Festiwal Folkowisko to wyjątkowe wydarzenie, które od 14 lat przyciąga miłośników muzyki, kultury i tradycji do malowniczej wsi Gorajec. Za sukcesem tej imprezy stoi nie tylko jej założyciel Marcin Piotrowski, ale także dynamiczna i zgrana Ekipa wolontariuszy, którzy z pasją i oddaniem współtworzą ten festiwal. Ekipa Folkowiska to nie tylko grupa organizatorów, ale przede wszystkim rodzina, która z roku na rok powiększa się, przyciągając nowych członków gotowych do działania. Dzięki ich zaangażowaniu, festiwal nie tylko bawi i edukuje, ale także buduje trwałe więzi i wspiera społeczności w potrzebie. W poniższym wywiadzie Karolina Przesmycka, członkini Stowarzyszenia Folkowisko, opowiada o kulisach pracy Ekipy, procesie rekrutacji wolontariuszy oraz o tym, jak wspólna pasja przekłada się na życie zawodowe i osobiste każdego z członków tej niezwykłej grupy.
Przemysław Chrzanowski, Witryna Wiejska: Ekipa. Co to za twór?
Karolina Przesmycka, członkini Stowarzyszenia Folkowisko, współorganizatorka Festiwalu Folkowisko: – Ekipa to grupa przyjaciół, która przygotowuje i realizuje ten wspaniały festiwal. Jego założycielem i głównym organizatorem jest Marcin Piotrowski, który to wydarzenie stworzył ze swoją rodziną i przyjaciółmi. Marcin ma wyjątkową umiejętność przyciągania różnych zwariowanych ludzi, co sprawiło, że z czasem jego przyjaciele zaczęli przyciągać tu swoich znajomych, tworząc coraz większą społeczność. Równolegle zasoby ludzkie powiększała wspomniana Ekipa, czyli grupa wolontariuszy zajmująca się organizacją festiwalu. Tegoroczna edycja była pod tym względem rekordowa, ponieważ do rekrutacji zgłosiło się 39 osób w wieku od 13 do 60 kilku lat. Jako że Folkowisko jest coraz większą imprezą i opiekujemy się coraz większą liczbą członków naszej wspaniałej społeczności festiwalowej, musimy dobrze przygotować się do tego wydarzenia.
Karolina Przesmycka, członkini Stowarzyszenia Folkowisko, współorganizatorka Festiwalu Folkowisko.
Jak wygląda proces rekrutacji i jak przygotowujecie się, żeby każdy uczestnik trzydniowej zabawy czuł się dobrze i bezpiecznie?
– Rekrutacja zaczyna się w lutym. Kandydaci wypełniają krótką ankietę, po czym komisja składająca się z bardziej doświadczonych członków Ekipy przeprowadza rozmowy rekrutacyjne. Zainteresowanych pytamy o to, co ich zainspirowało do tego, by do nas dołączyć, skąd się o nas dowiedzieli, a następnie organizujemy pierwsze szkolenie w Chutorze Gorajec. Nowi wolontariusze zapoznają się z przestrzenią festiwalową, przechodzą szkolenia medyczne, uczą się używać krótkofalówek i poznają okolicę. To wszystko okraszone jest integracyjnymi wyjściami w teren. Festiwal swym zasięgiem obejmuje całą wieś Gorajec. Czasami zdarza się, że ktoś rezygnuje, jeśli uzna, że to nie dla niego, ale zawsze zapraszamy te osoby do powrotu w przyszłych latach.
Warto zaznaczyć, że z wolontariuszami spotykamy się również online, ponieważ pochodzą zwykle z różnych stron Polski. Ja osobiście jestem z Lubelszczyzny, ale mamy wolontariuszy z Warszawy, Krakowa i innych części kraju. Często wyzwaniem jest już sam dojazd, ponieważ nie funkcjonuje tu żaden transport zbiorowy. Trzeba naprawdę mieć bardzo dużo motywacji oraz poczucia swego rodzaju misji, żeby zainwestować swój czas i tu przyjechać.
Ekipa to 70 wolontariuszek i wolontariuszy, dzięki którym uczestnicy festiwalu czuli się bezpiecznie i komfortowo.
Mówisz o inwestycji w siebie, a jaki z tego masz potem zysk?
– Tak, jest z tego ogromny zysk, oczywiście nie finansowy, ponieważ my tutaj wszyscy pracujemy wolontariacko. Jednak jest wiele korzyści pozamaterialnych. To przede wszystkim nowe znajomości, które zawiązują się na wiele lat, zacieśniają się też więzi rodzinne. Jestem tego przykładem, ponieważ przyjechałam tutaj z całą rodziną: z mamą, z tatą, z siostrami. W tym roku dołączył nasz wujek, zatem jest to bardzo familijny festiwal.
Wróćmy do szkoleń, o których wspomniałaś.
– Miesiąc po naszym wstępnym etapie rekrutacji spotykamy się już z całą Ekipą oraz nowymi kandydatkami i kandydatami, poznajemy się nawzajem i przystępujemy do pierwszych szkoleń. W tym roku dzięki współpracy z Save the Children przeszkoliliśmy 30 osób z pierwszej pomocy psychologicznej. Oczywiście, przyjeżdżają do nas ratownicy medyczni i szkolą z pierwszej pomocy. W naszych wstępnych działaniach uczestniczą również przedstawiciele straży i policji. Wprawdzie nie jesteśmy imprezą masową, ale staramy się jak najbardziej przygotować do tego, by nasza społeczność była dobrze zaopiekowana. To ludzie, którzy nam ufają i przyjeżdżając tutaj, chcą czuć się bezpiecznie. Ale nie samymi szkoleniami człowiek żyje – mamy tu bardzo dużo czasu na zabawę, imprezy, poznanie się. Zgrany zespół to gwarancja tego, że organizacyjnie nic się nie rozpadnie. Jeżeli my nie będziemy się dobrze znać, to nie będziemy w stanie przez tyle dni ze sobą współpracować. Czasami są takie sytuacje, że musimy się porozumiewać bez słów.
Na scenie Marcin Piotrowski, organizator Folkowiska, pod sceną Ekipa.
Rozmawiamy z uczestnikami festiwalu i wszyscy podkreślają, że świetnie się tu czują, są zaopiekowani i wyluzowani, bez zbędnego nadęcia. Uczestnictwo w takiej formie wolontariatu jest fantastycznym doznaniem i doświadczeniem, które procentuje na przyszłość.
– To wynika z tego, iż rzeczywiście jesteśmy fantastyczną grupą przyjaciół. To bardzo cieszy, że tak odbierają nas uczestnicy wydarzenia. A co do zaopiekowania, to wynika to pewnie z faktu, iż grupa 70 wolontariuszek i wolontariuszy to prawdziwa armia pomocnych, uśmiechniętych ludzi, którzy czują więź z festiwalowiczami. Robimy wszystko, by tworzyć tu jak najbardziej rodzinną, przyjazną atmosferę. Pomaga nam w tym sama idea i historia festiwalu, który w tym roku obchodzi swoją 14. rocznicę. Ludzie, którzy kilkanaście lat temu debiutowali na Folkowisku, przybywają tutaj ze swoimi dziećmi i tworzą atmosferę spotkania przyjaciół, którzy mają okazję do świetnej zabawy, a przy okazji mogą dowiedzieć się czegoś, wziąć udział w licznych zajęciach warsztatowych, spotkaniach autorskich, posłuchać znakomitej muzyki.
A czy Ekipa może połączyć przyjemne z pożytecznym? Najpierw oddać się w służbie, a potem dobrej zabawie?
– Dokładnie tak. Układając line-up, często bazujemy na muzyce, którą sami lubimy i staramy się zapraszać jak najwięcej zespołów, których słuchamy na co dzień. Nawet gdy nie ma festiwalu i przybywamy na szkolenia do Gorajca, to tak naprawdę słuchamy tej samej muzyki, puszczonej gdzieś z głośnika, śpiewamy, miło spędzamy czas przy ognisku – jest to ważny element naszej integracji. Zdecydowanie staramy się tak rozkładać pracę, by oprócz przypisanych zajęć mieć czas także na wyskakanie się pod sceną.
Ekipa na nasłuchu, nawet podczas tańca.
Przychodzi jednak taki moment, że to wszystko się kończy. Co wtedy pozostaje w sercu członka Ekipy?
– Zanim to wszystko się skończy, jest taki dzień, chyba najbardziej lubiany przez wszystkich członków Ekipy, czyli niedziela. Nasi goście powoli wyjeżdżają i zostajemy sami. To jest taki czas dla nas, kiedy możemy sobie na gorąco wszystko przegadać. Omawiamy wydarzenia, które miały miejsce podczas festiwalu. To moment, by zwyczajnie się nawzajem poprzepraszać, ponieważ podczas imprezy, jak to zawsze w dużej grupie ludzi o różnych charakterach i osobowościach, w sytuacji stresowej zdarza się, że gdzieś tam odezwiemy się do siebie nie do końca w przemyślany sposób. Więc niedziela to jest dla nas także czas na wybaczenie sobie win, poprzytulanie się. Myślę, że wszyscy odczuwamy wdzięczność za ten wspólny czas, który udało nam się razem spędzić.
Spodziewałem się raczej, że będziesz mówić o tęsknocie i nieuchronnym wrażeniu, że tak szybko się to wszystko skończyło.
– Opuszczając teren Chutoru Gorajec, praktycznie natychmiast kontaktujemy się ze sobą, pisząc na wspólnej grupie. Jesteśmy w ciągłym kontakcie pisemnym, albo wideo. Ponadto kilka razy w roku przyjeżdżamy tutaj, by popracować nad infrastrukturą festiwalową. Osobiście towarzyszy mi zawsze uczucie pozytywnego wzruszenia, bo wiem, że zaraz znowu pogadamy, choćby o tym, czy istnieje życie poza Folkowiskiem. To jest coś, co ma się już we krwi.
Myślę, że w kontekście naszej rozmowy o Ekipie warto wspomnieć o pomocy adresowanej do mieszkańców pogrążonej w wojnie Ukrainy. To był zupełnie naturalny odruch prosto z serca, żeby tam pojechać i pomagać, pomimo niebezpieczeństwa. Czy Ekipa bezpośrednio brała udział w pomocy humanitarnej organizowanej przez Marcina?
– Stowarzyszenie Folkowisko bardzo szybko zareagowało na konflikt w Ukrainie, organizując pomoc na granicy. Doświadczenie ludzi, zaplecze sprzętowe i zwyczajny odruch serca – to wszystko złożyło się na błyskawiczną reakcję gorajeckiej pozarządówki. Dużą rolę odegrała i nadal odgrywa tu przeszkolona Ekipa, która jest gotowa do podjęcia działań tak naprawdę w każdym momencie. Nasza organizacja zaczęła pomagać od razu, jak tylko wybuchła pełnoskalowa wojna w Ukrainie. Pierwszym stowarzyszeniem, pierwszą organizacją na granicy było właśnie Folkowisko. Rozmiar tej pomocy był ogromny, zaangażowali się w nią m.in. wolontariusze z Warszawy, Krakowa, Rzeszowa i wielu innych ośrodków. To było naprawdę coś wielkiego.
Nadszedł czas na wyskakanie się pod sceną.
Z czasem stowarzyszenie stworzyło fundację humanitarną, która działa do tej pory m.in. organizując pomoc dla pracowników socjalnych i psychologów z Ukrainy. Teraz, latem, fundacja humanitarna przyjmuje bardzo dużo dzieciaków, które np. straciły ojców w wojnie, często są to dzieci z mamami i babciami. To ogromny i bardzo potrzebny projekt, nie znam drugiej organizacji, która robi coś takiego. Dzieje się to przy wsparciu Fundacji Kościuszkowskiej oraz Save the Children i SOS Wioski Dziecięce.
Powiedz, jak życie w Ekipie wpływa na życie zawodowe poza Fundacją Folkowisko?
– Przede wszystkim dzięki naszym szkoleniom zdobywamy cenne umiejętności i doświadczenie, które możemy wykorzystać w swojej pracy zawodowej. Mówię tu między innymi o kompetencjach miękkich, które zdobywamy poprzez pracę w dużej grupie ludzi, ścieranie się z różnymi charakterami i osobowościami. Uczymy się pokory i ogłady. To sprzyja sieciowaniu i nawiązywaniu współpracy z innymi organizacjami. Ja, dzięki Folkowisku, gdzie koordynowałam projekt dla młodzieży z Polski i Ukrainy, miałam możliwość realizować w swoim mieście przedsięwzięcie polegające na stworzeniu międzynarodowej i międzypokoleniowej grupy wolontariuszy, gdzie uczyliśmy się o dobrych praktykach wolontariatu z seniorami z Polski i młodzieżą szkolną z Ukrainy. Projekt okazał się strzałem w dziesiątkę. Mamy nadzieję na jego kontynuację.
***
Warto zajrzeć:
https://fundacja.folkowisko.org/
https://festiwal.folkowisko.org/