Dobrze układająca się współpraca pomiędzy samorządowcami, sołtysami i lokalnymi liderami nie musi być utopią. Wzajemne zrozumienie nigdy jednak nie przychodzi łatwo i wymaga przepracowania. Pomóc mogą w tym oddolne inicjatywy, które poszerzą horyzonty, wzmocnią każdą ze stron i otworzą na nowe wyzwania. Jak wykonać krok w dobra stronę? Podpowiada Barbara Łasńska, sołtyska wielkopolskiego Konarzewa.
Przemysław Chrzanowski, Witryna Wiejska: „3 x S” – ten krótki slogan poniósł się szeroko po sołeckich „internetach”. Co to takiego?
Barbara Łasińska, sołtyska Konarzewa: – Wyjaśnienie tego tajemniczo brzmiącego skrótu to nic innego jak: Społecznik- Sołtys-Samorządowiec. Do projektu zaprosiłam ludzi reprezentujących różne sektory aktywności społecznej. Po pierwsze są to sołtyski i sołtysi, po drugie społecznicy, wiejscy liderzy, a po trzecie samorządowcy na szczeblu gmin i powiatów, pracownicy samorządowi, ludzie biznesu z województwa wielkopolskiego i kujawsko-pomorskiego.
Barbara Łasińska, sołtyska Konarzewa.
Będąc sołtyską uczestniczę w sesjach rady gminy, rozmawiam z jej członkami, czy innymi sołtysami. Zauważam wówczas, że to, co na poziomie kuluarowym jest dopuszczalne, takie nie jest w trakcie wystąpień publicznych. Wyznaję zasadę, że człowiek uczy się przez całe życie, stąd mój pomysł, aby otworzyć się na nowe horyzonty w dziedzinie merytoryki i kultury dyskusji. W projekcie, składającym się z kilku etapów, skupimy się też na pracy z kamerami i mikrofonem podczas wystąpień publicznych. Ponadto zadbamy o własny wizerunek, opowiemy o roli i skuteczności samorządowców, wejdziemy także w świat marketingu działania.
Czy to naprawdę takie ważne w życiu sołtysa, społecznika, czy samorządowca?
– Niezmiernie ważne, bo naszą ciężką pracę trzeba umiejętnie pokazać. Uczestnicy przedsięwzięcia będą mieli okazję wzmocnić się i nabrać pewności siebie. Wiem po sobie, że to bardzo ważne, by w wystąpieniach publicznych, czy w trakcie wywiadów dla mediów wykazać się profesjonalizmem. Początki zwykle są trudne, ponieważ zjada nas stres. Popadamy w chaos, wypowiedzi są nieskładne, a mowa ciała zdradza, że chcielibyśmy zapaść się pod ziemię. Nasz projekt ma w założeniu odczarować tę stresogenną sytuację i pomóc ludziom otworzyć się na świat.
Kolejność haseł w nazwie projektu nie jest przypadkowa, to według mnie bardzo logiczna sekwencja. Osobiście najpierw byłam społeczniczką, potem objęłam funkcję sołtyski, a czy będę radną? Tego nie wiem, ponieważ nie jestem jeszcze na takim etapie myślenia. Ale gdyby tak się stało, to chciałabym się do tej roli odpowiednio przygotować. Zdaję sobie sprawę, że nasz projekt to kropla w morzu potrzeb, to minimum umiejętności, które pozwolą odnaleźć się w szeroko pojętej przestrzeni publicznej. Mam już pomysł na kontynuację – kolejny cykl spotkań dedykowany sołtyskom i sołtysom.
Lider nie może działać w pojedynkę, czy podpowiecie jak tworzyć społeczne grupy wsparcia?
– Jak najbardziej. Naszym celem będzie także wskazanie sposobów budowania zespołów i działania razem z nimi. Społecznicy z prawdziwego zdarzenia to lokomotywy, które ciągną wagony czasem z górki, ale częściej pod górkę. Bez grupy wsparcia żaden lider nie jest w stanie działać na dłuższą metę. Pozostawiony sam sobie wypali się i nie będzie zdolny do podejmowania kolejnych wyzwań. Zadbamy o to, by pokazać mechanizmy, dzięki którym zespół będzie wzmacniał lidera, a z drugiej strony zwrócimy uwagę na możliwość wykorzystania potencjału grupy.
Sołtysi natomiast są łącznikami pomiędzy lokalną społecznością i władzą lokalną. Często wpadają między młot i kowadło. Wspólnie zastanowimy się, jak sobie wówczas radzić choćby podczas zebrań wiejskich, jak się do nich przygotować, jak je sprawnie i merytorycznie, zgodnie ze statutem sołectwa prowadzić i nie dać się zakrzyczeć. To bardzo ważne, ponieważ wielu z nas przeżywa prawdziwą katorgę, kiedy musimy odpierać bezzasadne ataki. Brakuje nam wtedy argumentów, nie potrafimy spokojnie poprowadzić spotkania, pojawiają się wówczas kompletnie nieistotne wątki poboczne. W trakcie projektu postaramy się zwrócić na to uwagę i podpowiemy co zrobić, by nie dać się spacyfikować.
Skąd pozyskaliście kadrę trenerską do realizacji części szkoleniowo-warsztatowej?
– Stawiam od zawsze na specjalistów lokalnych, dlatego do współpracy zaprosiłam trenerów z terenu Wielkopolski. Nie ukrywam, że w grę wchodzą wszakże kwestie logistyczne i związane z nimi koszty. Nasze spotkania będą miały po części charakter wyjazdowy. Będziemy poszerzać horyzonty w Poznaniu, czy Kaliszu i wszędzie tam czekać będą na nas miejscowi trenerzy.
Ale to nie wszystko, na finał projektu zaplanowana została wizyta studyjna w dwóch miejscowościach województwa kujawsko-pomorskiego.
– Będzie to wyjazd do sołectw Mniszek w gminie Dragacz i Brzozowo w gminie Kijewo Królewskie. W obu lokalizacjach z rozmachem działają przebojowe sołtyski: Dorota Dembińska i Ilona Borowska. Poznałyśmy się przed kilku laty w Falentach na jednej z edycji akcji „Masz głos”. To one namówiły mnie wówczas do korzystania z zasobów Fundacji Wspomagania Wsi i innych fachowych źródeł poszerzających wiedzę w zakresie działalności w organizacjach funkcjonujących na terenach wiejskich. Praktycznie od tego momentu zaczęłyśmy planować wizyty studyjne u siebie, ale w realizacji tych planów skutecznie przeszkodziła nam pandemia. Bardzo się cieszę, że dane nam będzie zakończyć projekt w tak doborowym towarzystwie, wszak Dorota jest uznaną liderką, sołtyską, a na dodatek radną w swojej gminie. To kwintesencja tego, czym będziemy zajmować się przez kilka miesięcy trwania naszego przedsięwzięcia.
Czy ten oddolny projekt społeczny, sołecki i samorządowy zarazem jest twoją autorską koncepcją?
– Przy tworzeniu tego projektu kierowałam się sprawdzonymi wzorcami. Inspirujące dla mnie były zawsze spotkania w Marózie, czy szkolenia w Łowiczu, zjazdy Masz Głos Nieśmiało podążyłam śladem Fundacji Wspomagania Wsi i Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Oczywiście skala niewspółmiernie mniejsza, ale duch i pozytywne działania – te same.
Skąd pochodzą środki na realizację projektu?
– Postarałam się o wsparcie z funduszu utworzonego przez Magdę Krzyżanowską-Mierzewską, córkę Olgi i Jerzego Krzyżanowskich, w celu wspierania aktywności kobiet angażujących się w działania na rzecz lokalnych wspólnot samorządowych. Ze środków Funduszu – zgodnie z życzeniem Fundatorki – finansowane są co roku trzy stypendia w wysokości 4900 zł, przeznaczone na działalność i rozwój osobisty lokalnych działaczek społecznych i samorządowych, uczestniczących w prowadzonych przez Fundację projektach (akcji Masz Głos – obecnej edycji lub poprzednich, Pracowni Samorządowej). Wybór stypendystek dokonywany jest na podstawie oceny wniosków składanych przez formularz on-line dostępny na stronie Fundacji http://www.batory.org.pl oraz na stronie http://www.maszglos.pl . Gorąco zachęcam do aplikowania o stypendium w kolejnej edycji.