Uwaga! Rosjanie budują konflikt między „miejscowymi” a „nowymi”!

Rosyjska propaganda w polskich social mediach działa aktywnie już od wielu lat, ale dopiero inwazja Rosji na Ukrainę pokazała jej rozmiary. Fake newsy mają na celu dzielić Polaków, osłabiać nas jako społeczeństwo. Teraz, w sezonie żniw, rosyjskie trolle rozgrzewają dyskusję wokół nocnej pracy rolników.

Na rosyjskim rynku istnieją firmy, słynne (ale dla wielu wciąż mityczne) „farmy trolli”, opłacane przez Kreml. Tysiące Rosjan siedzą przed komputerami i, za pieniądze, udając Polaków tworzą fake newsy. Rosjanie podszywając się pod Polaków tworzą posty m.in. na Facebooku, rozpoczynają dyskusję (jak na screenach powyżej), a potem rozgrzewają ją stając po obu stronach sporu. Tego typu „skargi” mieszkańców na hałasujące nocą maszyny można zaobserwować na wielu lokalnych forach internetowych w całej Polsce. Zazwyczaj brzmią bardzo podobnie lub identycznie.

Sztuczny konflikt

Obszary wiejsko-miejskie, „starzy” i „nowi” mieszkańcy to kolejna „szczelina”, którą Rosjanie dostrzegli i wykorzystali do budowania konfliktu. Konfliktu, który nie istnieje, bądź jest zjawiskiem marginalnym. Jak widać powyżej, posty mają ogromne zasięgi i tysiące komentarzy. Zdecydowana większość komentarzy to głosy zwykłych mieszkańców, którzy wstawiają się rolnikami pracującymi po godzinie 22.00 w polu.

Polecam zwrócić uwagę na poniższy komentarz Anastazji Balerii. W dyskusję z tą fikcyjną mieszkanką Żyrardowa wdało się ponad 20 osób. Osoby te nie zdają sobie sprawy, że odpowiadają Rosjance/Rosjaninowi. Kim jest Anastazja? Wystarczy wejść głębiej w jej profil, by zobaczyć, że aktywna jest na innych grupach dyskusyjnych: w Trójmieście, na Podlasiu, na Dolnym Śląsku. A prawdopodobnie mieszka w Rosji, dostaje pieniądze za każdy komentarz, tudzież w ramach „pracy” musi każdego dnia napisać 120 komentarzy w polskiej sieci.

 

Brzmi nieprawdopodobnie? O „farmach trolli” wiemy już dosyć dużo, a swój głos co jakiś czas dają byli pracownicy takich „farm”.

Nasza norma to 120 komentarzy dziennie – przyznał w Radiu Swoboda były pracownik rosyjskiej „fabryki trolli”. Wyjaśnił, że w biurze są różne działy, np. odpowiadające za Facebooka i YouTube. Pracuje się 11 godzin dziennie i zarabia ok. 40 tys. rubli (ok. 2 tys. zł). – Na początku, kiedy tam trafiłem, nie chciało mi się wierzyć, że to w ogóle jest prawda. Doznałem szoku kulturowego. U Orwella jest napisane, jak to działa. Myślałem, że to antyutopia, a to w rzeczywistości tak wygląda – powiedział portalowi Siergiej K., który do niedawna pracował w petersburskiej agencji FAN. „Jest to jeden z oddziałów tzw. fabryki trolli” – napisał portal Radio Swoboda (https://polskieradio24.pl/).

Po co Rosjanie to robią?

Aleksandra Stanisławska, współautorka popularnonaukowego bloga Crazy Nauka, powiedziała nam:

Właściwie ze wszystkich przemyśleń wynika, że jeśli za granicą się kłócą, to Rosja na tym zyskuje. Rosja zyskiwała na naszej niepewności czy się szczepić czy nie, bo społeczeństwo podzielone mentalnie jest słabsze, bardziej podatne na manipulacje, łatwiej nim sterować. Rosjanom na rękę było, by jak największa liczba Polaków nie zaszczepiła się na Covid-19, nawet jeśli do końca nie wiemy po co. Może by społeczeństwo było słabsze, by jak najwięcej ludzi umarło, byśmy mieli chaos, by ludzie byli sfrustrowani, zmęczeni, by zaczęli się nawzajem nienawidzić (https://witrynawiejska.org.pl/2022/08/17/ruch-antyszczepionkowy-w-polsce-czyli-jak-dalismy-sie-oszukac-rosjanom/)

Na jakich jeszcze polach Rosjanie są u nas aktywni?

Trwa wojna, którą Rosjanie rozpętali w Ukrainie, zatem obecnie rosyjski aparat propagandy skupia się na budowaniu nienawiści do Ukraińców, szczególnie tych, którzy uciekli do Polski. Na żyrardowskim forum widnieje również taki post:

Rosjanom nie podoba się, że Europejczycy korzystają już z sieci 5G (Rosja jest w tej kwestii opóźniona technologicznie), więc rozpoczęli dyskusję wokół rzekomej jej szkodliwości. Ataki na społeczność LGBT+ (w Rosji szczególnie szykanowanej i osobiście znienawidzonej przez Putina), negowanie zmian klimatu (Rosja chce dalej zarabiać na węglu i ropie) to tematy rozpalające do czerwoności polską infosferę. Fałszywe informacje, skrajne opinie sprzedają się bardzo dobrze. Fałszywa informacja jest o 70% skuteczniej rozpowszechniana niż informacja prawdziwa i dociera 6 razy szybciej do tak samo licznej grupy odbiorców. Dobrze skonstruowany fake news może mieć ogromne zasięgi.

Dziś kluczowe jest, by wiedzieć, że Rosja nami manipuluje, trzeba umieć odróżnić fake newsy od naukowych dowodów, trzeba widzieć jakie techniki stosują prokremlowscy trolle, czy zwykli twórcy fake newsów, którzy tworzą kłamstwa, by ich strony lepiej się klikały. Zazwyczaj informacja bardzo atrakcyjna, poruszająca, przyciągająca wzrok, wywołująca silne emocje jest fałszywa. Na takie rzeczy należy uwrażliwiać liderów lokalnych – mówi Aleksandra Stanisławska.

Każda osoba, która w lokalnym środowisku jest aktywna, która inspiruje innych, ma kontakt z ludźmi, powinna umieć odróżnić prawdę od fałszu. To mogą być urzędnicy gminni, sołtysi, nauczyciele, członkinie KGW, strażacy, ksiądz, lokalni przedsiębiorcy. Ludzie, którzy nawet w zwykłych rozmowach pod sklepem, przedszkolem będą potrafili powiedzieć „to są kłamstwa, nie można w to wierzyć”. Społeczność bezpieczna, odporna na kryzysy to społeczność, która potrafi selekcjonować informacje.

Zapraszamy do naszej rozmowy z Aleksandrą Stanisławską, która na przykładzie potężnego ruchu antyszczepionkowego w Polsce pokazuje jak daliśmy, i nadal dajemy oszukiwać się Rosjanom.

Autor: Magdalena Gromek-Kowalczyk
O autorze: w Fundacji Wspomagania Wsi od 2010 r.  Absolwentka wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, międzynarodowych studiów Development Cooperation Policy and Management oraz Szkoły Trenerów NVC.
Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!