#HIT2023. Przypominamy najpopularniejsze materiały mijającego roku.
Sołectwo na nowe czasy – jakie powinno być? O głos w sprawie poprosiliśmy członków kilku grup sołeckich funkcjonujących w mediach społecznościowych. Przez kilka dni staraliśmy się wykreować plan na sołectwo idealne. Być może będzie to wizja, do której wszyscy będziemy dążyć?
Andrzej Chmielewski, wicewójt Pruszcza Gdańskiego, w swym wpisie wskazał kilka obszarów, w których należy dokonać zmian. Zaproponował, by wszyscy sołtysi oraz członkowie rad sołeckich uczestniczyli w cyklicznych, obowiązkowych szkoleniach. Wskazał także na konieczność sporządzenia planów rozwoju dla każdego sołectwa (które usystematyzują potrzeby wsi, określą jej zasoby i zdefiniują problemy – przyp. red.).
Ważnym aspektem, w jego ocenie, byłyby porządnie prowadzone konsultacje społeczne dotyczące funduszu sołeckiego, czy budżetu obywatelskiego. Ponadto włodarz z Pomorza jest zwolennikiem konkretnie spisanych zadań dla sołtysów i rad sołeckich, popartych stosownym zastrzykiem finansowym na realizację zaplanowanych działań. Andrzej Chmielewski sugeruje również, by każde sołectwo przedstawiało sprawozdania z działalności co roku podczas sesji, analogicznie do tego jak to czynią jednostki organizacyjne gminy.
Z przytoczonym wywodem w pełni zgadza się Dagmara Rucinska. – Dodałabym jeszcze edukację i podnoszenie świadomości mieszkańców, żeby aktywnie włączali się w procesy współdecydowania i współodpowiedzialności, bo tyle sołtys może ile… dalej wszyscy znamy – dorzuca od siebie sołtyska Michałowa.
– Według mnie jest wiele elementów, które poprawiłyby postrzeganie sołectwa jako idealnego. Przede wszystkim nadanie statusu prawnego sołectwu. W wielu aktywnościach ułatwiłoby to pracę na rzecz lokalnej społeczności nie tylko sołtysom, ale także mieszkańcom. Co więcej przez to usytuowanie prawne zwiększyłaby się aktywność wielu mieszkańców, którzy mogliby mieć jeszcze większy wpływ na kształtowanie sołectwa, ale także szeroko pojętego wizerunku np. poprzez pozyskiwanie środków zewnętrznych dla wsi na realizację wspólnych inicjatyw – zauważa Przemysław Piech, sołtys wsi Bartążek w gminie Stawiguda.
Jak podkreśla zdobywca tytułu Sołtys Roku, mieszkańcy muszą również mieć większą świadomość, co do tego jak ważny jest ich udział we wszelkich inicjatywach organizowanych przez i dla sołectwa. Nie chodzi tu tylko o czynny udział w zebraniach wiejskich, ale również ten bierny. Wsparcie, dobre słowo lub konstruktywna krytyka są bardzo cenne. Rozmowy prowadzą do rozwiązania problemów, wypracowania kompromisów oraz stworzenia nowych pomysłów. Tylko wspólne działanie „do jednej bramki” da szansę na ogromny rozwój naszych małych ojczyzn. Mieszkańcy także muszą zdawać sobie sprawę, że każda praca na rzecz wsi to nie działanie na rzecz sołtysa, rady sołeckiej tylko dla samego siebie, dla naszych rodzin. W biegu życia często zapominamy, że warto czasami zrobić coś razem. To daje ogromną satysfakcję, a przynajmniej powinno.
Przemysław Piech opowiada się także za wprowadzaniem nowych rozwiązań, narzędzi w pracy dla lokalnych społeczności. – Trzeba reagować na potrzeby mieszkańców, nawet na te najmniejsze. Bo właśnie dzięki załatwianiu, czy rozwiązywaniu spraw jako sołtysi jesteśmy w stanie scalać nasze, często podzielone, społeczności – mówi sołtys Bartążka. – Powinno zwiększyć się zrozumienie między władzami samorządowymi, a ich jednostkami pomocniczymi, czyli sołectwami. Sołtys i rada sołecka to nie są tylko osoby, które wymagają i „chcą”. Są to osoby, które na pierwszej linii frontu mierzą się z bolączkami, które dotykają mieszkańców. Wszystko oczywiście powinno odbywać się w duchu wspólnej współpracy nie jako rywale, a partnerzy. Tak, aby znaleźć sposób, by rozwiązać dany problem. Wzajemne zaufanie jest bardzo ważne w tworzeniu partnerskiej relacji dla dobra wsi.
Słowa przedmówcy potwierdza Adam Bodzan sołtys Kamieńczyka: – Sołectwo idealne to sołectwo z osobowością prawną. Tak, żeby nie trzeba było kombinować ze stowarzyszeniami, aby pozyskiwać środki na różne przedsięwzięcia pozainwestycyjne. W modelowy wzór sołectwa wpisuje się szeroko pojęta „obywatelskość”, czyli społeczność która ma świadomość, że wiele od niej zależy. Społeczność, która aktywnie uczestniczy w zebraniach wiejskich, wyborach, a poza tym bezproblemowa, świadoma, jednogłośna, zaangażowana.
W podobnym tonie na łamach grupy facebookowej „Sołtysowo” wypowiedziała się Anna Zazula z Opolszczyzny: – Przede wszystkim zaangażowanie mieszkańców w prace społeczne w sołectwie. Stworzenie miejsca do integracji (altana z miejscem na ognisko), udział mieszkańców w różnych inicjatywach organizowanych przez sołtysa i radę sołecką, troska o ład i porządek na terenach zielonych – wylicza mieszkanka Chróściny. – Słowem: idealne sołectwo to kreatywni mieszkańcy, którzy podzielą się pomysłami oraz pomogą w ich realizacji.
Klara Malecka z Fundacji Wspomagania Wsi zdefiniowała natomiast sołectwo idealne jako dobre miejsce do dobrego życia w kontekście wolnego wyboru. – To dla mnie takie miejsce, w którym ludzie mieszkają, bo chcą, a nie, bo nie mają innej opcji. Takie, w którym powietrze, woda i ziemia są czyste, w którym jest bezpiecznie, w którym żyjąc można się uczyć i zarobić na utrzymanie (na miejscu, zdalnie lub dojeżdżając gdzieś bez większego problemu). W którym ludzie lubią się nawzajem, chętnie spędzają razem czas, lub przynajmniej kontaktują się i są wobec siebie życzliwi. I są dobrzy dla zwierząt.
– To ja do tego wszystkiego dodam jeszcze: prawdziwe międzysąsiedzkie dobre relacje. Nowe czasy to trudne czasy. Ważne jest byśmy byli świadomi, co się dzieje u naszych sąsiadów. Czy jakiś senior nie potrzebuje wsparcia? Choćby rozmowy. Czy bezbronnym nie dzieje się krzywda? – zauważa Alicja Rymszewicz, sołtyska Trygortu.
– Oddolna samoorganizacja społeczna to szczyt moich marzeń. W Trygorcie to się pomału dzieje. Seniorki się skrzyknęły i odwiedziły swoją koleżankę, której już ciężko wychodzić z domu. Fajnie, że jest wspólna dbałość o wspólne publiczne przestrzenie. Ale jeszcze fajniej, gdy mieszkańcy skrzykują się na budowę grilla u jednej z mieszkanek. Dobrze, że wiemy, gdy ktoś jest chory i może potrzebować wsparcia choćby w zrobieniu zakupów – mówi Alicja Rymszewicz. – Jest jeszcze jeden przykład, który bardzo mnie poruszył. Gdy w zeszłym roku zaginął starszy mieszkaniec, dzięki siatce połączeń medialno-telefonicznych, wszyscy w ciągu 10 -15 minut stawili się na poszukiwaniach. Mamy tutaj takie poczucie, że w sytuacji trudnej, nagłej sztab sąsiadów-przyjaciół stawi się i pomoże. To niezwykle ważne w tych trudnych nowych czasach.
Na koniec głos Agnieszki Walczak, sołtyski wsi Broniki w Wielkopolsce, który wydaje się być doskonałym zwieńczeniem naszej internetowej dysputy: – Przede wszystkim sołectwo to ludzie, a jak wiemy idealni nie jesteśmy, więc sołectwa idealnego według mnie nie ma. Możemy jednak robić wszystko, by w naszych oczach choć przybliżać się do tego wymarzonego. Pomogą w tym życzliwi, otwarci, wyrozumiali, przyjaźni dla siebie nawzajem mieszkańcy. Mieszkańcy, którzy nie będą bali się zmian i chętnie będą brali w nich udział. Bogata infrastruktura (place zabaw, skateparki, ławki, kosze na śmieci) oraz spory fundusz sołecki, czy stałe miejsce spotkań i integracji – to wszystko pomogłoby osiągnąć mieszkańcom stan zbliżony do idealnego miejsca na ziemi, bo przecież najważniejsze jest, by w naszych sołectwach żyło się lepiej, łatwiej, przystępniej i bez ograniczeń.
Fot. Facebook