Kto w Boga i Polskę wierzy! Naprzód!

DSC06592zaja2C

Czastary, woj. łódzkie. Styczeń, rok 1863. Na polanie leśnej zabrał się oddział powstańczy, który wyrusza w bój z Moskalami. Oddział żegnają kobiety. Są wśród nich matki, żony, siostry, narzeczone.

Różny jest też ich status. Są tu damy z dworu, ale również i chłopki z czworaków. W trakcie pożegnania słychać płacz i lamenty oraz zapewnienia żołnierzy, że wrócą jak tylko pokonają znienawidzonego wroga. Nagle na skraju lasu ukazuje się patrol moskiewski, który rozpoczyna pościg za powstańcami. Padają pierwsze strzały. Powstańcy uchodzą w las, na polanie pozostają zrozpaczone kobiety. Trwa bitwa powstańcza. Kosynierzy dzielnie nacierają na pozycje moskiewskie. Lecz są o wiele słabiej uzbrojeni, tylko nieliczni posiadają broń palną. Bitwę rozstrzyga użycie przez Rosjan armatki, która rozbija szyki polskie. Na pobojowisku pozostają zabici i ranni, nad którymi moskale znęcają się słownie i fizycznie.

Przemysław Chrzanowski, Witryna Wiejska: Czy tak mogłaby wyglądać jedna z setek potyczek, jakie rozgrywały się 160 lat temu pomiędzy powstańcami styczniowymi, a Moskalami?


Tomasz Jaciuk.

Tomasz Jaciuk, Grupa Rekonstrukcji Historycznej Partia Powstańcza Józefa Oxińskiego: – Scenariuszy mogło być wiele, ale ten jest bardzo prawdopodobny. Do walk powstańczych szli mężczyźni w różnym wieku, wywodzący się z różnych środowisk. Po idących na Moskala mężach, braciach, synach płakały zarówno chłopki, jak i szlachetnie urodzone włościanki.

Powstańcy byli kiepsko uzbrojeni, atrybutem chłopów były kosy na sztorc osadzone na drzewcach, broń palną mieli nieliczni. W konfrontacji z dobrze zaopatrzonymi w oręże wojskami carskimi nie mieli praktycznie szans.

W swoich rekonstrukcjach staramy się jak najwierniej oddać to, co działo się w tym ostatnim romantycznym zrywie niepodległościowym. W dniu rocznicy Powstania Styczniowego warto powrócić do tamtych pamiętnych wydarzeń.

Skąd u pana zamiłowanie do rekonstrukcji historycznych?

– Od dziecka ciągnęło mnie do munduru. Od szkoły podstawowej, przez szkołę średnią aż po wybór drogi zawodowej byłem wierny swoim marzeniom. Trafiłem do Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych, gdzie wybrałem specjalność Straż Graniczna. Po jej ukończeniu przez 20 lat pracowałem w Sudeckim Oddziale Straży Granicznej.

W grudniu 2007 roku Polska weszła do strefy Schengen, a ja przeszedłem na emeryturę. W krótkim czasie zrozumiałem, że będąc w sile wieku koniecznie muszę dać upust swej energii, a jednocześnie dalej podążać za marzeniami. I tak narodził się pomysł organizacji grupy, która na poważnie zajmie się rekonstrukcjami historycznymi.

Dziś spotykamy się przy okazji odtwarzania potyczki powstańczej z 1863 roku. Czy w kontekście rekonstrukcji od początku interesował pana ten okres historyczny?

– Przed 12 laty, kiedy wespół z grupą znajomych z powiatów wieluńskiego i wieruszowskiego utworzyliśmy Stowarzyszenie Historyczne Batalionów Obrony Narodowej, mieliśmy na uwadze stworzenie formacji wzmacniającej armię przed rokiem 1939.

Na tym dziejowym momencie skupiliśmy swe wysiłki, gromadziliśmy sprzęt, kompletowaliśmy umundurowanie, uzupełnialiśmy wiedzę merytoryczną, poznawaliśmy ówczesne techniki walki oraz tajniki życia koszarowego i frontowego.

Potem przyszedł czas na rekonstrukcje wydarzeń umiejscowionych w innych realiach historycznych. Za każdym razem jest to żmudny proces, polegający przede wszystkim na zaznajomieniu się z charakterystyką epoki, z jej detalami i atrybutami.

Czas Powstania Styczniowego, jest dla nas bardzo interesującym rozdziałem polskiej historii. W rekonstrukcje ówczesnych wydarzeń mogą zaangażować się osoby niemalże w każdym wieku, reprezentujące wszystkie stany społeczne z drugiej połowy XIX wieku. Dzięki temu nasze widowiska są wielobarwne, o solidnym zabarwieniu emocjonalnym.

 

Jak zdobywacie sprzęt, umundurowanie i stroje adekwatne do odgrywanych scen?

– Wszystko zależy od odtwarzanego okresu. Jeśli chodzi o czasy drugiej wojny światowej, to są specjalistyczne firmy, które szyją mundury z dbałością o wszelkie detale. Wykorzystują materiały stosowane w czasie wojny, dbają o zgodność z obowiązującymi wówczas fasonami.

Natomiast sprzęt, będący na wyposażeniu grup rekonstrukcyjnych nabywa się na specjalistycznych, branżowych giełdach.

Na rynku działa wiele firm produkujących chlebaki, tornistry, czy maski przeciwgazowe. Jeżeli mówimy o powstaniu styczniowym, które niewątpliwie jest moim konikiem, staramy się jak najwięcej zdziałać własnymi rękami.

Mamy dostęp do wielu źródeł, zdjęć, opisów, rycin, dzięki którym dokładnie odwzorujemy wykorzystywane wówczas stroje. Staramy się dobierać odpowiednie materiały oraz atrybuty poszczególnych formacji.

Co pan czuje, kiedy zakłada powstańczy mundur?

– To dla mnie bardzo wiele znaczy. Przede wszystkim jest to moja pasja, która umożliwia mi przekazywanie młodszemu pokoleniu prawdy o przeszłości naszego kraju.

Zarówno o drugiej wojnie światowej, jak i powstaniu styczniowym młodzież uczy się w szkołach. Ale jest to zwykle sucha teoria, tymczasem my historię czynimy bardziej namacalną. Odtwarzamy sceny walk i potyczek, gramy uczuciami, pokazujemy gorycz porażek i szczerą radość ze zwycięstw.

Pamiętajmy, że dzisiejsza młodzież jest pokoleniem obrazkowym. Rekonstrukcje historyczne z pewnością trafiają do nich bardziej niż podręcznikowy druk. Młodzi ludzie mogą z nami porozmawiać, przymierzyć elementy sortów mundurowych, dotknąć uzbrojenia. To idealne uzupełnienie wiedzy przekazywanej choćby podczas lekcji historii.

To pasja bardzo zaraźliwa. W rekonstrukcjach towarzyszy panu cała rodzina…

– W pewnym momencie żona zaczęła się użalać, że ciągle nie ma mnie w domu, że biegam gdzieś w mundurze po polach i lasach. Zaproponowałem jej wówczas przystąpienie do naszej grupy. Zgodziła się. I tak byliśmy w tym już we dwoje, a właściwie we troje. Nasz syn był wówczas malutki, ale siłą rzeczy zabieraliśmy go na wszystkie inscenizacje, czy żywe lekcje historii.

Dorastał w rekonstrukcyjnej atmosferze. To było do przewidzenia, że w niedalekiej przyszłości stanie w naszych szeregach. Dziś jest to jego ogromna pasja, poparta szeroką wiedzą historyczną i umiejętnością posługiwania się dawną bronią.

Zaznaczę, że to dla nas wszystkich proces permanentnej nauki i zdobywania kolejnych doświadczeń. Ciągle natrafiamy na artykuły, książki, opracowania, które rzucają nowe światło na odtwarzane przez nas sceny.

Podczas rekonstrukcji powstańczej potyczki pański syn występował w roli żołnierza moskiewskiego. Czy łatwo nakłonić młodego człowieka, by wystąpił po stronie wroga?

– To nierzadko bardzo problematyczna kwestia. Sam kilkukrotnie przywdziewałem wrogi mundur i muszę przyznać, że źle się w nim czułem. Jestem przekonany, że paradoksalnie ci, którzy odgrywają role naszych historycznych prześladowców są czasem większymi patriotami niż rekonstruktorzy występujący w szeregach powstańczych. Biorą na siebie ryzyko niewybrednego ataku ze strony oglądających widowisko. Zdarza się bowiem, że czasami widzowie tak się wczuwają, iż tracą dystans wobec odtwarzanej rzeczywistości.

***

Tekst i zdjęcia: Przemysław Chrzanowski

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!