Nikt nie spodziewał się, że coroczna akcja samorządu uczniowskiego z okazji dnia kobiet spotka się z reakcją, która zapisze się w historii Zespołu Szkół Technicznych w Tczewie jako przykład upolitycznienia inicjatywy młodzieżowej.
Niewinna zabawa
We wtorek, siódmego marca, samorząd uczniowski Zespołu Szkół Technicznych w Tczewie udostępnił ogłoszenie zachęcające społeczność szkolną do wzięcia udziału w akcji z okazji dnia kobiet oraz dnia mężczyzn – „Aby zostać zwolnionym z pytania w dniu 8 marca (środa), załóżcie do szkoły sukienkę bądź spódniczkę (chłopacy mogą wykazać się kreatywnością ;)), a w dniu 10 marca (piątek), spodnie w kant.”.
Zwolnienie z pytań w ramach wzięcia udziału w akcji jest praktyką wielokrotnie powtarzaną w tej szkole z różnych okazji, np. mikołajki, czy tydzień kolorów – nawet jeśli przepytywanie nie jest metodą chętnie i często stosowaną przez nauczycieli.
Uczniowie i uczennice z entuzjazmem wzięli udział w akcji – ósmego marca wkładano sukienki, dwa dni potem, spodnie w kant. Jednak ta pierwsza akcja wywołała oburzenie u rodzica, który w obronie tradycjonalistycznych wartości, postanowił swoją frustracją podzielić się z mediami i samą szkołą. W efekcie doprowadziło do akcji solidarnościowej, ale także obierania stron i wielkiej kontrowersji, z którą dyrekcja szkoły nie potrafi sobie poradzić.
W dniu kobiet rodzic wykonał telefon do szkoły, by wyrazić swoje niezadowolenie związane z akcją. Tego samego dnia na tczewskim portalu lokalnym, tcz.pl, pojawił się anonimowy wpis odnoszący się do akcji samorządu w ZST:
„(…) Obawiam się o przyszłościową kreatywność Samorządu i bezkrytycznej akceptacji dyrekcji. (…) Mój Syn się nie przebrał i mam nadzieję, że nie był szykanowany z tego powodu – niestety nie chce nic powiedzieć. Zawsze nazywa się to i inne „kreatywności” zabawą…”
Tego dnia to nie osoby ubierające się jak zawsze miały powody do obaw. Uczniowie, którzy włożyli sukienki, byli w mniejszości i zdarzało się, że spotykali się z wrogą reakcją rówieśników: miały miejsce gonitwy na korytarzu za chłopcami w ubraniach tradycyjnie postrzeganych jako damski, rzucane były nieprzyjazne określenia i wyzwiska.
Komentarze pod wpisem na tczewskim portalu były podzielone. Część komentujących jasno zadeklarowała poparcie dla społeczności szkolnej, aprobując kreatywną inicjatywę i chęć do organizowania akcji na terenie szkoły. Jednak nie każdy, w tym, o dziwo, wyrażająca wcześniej zgodę na przeprowadzenie akcji i w pełni świadoma jej przebiegu dyrekcja, podzieliła ten pogląd.
No to na kim wieszamy psy?
Po telefonie do szkoły do akcji odniosła się dyrekcja, która, choć początkowo wyraziła zgodę na coroczny happening, w mocnych słowach go skrytykowała. Wicedyrektor ZST miał powiedzieć – “na to nie da się patrzeć, trzeba odwracać wzrok, to jest obrzydliwe”. Słowa te jak echo odbiły język homofobicznych ogłoszeń, komentarzy i wyzwisk słyszanych tego dnia na szkolnym korytarzu.
O sytuacji zrobiło się głośno, co nie spodobało się dyrekcji na tyle, że władze szkoły nabrały wody w usta sugerując, że nie wiedziały o akcji samorządu. Reakcja ta wydaje się być niezrozumiała szczególnie wobec faktu, że dyrektor szkoły, pan Czesław Roczyński, wyraził zgodę na coroczny happening z okazji dnia kobiet i mężczyzn.
Tak rozpoczęło się polowanie. Oskarżenia usłyszały opiekunki samorządu, które uznano odpowiedzialnymi za rzekome niepowiadomienie dyrekcji o planach uczniów. Nikt jednak nie spodziewał się, że społeczność uczniowska stanie po stronie samorządu i opiekunek, które w szkole uchodzą za najbardziej zainteresowane dobrem uczniów.
Wspólne stanowisko
W piątek 10. marca, w trakcie zajęć, odbyło się spotkanie dyrekcji z samorządem uczniowskim. Priorytetem było napisanie oświadczenia, w którym zostanie określone wspólne stanowisko reprezentowane przez oba szkolne organy. Podczas spotkania dyrektor mówił o tym, że źle zrozumiał prośbę o zgodę na akcję. Jego zdaniem jedynie uczennice miały zakładać sukienki z okazji swego święta, ósmego marca, a chłopcy spodnie w kant – dziesiątego, choć podczas udzielania zgody wyraził aprobatę i żartobliwie napomknął o swojej partycypacji w wydarzeniu. Chciał w oświadczeniu podkreślić, że celem wydarzenia była zabawa i integracja – i to jedyny element, zgodny z prawdą.
Cóż ma być w końcu wspólnym stanowiskiem – udawana nieświadomość?
Efekt kuli śnieżnej
Próba wyjścia z sytuacji zamiast zażegnać konflikt, doprowadziła do jego pogłębienia. Być może cała sytuacja nie byłaby tak problematyczna, gdyby dyrektor jasno zakomunikował, nie tylko na spotkaniu w sprawie wspólnego stanowiska, że jesteśmy w tym razem i możemy przez to wspólnie, solidarnie przebrnąć. Niestety nie doszło do tego. W zamian pojawiły się nieprzyjemne słowa wicedyrektora, brak jawności i próbę ratowania samego siebie w niewygodnej sytuacji. Pojawiło się zrzucanie odpowiedzialności, szukanie kozłów ofiarnych.
A wystarczyło jedynie poczucie wspólnoty.
Murem za samorządem
Czego nie zrobiła dyrekcja, nadrobi społeczność szkolna i opinia publiczna. Pod ogłoszeniem na tczewskim portalu pojawiły się reakcje wyrażające dezaprobatę dla komentarza rodzica, a w samej szkole uczniowie nie tylko zainteresowali się akcją, ale i publicznie wyrażali swoje opinie na ten temat na facebooku. Ponadto na drzwiach szkoły zaczęły pojawiać się kartki z napisem „Murem za samorządem”. Bo młodzież wie, czym jest wolność i nie pozwoli jej sobie odebrać – nawet w chwilach słabości.
Warunki, na których dotychczas działał samorząd, były niejasne. Inicjatywy, które proponował dyrektorowi były odrzucane bez klarowanego uzasadnienia. Czasem uczniowie słyszeli też, że nie warto poświęcać godziny lekcyjnej na ich działania. Aktywność samorządu została sprowadzona do realizacji błahych działań nie wymagających dużej ilości energii i czasu. Aprobatę dyrekcji zyskiwały jedynie takie akcje, jak zakładanie krawatów, czy kolorowych ubrań. Wraz z zamieszaniem mającym miejsce wokół dnia kobiet, rosną obawy o to, jak wyglądać będą akcje w przyszłości – ile ograniczeń zostanie narzuconych?
Jak wszystko cichnie
Sprawy przybrały przykry obrót – wypieranie się dyrekcji uszło jej płazem. Samorząd mający w sobie uczniów gotowych do pomocy i działania, zdecydował się wesprzeć szkołę w organizacji dnia otwartego. W prośbę wicedyrektora weszła jednak gra na emocjach – bo pani A, pani B będzie przykro, jeśli jej nie pomożemy.
W ten sposób dyrektor zaskarbił sobie spokój w zakresie rzucanych pod jego adresem oskarżeń, swoja drogą słusznych, a także uczniów, których obecność podczas tego dnia była niezbędna, by organizacja zakończyła się powodzeniem.
Doprowadził do spotkania z psychologiem szkolnym, podczas którego stronniczo przedstawiono jego postać jako tę niezrozumianą, której celem jest wspieranie społeczności szkolnej – przemilczano wszystkie problemy, nie pozwolono uczniom przedstawić swojego spojrzenia na sytuację – to nie był dialog, a przemowa. Jednak poskutkowała.
Pan Roczyński zdawał sobie sprawę ze swojej sytuacji – zadeklarował, że w związku z bieżącą sytuacją zamierza w każdej klasie przedstawić swoje stanowisko, przeprosić za to, jak potraktował samorząd. Dotychczas nie stawił się w żadnej z sal, przed żadnym uczniem, w tej sprawie.
Apel o niegaśnięcie
Nie możemy pozwolić na to, aby pod płaszczem narzucanych narracji, obaw przed krytyką zawieszona została działalność samorządu, który w swym założeniu ma łączyć i integrować społeczność szkolną. Ten cel jest bardzo istotny i rzadko realizowany w szkołach – nie idźmy w stronę gasnących chęci, a w stronę ambicji, kreatywności i pomysłowości, którą z podcinanymi nieustannie skrzydłami stara się krzewić samorząd szkolny.
Ja, jako jego przewodnicząca nie zamierzam zamiatać problemów pod dywan, ani tym bardziej przyzwalać na wykluczenie i ograniczanie wolności i inicjatyw uczniów i uczennic.
***
Magdalena Markowicz – Wolontariuszka, społecznie aktywna uczennica szkoły średniej. Pasjonatka psychologii, grafiki komputerowej i długich, głębokich rozważań. Twórczyni amatorskich wierszy, malunków i śpiewów.
Więcej tekstów Młodzieżowej Redakcji:
- “Nie jestem statystyką” – o podmiotowości polskiego ucznia, autorka: Zuzanna Marciniak
-
Kiedy dojadę, czyli rzecz o wykluczeniu komunikacyjnym w Polsce, autor: Dawid Nowak
-
Rola mentora i mentorki w życiu licealistów, autorka: Laura Twardzik
-
Młodzieżowa Rada Gminy. Szansa na rozwój, czy wymysł młodzieży?, autorka: Marta Gajda
-
Wybieramy polityków, których w zasadzie nie znamy. A oni nas, autor: Kacper Kaleta
-
Prokrastynacja – jak szybko ją pokonać?, autorka: Alicja Dejneka