Grządki podwyższone w ogrodzie – do czego służą?

Anielskie OgrodyGrzadkiWyniesione

Anielskie Ogrody to małe, rodzinne i ekologiczne gospodarstwo rolne z przydomowym ogrodem, położone w Budachowie, w województwie lubuskim. Właściciele tego miejsca- Kamila i Bogdan Kasperscy uprawiają w nim warzywa, owoce, zioła i kwiaty na potrzeby swojej 3 osobowej rodziny, a także klientów. Rozmawiam z Bogdanem Kasperskim o modnych ostatnio grządkach podniesionych/wyniesionych/podwyższonych i wałach permakulturowych – jak mogą one wspomóc proces użyźniania gleby, zatrzymywania wody, i w jakich warunkach glebowych warto je zakładać?

Monika Mazurczak-Kaczmaryk: Jaką rolę mogą pełnić grządki wyniesione i wały permakulturowe w ogrodzie. Po co właściwie się je tworzy?

Nasz ogród powstał na glebie o V klasie bonitacyjnej – gleby orne słabe. Taka gleba jest mało żyzna i mało urodzajna.  W dodatku jest to gleba ciężka i okresowo podmokła. Właściwie nadaje się tylko do uprawy brukwi i kapusty, mieszanek traw oraz niektórych roślin pastewnych. Gleba ta raczej w ogóle nie nadaje się pod zakładanie sadu. Klasa bonitacyjna gleby uwzględnia żyzność, wodę, skałę macierzystą i wiele innych czynników, dlatego klasę bonitacyjną nie jest łatwo zmienić. V i VI klasa to gleba słaba, ale nie oznacza, że nic nie możemy na takiej ziemi zrobić. Od strony rolniczej, przy uprawach na polach o powierzchni kilkudziesięciu hektarów, taka klasa ma zupełnie inne znaczenie niż w przypadku ogrodu przydomowego. W momencie, kiedy mamy ogród o powierzchni 500 m², 1000 m2 czy 5000 m², jesteśmy w stanie sobie poradzić i pracować nawet na słabej ziemi, systematycznie pracując nad jej żyznością.

POMAGAJĄ REGULOWAĆ NAWODNIENIE

Grządki wyniesione są popularne w Wielkiej Brytanii czy w wielu krajach Azji, gdzie uprawia się często w trudnych warunkach np. na bagnach i terenach podmokłych. W takim przypadku grządkę budujemy po to, żeby woda ją podsiąkała, a korzenie roślin miały odpowiednie napowietrzenie. W innych przypadkach grządka podwyższona zazwyczaj ma zwiększać grubość warstwy uprawnej, w której rosną rośliny.

Wielu ludzi w Polsce zaczęło uważać, że na każdej grządce wyniesionej (podniesionej) lepiej rośnie. Nie zawsze! Dużo zależy od tego, gdzie znajduje się ogród, z czego i jak zrobiona jest ta grządka, jakie warunki panują dookoła, jakie rośliny w niej posadzimy. Jeżeli będzie to na przykład grządka wyniesiona w szczerym polu, w dodatku piaszczystym, po którym hula silny i zimny wiatr – marne szanse, aby poradziły w niej sobie takie rośliny, jak dynie czy patisony. Zupełnie inaczej będzie, gdy taka sama grządka będzie znajdować się w ogrodzie osłoniętym od wiatru.

Duże zainteresowanie grządkami wyniesionymi może wynikać także stąd, że wydaje nam się, iż dużego ogrodu nie „ogarniemy”, ale jak zrobimy sobie taką mniejszą skrzynkę, to wiemy, gdzie się zaczyna i gdzie się kończy praca. Ograniczenie grządki ramkami powoduje, że się lepiej przykładamy do pracy, podlewania i użyźniania tego fragmentu ogrodu. Warzywnik z grządek wyniesionych jest wydzielony optycznie i fizycznie w ogrodzie i często tylko dlatego rośliny lepiej rosną w takim miejscu.

Oczywiście grządki podwyższone sprawdzają się świetnie, kiedy ktoś ma kłopoty z poruszaniem się, ma dysfunkcję w zakresie schylania się itp. Wówczas grządki podwyższone są rozwiązaniem ułatwiającym uprawę, bo nie trzeba tak nisko się schylać, aby dosięgnąć ziemi.

ZWIĘKSZAJĄ GŁĘBOKOŚĆ ŻYZNEJ ZIEMI

W mojej ocenie w grządkach podwyższonych zazwyczaj chodzi o zwiększenie głębokości żyznej ziemi. Czyli o stworzenie miejsca, gdzie dobrze rosną warzywa, bo warzywa zazwyczaj potrzebują właśnie żyznej ziemi. Jeżeli w ogrodzie mamy ziemię piaszczystą, jest mało próchnicy np. 10 czy 15 cm „czarnej” ziemi, to grządka podwyższona będzie szybkim rozwiązaniem. Możemy ją zrobić metodą przekładańca (warstwy z gałęzi, obornika, ziemi rodzimej, kompostu). Taki przekładaniec będzie się długo rozkładał i przez kilka lat będzie pokarmem dla mikroorganizmów w glebie. Jednak w dłuższym okresie np. kilkunastu lat moc takiej grządki może słabnąć. Zwłaszcza, jeżeli będziemy doprowadzać do jej przesychania. Dużo zależy też od tego, jak i na ile użyźniamy całą powierzchnię ogrodu, także wokół grządek wyniesionych np. siejąc poplony, ściółkując.

W ogrodach o płaskim profilu zazwyczaj chodzi nam o uzyskanie warstwy uprawnej o wysokości około 30 do 60 cm.

W górach, w ogrodach położonych na stoku, będzie już inaczej. Tam mamy szybki spływ wody i musimy tę wodę jak najdłużej zatrzymać w ogrodzie. Wtedy, grządka wyniesiona ma zazwyczaj postać długiego wału i jej głównym zadaniem jest zatrzymywanie wody. Może być dużo niższa. Ważne, aby była położona w poprzek spływu wody i ją zatrzymywała.

 

WSPOMAGAJĄ ROZLUŹNIENIE ZIEMI

Jedno z podstawowych pytań, jakie rodzi się podczas tworzenia grządki wyniesionej, to pytanie: skąd wziąć ziemię do usypania grządki? Zazwyczaj zgarniamy ziemię rodzimą z terenu wokół miejsca, gdzie wznosimy grządkę. Warto wtedy pamiętać, że w górnej warstwie gleby żyje więcej bakterii tlenowych, a głębiej żyje więcej bakterii beztlenowych. Warto zachować tą kolejność w usypywanej grządce.

Grządka podniesiona praktycznie nie powinna być szersza niż 1, 2 metry. Możemy robić szersze, ale wtedy będziemy musieli na nią wchodzić. A jak będziemy wchodzić, to będziemy ubijać ziemię, co jest zjawiskiem niekorzystnym. Zbyt wąska np. 0,6 metra – może nam szybko wysychać. Szerokość od 1 metra do 1,2 jest optymalna.

Brzegi grządki wyniesionej wcale nie muszą być estetycznymi skrzynkami. Nie trzeba wcale tak robić. Jeżeli chcemy wypiętrzyć ziemię, w jakiś sposób ją użyźnić, to nie musimy robić ramek. Możemy zrobić górkę lub wał bez ramek dookoła. Ziemia będzie w sposób naturalny „oddychać”, wypiętrzać się np. od mrozu i opadać. Niestety taka górka często nie spotyka się z poczuciem estetyki wielu osób, bywa trudna do zaakceptowania przez miłośników uporządkowanych ogrodów. Za to w ogrodzie ekologicznym, czyli wspierającym potrzeby innych gatunków niż człowiek – brak ramek jest bardzo korzystny.


ZAPEWNIĆ RÓWNOWAGĘ MIĘDZY WĘGLEM A AZOTEM

Dużym problemem czy błędem w zakresie budowy grządek podwyższonych jest brak równowagi między węglem (C) a azotem (N), czyli mamy za dużo węgla, a za mało azotu w materiałach konstrukcyjnych. Podobnie, jak w pryzmie kompostowej, w grządce wyniesionej stosunek C do N to pomiędzy 10:1 a 25:1 (w zależności od materiałów jakich używamy). Właściwie, gdybyśmy ten azot poprawnie dodali do gleby w postaci odchodów zwierząt (czyli w postaci przekompostowanego obornika) nawet do piasku, to efekt byłby porównywalny i nie musielibyśmy grządek podwyższonych robić. Ale, jak już je robimy, to pilnujemy, żeby nie zabrakło w niej obornika. Jak będzie go za mało, grządka będzie rozkładać się wolno, nie będzie akumulować wody, będzie przesychać. I w drugą stronę – jak dodamy za dużo obornika, to uprawiane rośliny mogą źle rosnąć, być zbyt wybujałe i wręcz napompowane azotem.

Robiąc grządki wyniesione, warto mieć na uwadze historię, jak powstała gleba w Polsce. Zazwyczaj warstwa, w której uprawiamy rośliny, czyli te 20 – 40 cm żyznej gleby powstawała aż przez 11.000 lat. W niektórych miejscach dłużej. Patrząc na nasze życie, na fakt, że w ogródku w najlepszych porywach spędzamy kilkadziesiąt lat, to naprawdę krótko. Tymczasem często chcemy w już ciągu jednego roku zrobić cuda. Warto wiec rozłożyć sobie budowę grządki na kilka – kilkanaście lat. Zrobić podstawę, a następnie przez lata dodawać materii przez ściółkowanie kompostem, słomą, sianem i roślinami.

 

KIEDY PRZYGOTOWYWAĆ GRZĄDKI PODWYŻSZONE?

Często ludzie mają taki zryw ogrodowy na wiosnę i zaczynają robić grządki podwyższone w marcu, w kwietniu. Nie polecam takiego terminu. Lepiej jest zacząć przygotowywać grządki podwyższone latem, kiedy różnego typu materiały np. słoma czy siano są dostępne i tanie. Wiosną wszystko jest zamarznięte. Nawet dżdżownice są jeszcze gdzieś schowane głęboko, nie będą w marcu za bardzo wychodziły na wierzch. Latem mamy więcej materiałów do dyspozycji i lepsze warunki pogodowe.

 

SZYBSZE NAGRZEWANIE GRZĄDKI PODNIESIONEJ

W grządkach podwyższonych głównie chodzi o użyźnianie gleby. Poza tym taka grządka będzie się szybciej nagrzewać. Jak będzie susza, to roślinom w grządce wyniesionej z glebą o małej ilości próchnicy (nie trzymającej wody) będzie ciężko, ale jak będzie wilgotny rok, to będą dobrze rosły nawet w bardzo deszczowych warunkach.

W Anielskich Ogrodach przechodzimy na grządki podwyższone, bo mamy takie a nie inne warunki w ogrodzie, ilość rąk i czasu do pracy. Przy zakładaniu grządek wyniesionych korzystamy w tej chwili z obramowań betonowych, które można rozebrać i przenieść. Drewniane, okazały się w dłuższym okresie zbyt drogie dla nas. Po kilku latach zaczęły się rozlatywać i trzeba by robić nowe. Przeniesienie grządki z drewnianą ramą w inne miejsce jest trudne – praktycznie trzeba rozmontowywać całą konstrukcję i raczej trudno ją złożyć. Z betonowymi nie ma takiego problemu. Są po prostu trwałe.

GÓRKI PERMAKULTUROWE ZAMIAST GRZĄDEK WYNIESIONYCH

Z różnych kształtów grządek wyniesionych najchętniej w Anielskich Ogrodach budujemy górki. Górka nie potrzebuje żadnych obramowań. To jest według mnie najfajniejsza grządka wyniesiona. Oczywiście można ją obramować np. cegłami, kłodami drewna, albo układać wokół niej darń, czy twardszą ziemię lub kamienie, które też tworzą pewnego rodzaju ramkę – ale nie trzeba. Górka działa bez ramek. Ma się do niej dostęp w każdej strony. Jest bardziej dynamiczna i powstaje na niej dużo zróżnicowanych miejsc (cieplejszych, zimniejszych, bardziej i mniej wilgotnych).

 

CO POWINNO ZOSTAĆ PO NASZYCH OGRODACH?

Mam nadzieję, że jak będę chciał zlikwidować ogród, to zrobię to bez pozostawiania śladów.

Elementy betonowe z rabat wyniesionych będę musiał wywieźć. Posłużą przez wiele kolejnych lat komuś innemu. I w ten sposób, pozostawię po sobie czyste miejsce.

Jeżeli zostawię rabaty z obramowaniem z kłód drewnianych, to po jakimś czasie rozłożą się same, zostaną zjedzone i wchłonięte przez ziemię. Ktoś przyjdzie, popatrzy na niewielkie wyniesienia w glebie i powie: tu kiedyś były Angielskie Ogrody, ale śladu po nich nie ma! To by mnie najbardziej cieszyło, że nie zaśmieciłem trwale Ziemi dla przyszłych pokoleń i one też mogą z tego miejsca w jakiś sposób korzystać. Dlatego idę w tym kierunku.

ZAPEWNIĆ CHŁONNOŚĆ TERENU

Obecnie obserwuję trend, że bardzo dużo powierzchni w ogrodach się utwardza, betonuje np. ścieżki, obramówki rabat, podmurówki. My mamy ścieżki trawiaste, bardzo mało powierzchni utwardzonych, zazwyczaj są takie miejsca, które wymagają jakiejś stabilności, gdzie stoją np. krzesełka. Dzięki temu teren ogrodu ma stosunkowo dużą chłonność wody. Rośnie u nas trochę dużych drzew, np. potężny dąb, który gromadzi w sobie kilkaset tysięcy litrów rocznie i tworzy mikroklimat. Nasadzamy wiele różnych drzew i krzewów po to, żeby utrzymywały mikroklimat w ogrodzie i magazynowały w sobie wodę.

DOSTARCZYĆ GLEBIE ODCHODÓW ZWIERZĄT

Podwyższona grządka nie jest remedium na wszystkie bolączki i niedomagania terenu, na którym chcemy założyć ogród, nie jest najlepszą formą uprawy w ogrodzie. Wystarczy zwykła, niezniszczona chemią gleba. Taka, jaką ukształtowała przez setki lat natura. Jedyny warunek – dostarczajmy systematycznie do tej gleby odchodów zwierząt.

Czyli to, co było kiedyś, co robili nasi dziadkowie?

Tak, i to nie tak dawno, czyli jeszcze jakieś 30-40 lat temu. Teraz jest np. ciężko o dobry obornik. Bo często ten obornik powstaje z innego pokarmu zwierząt niż dawniej. Dla jakości obornika ważne jest to, co jedzą zwierzęta, na jakiej ściółce stoją. Na przykład bardzo dużo jest w tej chwili siana słabej jakości, które zawiera mnóstwo nasion chwastów. Część łąk nie jest koszonych w optymalnych terminach, po to, żeby uzyskać siano jako pokarm dla zwierząt, tylko są koszone po to, żeby uzyskać dopłaty. Często jest to siano zupełnie innej jakości niż kilkadziesiąt lat temu. Mniej bioróżnorodne. Słoma też jest innej jakości, bardziej monokulturowa. Mamy inne technologie uprawy, inne maszyny rolnicze, inne odmiany roślin, inną bioróżnorodność. Prawie nie ma już takiego obornika, który powinien być bioróżnorodny. Lepiej byłoby, gdyby był mieszany, zawierał trochę odchodów krów, koni i na przykład kur.

Coraz w mniejszym stopniu ziemia jest nawożona przez odchody i obumarłe ciała dzikich zwierząt. Bo tych zwierząt jest coraz mniej. Np. wspominane jeże – cały czas chodzą i robią kupkę w naszym ogrodzie. Jeże są mięsożerne. Ich odchody są wartościowe. Prawie nikt nie mówi też o odchodach dzikich ptaków, które mogą zawierać np. bardzo rzadkie mikroelementy.

Trudno nam ludziom kontrolować wszystkie procesy w ogrodzie i dostarczać glebie wszystkiego, co potrzebuje. O wiele lepiej zdać się na naturę. Robiła to z powodzeniem przez tysiące lat.

Jest to trzecia część rozmowy z Bogdanem Kasperskim z Anielskich Ogrodów w Budachowie o wyzwaniach współczesnego ogrodnictwa, które żywi i jest przyjazne klimatowi.

część 1

część 2

c.d.n.

Fot. archiwum Anielskich Ogrodów

Internetowa Akademia Anielskich Ogrodów – kursy ogrodnictwa ekologicznego

www.anielskieogrody.pl

facebook.pl/anielskieogrody – Polub – mówią, że jest fajnie 🙂

youtube.com/c/AnielskieOgrody

 

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!