Leszy – im więcej nas, tym czystszy las!

leszy

Zaczęło się dwa lata temu od grupy znajomych, którzy spotkali się by posprzątać fragment lasu pod Bełchatowem. Efekt „kuli śniegowej” zaskoczył wszystkich, zaś ruch o nazwie „Leszy – Miłośnicy Czystych Lasów” jest coraz bardziej rozpoznawalny poza granicami powiatu bełchatowskiego. Z inicjatorem ruchu Leszkiem Salomonem rozmawia Magdalena Gromek-Kowalczyk z Fundacji Wspomagania Wsi.

Magdalena Gromek-Kowalczyk: Leszy to w dawnych słowiańskich wierzeniach pan lasu, jego opiekun. I nazwa Waszej grupy, prawda? Przedstawiacie się jako Miłośnicy Czystych Lasów. Opowiesz więcej o Waszej działalności?

Leszek Salomon: To był początek 2020 roku. Pomysł mieliśmy najprostszy z możliwych – iść do lasu z grupą znajomych i posprzątać śmieci. Na początku byliśmy zwartą grupą, jeździliśmy sprzątać lasy na zaproszenie np. sołtysa, w różne części powiatu bełchatowskiego. Trochę jak „wędrowna trupa”. Potem do tej grupy zaczęli dołączać inni i Leszy zaczął obrastać jak śniegowa kula. Zaczęliśmy jeździć do siebie nawzajem. Pomyślałem, że można takie akcje robić co tydzień, odwiedzać znajomych, lasy i przy okazji zbierać odpady. Do tej pory spotkaliśmy się około 90 razy w różnych częściach powiatu bełchatowskiego.

 Źródło: Leszy – Miłośnicy Czystych Lasów

MGK: Jesteście grupą nieformalną. Jak udaje Wam się utrzymać ciągłość, organizować te spotkania, dbać o odbiór zebranych odpadów, kontaktować się z Lasami Państwowymi, współpracować z samorządem?

LS: Nie ukrywajmy, sami obywatele nie dadzą rady wziąć leśnych śmieci na siebie, do swoich koszy. Odpadów w lasach jest tak ogromna ilość, że współpraca z gminą i Lasami Państwowymi jest konieczna. Po tych dwóch latach uważamy się raczej za ruch niż nieformalną grupę. Leszy ewoluował i w tym momencie mamy stałą kadrę osób, która tą organizacją spotkań się zajmuje. Ta stała kadra jest jednocześnie rozczłonkowana, postawiliśmy bowiem na decentralizację. Pierwszy etap tego ruchu bazował na konkretnej grupie ludzi. Teraz przyszedł czas na dzielenie się i powstawanie nowych grup. Osobiście nie mam zapędów liderskich, wodzowskich, dlatego nie eksponuję się chociażby na zdjęciach (śmiech).

Jedno ze spotkań w lesie. Marzec 2020. Źródło: Leszy – Miłośnicy Czystych Lasów

MGK: Jak to wygląda w praktyce? Najpierw idziecie do urzędu gminy, do leśniczego i mówicie o swoim pomyśle?

LS: Dokładnie tak. Ale gmina gminie nierówna. Są samorządy bardziej sprzyjające i mniej sprzyjające. Odpady zebrane z lasów to koszt dla gmin, bo trzeba je zutylizować. Większe środki mają Lasy Państwowe i oni sami sprzątają lasy, którymi nadzorują. W Lasach Państwowych nie jest sztuką sprzątać. O wiele większy problem dotyczy lasów prywatnych. Problem z odpadami w lesie mamy od lat 90’, kiedy konsumpcja zaczęła się w Polsce rozpędzać, a wraz z nią pojawiły się śmieci. Przecież do naszego wejścia do Unii Europejskiej nie mieliśmy systemu gospodarowania odpadami, a same samorządy miały swoje gminne wysypiska w lasach. W Polsce mamy wiele miejsc, gdzie pod mchem zalegają tony i hektary odpadów. Są to często miejsca źle zabezpieczone, te odpady wychodzą spod ziemi. Nie dziwi mnie już widok polany, na której ktoś zeskładował trzy dachy z eternitu. Zgłaszamy takie znaleziska do gmin, do inspektoratów ochrony środowiska. Nie wszyscy chcą o tych odpadach wiedzieć, bo ich utylizacja to koszty. Ostatnio jeden z właścicieli lasu powiedział, że owszem, składuje odpady budowlane na polanie w swoim lesie, bo może kiedyś te odpady mu się przydadzą i nie zamierza ich zebrać.

MGK: I co wtedy robicie?

LS:  Miejsca, których nie daje się posprzątać nanosimy na mapę Google, robimy zdjęcia. I proponujemy właścicielom pomoc w posprzątaniu.

MGK: nie czujesz się zniechęcony widząc te odpady w lesie? Po pierwsze, jest ich wciąż bardzo dużo, a po drugie nadal jakaś grupa osób traktuje lasy jak składowisko. Nowe śmieci przecież wciąż się pojawiają.

LS:  Wierzę w zmianę społeczną. Ktoś, kto bierze udział w naszych akcjach sam na pewno nie wyrzuci śmieci do lasu. Jeśli z jednej wsi na akcję sprzątania przyjdzie 10 osób, to pozostali z tej miejscowości na pewno będą mieli jakąś refleksję na temat traktowania lasu jak wysypisko. Głupio jest wyrzucać puszki, butelki jeśli wiem, że mój sąsiad je po mnie zbiera. Jeśli będzie armia sprzątających obywateli, jeśli państwo się w to włączy, to kontrola społeczna będzie na tyle duża, że tych śmieci w lasach będzie coraz mniej i coraz mniej. Wierzę w to.

MGK: Gdzie można Was znaleźć, poczytać o ruchu Leszy, dowiedzieć się do jakich wniosków doszliście po ponad dwóch latach działalności? Czy pod szyldem „Leszy” w każdej części kraju można powstać grupa, która zaopiekuje się lasem?

LS: Najłatwiej znaleźć informacje o nas w mediach społecznościowych – głównie na FB: Leszy – Miłośnicy Czystych Lasów. Tam jest rozpisany kalendarz spotkań do października tego roku, są kontakty do nas, można do nas przyjechać, dołączyć. Jesteśmy także w trakcie przygotowywania kompendium leszej wiedzy dla tych, którzy chcą dopiero zacząć przygodę ze sprzątaniem lasu. Zapraszamy do dołączania do ruchu. Im więcej nas, tym czystszy las!

MGK: Bardzo dziękuję za rozmowę!

LS:  Ja również!

Autor: Magdalena Gromek-Kowalczyk
O autorze: w Fundacji Wspomagania Wsi od 2010 r.  Absolwentka wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, międzynarodowych studiów Development Cooperation Policy and Management oraz Szkoły Trenerów NVC.
Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!