Ludzielnia – niezwykłe miejsce w starej drewutni

201489667_1046088062587386_2653073522671990571_n

#HIT2023. Przypominamy najpopularniejsze materiały mijającego roku.

 

Ludzielnia – taką nazwę nosi miejsce we wsi Lubonieczek, gdzie każdy może znaleźć coś przydatnego dla siebie, ale również zostawić zbędne rzeczy, które jeszcze mogą się przydać innym.


O genezie powstania Ludzielni i o tym, jak wygląda jej codzienna działalność, opowiada jedna z jej pomysłodawczyń, pani Joanna Horowska z Koła Gospodyń Wiejskich Lubonieczek.

Piotr Subotkiewicz, Witryna Wiejska: To jest bardzo fajna inicjatywa, warta kopiowania w innych miejscach. Jak to się stało, że zaczęłyście Panie to robić?

Joanna Horowska z Koła Gospodyń Wiejskich Lubonieczek: Inicjatywa ma już prawie 2 lata. Powstała w naszych głowach – mojej i moich koleżanek. Na to, że się wszystko tak zadziało, złożyło się wiele elementów. Drewutnia stoi na terenie świetlicy wiejskiej, w której koło ma swoją siedzibę. W świetlicy wymieniono ogrzewanie na gazowe. Stara drewutnia, w której przechowywałyśmy opał, przestała być potrzebna. Padały hasła, że może to rozbierzmy, będzie więcej miejsca na podwórku. Ale gdzieś tam w tyle głowy miałyśmy myśl, że może by coś tam zorganizować. Na początku myślałyśmy tylko o regale na książki. Potem pojawił się pomysł, że może jak już mamy miejsce, to dodajmy jeszcze ubrania, bo tego zawsze jest za dużo w domu.

Ten pomysł  kiełkował w nas dość długo. W pewnym momencie na początku 2021 roku okazało się, że Caritas ogłosił  nabór do programu, w który ten nasz pomysł idealnie się wpisywał. Zgłosiliśmy się do udziału w programie Caritasu – Laudato si’.

Projekt ten jest powiązany z tematem encykliki Papieża Franciszka, Laudato si’, która mówi właśnie o tym, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za ochronę środowiska, za nasz świat. Wpisuje się też w zasadę „Zero Waste” (1) i  koncepcję ograniczenia konsumpcjonizmu. Napisałyśmy projekt i dzięki wsparciu, dzięki tym pieniądzom udało nam się zakupić to, co było niezbędne i uruchomić całą inicjatywę.

Objęłyśmy drewutnię plandekami, postawiłyśmy regały i stwierdziłyśmy, że to będzie świetne miejsce na Ludzielnię. Nie ukrywam, że inspiracją była dla nas poznańska Podzielnia i chciałyśmy zrobić to u nas na naszym gruncie.

Na początku miałyśmy trochę obaw. Czy to się uda w takim małym środowisku wiejskim? Ale okazuje się, że po 2 latach działania, mogę stwierdzić, że to naprawdę świetnie działa. Zdarzają się naprawdę fajne przedmioty, czasami zwykłe, ale czasami można tu znaleźć prawdziwe perełki.

Zdarza się, że mamy wiele rzeczy, których niezbyt często używamy, a mogą być one wykorzystane przez innych. Jakie rzeczy zostawiają ludzie, a jakich poszukują?

Powiem, co my przyjmujemy: wszelkiego rodzaju ubrania, zabawki, książki, produkty przeznaczone dla dzieci: wózki, łóżeczka. Przyjmujemy szklanki, filiżanki, talerzyki, mamy też dział ogrodniczy, czyli można zostawić jakąś doniczkę. Zdarzały się kwiatki. Ktoś miał dużo kwiatków i chciał się nimi podzielić. Tutaj wsparciem była grupa, gdzie pojawił się post jednej z pań, że ma kwiatki do oddania, nie chce ich zostawiać w Ludzielni, żeby się nie zmarnowały. Ktoś podjechał i po prostu je od niej odebrał.

Czego poszukują? Też różnych przedmiotów, nie da się stwierdzić jednoznacznie, że tylko ubrań, albo, że tylko przedmiotów gospodarstwa domowego. Często jest też tak, że wychodząc na spacer ludzie do nas zachodzą i wychodzą z torbami.

Ludzielnia stoi niedaleko placu zabaw, więc czasami przychodzą mamy z dziećmi,, a same przy okazji tam zaglądają. Może jakiś ciuszek, bo dziecko zaczęło wyrastać, albo dla siebie coś? A może coś ciekawego akurat jest, co by można było zabrać? Zdarzały się też sprzęty elektroniczne, typu mały telewizor.

Z jakimi problemami spotykacie się prowadząc Ludzielnię?

Jedynym problemem, jaki spotykamy, to zdarza się, że ludzie zostawiają bardzo zniszczone rzeczy – właściwie śmieci. Niestety, musimy to wyrzucać. Wtedy publikujemy posty na grupie, że prosimy, aby śmieci nie przynosić. Dużym wsparciem jest nasza grupa na Facebooku, na której wrzucamy zdjęcia rzeczy, kiedy coś fajnego się pojawia. Wtedy zauważamy zwiększony ruch.

A jak nie ma nic szczególnie ciekawego?

To i tak ludzie przychodzą. Raz na pół roku staramy się tam spotkać i zrobić porządki – takie generalne. No i tak to działa samo, nikt tam z nas nie siedzi, nikt nie pilnuje, jest cały czas otwarte – 24 godziny na dobę. Można sobie tam przyjść w każdej chwili. Żeby nie było kosztów utrzymania, to zainstalowałyśmy tam światełka solarne z czujką ruchu. Kiedy ktoś wchodzi do środka wieczorem, to się zapalają.

Czy nie było żadnych aktów wandalizmu, skoro cały czas jest otwarte i nikt tego miejsca nie pilnuje?

Nie i też byłyśmy tym trochę zaniepokojone, bo wstawiłyśmy tam regały. Na początku trochę miałyśmy obawy, czy ktoś tych regałów po prostu nie zabierze. Ale nie. Poza tym, że raz na jakiś czas, po prostu trzeba zrobić tam porządek, to nic złego się nie dzieje.

Ludzielnia działa już 2 lata bez przeszkód. Nie ma żadnych aktów wandalizmu. Ludzie szanują tę inicjatywę i z niej korzystają. No i też pewnie zostawiają własne rzeczy. Czy bywa tak, że regały stoją puste, że wszystko zostało wybrane?

Zdarzały się takie takie sytuacje, że faktycznie półki pustoszały. Było to na początku wojny w Ukrainie, kiedy zaczęli przyjeżdżać do nas uchodźcy. W naszej gminie mamy miejsca noclegowe udostępnione przez władze gminy. Wtedy faktycznie było tak, że znikały ubrania. Właściwie w każdym rozmiarze, w każdym kolorze, bo ci ludzie ich potrzebowali. To było fajne, że nasza inicjatywa też pomogła ludziom, którzy nagle znaleźli się z jedną walizką na terenie obcego kraju i nie mieli ze sobą nic.

Czy przyjeżdżają ludzie z dalszych okolic, żeby coś wziąć lub zostawić w Ludzielni?

Tak, czasami. Kiedy na przykład mamy jakiś większy gabaryt, typu wózek dziecięcy, to zdarza się  nam wrzucić ogłoszenie na przykład na OLX, że mamy wózek i chcemy go oddać zupełnie za darmo. Jedyny warunek jest taki, że trzeba sobie po niego przyjechać. Wtedy mamy zdziwienie, że jak to otwarte 24 godziny, że mogę podjechać i sobie po prostu wziąć? Ale przecież ja muszę to komuś zgłosić. Nie, nie musi pan nikomu tego zgłaszać. Aha, nie? No to fajnie, super.

To jest jednak niezwykłe, bo tak naprawdę w Polsce nie ma jeszcze takiego zwyczaju, że jakieś dobra są niepilnowane, a działanie polega na wzajemnym zaufaniu. Panie taką koncepcję tutaj realizują i to z powodzeniem.

Tak jest zdziwienie, ale nikt niczego nie niszczy i nie chce zaszkodzić. Wręcz przeciwnie ludzie są pozytywnie zdziwieni, że coś takiego ma miejsce.

Wspomniała Pani o tym, że Ludzielnia była na początku dofinansowana w ramach projektu Caritasu. Na co wydałyście pozyskane środki?

Dostałyśmy dofinansowanie na zakup regałów, koszy i wieszaków, które tam mamy wstawione, oraz na zakup tego materiału, który zabezpiecza ściany, żeby wilgoć nie dostawała się do środka.

Natomiast żadna z nas nie ma czasu na to, żeby tam siedzieć wiele godzin dziennie, bo wszystkie pracujemy. Robimy to dlatego, że chcemy i lubimy. Żadna z nas tam nie siedzi i nie dostaje za to żadnych pieniędzy.

Raz na jakiś czas musicie tam wejść i zobaczyć, czy coś trzeba ułożyć, bo ludzie zawsze trochę porozrzucają przy wybieraniu.

Mamy też dobre skrzaty i czasami nasze zdziwienie jest wielkie, kiedy zaglądamy po tygodniu, a tam wszystko jest poukładane. Mamy jakieś dobre duszki, które przychodzą, chcąc coś znaleźć dla siebie i robią przy okazji porządek.

Ludzie poprzez taką pomoc, pokazują uznanie dla tej inicjatywy. Chcą się jakoś w nią włączyć i zrobić coś, nawet jeśli nie są formalnie w nią zaangażowani. Czy ta działalność prowadzona jest w ramach KGW, bo Pani jest członkinią Koła Gospodyń Wiejskich Lubonieczek. Czy są to same kobiety, czy też są mężczyźni w kole?

Tak, ta inicjatywa prowadzona jest w ramach naszego koła. Teraz już mamy jednego gospodarza, do niedawna byłyśmy tylko w gronie kobiet.

To jest wasz flagowy projekt i jesteście znane z tego, że to robicie. A czy prowadzicie jakieś inne działania w ramach koła, o których mogłaby Pani opowiedzieć?

Robimy cyklicznie akcję sprzątania lasów u nas w okolicy. W tym roku we wrześniu odbędzie się już 4. edycja. Poza tym jesteśmy fankami idei Zero Waste, w związku z tym bardzo często organizujemy u nas warsztaty recyklingowe. Lubimy prowadzić zajęcia z dziećmi. Ostatnio przetwarzałyśmy na przykład rajstopy damskie na ozdoby choinkowe. Recykling to taki nasz konik, lubimy to robić, czujemy to wszystkie i jest nam z tym fajnie.

***

(1) Zero Waste to sposób życia, który ma na celu zmniejszenie ilości śmieci i odpadów, które wytwarzamy. Chodzi o to, żeby kupować mniej, lepiej i dłużej, a także wykorzystywać ponownie to, co już mamy. Dzięki temu chronimy naszą planetę i jej zasoby przed zniszczeniem.

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!