Rolnik – dzierżawca ziemi od przyszłych pokoleń. Czy daleko nam do rolnictwa przyjaznego klimatowi?

traktor_5

Jest to druga część rozmowy z Mateuszem Ciasnocha – rolnikiem praktykującym działalność rolniczą przyjazną klimatowi w rodzinnym gospodarstwie rolnym na Żuławach Wiślanych: Ciasnocha Family Farms. Rozmawiamy o jakości gleby, o jej zdrowiu, związku ze zdrową żywnością i o potrzebie zmian w praktykach rolniczych.

Monika Mazurczak-Kaczmaryk: Czy możemy dziś powiedzieć, co robiliśmy źle do tej pory i co sprawiało, że pomniejszyliśmy przez lata żyzność gleby, czyli ilość próchnicy oraz zawartość węgla w glebie? Czy możemy porozmawiać o tym, co powinno się robić, żeby zwiększać właśnie żyzność gleby? Jakie praktyki powinny być prowadzone i czy to jest zupełnie coś nowego dla rolników?

Mateusz Ciasnocha: Zacznijmy od końca. Nie! Proces dbania o żyzność gleby w języku mojego dziadka, a w języku używanym obecnie jako dbanie o zdrowie gleby, nie jest czymś nowym. Proces dbania o glebę trwa. Był, jest i będzie realizowany na różnych poziomach i w różnych tempach, w zależności od wielkości gospodarstw i ich profilu produkcyjnego. Oczywiście istnieje spora grupa gospodarstw, która zaciągnęła dług od przyszłych pokoleń, ale na pewno nie jest tak, iż wszyscy rolnicy robili coś źle! Wręcz przeciwnie: wielu rolników robi świetne rzeczy – są prawdziwymi liderami, jeżeli chodzi o zdrowie gleby. Niemniej jednak, faktem jest to, o czym mówiliśmy w naszej poprzedniej rozmowie, a mianowicie: zdrowie gleby w Polsce jest na poziomie bardzo słabym, zatrważająco słabym.

 

DROGI ROLNIKU! JESTEŚ DZIERŻAWCĄ ZIEMI OD PRZYSZŁYCH POKOLEŃ, CZYLI OPIEKUNEM ZIEMI!

Tak jak powiedzieliśmy wcześniej, mamy przykłady gospodarstw liderów i rolników liderów, którzy wykonują fantastyczną pracę, jeżeli chodzi o produkcję żywności przy jednoczesnym dbaniu o glebę i utrzymywaniu jej w warunkach dobrej, zdrowej produktywności. Jednak zabrakło edukacji, a więc mówienia o tym i tworzenia właśnie tego języka i zrozumienia:

Drogi rolniku, jesteś tak naprawdę dzierżawcą ziemi od przyszłych pokoleń. Twój syn czy ktoś, komu tę ziemię wydzierżawisz albo sprzedasz, to on albo ona – oczywiście nie formalnie – dzierżawi tę ziemię tobie.

 

I teraz trzeba zadać sobie pytanie: jak się opiekujesz tym zasobem, tym darem, który masz, a którego nie jesteś właścicielem? To w Polsce trudny temat, bo jak mówię, że rolnicy nie są właścicielami ekosystemów, w których są ich gospodarstwa, tylko są jego opiekunami, to pokolenie rolników, które pamięta czasy komunistyczne podnosi oburzenie. I słusznie, z punktu widzenia ich doświadczeń w tamtym okresie. Dlatego tak ważna i pierwszoplanowa powinna być edukacja, która według mnie jest podstawą do odpowiedzialnego opiekowania się, czy zarządzania gospodarstwem rolnym, opiekowania się glebą.

 

Druga sprawa to drastyczny rozwój technologii, od maszyn rolniczych poprzez środki do produkcji rolnej i możliwość osiągania bardzo dobrych efektów agronomicznych, czy poziomów produkcji, bez równie szybkiego rozwoju świadomości o ekosystemie.

 

POTRZEBA REWOLUCJI W MODELACH PRODUKCJI ROLNEJ PRZYJAZNEJ KLIMATOWI

Potrzebujemy tej wiedzy, która związana jest z nauką o klimacie, jeżeli mówimy o polityce klimatycznej i wiedzy na poziomie rolnika, na takim poziomie operacyjnym. To znaczy, że mogę zasiać tę pszenicę trzy razy pod rząd i mam środki, żeby ona mi urodziła tę ilość, której potrzebuję, aby osiągnąć zysk ekonomiczny. Ale tak naprawdę, to będzie miało wpływ na zdrowie mojej gleby. A nawet jeżeli taki rolnik zadał sobie pytanie: co będzie ze zdrowiem mojej gleby ? – to często zabrakło zmiany w działaniach. A ta zmiana mogłaby wyglądać np. tak: zamiast rzepaku – pszenicy – pszenicy – pszenicy, zasieje: rzepak – pszenicę – poplon, a po nim roślinę motylkową, na przykład bobik – pszenicę, bo to jest dobre dla gleby, bo to jest etycznie i moralnie właściwe, w przeciwieństwie do tego pierwszego scenariusza. Niestety, wśród dużej części rolników brakuje często przywództwa zakorzenionego w wartościach, w wymiarze operacyjnym.

Myśląc na poziomie systemowym, brakuje też wystarczającej skali, jaka jest potrzebna do rozwoju rewolucyjnych modeli produkcji rolnej. Bo jak coś zmieniamy, optymalizujemy, to zazwyczaj odmianę, którą siejemy albo jeden agregat bezorkowy wymieniamy na inny agregat bezorkowy. Brakuje rewolucyjnego myślenia o tym, jak możemy produkować zdrową, wysokiej jakości żywność w zupełnie inny sposób niż ten, który już znamy. Za przykład takiego wyzwania niech posłużą ziemniaki i pytanie jak mogę wyprodukować ziemniaki bez użycia pługa, bez orki?

 

ROLNIK JEST LIDEREM

Przykłady są w Polsce. Wśród gospodarstw o dużej powierzchni jest gospodarstwo Hereford Mazury na przykład, które produkowało kiedyś uprawy zbożowe na swoich gruntach. Teraz produkuje najwyższej jakości wołowinę, osiągając przy tym wyższą zyskowność i regenerując ekosystem.

Wśród mniejszych powierzchniowo gospodarstw rolnych jest Tomasz Jakiel, który wraz z rodziną prowadzi Lubuskie Angusowo w woj. lubuskim – gospodarstwo oparte na hodowli zwierząt: krów, kóz, kur.

Jesteśmy również my, Ciasnocha Family Farms, czy Krzysztof Kowalski (tłoczenie olejów i hodowla świń tradycyjnej polskiej rasy) z województwa mazowieckiego i wielu innych rolników, którzy robią naprawdę fantastyczne rzeczy. Pytanie, jak dzielić się wiedzą, inspirować siebie nawzajem, bo nie chodzi o to, żeby każde gospodarstwo rolne w Polsce wyglądało tak, jak nasze. Chodzi o to, żeby każdy rolnik na świecie – w tym w Polsce – był rolnikiem, który ma świadomość, że powierzony mu został ogromny dar. I że ma narzędzia, aby ten dar zrozumieć, aby z nim współpracować i się nim opiekować, i robić to w sposób, który daje mu sprawczość. Rolnik jest liderem, tylko tak, jak nie wiedział, że jest rolnikiem węglowym, może nie wiedzieć o tym, że jest liderem i że został zaproszony do wprowadzania tego przywództwa w życie, zaczynając od jej/jego pola, niezależnie od tego, czy jest jego prawnym właścicielem czy dzierżawcą.

 

WĘGIEL W GLEBIE

I ostatnia rzecz, o której pani wspomniała w pytaniu: czy chodzi o węgiel w ziemi? Chodzi o węgiel, ale nie chodzi o sam węgiel. Tak naprawdę węgiel jest jedną ze składowych, która jest potrzebna, aby gleba była zdrowa. Jeżeli przyjmiemy bardzo wąską perspektywę, że węgiel ma być w glebie, to są różne sposoby na to, żeby on się w glebie znalazł.

Nie wszystkie jednak są dobre dla rolnika, dla klimatu, dla ekosystemu. Musimy być bardzo ostrożni. Jako przykład podam taką debatę, która toczy się przed każdymi żniwami wśród rolników: czy ciąć słomę, czy nie ciąć słomy. Często rolnicy zmagają się z tym pytaniem, licząc: jedna tona słomy, to tyle i tyle składników odżywczych, a cena nawozu to tyle i tyle. W związku z tym muszą to sprzedać za co najmniej tyle, żeby móc podjąć decyzję, że tego nie tną, albo właśnie, że tną. Na papierze te obliczenia mają sens. Ale jeżeli ta słoma nie zostanie zagospodarowana tak, żeby przyczynić się do zdrowia tej gleby, tylko na przykład będzie źródłem przede wszystkim chorób i grzybów, a nie w rzeczywistości dostępnych składników pokarmowych, bo na przykład pH, które mamy na polu nie warunkuje obecności tych składników pokarmowych w słomie, to musimy zrobić coś z kwasowością i zasadowością gleby, żeby to, co dostępne na papierze dało realny efekt. Tak jak mówiliśmy wcześniej – potrzeba przywództwa w działaniu.

Mówił Pan podczas spotkania, że w Polsce należy całkowicie zaprzestać orki ziemi. Dlaczego? To wydaje się rewolucyjną zmianą. Przecież każdy rolnik orze i do tej pory było to podstawą upraw. Jakie są alternatywne metody, które pozwalają uprawiać ziemię a jednocześnie utrzymywać jej zdrowie? Gdyby Pan mógł przedstawić techniki, które Pan stosuje w swoim gospodarstwie.

 

DLACZEGO POWINNIŚMY ZAPRZESTAĆ W POLSCE ORKI ZIEMI

To jest wyzwanie! Bo ciężko wyobrazić sobie, jak mogę działać bez orki. Ale jeżeli chcemy wejść w głębsze tematy budowy zdrowia gleby i znaleźć ten punkt wspólny, z którego wyjdziemy i zaczniemy myśleć i działać w sposób bardziej systemowy, to potrzeba rewolucyjnej zmiany. Tą rewolucyjną zmianą jest właśnie zaproszenie, które kieruje do każdego indywidualnego rolnika w Polsce, czy do jednostki, która uprawia ziemię. Jeżeli masz pług w swoim gospodarstwie i z niego korzystasz, to zastanów się, co by musiało się stać, żeby z tego pługa nie korzystać. I tutaj mówiłem o tym rewolucyjnym myśleniu, jeśli chodzi o sposoby produkcji rolnej.

 

Oczywiście, w niektórych uprawach np. ziemniaka, cebuli, marchwi, nie wyobrażamy sobie, jak można te uprawy prowadzić bez stosowania pługa i ja nie oczekuję od żadnego rolnika produkującego te warzywa, że w tym momencie przestanie orać pod te uprawy, bo nie ma technologii, nie ma narzędzi, żeby wyprodukować to, co musi wyprodukować, czy co chce wyprodukować w inny sposób.

Ale zapraszam tych rolników również do tego, aby zastanowili się, być może wspólnie – bo „co dwie głowy to nie jedna” – jak możemy produkować cebulę, żeby na przykład orać płycej albo nie orać? Co jest potrzebne? I mogę Panią zapewnić, bo przechodziłem przez takie eksperymenty myślowe i w konkretnych działaniach z różnymi gospodarstwami na świecie, że rezultaty są oszałamiające!

Na te pytania są odpowiedzi! Trzeba się z tymi pytaniami zmierzyć, a później „wyłuskać” odpowiedzi. Bo w formule „co dwie głowy, to nie jedna”, będą to dużo lepsze odpowiedzi niż to, co ja bym mógł komukolwiek rekomendować. Mogę wesprzeć w procesie myślenia i w procesie zmiany działania. Do czego zachęcam i na co jestem otwarty, czyli jest to wyzwanie i jednocześnie zaproszenie do wspólnego szukania odpowiedzi.

W przypadku naszego gospodarstwa rolnego wyeliminowaliśmy orkę w 2004 roku. Wtedy weszliśmy w uprawę minimalną. Stosowaliśmy poplon i odpowiednie narzędzia, głównie siewnik oraz zbieraliśmy słomę, tworząc najlepsze możliwe warunki do rozwoju poplonu, a przez to stanowiska siewu roślin jarych. Sialiśmy w nieuprawione pole, czy też pole uprawione inaczej, tj. przez naturę, przygotowane do siewu, głównie przez gorczycę, która wykonała całą „robotę”, jeśli chodzi o spulchnianie pola i jego drenaż. Taki efekt „normalnie” staramy się osiągnąć za pomocą orki i innych narzędzi przed oraniem i po oraniu.

A w przypadku łąk, którymi zajmujemy się obecnie, nie możemy ich orać, bo byśmy je zniszczyli. Nie chcemy tego robić, gdyż zarządzamy żyznością naszych gleb i ich zdrowiem, a także poziomem ich produktywności. Robimy to przede wszystkim poprzez włókowanie każdego roku na wiosnę oraz podsiewanie łąk wtedy, kiedy jest to konieczne.

Jeżeli widzimy, że produktywność naszych łąk spada, to wsiewamy bezpośrednio w darń nową mieszankę traw – bez talerzowania i bez orania. Potencjał rośnięcia tego nowego materiału jest ogromny. I w taki sposób odnawiamy łąkę. Równolegle też dostosowujemy się do rynku, bo czasami jakiś klient potrzebuje określonego rodzaju trawy, gdyż na przykład lepiej sprawdza się w żywieniu jego koni. Daje nam to możliwość dostosowania się do oczekiwań rynku, a przez to zapewnienia sobie kolejnego okresu finansowej pewności, jeżeli chodzi o zbyt.

 

Uświadomił mi Pan, że nie ma gotowych praktyk na każde gospodarstwo, gdyż każde gospodarstwo jest inne, w innym miejscu, ma inny charakter upraw czy hodowli. Edukacja wymaga nie tylko wiedzy o rolnictwie i klimacie, ale również umiejętności rozmawiania z rolnikami, zadawania pytań albo prowokowania do ich stawiania. Czy są takie instytucje w Polsce, które są do tego przygotowane, żeby prowadzić rozmowę z rolnikami?

 

ROLNIKU! MASZ NIE TYLKO OGROMNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ NA SWOICH BARKACH, ALE TEŻ MASZ OGROMNĄ MOC SPRAWCZĄ!

Nie jest moim prawem mówienie rolnikowi, co powinien robić, nie pełnię tej funkcji. Mogę tworzyć regulacje jako rząd, jako regulator. Mamy zachęty, czym jest właśnie WPR albo normy, czy inne ograniczenia, wymagania, które muszę spełnić, w przeciwnym razie dostanę karę.

Ale chcę coś podkreślić w naszej rozmowie:

Drogi rolniku, masz ogromną odpowiedzialność na swoich barkach, ale też masz ogromną moc sprawczą, jesteś liderem. I tak, jak zapraszam Cię do tego, żebyś opiekował się cyklem węglowym jako dobry lider, tak samo zapraszam Cię na podstawie przykładu rolnictwa węglowego, żebyś wprowadzał to przywództwo także w tym, jak kupujesz, jak sprzedajesz, jak „orzesz”.

 

W mojej definicji rolnik regeneracyjny to rolnik, który jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego? Jeżeli zadam pytanie rolnikowi, dlaczego orałeś i on mi na to odpowie: bo sadzę marchew i produkuje tyle ton marchwi i tak dalej – to w moim rozumieniu może to być rolnik regeneratywny. Ale mogę rozmawiać z rolnikiem, który nie orze, wprowadza praktyki, które składają się na rolnictwo regeneratywne, ale nie czuje się opiekunem ziemi, to mam wówczas problem z zaakceptowaniem jego gospodarstwa jako regeneratywnego.

c.d.n.

Zdjęcia: Ciasnocha Family Farms i Monika Mazurczak-Kaczmaryk

Pierwsza część rozmowy pt. Rolnik – opiekun ekosystemu.

****************************************

Mateusz Ciasnocha o swoim gospodarstwie:
Jestem przedstawicielem trzeciego pokolenia biznesu rolnego działającego na terenie Żuław Wiślanych. Jesteśmy właścicielem i zarządzamy ponad 700 ha ziemi znajdującej się w powiecie nowodworskim, w województwie pomorskim. Obecnie nasz biznes specjalizuje się w produkcji najwyższej jakości siana, które dostarczamy na rynek krajowy i rynki zagraniczne, w zależności od tego, gdzie jest popyt, i co ma największy sens biznesowy.

HISTORIA GOSPODARSTWA

Działalność biznesu na północy Polski rozpoczęła się w latach 70. XX wieku, kiedy mój dziadek przyjechał z okolic Janowa Lubelskiego na ten teren i kupił gospodarstwo rolne. Mój tato to rozwijał, a nasz biznes przechodził przez różne etapy.

Zaczynaliśmy od produkcji wszystkiego, co miało sens biznesowy. Były kozy, świnie, trochę produkcji zbożowej, później nastawiliśmy się na produkcję zbożową i buraków cukrowych. W latach 80. i później gospodarstwo się rozwijało, jeżeli chodzi o powierzchnię przez co skupiliśmy się tylko i wyłącznie na produkcji zbożowej, prowadzonej w konwencjonalnej formule do roku 2004.

Kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej, a więc też do Wspólnej Polityki Rolnej z jej obowiązkami i możliwościami, zaczęliśmy realizować programy rolnośrodowiskowe. Zmieniliśmy profil produkcji z intensywnego na zrównoważony. Przeszliśmy z uprawy roślin ozimych na jare, z rozbudowanym płodozmianem, plus wykorzystanie poplonów, w naszym przypadku gorczycy.

W związku z tym zaczęliśmy prowadzić minimalną uprawę, czy też dużo mniejszą uprawę niż uprawa orkowa. To z kolei prowadziło nas do problemu zagospodarowania resztek pożniwnych, który rozwiązaliśmy poprzez zakup prasy kostkującej do słomy i otworzyliśmy nowy rozdział, jeżeli chodzi o biznes, czyli produkcję i handel biomasą, wtedy słomą. Sprzedawaliśmy ją głównie do firm produkujących podłoże do produkcji pieczarki. Ten biznes stanowił ważną część działalności w latach 2007-2015.

 

PRODUKCJA SIANA NAJWYŻSZEJ JAKOŚCI

W 2008 roku gospodarstwo rolne zmieniło profil produkcji, podążając za tym co oferuje WPR – ze zbożowego na trwałe użytki zielone. I zaczęliśmy uczyć się, jak robić siano.

Po 15 latach w tym biznesie, wiemy już jak wyprodukować siano najwyższej jakości. Jesteśmy też w stanie je zabezpieczyć na lata, chociaż oczywiście chodzi o to, żeby sprzedać je jak najszybciej, przed kolejnym okresem produkcyjnym, bo ważna jest płynność finansowa. Ale mamy możliwości i techniczne i operacyjne do zrobienia i zabezpieczenia najlepszego siana, jakie potrafimy uzyskać i zmagazynowania go na lata. To jest nasze gospodarstwo rolne obecnie, które stosuje politykę otwartych drzwi – zapraszamy Państwa do odwiedzin.

 

UPRAWA ŁĄKI W SPOSÓB EKOLOGICZNY

Łąka jest łąką wieloletnią. Od 2008 roku nie oraliśmy jej, nie kultywatorowaliśmy jej, nie uprawialiśmy ziemi w zwyczajowy sposób, stosowaliśmy głębosze do łąki, ale bez jej niszczenia, tylko podtrzymywania jej funkcjonowania, rozwoju i zarządzania darnią łąki – w zgodzie z naszym zrozumieniem rolnictwa regeneratywnego.

Skład łąki to kilka rodzajów traw, między innymi kostrzewy, kupkówki, stokłosy i innych. Ma też domieszkę ziół i innych roślin, ponieważ nie stosujemy żadnych oprysków od 2008 roku. Wszystkie pola, które znajdują się w naszym zarządzaniu nie „widziały” oprysku od 15 lat.

Kluczem do sukcesu jest włókowanie łąki na początku roku, żeby zachęcić darń do rozbudowy, trawę do krzewienia, zerwać mech czy chwasty, a przez to stworzyć czarne miejsca dla trawy, żeby się rozkrzewiała. I dokładnie dzisiaj to się dzieje u nas w gospodarstwie. Obecnie włókujemy od kilku dni nasze łąki (marzec).


Fot. Włókowanie łąki

Kosimy je dwa razy w ciągu roku, w zależności od warunków pogodowych. Staramy się skosić całą powierzchnię dwa razy. Czasami nam się to nie udaje, choć mamy rozbudowany park maszynowy, który pozwala nam zebrać całe siano.

Fot. Drugie koszenie łąki.

 

Jeżeli pogoda na to pozwala, zbieramy 100 – 120 ha siana dziennie, tylko kluczem jest planowanie i żeby nie spadł deszcz, jak już skosimy łąkę. To jest największe wyzwanie plus aplikacja pewnej mieszanki kwasów do siana, które konserwują je przed rozpoczęciem procesów gnilnych. To pozwala nam się upewnić, że jeżeli to siano wjedzie na statek i płynie gdzieś do klienta poza Polską, to się nie zapali z powodu zbyt dużej wilgotności, a także że będzie wysokiej jakości, którą utrzyma tak długo, jak długo czekamy na odpowiedniego klienta.

Fot. Składowanie siana

Aby utrzymać tę wysoką jakość, wszystko, co produkujemy trafia pod dach budynku czy „dach” foliowy. Mamy maszynę, która daje nam możliwości pakowania siana w specjalny rękaw. I to nie jest kiszonka, tylko  świeże siano, które stanowi paszę dla różnego rodzaju zwierząt, od krów poprzez kozy, do koni. Pierwsze pokosy, które wykonujemy później niż konwencjonalni rolnicy, a przez to trawa i siano są starsze, jeżeli chodzi o stopień wegetacji, co jest idealnym materiałem dla klientów, którzy mają konie.

Fot. Przechowywanie siana

ZBLIŻYĆ ROLNICTWO Z KLIMATEM, BO KAŻDY ROLNIK ŚWIATA JEST ROLNIKIEM WĘGLOWYM

Na tym doświadczeniu naszego gospodarstwa rolnego, które dokonało zmiany z modelu produkującego żywność w bardzo intensywny środowiskowo sposób, ale mało efektywny finansowo – do gospodarstwa, które produkuje żywność w sposób dużo bardziej efektywny finansowo, a przy tym środowiskowo przyjazny, założyliśmy European Carbon Farmers – niezależny biznes, którego misją jest budowanie mostu pomiędzy polityką rolną, a klimatyczną UE z rolnikiem w centrum.

Ta polityka ma wpływ i jednocześnie jest pokłosiem tego, co się dzieje w krajach członkowskich, w związku z tym również nasze działania na poziomie Polski polegają na edukacji i tłumaczeniu głównej tezy, że każdy rolnik świata jest rolnikiem węglowym. Czyli edukacja, prowadzenie szkoleń w ramach konkretnych programów, doradztwo dla tych, którzy chcą produkować w sposób regeneratywny.

Zajmujemy się też lobbingiem czyli reprezentacją rolników w tych dwóch procesach: rolniczym i klimatycznym. A celem, który nam przyświeca jest budowanie mostów łączących te dwa obszary, które w dużej mierze są obecnie zupełnie rozłączone.

Więcej: List z farmy | Witamy w gospodarstwie rodzinnym Ciasnocha | Konwencja rolna i wiejska (arc2020.eu)

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!