Kryzysowe sytuacje w sołectwie – cz. 2

Podczas Spotkania sołtysów i liderów wiejskich w Mikorzynie, Justyna Krawiec-Puchała i jej mąż Marcin Puchała poprowadzili warsztaty dotyczące zarządzania kryzysami w sołectwach. Justyna, zaangażowana od lat w pomoc lokalnej społeczności, opowiada o swoich doświadczeniach w opiece nad osobami starszymi i samotnymi. Dzieli się przykładami, jak wspierała mieszkańców w różnych życiowych sytuacjach – od załatwiania formalności w urzędach po organizację wsparcia dla osób z niepełnosprawnością. Omawia również działania podejmowane w przypadkach przemocy w rodzinie, w tym współpracę z ośrodkami pomocy i organizacjami wsparcia. Mówi o tym, jak ważne są działania liderów wiejskich w budowaniu zaufania i solidarności w małych społecznościach oraz jakie narzędzia mogą być przydatne w trudnych sytuacjach.

 

POMOC MIESZKAŃCOM W RÓŻNYCH SYTUACJACH ŻYCIOWYCH

Justyna Krawiec-Puchała:  Jestem żoną sołtysa. Obecnie jestem również radną, a także w dwóch sąsiadujących ze sobą sołectwach Korwinów i Słowik ma przyjemność prowadzić i być Prezesem Stowarzyszenia Stacja Rozwoju Słowikor, w którym również pracuję jako opiekun klubu seniora. Działam w stowarzyszeniu od 2017 roku, a  obecnie kończę realizację projektu unijnego dla seniorów w ramach utrzymania trwałości projektu pn: „Słowikor dla Seniorów”. Jest to nasz trzeci projekt unijny. Mam pod opieką wiele osób samotnych i seniorów. W dwóch pierwszych projektach pozyskaliśmy środki i prowadziliśmy również świetlicę środowiskową dla potrzebujących dzieci. Były to zajęcia wyrównawcze. Mieliśmy zatrudnioną wykwalifikowaną kadrę. Dzieci uwielbiały swoich wychowawców i bardzo chętnie korzystały z zajęć. Te projekty zostały zrealizowane i cieszyły się dużym powodzeniem. Został tylko ten dla seniorów, którego realizację obecnie kończę.

 

Dlaczego i w jaki sposób pomagasz mieszkańcom swojego sołectwa?

Tak to wyszło po prostu z życia. Osoba po wypadku, którą się opiekuję należała do klubu seniora, który prowadzę.

Nasza miejscowość jest mała, liczy 580 osób. Mieszkam tu od urodzenia, więc wszyscy się znamy i jeżeli ktoś potrzebuje pomocy, to po prostu do nas dzwoni albo do mnie, albo do Marcina. Staramy się pomagać naszym mieszkańcom i myślę, że to zostało zauważone i po prostu ludzie mają do nas zaufanie. Jeżeli coś się dzieje, to ludzie wiedzą, że możemy pomóc. Nawet jeśli nie osobiście, to pytamy, dzwonimy, chodzimy, dowiadujemy się. Tak to u nas funkcjonuje.

Spotykamy osoby chore w naszych sołectwach. Większość ma rodziny, jednak zdarzają się osoby samotne, które wymagają pomocy. Opiekujemy się osobami po wypadkach, z niepełnosprawnością.

Opiekując się osobą po wypadku moja praca polegała na tym, że na początku załatwiałam formalności w GOPS-ie czyli gminnym ośrodku pomocy społecznej. Tam wyznaczono pracownika socjalnego do kontaktu z osobą poszkodowaną. Pomogłam w wypisaniu wniosku o zasiłek, przeznaczony dla osób poszkodowanych. Drugi krok to kontakt z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie.(PCPR). Osoba, którą się opiekuję ma orzeczony pierwszy stopień niepełnosprawności – ośrodek pomaga takim osobom. Pomoc centrum polega na przydzieleniu pracownika do pomocy. Przywozimy takiego pracownika do osoby poszkodowanej bądź pracownik sam do niej dojeżdża.

W ramach programu „Korpus Wsparcia Seniorów” załatwiłam Opaskę SOS dla Seniora. (Program adresowany jest do wszystkich gmin w Polsce, zarówno miejskich, wiejskich, jak i miejsko – wiejskich. Gminy, które przystąpią do realizacji programu uzyskują wsparcie finansowe. Adresatami programu są seniorzy w wieku 60 lat i więcej, mający problemy z samodzielnym funkcjonowaniem ze względu na stan zdrowia, prowadzący samodzielne gospodarstwa domowe lub mieszkający z osobami bliskimi, które nie są w stanie zapewnić im wystarczającego wsparcia.- przyp. red.)

Aby móc z niego skorzystać – a raczej aby mogła skorzystać osoba potrzebująca takiej pomocy – musimy sprawdzić czy nasza gmina przystąpiła do programu, jeśli tak, to zgłaszam taką osobę do gminy. Opaska jest przyznawana w formie wypożyczenia. Ma w sobie detektor upadku. Czujnik działa całodobowo, ma lokalizator GPS, bada funkcje życiowe i ma całodobowy kontakt z ratownikiem. Zdarza się, że osoba z opaską nawet nie wie, że coś złego się dzieje, wygląda przez okno i widzi karetkę naprzeciwko swojego domu. Ratownik medyczny reaguje na stan zdrowia pacjenta i podjeżdża na kontrolę pod jego dom.

Miałam taką sytuację. Rzeczywiście osoba niewiedząca, że ma ponad 200 mmHg ciśnienia, miała karetkę pod domem i dzięki temu została uratowana.

Wiem, że w pierwszej turze projektu nasza gmina miała 40 opasek, obecnie trwa drugi etap i też jest 40 opasek do rozdania dla osób potrzebujących.

Pani, która ma tę opaskę jest bardzo zadowolona, choćby nawet z tego powodu, że wie, że ktoś się nią opiekuje. Jest samotna, bezdzietna, bez męża, bez nikogo  – mówi, że jest to dla niej ważne wsparcie. Zdarzało się, że ratownik medyczny dzwonił do niej, bo na przykład upadła, albo gdzieś uderzyła ręką. Dzwonił i pytał, czy coś się stało, czy trzeba wysłać karetkę. Tak funkcjonuje Korpus Wsparcia Seniorów. U nas jest jedna osoba korzystającą z programu, ale w sąsiedniej wsi są trzy takie osoby, z których jedna została uratowana dzięki opasce i żyje do dnia dzisiejszego.

Kolejnym działaniem, które podejmuję opiekując się takimi osobami potrzebującymi – to kontaktuję się z ich rodziną. Są osoby samotne i są też samotnie żyjące.

Dzieci pracują za  granicą, albo mieszkają w innych miastach –  więc kontaktuję się z nimi, czasem proszę o przyjazd i wspólnie organizujemy wymaganą pomoc. Pomagam tym osobom poprzez dowóz do lekarza, na wyznaczoną wizytę lekarską, czy zawożę do szpitala.

 

PRZEMOC W RODZINIE

 

Jak wygląda wasza pomoc dla rodzin z problemem alkoholowym?

Jeśli są jakieś problemy alkoholowe, to również współpracujemy z dzielnicowym.

W Polsce funkcjonuje numer telefonu tzw. Niebieska Linia 800 12-00-02. Dzwoniąc pod ten numer, osoba potrzebująca otrzyma pomoc psychologiczną, informacje o obowiązujących w Polsce przepisach i procedurach oraz o placówkach udzielających pomocy osobom doznającym przemocy w rodzinie. Te telefony widnieją u nas na stronie sołectwa, ale również donoszę je do skrzynek pocztowych potrzebujących mieszkańców. Drukuję taką informację i zostawiam mieszkańcowi w skrzynce na listy. Takie numery telefonów umieszczamy z mężem na naszych tablicach sołeckich  i na profilu sołectwa.

W takiej sytuacji współpracujemy również z GOPS-em. Gminny ośrodek pomocy społecznej ma swoich psychologów i zespół interdyscyplinarny, w którym jest policjant, pedagog i psycholog. Jeżeli jest potrzebna taka pomoc w rodzinie, to oni się z nami kontaktują, wyznaczają spotkanie i później cały ten proces już jest realizowany przez gminę, przez gminny ośrodek pomocy.

 

Jak postępujesz, kiedy pojawia się sytuacja przemocy w rodzinie, o której się dowiadujesz?

 Była taka sytuacja, że przyszła do nas pobita mama z dzieckiem i stanęła przed naszym domem.

W takim wypadku moja pomoc polega na tym, żeby znaleźć jej schronienie. Mamy specjalistyczny ośrodek wsparcia dla ofiar przemocy w rodzinie lub ośrodek interwencji kryzysowej – to już jest w mieście – w Częstochowie położonej 15 km od naszej miejscowości. Dzwonimy tam i prosimy o miejsce w ośrodku interwencji kryzysowej.

Pierwsze co zrobiłam, to je tam zawiozłam. Tam dostały opiekę na 3 miesiące. Wspólnie z mieszkańcami załatwialiśmy łóżeczko, wózek i ubrania.

Ogłosiłam na Facebooku, że szukamy pomocy w tym zakresie –  kto może pomóc? Odzew był bardzo duży. Potrafiliśmy to szybko załatwić.

Później, nad taką osobą obejmuje opiekę państwo. W takim ośrodku zostaje przez 3 miesiące, ale jeżeli podejmie pracę, to może dalej tam mieszkać. Następnie odbywa się sprawa sądowa i w zależności od jej rozstrzygnięcia różnie może się zdarzyć.

Czasami taka kobieta od razu wraca, bo mąż wytrzeźwieje i przeprasza. W takim wypadku, ja mogę tylko kontrolować sytuację i najwyżej zgłaszać jakieś incydenty do GOPS-u, który dysponuje funduszem alkoholowym i może odesłać takiego delikwenta na leczenie, ale taka osoba musi się na to zgodzić. Jeśli się nie zgodzi, to zostajemy z niczym. Gmina najwyżej może jeszcze znaleźć mieszkanie zastępcze, jeżeli rzeczywiście tam się coś dzieje nie tak, ale tych lokali też nie ma za dużo, więc jest to problem, tak naprawdę problem ogólnopolski.

 

Warto przypomnieć, że takie ośrodki są zlokalizowane w większych miastach i sołtys lub sołtyska, kiedy widzi podobną sytuację w swojej miejscowości, może poszukać najbliższego ośrodka wsparcia dla ofiar przemocy w rodzinie i po prostu zgłosić tam, że taka sytuacja zaistniała. Oczywiście wtedy zaangażowana musi być Policja i rusza cała związana z tym procedura.

Są dwa ośrodki, z których pomocy korzystałam – specjalistyczny ośrodek wsparcia dla ofiar przemocy w rodzinie w Częstochowie i ośrodek interwencji kryzysowej. Współpracujemy z nimi, jeżeli coś się dzieje. Natomiast w pierwszym rzędzie jest gminny ośrodek pomocy społecznej. Oni też mają w swoich szeregach przeszkolone osoby i pieniądze na pomoc ofiarom przemocy.

 

KOMUNIKACJA I INTEGRACJA

Jestem też takim przekaźnikiem wielu informacji. Podczas zajęć z seniorami często wypełniamy różnego rodzaju wnioski – np. o węgiel, czy wnioski o wsparcie osłonowe, które seniorzy muszą wypełniać, często on-line – a nie jest to łatwe.

Kiedy nie mają z kim tego zrobić, to często nie wiedzą, jaki wniosek, a co dopiero go wypełnić. Czasami mam 15 – 20 osób, z którymi to robimy – z każdym indywidualnie. Później zabieram te wnioski i jadę z nimi do gminy.

 

Starsze osoby, które nie są do tego przygotowane, nie korzystają z aplikacji internetowych, nie poradziłyby sobie bez takiej pomocy.

Zauważ, że wszystkie wnioski do ZUS -u, już od jakiegoś czasu, trzeba wypełniać elektronicznie. Jak kobieta, z którą współpracuję, mająca 82 lata założy sobie konto, maila i jeszcze złoży wniosek do ZUS-u on-line? To jest w ogóle nierealne, tym bardziej, że nie chcą przyjmować w ZUS-ie nic papierowego, wszystko on-line. W ten sposób wyklucza się osoby starsze. Kiedy dzieci nie mają czasu, to wszystko leży.

 

Często dzieci mieszkają już gdzieś indziej, albo seniorzy nie mają dzieci. Jak tacy ludzie mają sobie poradzić?

To jest duży problem. W ZUS-ie jest jedno stanowisko do pomocy, które nie zawsze jest czynne. Często sama obsługa smartfona jest problemem dla seniorów, co dopiero wypełnianie formularzy i składanie wniosków on-line.

Nasza gmina uruchomiła niedawno aplikację na telefony komórkowe służącą do planowania wywozu odpadów. Trzeba było ją zainstalować na telefonie. Więc chodziłam i ją instalowałam naszym seniorom. Dla mnie to żaden problem.

 

To są uroki życia w dobrze zarządzanej małej społeczności, gdzie ludzie o siebie wzajemnie dbają.

Tak, mamy to miejsce, mamy OSP i KGW w naszych dwóch małych miejscowościach połączonych ze sobą. Mieszkańcy tu żyją ze sobą od wielu, wielu lat, od urodzenia.

Najstarszą osobą w klubie seniora jest pan w wieku 88 lat, który przychodzi do nas codziennie. Rodzina wie, że tutaj jest bezpieczny, że w godzinach od dziesiątej do czternastej jest pod opieką.

 

W jaki sposób jeszcze pomagasz swoim mieszkańcom?

 W dzisiejszych czasach, aby dowiedzieć się o różnych sprawach lokalnych, trzeba dużo czytać w sieci. Jak ktoś nie umie korzystać z internetu, to mało wie. Podczas zajęć z seniorami czytam mieszkańcom różne informacje ich dotyczące. Reagujemy na różne potrzeby ludzi. Kontaktujemy się z różnymi instytucjami w ich imieniu.

Seniorzy mają wszystkie ważne numery telefonów zapisane w swoich domach, ale jeżeli ktoś czegoś potrzebuje, to oczywiście i tak dzwoni od razu do nas. Ja sama wszystkich spraw nie jestem w stanie załatwić, bo często są to prywatne sprawy i nie powinnam nawet o nich wiedzieć, ale jeżeli już wiem, to przekazuję je dalej do osoby, która jest odpowiednio przeszkolona do określonej interwencji.

Żeby wyciągnąć ludzi z domu i ich zintegrować, organizuję raz w roku, przez stowarzyszenie, w którym pracuję – imprezę przy kawie. Staram się ściągnąć mieszkańców dwóch naszych miejscowości, żeby wyszli z domu i się spotkali na kawę lub nawet na lampkę wina.

Członkowie klubu seniora robią dla nich przedstawienie. Czytają wiersze o starości – takie na wesoło. W zeszłym roku spotkanie bardzo się udało. Było bardzo dużo osób, które nie widziały się od 5, 10 lat, i tu się spotkały. Były bardzo długie rozmowy.

Organizujemy też tak zwaną sobótkę korwinowską, czyli pikniki w szkołach, w sołectwach żeby mieszkańców troszeczkę wyciągnąć, wykorzystując do tego fundusz sołecki. To taka integracja mieszkańców. Ludzie na to czekają, żeby się ze sobą spotkać, porozmawiać i wspólnie pobawić.

 

RODZINA ZASTĘPCZA

 

Pomagam również dzieciom, które były u mnie w świetlicy środowiskowej. Skończył się projekt, świetlica została zamknięta. Matka ich porzuciła, ojciec zmarł w wieku 46 lat. Dzieci zostały z dziadkami. Zajęłam się pomocą przy zorganizowaniu dla nich rodziny zastępczej.

 

Na czym polegała Twoja praca?

Po pierwsze zgłosiłam sprawę do gminy. Znalazłam prawnika, który pro bono pomagał nam załatwić sprawy sądowe. Najpierw pieczę zastępczą, później rodzinę zastępczą. To trwało przynajmniej 2 lata. Moja praca to też pisanie pism. Wypełniałam wszystkie niezbędne dokumenty. Kontaktowałam się z powiatowym centrum pomocy społecznej, gdzie trzeba było załatwić 800 plus, wszystkie dodatki, odszkodowania. Zabierałam tych dziadków do ZUS-u, do skarbówki, gdzie musieli wszystkie te dokumenty wypełniać. Załatwialiśmy szkołę dla dzieci, bo były akurat w momencie przejścia z podstawówki do szkoły średniej. Pomagało też powiatowe centrum pomocy rodzinie. Tam rodzina otrzymała pracownika nadzorującego, który się z nimi kontaktuje i przyjeżdża do nich w odwiedziny. Sprawdza, jak się dzieci uczą. Jest to taki opiekun rodziny. Często również ze mną się kontaktuje, dowiaduje się, czy wiem, czy czegoś jeszcze potrzeba.

Moja praca również polegała na tym, aby dziadków, którzy chcieli przejąć w opiekę te dzieci, wozić do lekarza, do psychiatry, bo te badania były potrzebne, żeby mogli zostać rodziną zastępczą. To wszystko wymagało poświęcenia czasu, bo te procedury są trudne do przejścia.

 

Musisz sama najpierw poznać te procedury, żeby móc komuś pomóc. Musisz się tego nauczyć.

Nie mogę powiedzieć, że wszystkiego sama się nauczyłam, bo osoby z gminnego, czy powiatowego ośrodka pomagały mi w realizacji wszystkich tych czynności, które trzeba było wykonać, aby dotrzeć do sprawy sądowej. Prawnik również bardzo nam pomagał. Jestem mu bardzo wdzięczna. Dzisiaj rodzina jest szczęśliwa. Dzieci już dorosły, niemniej cały czas je kontrolujemy, bo są jeszcze w szkole średniej, bardzo dobrze się uczą. Powiatowe centrum pomocy nadal sprawdza, czy wszystko z dziećmi jest w porządku. Przyznano im laptopy do nauki w ramach specjalnego programu, zapobiegającemu wykluczeniu dzieci.

 

PROGRAMY I USŁUGI WSPIERAJĄCE

 

Czy są jakieś programy, które pomagają osobom niesamodzielnym?

Ostatnio ruszył program „Pomoc sąsiedzka” polegający na tym, że jeżeli mamy kogoś samotnego, niesamodzielnego, kto nie potrafi sam zadbać o swoje potrzeby, np. nie umie dojechać do lekarza, czy nie może sam zrobić zakupów, zapłacić rachunków, czy wypisać różnych formularzy, to w ramach tego programu  może uzyskać taką pomoc np. od sąsiada i ta jego pomoc jest opłacana. Z tego, co się orientuję jest to kwota ok. 800 złotych miesięcznie.

W naszej gminie do programu przystąpił Gminny ośrodek pomocy społecznej w gminie Poczesna. Realizuje to nie tyle sam GOPS, ale raczej Stowarzyszenie jest jego realizatorem a GOPS jest wykonawcą. Niemniej jednak ta pomoc jest odpłatna. Jeśli chcemy pomagać, to możemy otrzymać ekwiwalent pieniężny za tą pomoc. Panie z GOPS-u tłumaczyły nam, że można przyjść, ugotować obiad, zrobić zakupy, można pojechać z tą osobą do lekarza. Wiadomo, że trzeba to później rozpisać na godziny, bo do tego programu przyporządkowane są formularze i dokumenty.

Niemniej jednak to jest ciekawy projekt. Myślę, że w przyszłości mocno się rozwinie. To jest jego pierwsza edycja. Wydaje mi się, że może to być dobre rozwiązanie dla osób samotnych i niesamodzielnych. W marcu lub kwietniu już były pierwsze wypłaty z tego programu, więc to funkcjonuje.

Innym działaniem wspierającym takie osoby, a właściwie ich opiekunów jest program „Opieka wytchnieniowa”.

Polega na tym, że osoby, które opiekują się osobami z niepełnosprawnością w domu, mogą skorzystać z takiej pomocy, gdzie na kilka godzin dziennie może w tej opiece zastąpić je ktoś z GOPS-u, lub ktoś wyznaczony, wcześniej przygotowany do takich zadań. W tym czasie opiekun może odpocząć, odetchnąć, mieć czas dla siebie. Bo wiemy dobrze, że jak mamy osobę z niepełnosprawnością w domu, to nie mamy czasu dla siebie.

 

Jakie znasz usługi wspierające, z których pomocy może skorzystać człowiek w potrzebie?

Mamy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży – 116 111. Jest Rzecznik praw dziecka i dziecięcy telefon zaufania – 800 12 12 12. Mamy też taki telefon dla dorosłych 870 22, jak również telefon dla seniorów, który działa od 16:00 do 20:00 – 42 200 60 50- który prowadzi  DOZ Fundacja dbam o zdrowie z Warszawy, gdzie seniorzy mogą zadzwonić i zgłosić swoje problemy.

W gminach funkcjonuje też nieodpłatna pomoc prawna. Nie wiem, czy w każdej gminie, ale u nas dyżuruje prawnik. Za darmo udziela porad prawnych. Jest dostępny dla każdego, kto potrzebuje takiej pomocy, czy nawet zasięgnięcia informacji prawnej. Korzystałam z takiej pomocy z jedną z pań. Prawnik bardzo zrozumiale tłumaczy i można wyjaśnić wiele spraw.

 

PIERWSZA POMOC

 

Czy przeszłaś szkolenie z pierwszej pomocy?

Jesteśmy przeszkoleni z pierwszej pomocy. Mój mąż przez OSP a ja przez lokalną grupę działania w gminie Poczesna – Bractwo Kuźnic, która miała w programie naukę reanimacji osób starszych i dzieci. Również moi seniorzy brali udział w tych szkoleniach. Niestety ludzie boją się podejść do osoby, która leży. Szkolenia pomogły pokonać tę barierę. Ludzie mówili mi o tym, że pokonali barierę strachu, żeby podejść do osoby, żeby sprawdzić, czy ona rzeczywiście żyje. To jest bardzo ważne i uważam, że sołtysi powinni być przeszkoleni z udzielania pierwszej pomocy. To może uratować czyjeś życie. Takie szkolenia powinny być również prowadzone dla mieszkańców, żeby ludzie nie bali się pomagać.

RADY DLA NOWYCH SOŁTYSÓW I SOŁTYSEK

Co mogłabyś poradzić nowym sołtysom i sołtyskom, którzy dopiero zaczynają sołtysowanie?

Trzeba wyjść do ludzi i do nich chodzić, bo jak zrobisz spotkanie w świetlicy, to nie przyjdzie wiele osób. Starszym się w ogóle nie chce, a młodzi są zapracowani. Odwiedzać mieszkańców, kiedy idziemy z podatkiem 4 razy do roku, ale jeszcze gdzieś tam w międzyczasie się pojawiać, to inaczej wygląda niż zwykłe zebranie sołeckie.

Praca i zaangażowanie w sołectwie opiera się na codziennym kontakcie z ludźmi, aktywnym rozwiązywaniu problemów oraz współpracy z różnymi instytucjami i organizacjami. Dzięki temu możliwe jest zapewnienie wsparcia i bezpieczeństwa mieszkańcom, zwłaszcza tym, którzy są najbardziej potrzebujący.

***

Kryzysowe sytuacje w sołectwie – cz.1

 

 

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!