeżywa swoisty renesans, szczególnie w dużych miastach, gdzie młodzi ludzie poszukują alternatyw dla współczesnych trendów muzycznych i tanecznych. W tym kontekście rozmowa z Piotrem Zgorzelskim, założycielem pierwszej w Polsce Akademii Tańca Tradycyjnego, ekspertem w dziedzinie tańców tradycyjnych, przynosi ciekawe spostrzeżenia na temat popularności tych tańców, wyzwań związanych z ich propagowaniem oraz znaczenia edukacji muzycznej w kształtowaniu nowych pokoleń tancerzy.

Przemysław Chrzanowski, Witryna Wiejska: Czy łatwo przekonać ludzi do tańców tradycyjnych?

Piotr Zgorzelski: – Myślę, że coraz łatwiej i coraz więcej ludzi się tym na nowo interesuje. Oczywiście, nie jest to stały i równomiernie wzrastający trend. Pamiętajmy jednak, że przez wiele dekad ludzie w ogóle nie tańczyli, albo robili to w dość rzadkich sytuacjach. Muzyka i taniec tradycyjny/ludowy kojarzył się i w sumie nadal często się kojarzy z muzyką i tańcami biesiadnymi, z disco polo albo z tańcami stylizowanymi wykonywanymi na scenie przez zespoły pieśni i tańca, które się jedynie ogląda.

Stąd powrót do korzeni wiąże się z przełamywaniem pewnych stereotypów oraz własnych ograniczeń. Ograniczeniem jest brak kontynuacji tradycji, brak przekazu międzypokoleniowego jak tańczyć do polskiej muzyki ludowej.

Jeszcze całkiem dobrze radzą sobie na przykład 70-latkowie czy nawet 80-latkowie. Natomiast pokolenie 40-30-latków, nie wspominając o zupełnie młodych osobach, wychowanych na popularnej muzyce współczesnej w dużej mierze jest pozbawiona tych umiejętności.

Czy powodem tej młodzieńczej niemocy jest fakt, że nie mają oni zbyt wielu okazji do tego, by wspólnie potańczyć?

– Okazji jest obecnie bardzo wiele. Mamy coraz więcej potańcówek, akcji, warsztatów, spotkań „domo-tańcowych”. Jeśli takie wydarzenia się odbywają, to przyciągają coraz więcej ludzi, którzy poszukują tego rodzaju aktywności. Są to przede wszystkim środowiska miejskie. Co ciekawe współczesnym depozytariuszem tradycji ludowej/wiejskiej i miejskiej jest głównie miejska inteligencja. Naprawdę dużo się tańczy chyba już we wszystkich większych aglomeracjach. Warszawa, Wrocław, Kraków, Katowice, Łódź, Poznań, Lublin, Gdańsk – to ośrodki, w których jest mnóstwo osób poszukujących alternatywnej formy rozrywki tanecznej. W centrum ich zainteresowania znajdują się zarówno tańce typowo wiejskie, tańce retro, jak i tańce napływowe (Bal Folk), które przybyły do nas z różnych stron Europy.

Warto podkreślić, że dzięki tym miejskim działaniom wieś pod tym względem odżywa i co raz więcej dzieje się tamecznych wydarzeń, które przyciągają zarówno lokalną społeczność zwłaszcza seniorów, często nawet z odległości kilkudziesięciu kilometrów od danej potańcówki jak również młodych ludzi z miasta.

Co mnie bardzo cieszy to fakt że słowo POTAŃCÓWKA, które uparcie „promowaliśmy” przez ostatnie 3 dekady, na nowo wraca do publicznego obiegu nawet jeśli nie dotyczy typowo wiejskiej muzyki i staje się powszechnym zarówno na wsi jak i w mieście.

To też okazja, by zatańczyć w parze, co dla młodego pokolenia jest zjawiskiem wręcz abstrakcyjnym.

– W Polsce tańczenie w parze to podstawa tańca tradycyjnego. Oczywiście mamy też tańce w korowodach, ale są one u nas raczej rzadkością. Podobnie jest z tańcami solowymi, których jest niewiele np. tańce góralskie. Współczesna kultura taneczna bazuje bardziej na energii swobodnej, oderwanej od ziemi, eterycznej. Można ją przyrównać do formy gazowej, w której możemy wejść na krótko we wspólny kontakt i za chwilę być gdzie indziej i z kimś innym. Tak dzieję się np. na współczesnych dyskotekach, koncertach. Poruszamy się w różne strony, każdy ma styl dowolny i wykonuje taniec dla samego siebie. Niewiele jest interakcji z inną osobą i jeszcze mniej z całą grupą tańczących „Każdy sobie rzepkę skrobie.” Tańczący są w pewnego rodzaju chaosie. Skrajnym tego przekładem jest „silent disco”, podczas którego dochodzi do przypadkowych interakcji.

To zupełne zaprzeczenie idei tańca tradycyjnego, który przypomina bardziej substancję wodną, osadzoną, wręcz zakotwiczoną z ziemią, gdzie atomy/ludzie oddziaływają na siebie, łączą się ze sobą, są zależne od siebie, współdziałają ze sobą.

Jak zabrać się za organizację tradycyjnej potańcówki na dechach?

– Myślę, że podstawowym warunkiem, aby taka impreza zaistniała, jest znalezienie odpowiedniego środowiska odbiorców. Sama chęć, a nawet organizacja takowej potańcówki bez „przygotowanych” odbiorców kończy się z reguły fiaskiem. Tego typu potańcówka staje się modna, bo w sieci pojawia się coraz więcej relacji, w których widać żywioł, młodość i świetną zabawę. Nie wystarczy jednak ogłosić wydarzenie, zaprosić kapelę i ludzie sami przyjdą i będą się bawić. Przeczuwając to, organizatorzy często ratując tzw. „tradycyjną potańcówkę” zapraszają dodatkowo wykonawców biesiadnych i disco polowych, no bo trzeba coś dać „ludowi” by się sam bawił i finalnie odhacza się, że impreza się udała. Ale tak naprawdę nic się nie zdarzyło tradycyjnego, żadnej tradycyjnej potańcówki nie było.

Natomiast dobrym przykładem mogą być: Festiwal Folkowisko, Festiwal Wszystkie Mazurki Świata, różnego rodzaju letnie Tabory „Domu Tańca”, czy potańcówki w Ambasadzie Muzyki Trakcyjnej, gdzie ludzie przyjeżdżają z całej Polski. Nawiązują wówczas nowe znajomości, dowiadują się, że mieszkają w tym samym mieście i utwierdzają się w przekonaniu, że mają wspólne zainteresowania taneczne. Potem, metodą małych kroków, organizują spotkania w domach, świetlicach, pubach czy domach kultury, zaczynają grać, poznawać pierwsze kroki i figury taneczne, i tak w przeciągu kilku miesięcy wciągają się w ten klimat po uszy. Z czasem angażują swoich przyjaciół, znajomych, a ci swoich znajomych, tworząc wspomniane lokalne środowiska.

Środowiska te postrzegane bywają jako pewnego rodzaju subkultura, która spotka się często przy żywej, akustycznej muzyce, wykonywanej zarówno przez wiekowych wiejskich muzykantów jak i przez ich młodych wychowanków z miasta. W dodatku spotkania te często mają charakter międzypokoleniowy i odbywają się poza głównym obiegiem, często w poprzek obowiązującym trendom, stają się undergroundowymi/kontestacyjnymi spotkaniami, na które mają wstęp tylko „nieliczni wybrańcy”, mający możliwość doświadczenia kultury tradycyjnej w innym niż oficjalne wydanie, związane z występami scenicznymI zespołu pieśni i tańca czy zespołu regionalnego.

Budowanie środowiska to proces bardzo powolny, uczestnicy takich wydarzeń poznają się i współtworzą pewnego rodzaju „wspólnotę”, w której wszyscy się lepiej lub gorzej znają/przyjaźnią i utrzymują swego rodzaju więź. Muzyka i tradycyjny taniec stają się pretekstem do wspólnego spotkania, zabaw i świętowania, nie na pokaz tylko dla samych siebie.

Zapewne spotkał się Pan z tłumaczeniem: „Nie mam poczucia rytmu, to nie dla mnie, mam drewniane nogi…”

– Obecna muzyka popularna bazuje głównie na parzystości, jest rytmem mechaniki, którą kojarzymy ze współczesnością np. rock and roll, pop czy rap. Natomiast muzyka tradycyjna to muzyka pracy. Bardzo często rodziła się ona w trakcie zajęć na polu czy w gospodarstwie np. podczas koszenia, kopania, młócki.

Na przykład aby proces młócki przebiegał miarowo, wspomniany rytm pracy musiał się zgrywać u wszystkich, a że młócka była wykonywana bardzo często grupowo w 3 lub 4 osoby, to w wybijanym rytmie pojawiała się trójmiarowość. Dzięki temu pojawił się rytm znany w oberkach i kujawiakach. To tak w uproszczeniu i z lekkim przymrużeniem oka można wytłumaczyć, jak pojawiły się polskie tańce tradycyjne.

Przez to łatwiejsze do opanowania dla współczesnego odbiorcy będą tańce o metrum parzystym np. polki, wiwat, krakowiaki, fokstroty albo slow foxy, pochodzące z nurtu miejskiego, niż tańce trójmiarowe oberki, kujawiaki czy walczyki. Aby sobie z nimi poradzić, na nowo musimy nauczyć się słyszeć rytm na trzy.

Inną sprawą jest to, że kiedyś ludzie kontaktowali się ze sobą fizycznie na każdym kroku, rozmawiali ze sobą twarzą w twarz, było więcej kontaktu fizycznego, co przekładało się także na łatwiejsze wchodzenie ze sobą w interakcję, a tańce tradycyjne to właśnie interakcja osób w parze oraz w grupie tańczących.

Dziś, żeby pogadać, piszemy maile lub esemesujemy. Często rozpoczęcie znajomości lub jej zakończenie odbywa się bez spotkania się z drugą osobą – klikam i już jesteśmy znajomymi albo klikam po prostu wyrzucamy kogoś z Facebooka. To wszystko dzieje się jakby poza nami. Obecnie ludzie boją się kontaktu fizycznego. Chcąc tańczyć tańce tradycyjne, trzeba wszystkie te ograniczenia w sobie przełamać.

Ograniczenia biorą się zapewne również z niedostatecznej edukacji muzycznej Polaków. Zajęcia rytmiki dzieci kończą na przedszkolu. Czy to powinno się zmienić?

– Z pewnością. Chociaż zawsze chodzi o czynnik ludzki, a w tym wypadku pedagogiczny. Nauczyciele prowadzą zajęcia w oparciu o muzykę klasyczną, zgodnie z odgórnie narzuconym planem pracy, każą śpiewać np. „Prząśniczkę” albo „Zasiali górale” i przez swoją niekompetencję zrażają do przedmiotu większość uczniów. Zdarza mi się dość często widzieć, że nauczyciele zajmujący się muzyką mają bardzo duży kłopot ze śpiewem lub z rytmem. Jak ktoś taki ma wychować i zachęcić do muzyki i tańca dzieci i młodzież?

Z drugiej strony, ów przedmiot jest bagatelizowany nie tylko przez uczniów, ale i rodziców. Bywają często oburzeni, że nauczyciel muzyki może mieć jakiekolwiek wymagania i każą zmniejszyć wzmagania uczniom, bo „przecież im się to do niczego nigdy nie przyda”. I dyrekcja danej szkoły zgadza się na to, narzucając nauczycielom by przepuszczali uczniów i nie zaniżali im ocen. W związku z tym tłucze się teorie w zakresie wiedzy przedszkolnej, byle puścić dalej ucznia.

Warto byłoby u nas wprowadzić taniec tradycyjny do programu zajęć wychowania fizycznego – tym bardziej, że z definicji nauczyciele po studiach AWF powinni posiadać takie umiejętności. Problem pojawia się tutaj jednak bardzo szybko, gdyż to czego uczy się studentów AWF, oparte jest na tańcu klasycznym, czyli balecie, co nie ma nic wspólnego z tańcem ludowym wykonywanym na tradycyjnych potańcówkach. Tym samym młodzież już na samym początku jest zrażana do tego typu formuły, która jest sztuczna i nie ma nic wspólnego z naturalnym tańcem, ekspresją i wrażaniem swoich uczuć.

A co do zmian, to uważam, że póki co środowisko, o którym dzisiaj mówimy, ma zbyt małą siłę przebicia. Oczywiście, jest wiele przykładów fantastycznych inicjatyw związanych z tańcem tradycyjnym, ale to wciąż za mało, by zainicjować stosowną reakcję. Takimi „pierwiosnkami” zmian jest program „Ognisk Muzycznych” na prowadzenie, którego można uzyskać dotację w Narodowym Instytucie Muzyki i Tańca.

Pojawia się ich coraz więcej w miastach i mniejszych ośrodkach. Prowadzą je liderzy, którzy robią to z przekonaniem i pasją. Dzięki nim przestrzeń z muzyką tradycyjną może się jeszcze poszerzyć. Obecnie jest to jednak niewystarczające działanie. Państwowych środków wystarcza na powołanie 20-30 ognisk rocznie, a powinno być ich co najmniej 300. Pieniądze to nie wszystko – potrzebni są liderzy, którzy wiedzę o tańcu, muzyce czy śpiewie, umiejętnie i z sercem przekażą kolejnemu pokoleniu.

Czy to prawda, że muzyka korzenna i taniec tradycyjny swój renesans przeżywają głównie w dużych ośrodkach miejskich?

– To jest oczywisty paradoks. Widzę to na swoich zajęciach prowadzonych w Akademii Tańca Tradycyjnego, gdzie z roku na rok pojawia się coraz więcej nowych osób. To ludzie z miast spowodowali, że muzyka tradycyjna wróciła na wieś. To miastowi zaczęli przyjeżdżać na wieś, by uczyć się grać i tańczyć. To miastowi organizują imprezy taneczne i chwalą mieszkańców wsi za to, że mają tak fantastyczne tradycje. Do niedawna dominowało tu poczucie wstydu, bo nikt o dawnej spuściźnie kulturowej nie myślał w kategorii wartości wyższej. Dziś to się zmienia – miejski trend uwielbienia tego, co wiejskie, uświadomił muzykującym ludziom na wsi, że są wielkimi artystami.

***

 

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Najnowsze wydarzenia

Cała Polska
02.09.2024
- 20.12.2024
Cała Polska
01.08.2024
- 10.09.2024
Cała Polska
17.08.2024
- 13.09.2024
Cała Polska
02.09.2024
- 20.12.2024
Cała Polska
01.08.2024
- 10.09.2024
Cała Polska
17.08.2024
- 13.09.2024

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!