Pani Monika Dudek z Tenczynka w gminie Krzeszowice jest prezeską Fundacji Kobieta w Regionie. Dba o kultywowanie tradycji ludowych i jest z tego dumna. Jest etnografką, artystką ludową i śpiewaczką. Prowadzi wiele wydarzeń kulturalnych oraz warsztatów dla KGW.
Po 15 latach mieszkania w Krakowie wróciła do swojej gminy i do swojej rodzinnej wsi. Mieszka w stuletnim, drewnianym, przeniesionym domu, co związane jest z miłością jej życia – etnografią.
Pani Monika jest etnolożką, ale też pilotką wycieczek zagranicznych, kwalifikowaną sekretarką, instruktorką tańców narodowych z uprawnieniami Ministerstwa Kultury i prezeską fundacji Kobieta w Regionie, która właśnie świętuje 10-lecie swojego powstania.
To nie są wszystkie funkcje, których się podejmuje. Jest też liderką Kapeli Dudek Lewicki, instruktorką grupy śpiewaczej Zdrojanki oraz choreografką Zespołu Tańców Świata Zdrojanie, który od 12 lat działa w gminie Krzeszowice. Od kilku miesięcy pracuje w skansenie w Wygiełzowie, czyli w Muzeum – Nadwiślańskim Parku Etnograficznym w Wygiełzowie i Zamku Lipowiec.
Pani Monika Dudek.
– Byłam członkinią Koła Gospodyń Wiejskich przed laty, natomiast teraz współpracuję z kołami w całej Małopolsce, szczególnie w regionie krakowskim. Prowadzę wykłady na temat stroju ludowego, obrzędowości, folkloru. To jest moja specjalność. Uczę śpiewu i pomagam kołom organizować się. Ciągle działam w swojej fundacji oraz w innych organizacjach pozarządowych – mówi pani Monika.
Pytana o motywację, mówi, że motywuje ją głównie to, że robi to, co lubi – przekuwa swoje hobby i pasje w działanie. Dodatkowo lubi ludzi i ma z nimi doskonały kontakt.
Ludzie też ją lubią. Lider na wsi musi być lubiany, musi być uśmiechnięty i musi ukazywać całym sobą, że to co robi, jest prawdziwe. Jeżeli jest prawdziwe, to można pociągnąć za sobą innych – przekonuje.
Trzeba mieć też pomysły, a tych pomysłów pani Monika ma bardzo dużo. Z niektórych musi rezygnować, co nie jest łatwe.
Aby dawać dobry przykład, należy pokazywać, że na wsi można robić różne działania, nie tylko sztampowe festyny – mówi.
Z ramienia fundacji od wielu lat prowadzi w gminie Krzeszowice wraz z dwiema animatorkami Klub Seniora. Sama bardzo lubi być i pracować w środowisku seniorów. Lubi uczyć się od nich.
– Nie bez powodu starszyzna rodu to nie nastolatkowie. To byli najstarsi ludzie, którzy mieli wiedzę i doświadczenie – przypomina pani Monika.
Przez 10 lat pracowała w Muzeum Narodowym w Krakowie. Swoje doświadczenia i umiejętności związane z promocją i organizacją imprez przeniosła na wieś. Jej mocną stroną jest to, że projekty, które realizuje wraz ze współpracownikami są oryginalne, inne i dlatego przyciągają wielu odbiorców.
Pytana o to, co sprawiło jej największą satysfakcję w jej działalności, opowiada o dwóch wydarzeniach, które wykreowała już ponad 10 lat temu, które odbywają się do dzisiaj.
Pierwsze to Noc Świętojańska w Tenczynku. Jest to ogromne wydarzenie plenerowe, które w tym roku odbywało się już po raz 11.
Spektakl z teatrem ognia i śpiewami słowiańskimi, na który przyjeżdżają najlepsze grupy folkowe z całej Polski. Podczas imprezy odbywają się warsztaty wicia wianków. Finałem jest widowisko nad stawem w nocy, podczas którego ludzie idą trzy kilometry przez całą wieś – od remizy do stawu w lesie – niosąc pochodnie, prowadzeni przez kapelę.
– Jest to coś bardzo magicznego, co przyciąga wszystkich – opowiada.
Drugie to święto „Ziele z ziół. Warsztaty ekologiczne oraz konkurs na tradycyjny bukiet na święto Matki Boskiej Zielnej w Rudnie”. Święto które jest kojarzone z kościołem, jest też świętem Matki Ziemi, Matki Natury. Odbywa się w kilku gminach powiatu krakowskiego.
– Uczymy zbierać zioła, mówimy jak były wykorzystywane tradycyjnie, uczymy jak tworzyć zielne bukiety. 15 sierpnia odbywa się finał, gdzie w ostatniej edycji zgłoszono do konkursu 100 bukietów. Te dwa wydarzenia odnoszą się do tradycji wsi, do zwyczajów i do czegoś mocno archaicznego, o mocnym brzmieniu słowiańskim – to przyciąga osoby zainteresowane ekologią i tradycją. Z tych dwóch wydarzeń jestem bardzo dumna – stwierdza.
Pani Monika Dudek jest laureatką wielu nagród i wyróżnień. Nagroda Starosty Krakowskiego za wybitne działania w dziedzinie kultury, tytuł Kobiety Przedsiębiorczej Ziemi Chrzanowskiej, wyróżnienie Zasłużony dla Kultury Polskiej nadane przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – to tylko niektóre z nich.
– Takie nagrody robią wrażenie na zewnątrz, ale dla mnie najbardziej fascynujące jest to, że kiedy występuję, to co chwilę ktoś do mnie podchodzi i mówi: pani Moniko pani spełniła nasze marzenia, albo: pani nam pokazała, jak wspaniałe rzeczy można robić. Największą satysfakcją jest radość ludzi i to, że ludzie idą za tym, co robię. Również to, że moje dzieci 9 letni syn i 15 letnia córka chodzą po domu i śpiewają pieśni ludowe – podkreśla pani Monika.
Jako największy problem, z którym muszą konfrontować się kobiety działające na wsi widzi fakt, że aktywne kobiety są postrzegane stereotypowo.
– O ile kobiety działają na festynach, pieką ciasto, obsługują imprezę to jest w porządku. Kiedy chcą iść gdzieś wyżej, zajmują stanowiska, kandydują na prezeskę straży albo na stanowisko burmistrza, to zaczynają się problemy. W XXI wieku wieś dość stereotypowo postrzega rolę kobiety i wielokrotnie słyszałam pytanie „kto ci siedzi z dziećmi”. A przecież nie ma do tego żadnych podstaw, bo większość działań na wsi wykonują kobiety. Kobiety, które są liderkami muszą być perfekcyjnie zorganizowane. Widzę to po sobie, bo jak inaczej mogłabym pracować na etacie i dojeżdżać codziennie na skuterze 17 km do pracy, prowadzić zespół ludowy, grupę śpiewaczą do tego mając dwoje dzieci – podsumowuje pani Monika.
Działalności kobiet na wsi pomogłaby akceptacja i zrozumienie, że kobiety siłaczki mają w sobie wielką pasję i nie działają, żeby się pokazać.
Na pytanie, co mogłoby wesprzeć działania kobiet na wsi pani Monika mówi o akceptacji, zrozumieniu i wsparciu przez inne kobiety.
– Siła kobiet, siostrzeństwo kobiet nie tylko na pokaz, ale realnie wspierające – to jest coś, czego nam wszystkim kobietom potrzeba – mówi pani Monika.
Motto, które towarzyszy pani Monice przez całe życie to zdanie przypisywane św. Augustynowi:
„ Rób co możesz, a będzie co musi”.
***