Rozmawiam z dr hab. Iloną Matysiak, prof. APS o współczesnej roli sołtysa i sołtyski. W stanowym społeczeństwie średniowiecznej Polski sołtys miał wielką władzę i przywileje. Były nawet przymiarki, by obok duchowieństwa, rycerstwa, mieszczan i chłopstwa utworzyć nowy stan – sołtysi. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku funkcja sołtysa urosła do rangi urzędnika państwowego, który był nie tylko wynagradzany, ale nawet uroczyście mianowany, a jego kompetencje można byłoby przyrównać do zadań współczesnych samorządów lokalnych. W PRL-u sołtys nie pełnił swej funkcji wyłącznie społecznie, był wynagradzany. A jakie zadania ma współczesny sołtys, sołtyska; jakie problemy, i jakie wyzwania?
Monika Mazurczak-Kaczmaryk: Czy można powiedzieć, że współczesna rola sołtysa ma mniejsze znaczenie niż niegdyś? A może odwrotnie? Czy właśnie dziś sołtys może więcej, ma większy wpływ na to, co dzieje się w sołectwie? Kim jest współczesny sołtys? Jak się zmieniała jego rola w historii?
Dr hab. Ilona Matysiak, prof. APS: Funkcja sołtysa czy rola sołtysa cały czas jest bardzo ważna z wielu powodów, o których pewnie będziemy mówić później. Natomiast czy sołtys może więcej zrobić, czy mniej? To zależy, do jakiego okresu będziemy się odnosić. Bo jeśli będziemy porównywać na przykład dzisiejszą sytuację i pozycję sołectwa jako jednostki pomocniczej gminy, w całym systemie samorządowym do pozycji gromady wiejskiej, czyli odpowiednika dzisiejszego sołectwa, w dwudziestoleciu międzywojennym po ustawie scaleniowej z 1933 roku, to te kompetencje i formalne możliwości działania, po prostu rzeczywiście się zmniejszyły.
ZALEŻNOŚĆ OD GMINY
Są mniejsze chociażby dlatego, że współczesne sołectwo – tak upraszczając – nie ma osobowości prawnej, albo ma tzw. ułomną osobowość prawną, która w pewnych sytuacjach daje określone możliwości, ale też nie wszyscy o tym wiedzą, czy potrafią z tego skorzystać.
Często też gminy nie ułatwiają sołectwom życia. Widać bardzo dużą zależność sołectwa od gminy, od budżetu, od władz gminy, od tego, jaką wizję mają te władze, czy chcą wspierać swoich sołtysów i sołtyski. Czy rozumieją, że to jest ważna funkcja i w interesie gminy powinno być dbanie o to, żeby ci sołtysi i sołtyski rzeczywiście byli aktywni, żeby mobilizowali swoich mieszkańców do działania. Czy też postrzegają sołtysów – bo i takie historie się zdarzają – jako konkurencję. Np. jeśli któryś z sołtysów czy sołtysek będzie za dobrym liderem, mogą obawiać się konkurencji politycznej w przyszłości. Dlatego trochę redukują sołtysów i sołtyski do takich urzędników, poborców podatkowych, do osób, które zbierają podatki lokalne. I to jest jedna sprawa, a druga, to trzeba też powiedzieć, że dużo zależy od samych sołtysów i sołtysek.
ZALEŻNOŚĆ OD POMYSŁÓW SOŁTYSA NA SOŁECTWO
W prowadzonych przeze mnie badaniach zbudowałam typologię sołtysów od takich najbardziej minimalistycznych, którzy właśnie widzą siebie przede wszystkim jako tych inkasentów podatkowych i ewentualnie osoby, które przekazują jakieś informacje od gminy, poprzez osoby, które bardziej reagują na to, co się dzieje, jak jest jakiś problem, wtedy się angażują, aż do sołtysów czy sołtysek, którzy są liderami lokalnymi z krwi i kości, którzy mają jakąś wizję sołectwa, sprawiają, że w tym sołectwie coś się dzieje, wykorzystując różne możliwości działania.
ZALEŻNOŚĆ OD AKTYWNOŚCI MIESZKAŃCÓW
Sądzę, że jest jeszcze jeden istotny czynnik sołtysowania – sami mieszkańcy. Oni też decydują o tym, jaki ten sołtys czy sołtyska jest, bo po prostu wybierają, czyli mają wpływ na to, kogo wybiorą, a także, czy czegoś od swojego sołtysa czy sołtyski wymagają, czy mają jakieś oczekiwania co do tej funkcji. Poza tym, mogą się angażować w jego pracę. Czy wspierają swojego sołtysa lub sołtyskę? Wszyscy to powtarzają, że „tyle sołtys może, co wieś pomoże”. Jeżeli sołtys czy sołtyska nie będą mieć wsparcia w swoich mieszkańcach, a przynajmniej jakiejś akceptacji tego co robią, to będzie im rzeczywiście trudno tę rolę, czy tę funkcję wypełnić jakąś treścią.
To prawda, zmienia się zresztą sama wieś i jej społeczność, zmienia się charakter pracy jej mieszkańców. Jest na wsiach sporo osób przyjezdnych i to też chyba może mieć wpływ na oczekiwania wobec sołtysa i na to, kogo ludzie wybierają?
ZMIANY SPOŁECZNE NA WSI A WYBÓR SOŁTYSA
Są ciekawe badania Katarzyny Kajdanek na temat wsi podmiejskich, miejscowości gdzie właśnie sprowadzają się nowi mieszkańcy. Jedna grupa przyjezdnych to właściwie tylko tam śpi i się nie interesuje za bardzo tym, co się dookoła dzieje. Druga grupa przyjezdnych ma duże oczekiwania. Przyjeżdżają z pewnymi wymaganiami i oczekują, że one zostaną zrealizowane. I zaczynają wywierać naciski na sołtysa. Jeśli widzą, że to jest taka osoba, która nie podziela ich przekonań, uważa, że status quo jest najlepszy i w zasadzie nic nie powinno się zmieniać w tej miejscowości, to po prostu omijają tego sołtysa, idąc od razu do władz gminy. Są też i inne przypadki. Z badań Katarzyny Kajdanek i też właśnie z moich badań i obserwacji wynika, że mieszkańcy napływowi również zostają sołtysami.
Też to obserwujemy w naszych „Witrynowych” rozmowach z sołtysami i sołtyskami. Co też ciekawe, często słyszymy, że mieszkańcy wsi oczekują od tych napływowych osób wprowadzenia ogromnej zmiany, bardziej wierząc w to, że ktoś z zewnątrz właśnie może dokonać więcej niż osoba, która jest stąd.
Myślę, że to częściowo może wynikać z tego, że takie napływowe osoby, jak przyjeżdżają do wsi, to zaczynają działać lokalnie, zanim zostają wybrane na sołtysa czy na sołtyskę. Myślę tu o konkretnym przypadku, o osobie, która bardzo dużo działała we wsi, zanim została wybrana na sołtyskę. Organizowała wiele różnych wydarzeń kulturalnych, które angażowały dzieci. Były to przedstawienia teatralne, występy taneczne itd. Miała też duże możliwości i zasoby, bo pracowała w Warszawie, jej mąż był związany z kulturą, więc rzeczywiście wiele mogła dla dzieci uzyskać, na przykład fajne stroje, czy profesjonalną oprawę wydarzenia. Myślę, że takie działania mogą po prostu wpływać na wzrost oczekiwań mieszkańców. Jednocześnie aktywności angażujące dzieci pozwalają dotrzeć do ich rodziców i lepiej zintegrować ich w działaniach na rzecz wsi. Ponadto, jak sama przyznała, spotkała się z opinią, że nowa osoba, która się sprowadza do wsi, coś powinna tej społeczności dać od siebie.
Poza tym, osoby napływowe, nowe, są postrzegane też jako neutralne w tym sensie, że nie są uwikłane w jakieś lokalne konflikty, nie są związane z jedną czy drugą frakcją, bo to często się zdarza. Z jakiegoś powodu pół wsi jest przeciwko drugiej połowie. Tymczasem nowa osoba jest poza tym wszystkim, jest osobą bardziej neutralną.
KOBIETY JAKO SOŁTYSKI NA TLE REGIONÓW POLSKI
Kilkanaście lat temu badała Pani udział kobiet w sołtysowaniu na polskich wsiach. Czy ten wskaźnik jest dziś wyższy? Jaki jest obecny poziom udziału kobiet w pełnieniu funkcji sołtysek?
Ostatnie dane GUS-u dostępne na 2021 rok potwierdzają widoczny już wcześniej, stabilny wzrost udziału kobiet wśród sołtysów. W tej chwili odsetek kobiet wśród sołtysów dla całej Polski to jest już 44,1%. W 2009 roku było to 30,2%. Dla mnie jednak zawsze bardzo ciekawe jest zagadnienie, jak to zaangażowanie kobiet w roli sołtysa rozkłada się regionalnie, bo widzę bardzo duże różnice pomiędzy różnymi częściami Polski.
Rozumiem, że trend wzrostowy aktywności kobiet w sołtysowaniu się utrzymuje bez względu na region, jednak rzeczywiście ciekawsza wydaje się próba uzasadnienia, dlaczego w jednych regionach ten udział jest znacząco wysoki, a w innych niski.
W każdym województwie troszeczkę ten udział kobiet wśród sołtysów rośnie, w niektórych województwach troszkę więcej, w niektórych troszkę mniej. Czasami to są zmiany o pół punktu procentowego lub jeden punkt procentowy więcej od ostatniej kadencji.
Ale różnice pomiędzy poszczególnymi województwami cały czas się utrzymują?
Tak. Zacznijmy od województw, w których ten odsetek kobiet wśród sołtysek jest najwyższy. Będę przytaczała dane GUS dla 2021 roku. Jest jedno województwo, w którym udział kobiet wśród sołtysów przekroczył już 50% i to jest województwo zachodniopomorskie (54,6%). W trzech województwach ten odsetek jest bardzo blisko 50%, tj. dolnośląskim (49,9%), opolskim (49,7%) i warmińsko – mazurskim (49,7%). Dość wysoko plasuje się też województwo lubuskie, które nadal jest powyżej średniej krajowej (48%), choć tutaj udział kobiet wśród sołtysów nieco spadł w porównaniu do lat ubiegłych.
Natomiast najniższe odsetki udziału kobiet wśród sołtysów charakteryzują województwa: podkarpackie (27,7%), podlaskie (34,1%), opolskie (38,7%) oraz wielkopolskie (40,8%).
Dlaczego to jest tak zróżnicowane na poziomie województw? Jakie czynniki społeczne, kulturowe mogą mieć na to wpływ?
Te różnice regionalne są bardzo wyraźne przede wszystkim, kiedy porównujemy ziemie zachodnie i północne, czyli te, które kiedyś nazywało się Ziemiami Odzyskanymi, a Polską południowo- wschodnią, obejmującą części byłej Galicji i Kongresówki.
Jeśli chodzi o ziemie zachodnie i północne – dlaczego tam jest tak dużo kobiet – sołtysów? Mnie najbardziej przekonuje takie wyjaśnienie, które wiąże specyfikę tego regionu z migracjami. Na tych terenach nie ma ciągłości historycznej, nie ma ciągłości tradycji, tzn. ta ciągłość została przerwana. Mamy tu do czynienia z wysiedleniami, napływem ludności z Polski centralnej oraz innych części kraju.
Stamtąd z kolei zostali właśnie wypędzeni czy wysiedleni ci, którzy tam mieszkali od wieków, czyli Niemcy oraz ludność autochtoniczna. Napływ nowej ludności powodował sytuację, w której ludzie musieli się jakoś dotrzeć i w jakiś sposób po prostu nauczyć się żyć ze sobą w nowym miejscu, z nowymi sąsiadami.
W przypadku przyjezdnych zza Buga zdarzały się przesiedlenia całymi wioskami, ale często na tych terenach powstawały nowe społeczności. W związku z tym, badacze podpowiadają, że luźne więzi społeczne w takich społecznościach kształtowanych na nowo, między ludźmi wykorzenionymi ze swoich starych środowisk społecznych, tworzą warunki sprzyjające – z jednej strony – zjawiskom o charakterze patologicznym, na przykład długo obserwowano tam wyższe wskaźniki przestępczości, między innymi więcej kradzieży. Z drugiej strony, takie warunki sprzyjają większej otwartości, mniejszemu konserwatyzmowi, a nawet – jak mówią niektórzy badacze – większej innowacyjności, czyli właśnie gotowości do akceptacji różnych nowych pomysłów, większej kreatywności.
W związku z tym, także akceptacji czegoś nietypowego, czyli na przykład obecności kobiet w samorządzie, w tym na stanowisku sołtysa. Z drugiej strony, mamy te zasiedziałe regiony, czyli właśnie Podkarpacie, Małopolskę, Podlasie, które kontrastują z ziemiami zachodnimi i północnymi. To byłoby pewnie wyjaśnienie na takim ogólnym poziomie.
Na pewno można również wskazać inne czynniki, takie bardziej lokalne, które mogą mieć wpływ na to, że kobiety częściej lub rzadziej obejmują funkcję sołtysa. Na przykład województwo opolskie, zachodniopomorskie czy dolnośląskie – to może być też w jakiś sposób związane na przykład z migracją mężczyzn za granicę do pracy, zresztą opolskie w ogóle jest małym województwem, które się bardzo szybko wyludnia.
A z kolei, dlaczego na Podkarpaciu czy w Małopolsce jest tak mało kobiet wśród sołtysów? Z jednej strony, ten konserwatyzm i zasiedziałość tych społeczności, ale warto też powiedzieć, że na Podkarpaciu czy w Małopolsce wsie są większe. To są wsie, które mają po kilka tysięcy mieszkańców i często też słyszałam takie głosy, że w takiej wsi sołtys coś znaczy. Ma też po prostu większe dochody z podatku, bo im więcej tych mieszkańców, tym większa kwota podatku i tym większe później wynagrodzenie dla sołtysa jako inkasenta tych podatków.
Odchodząc od różnic regionalnych, widać również wyraźnie, że na wielu terenach wiejskich, wokół dużych miast również mamy sporo kobiet wśród sołtysów. Progresywne wzorce z dużych miast promieniują na ich najbliższe okolice, są też „przywożone” przez napływowych mieszkańców.
Tyle sołtys/ka może, ile wieś pomoże? – część druga
***
Dr hab. Ilona Matysiak, prof. APS
Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie
Instytut Filozofii i Socjologii
Katedra Socjologii Zmiany Społecznej
***