Ponad cztery miesiące minęły od napaści Rosji na Ukrainę. Do Polski przybyło kilka milionów mieszkańców Ukrainy, głównie kobiety i dzieci. Uciekinierzy znaleźli schronienie zarówno w dużych miastach, jak i mniejszych miejscowościach.
Lokalni społecznicy bardzo szybko zareagowali na kryzys migracyjny – wielu z nas z dnia na dzień stało się osobami niosącymi pomoc i wsparcie innym. Bardzo często robiliśmy to w sposób entuzjastyczny i intuicyjny, bez wcześniejszego przygotowania. W efekcie zdarzało się, że nasze otoczenie, a czasem też osoby, które wspieraliśmy, przyjmowały nasze działania inaczej niż byśmy się tego spodziewali. Z czasem nasza energia zaczęła słabnąć, mieliśmy coraz mniej siły i entuzjazmu.
Jak się okazuje, potrzebujemy wiedzy o tym jak mądrze pomagać, tak by nie stracić z oczu tych, którym pomagamy, naszych najbliższych i samych siebie.
Podczas czerwcowego warsztatu „Nowi mieszkańcy w naszych wsiach i miasteczkach”, czerwiec 2022, fot. Monika Słotwińska-Łychota
Odpowiadając na te potrzeby, w czerwcu br. Fundacja Wspomagania Wsi zorganizowała warsztat dla społeczników zaangażowanych w pomoc nowym mieszkańcom przybyłym z Ukrainy „Nowi mieszkańcy w naszych wsiach i miasteczkach. O tym jak w sposób bezpieczny dla obu stron przyjąć osoby przybywające z Ukrainy”. Trzydniowy warsztat odbył się, jak zwykle, w Łowiczu, mieście położonym w centralnej Polsce, bardzo dobrze skomunikowanym, a jednocześnie bogatym w lokalną kulturę i historię. Na warsztat przyjechały osoby z różnych części kraju.
„Celem tego warsztatu było wspólne zastanowienie się nad tym w jaki sposób w małych, lokalnych środowiskach, budować trwały kontakt z nowymi i dotychczasowymi mieszkańcami mimo różnic wynikających z kultury, doświadczeń oraz przeżyć. Jak dbać o własne siły i emocje tak by nie „zatracić się” w pomaganiu” – mówi Monika Słotwińska-Łychota, koordynatorka programu warsztatów szkoleniowych Fundacji.
Marzena Łotys (w środku) i Monika Słotwińska-Łychota (z prawej) podczas warsztatów w Łowiczu w 2019 roku. Fot. Jędrzej Godlewski, Fundacja Wspomagania Wsi
Warsztaty prowadziła Marzena Łotys, psycholożka społeczna od lat związana z Fundacją Wspomagania Wsi, oraz Monika Słotwińska-Łychota, trenerka Komunikacji opartej na porozumieniu (NVC). W warsztacie uczestniczyła również uchodźczyni z Ukrainy, która działa w lokalnej organizacji pozarządowej w Wielkopolsce.
Jak obecnie wygląda sytuacja w małych miejscowościach? Jak przyjęci zostali nowi mieszkańcy? Czy pojawiają się konflikty? Zapytaliśmy o to uczestniczki naszego warsztatu w Łowiczu:
Uczestniczka z województwa warmińsko-mazurskiego
Pochodzę z małej miejscowości i mieszkańców z Ukrainy nie jest u nas wielu. Jest kilka rodzin mieszkających w prywatnych domach, kilka rodzin otrzymało tymczasowe lokale „z urzędu”. Największym problemem jest znalezienie pracy, bo u nas w małych miejscowościach jest to trudne. Kilka osób, dzięki wsparciu urzędu gminy, znalazło zatrudnienie w sklepach i lokalnych zakładach. Ale były też osoby, które wyjechały do większych miast szukać zatrudnienia.
Panie z Ukrainy, które pracują w sklepach, są już znane lokalnej społeczności. Są bardzo uprzejme i mieszkańcy także są wobec nich życzliwi. Są normalnymi, równorzędnymi pracownikami. W szkole niewielu jest uczniów z Ukrainy, ale mam koleżankę nauczycielkę, która osobiście zadbała, by jedno z dzieci było dobrze ubrane, nie odróżniało się od innych. Biblioteka poszukiwała książek w języku ukraińskim. Uniwersytet Trzeciego Wieku z lokalną Radą Seniorów i spółdzielnią socjalną planują spotkanie przy grillu, by nowi mieszkańcy czuli, że są tu mile widziani.
Po tych miesiącach od inwazji Rosji na Ukrainę nie widzę w naszej społeczności konfliktów. Raczej jest więcej empatii i współczucia wobec tych ludzi, bo oni tu nie mają luksusów.
Porzucili swoje domy, są bardzo trudnej sytuacji. I ponoszą ogromne koszty w naszym imieniu, bo bronią całej Europy. I ta świadomość powoduje, że ludzie szybko przyzwyczaili się, a nowi mieszkańcy wtopili się w społeczność.
Warsztaty w Łowiczu pokazały mi nowe sposoby włączania nowych mieszkańców do społeczności. I są to bardzo proste sposoby, niewymagające nakładów pracy czy nakładów finansowych. To wspólne spotkania, biesiadowanie, zapraszanie tych ludzi do wspólnego działania.
Podczas czerwcowego warsztatu „Nowi mieszkańcy w naszych wsiach i miasteczkach”, czerwiec 2022, fot. Monika Słotwińska-Łychota
Uczestniczka z województwa zachodniopomorskiego
W miejscowości sąsiedniej jest około 60 osób z Ukrainy, w tym około 20 dzieci. Na pewno na samym początku inwazji Rosji na Ukrainę ta pomoc była bardzo widoczna – mieszkańcy przygotowywali paczki, były zbiórki. Obecnie ta pomoc przybrała inną formę – dzieci zaczęły chodzić do szkoły i ten proces integracji rozpoczął się. Nie widzę natomiast działań na pozostałych polach.
Ten warsztat w Łowiczu dał mi dużo do myślenia. Przede wszystkim potrzebny jest tu czas. Czas na adaptację, i dla nas i dla nowych mieszkańców. To nie jest projekt „inwestycyjny”, gdzie można przyspieszyć prace, a ja mam tendencję do tego, by sprawy załatwiać sprawnie i szybko, impulsywnie. W tych relacjach międzyludzkich trzeba to tempo zwolnić. W tym miesiącu organizujemy imprezę we wsi i miałam plan, by zaprosić tych nowych mieszkańców.
Teraz zastanawiam się jak to zorganizować, by ich zaprosić, ale jednocześnie „nie przedobrzyć”, by ich nie przytłoczyć. Chodzi o to, żeby zrobić coś wspólnie, a nie zrobić coś za kogoś czy dla kogoś.
Mamy pomysły na wakacje z dziećmi – gry w plenerze, zabawy, wyjazdy. I dzieci ukraińskie też chcemy w nie włączyć. Marzena Łotys mówiła, że lato jest dobrym czasem na zabawy w plenerze, bo dzieciom łatwiej bawić się i integrować na świeżym powietrzu niż w pomieszczeniach. Będziemy też obsadzać naszą miejscowość krzewami i roślinami, potem będzie wspólne ognisko, i to też dobra okazja do spotkania z całymi rodzinami – polskimi i ukraińskimi.
„W każdej chwili może nas to spotkać” – to jeden z argumentów za pomocą uchodźcom z Ukrainy. Czerwiec 2022, fot. Monika Słotwińska-Łychota
Uczestniczka, uchodźczyni z Ukrainy, województwo wielkopolskie
Mam obserwację, że są dwa typy Ukraińców, którzy są w Polsce. Są Ukraińcy, którzy przyjechali by ten czas wojny po prostu przeżyć i przeczekać. Drugi typ mieszkańców Ukrainy to ci, którzy nie mają do czego wracać i chcą tu zostać. Dla wielu Ukrainek najważniejsza jest przyszłość ich dzieci. I to także moja motywacja. Dla mnie również przyszłość mojej córki jest najważniejsza i dlatego tu jestem.
I wśród tych, którzy chcą tu zostać, widzę dwa typy postaw. Pierwsza do zamknięcie się w swojej małej strefie komfortu i oczekiwanie na zmianę, bez większej aktywności. I są tacy, którzy chcą się integrować i być częścią tego społeczeństwa. Moim zadaniem jest łącznie tych dwóch światów, wyciąganie tych pierwszych do społeczności.
Tu na warsztatach dowiedziałam się, że to powolny proces, że nie można nikogo zmuszać.
Mam wrażenie, że Polacy są bardziej otwarci, nie zwracają takiej uwagi na wygląd, na wiek, na majętność. Ukraińcy są bardziej zamknięci, bardziej wycofani, przestraszni. Chciałabym, by Ukraińcy, którzy chcą tu zostać również byli bardziej otwarci, gotowi na tę integrację, współpracę, wspólne działania. Po prostu gotowi na wspólne życie.
Uczestniczka z województwa łódzkiego
Dzięki temu warsztatowi mogłam przyjrzeć się sobie i swojej pracy. Przede wszystkim potrzebuję zwolnić tempo. Najpierw chcę zastanowić się czy moja praca jest naprawdę potrzebna, bo to, że ja czegoś chcę nie znaczy, że inni tego chcą.
Bardzo cieszę się, że poznałam tu grupę osób, które mają w swojej pracy społecznej takie same problemy i wyzwania jak ja. Takim największym naszym wspólnym wyzwaniem jest niski poziom zaangażowania innych mieszkańców.
Wszyscy tutaj w Łowiczu czuliśmy, że czasem musimy odpuszczać i zwalniać jako liderzy. Że łatwo w takim kołowrotku o wypalenie.
W ramach integracji nowych mieszkańców chciałabym więcej spotkań, zabawy, rozmów, współpracy w formie zabawy. Chciałabym, żebyśmy organizowali to wspólnie, i z mieszkańcami i z Ukraińcami. Nawet widzę nowych mieszkańców z Ukrainy w naszym stowarzyszeniu. Wyzwaniem dla mnie jest teraz działanie, ale takie, w którym dbam także o samą siebie.
O warsztat w Łowiczu zapytaliśmy też koordynatorkę warsztatów szkoleniowych.
Magdalena Gromek-Kowalczyk: Moniko, jak oceniasz te warsztaty? Czy Fundacja planuje kolejne edycje takich spotkań? Czy są one potrzebne?
Monika Słotwińska-Łychota: To było bardzo ciekawe i emocjonalne spotkanie w Łowiczu. Z rozmów i wypowiedzi uczestniczek i uczestnika wynika, że temat jest bardzo aktualny, ważny i że była duża potrzeba by się z nim zmierzyć. Czas pokaże czy powtórzymy ten warsztat w takiej formie czy coś zmienimy. Jak zawsze organizując warsztaty Fundacji staramy się odpowiadać na bieżące potrzeby.
Na pewno zorganizujemy kolejne warsztaty, których tematem przewodnim będzie porozumiewanie się, bo nieustająco jest na nie duże „zapotrzebowanie” w naszym społeczeństwie. A jeśli chcemy budować silne społeczności, silny kraj, to musimy umieć się dogadywać.
***
Od początku swojego istnienia Fundacja Wspomagania Wsi (a wcześniej także Fundacja Wspomagająca Zaopatrzenie Wsi w Wodę) prowadzi szkolenia i warsztaty dla mieszkańców z obszarów wiejskich.
Regularnie od 2005 roku Fundacja merytorycznie wspiera członków lokalnych organizacji wiejskich w ich społecznej działalności. Celem tego programu jest wspieranie aktywnych społecznie osób ze wsi i małych miasteczek poprzez podnoszenie ich umiejętności planowania i realizacji projektów na rzecz własnych społeczności oraz zarządzania organizacjami do których należą. Łącznie od 2005 r. do czerwca 2022 r. w 203 spotkaniach w Łowiczu uczestniczyło 4 409 osób z 2 571 organizacji.
Systematycznie zapraszamy lokalnych liderów z obszarów wiejskich (i z miasteczek do 6000 mieszkańców) na odpowiadające ich potrzebom warsztaty, których miejscem realizacji zazwyczaj jest Łowicz (woj. łódzkie).
Zapraszamy na https://fundacjawspomaganiawsi.pl/activity/warsztaty-szkoleniowe/.
***
Autorki: Magdalena Gromek-Kowalczyk, Monika Słotwińska-Łychota.