XI – nie bądź obojętny. O niechęci wobec uciekinierów z Ukrainy

278383983_1339992893410438_3651639777177711299_nzajawka

„Gdybym miał wybrać spośród tych wszystkich doświadczeń, nauk i wszystkich słów, które je opisują, jedno lub dwa – wybrałbym następujące: Empatia. Współczucie. Te dwie rzeczy są najważniejsze w życiu”.

Powyższy cytat oraz hasło „XI. Nie bądź obojętny” pochodzi z książki Mariana Turskiego, wydanej z okazji jego 95 urodzin. Marian Turski był więźniem Auschwitz, przeżył łódzkie getto, marsze śmierci. Jest przewodniczącym Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego. Jego zdanie „Jeśli będziecie obojętni, jakieś Auschwitz spadnie wam z nieba”, wygłoszone podczas 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz obiegły cały świat. Przytaczam słowa Mariana Turskiego z okazji 79 rocznicy powstania w getcie warszawskim.

Marian Turski podczas rocznicy wyzwolenia Auschwitz (2020r.) Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Marian_Turski

O co chodzi Putinowi?

Dziś na naszych oczach rozgrywa się dramat Ukraińców, których postanowił unicestwić szaleniec naszych czasów – Putin. Wydawałoby się, że prawie 80 lat po koszmarze Holocaustu podobne historie nigdy się nie powtórzą – przynajmniej w Europie. Niestety – wiemy, że w Ukrainie, kilkaset kilometrów od nas, ma miejsce masowe ludobójstwo.

Na początku kwietnia w rosyjskiej, propagandowej telewizji RIA Novosti wysoki rangą kremlowski urzędnik Timofiej Sergiejcew wygłosił szokujący manifest pt. „Co Rosja powinna zrobić z Ukrainą”. W manifeście miliony Rosjan usłyszały, że Ukraińcy są nazistami, którzy gnębią Rosjan mieszkających w Ukrainie. Trzeba ich zatem przykładnie ukarać i „zdenazyfikować”. Manifest głosi, że „Kolektywny Zachód sam jest projektantem, źródłem i sponsorem ukraińskiego nazizmu. Ukrnazizm jest nie mniejszym, lecz w istocie większym zagrożeniem dla świata i Rosji niż nawet niemiecki nazizm w wersji hitlerowskiej”. Szokujące przemówienie, ale oddające istotę tego co myśli o Ukrainie (i ona nas, Polakach) Putin i jego najbliższe otoczenie odpowiedzialne za rozpętanie wojny.

Daliśmy radę

Z Ukrainy uciekło już 4 miliony ludzi, a prognozy mówią, że to jeszcze nie koniec. Polska, jako kraj frontowy, stanęła przed wyjątkowym wyzwaniem przyjęcia setek tysięcy ludzi w ciągu kilku dni. Jako społeczeństwo spisaliśmy się na medal, pokazaliśmy jak duże pokłady dobra w nas drzemią. Uruchomiliśmy naszą siłę, kreatywność, braliśmy ludzi pod swój dach, nie żałowaliśmy pieniędzy.

Dziś fala uciekinierów z Ukrainy zmalała, ale wojna się nie kończy (i prognozy mówią, że długo jeszcze się nie skończy). Stoimy przed nowym, długofalowym wyzwaniem – integracją i wsparciem Ukraińców, którzy zdecydują się na zamieszkanie w Polsce i przeczekanie wojny. Od nas, ale także od całej Europy, zależy czy damy siłę Ukraińcom do odbudowania swojego kraju po wojnie.

Niechęć

Dziś mija 56 dzień wojny w Ukrainie. Mobilizacja Polek i Polaków, widoczna w tych pierwszych dniach wojny osłabła. Czujemy też zmęczenie, chcemy wrócić do „dawnego życia”. Niestety, wraz z upływem dni można zaobserwować też postawy niechęci wobec mieszkańców Ukrainy, którzy uciekli przed wojną. Słyszymy wypowiedzi polityków, którzy nie kryją się już ze swoimi poglądami, nawołującymi by odciąć się o tej wojny i wrócić do swojego życia. Problem w tym, że nie możemy się „odciąć”, choćbyśmy nie wiem jak tego pragnęli. Bo my sami nie jesteśmy bezpieczni. Być może ta wojna za kilka, kilkadziesiąt lat zostanie określona jako „światowa”. Zmienia się światowy układ sił, a my jesteśmy częścią tego świata. Nie jesteśmy samotną, niezależną wyspą. Nie wiemy co się dalej stanie, co zdecyduje Putin. Czy na pewno bomby nie spadną na nasze miasta?

Na własnej skórze czujemy skutki wojny, a jeszcze większe odczujemy za kilka miesięcy, kiedy ceny żywności poszybują w górę. Wiele plotek, fake newsów w sieci produkują Rosjanie, zatrudnieni przez reżim Putina do rozsiewania fałszywych informacji i destabilizowania nastrojów w społeczeństwie. Putin przez swoich trolli mówi nam: „to jest nasza specoperacja, nie mieszajcie się. To nie jest wasza sprawa. Ukraina jest nasza”. Świat zamknął oczy na tragedię Czeczenii. Putin miał nadzieję, że świat zamknie oczy na „specoperację” w Ukrainie. Przeliczył się. Ukraińcy walczą teraz także w naszej sprawie. Jeśli upadnie Ukraina, to napaść na inne kraje – szczególnie nadbałtyckie, będzie tylko kwestią czasu.

Przy jednym świątecznym stole

W kwietniu na swoim profilu na FB Adam Panasiuk z Lubelszczyzny, aktywny w pomocy uciekinierom, napisał komentarz:

Niestety, ale ostatnio coraz częściej słyszę, że ONI mają pieniądze, że w Polsce mają lepiej niż Polacy, bo 300 zł jednorazowej zapomogi, bo 500+ na dzieci, itp. Chciałbym podzielić się historią jednej rodziny, której los związał się z moją osobą. Ołena mieszkała pod Charkowem. Jednego dnia wszystko dla niej zmieniło się. Zdjęcia poniżej przedstawiają jej blok mieszkalny i pomieszczenia mieszkania po bombardowaniu.

Część rodziny udała się do Charkowa. Pozostali, w tym mama, zostali w strefie okupowanej przez Rosjan. Już więcej nie widzieli się. Przez 6 dni z 9-letnim synem Maksimem i tatą Walerijem mieszkali praktycznie w schronie. Wyruszyli do Polski samochodem, który ocalał. Podróż trwała 3 dni. W Polsce aż przez 12 dni zmieniali punkty recepcyjne, od Warszawy do Lublina. Każda noc na łóżku polowym. Szczęśliwie w Lublinie spotkali Julię, która ze swoją rodziną przez 5 dni mieszkała w Urszulinie (do czasu wyszykowania mieszkania w Lublinie). Julia dała kontakt do mnie. Dziś Ołena, Maksim i Walerij mieszkają w Urszulinie, w mieszkaniu w bloku. Było to możliwe dzięki wielkiemu sercu ludzi, którzy udostępnili swoje mieszkanie. Chyba na zawsze zapadnie mi w pamięci, gdy na pytanie o potrzeby pierwsze, co usłyszałem, była prośba o wyspanie się, bo przez 20 dni Ołena z rodziną nie spali w łóżku. W poniedziałek Maksim idzie do szkoły, już po kilku dniach przy rozmowach nie widzę łez, a na twarzy Maksima widzę uśmiech.

Opisałem tę historię, by uświadomić, że pomimo powszechnego zmęczenia ludzie zza naszej wschodniej granicy cały czas potrzebują pomocy. Takie prośby otrzymuję praktycznie co tydzień, a nawet częściej. Prosiłbym zatem o kontakt każdą osobę, rodzinę, która byłaby gotowa udzielić gościny takim ludziom jak Olena i jej rodzina. A wszystkim, którzy dotychczas poświęcili swój czas, pieniądze, udzielili gościny, z całego serca dziękuję (https://www.facebook.com/adam.panasiuk.54)

Zdjęcie w nagłówku pochodzi od Adama Panasiuka, który do tegorocznego, świątecznego stołu zaprosił 9 osób z Ukrainy. W swoim Urszulinie (gmina wiejska w województwie lubelskim) od pierwszych dni wojny aktywnie działa na rzecz uciekinierów, których liczba dochodziła do 200 osób.

Pokaz strażacki OSP Urszulin dla dzieci ukraińskich. W Urszulinie schronienie znalazły kobiety i dzieci z przygranicznego miasteczka Szack, współpracującego od lat z gminą Urszulin. Marzec 2022, źródło: https://www.facebook.com/adam.panasiuk.54

„Oblicze polskich wsi i miasteczek po prostu się zmieni”

O postawach niechętnych rozmawialiśmy też z Marzeną Łotys w wywiadzie dla Witryny Wiejskiej, kilka dni po napaści Rosji na Ukrainę. Przytaczamy jego fragment:

Magdalena Kowalczyk: Obawiam się, że za chwilę ta mobilizacja będzie słabnąć, poczujemy się zmęczeni i zaczniemy wyczekiwać powrotu do normalności…

Marzena Łotys: O ile taka normalność kiedykolwiek do nas wróci. Tak, to prawda, tak wyglądają cykle wszystkich katastrof – od wojen, po powódź. Po ogromnej mobilizacji przychodzi zmęczenie, tęsknota za dawnym życiem. Już byśmy wtedy chcieli zostać znowu sami w domu, liczymy, że nasi goście staną na nogi. Wiosna idzie, byśmy w ogrodzie popracowali…

To jest normalne, nie miejmy wyrzutów sumienia, sami siebie doceńmy za ten wysiłek, którego się podjęliśmy. Jestem przekonana, że i te kobiety i mężczyźni będą chcieli zaczynać swoje życie od nowa i mieć swój dach nad głową. Nikt z nas nie lubi siedzieć na głowie gospodarzy tygodniami, chociażby to byli nasi krewni. Przyjęcie obcych ludzi pod swój dach to długoterminowe zobowiązanie. Jeżeli poczujemy, że nie dźwigamy tego, to nie biczujmy się, ale poszukajmy konstruktywnego rozwiązania.

MK: Kryzys ukraiński może trwać latami. A to oznacza, że będziemy musieli przywyknąć do ukraińskiego języka w szkołach, urzędach, sklepach. Także na naszych wiejskich obszarach, a nie tylko w Warszawie.

MŁ: Dokładnie tak. Miejmy teraz z tyłu głowy, że ta sytuacja może trwać latami i że Ukraińcy staną się częścią naszych społeczności. Każda zmiana to wyzwanie. Możemy czuć rozdrażnienie, bo np. nie będziemy rozumieli tych samych żartów.

Może zobaczymy, że ktoś rzuca niedopałek papierosa na chodnik i nas to zdenerwuje. Może dzieci w szkole zaczną się przedrzeźniać. W sieci na pewno pojawią się hejterzy, którzy będą siać nienawistne treści.

Już teraz mogę sobie wyobrazić nagłówki ich komentarzy: „Ukraińcy zabierają nam prace”, „Ukraińcy zabierają naszym dzieciom 500+”, „Wracajcie do siebie”. Już teraz są ludzie, także politycy, ludzie mediów poddający w wątpliwość naszą pomoc dla Ukrainy.

Pojawiają się kłamstwa, że Polacy biją Ukraińców na przejściach granicznych. Mamy zmasowany atak rosyjskich trolli na nasze media społecznościowe. Reagujmy, niech każdy z nas reaguje na takie słowa, bo jeden kamyk może uruchomić lawinę. Nie udostępniajmy dalej tych treści. Pamiętajmy, że po Ukrainie i krajach bałtyckich my mieliśmy być kolejni. W naszym interesie jest dusić takie wypowiedzi w zarodku, zgłaszać je administratorom. Ukraina walczy teraz także w naszej sprawie.

Co do tej niechęci dla Ukrainek i Ukraińców, która może się pojawić za kilka miesięcy to trzeba się do tej zmiany przygotować. Jak? Cały czas mieć z tyłu głowy, dlaczego ci ludzie tutaj są.

Wracanie do praprzyczyny, czyli do wojny i zburzonych domów tych ludzi. Jeśli pojmiemy w imię czego sami siebie dyscyplinujemy, to łatwiej ta zmiana nam przyjdzie. Na wsiach będzie trudniej niż w mieście, bo wiejska przestrzeń społeczna jest dość jednorodna, uzgodniona.

W momentach złości, kiedy widzimy ten niedopałek albo zdenerwuje nas widok Ukrainki u kosmetyczki (pamiętajmy, że dla tych kobiet wygląd jest bardzo ważny!), to wróćmy do myśli „ci ludzie mogli zginąć, uciekli przed bombardowaniem, a my im pomogliśmy, uratowaliśmy im życie”.

Wtedy niedopałek staje się błahostką, zmiana następuje łagodniej i akceptacja przychodzi szybciej. Mentalnie już teraz przygotujmy się, że oblicze polskich wsi i miasteczek po prostu się zmieni i będzie bardziej różnorodne.

Co dalej?

Kwestia migracji do Polski i pozostałych krajów UE rozstrzygana jest na unijnych szczeblach. Wiemy, że Polska nie zostanie sama na tym „froncie”. Pozostaje nam dbać o jak najlepsze relacje z sojusznikami i iść z nimi ramię w ramię. Warto mieć z tyłu głowy, że Putin pogardza Polakami, krajami nadbałtyckimi, a jego marzeniem jest mieć nas w swojej orbicie. Przemiany po roku 1989, rozpad ZSRR jest dla Putina największą tragedią. Marzeniem dyktatora jest odbudowa mocarstwa. Mocarstwa, do którego upadku przyczyniliśmy się my, Polacy. Stalin, odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi, także swoich obywateli, jest jego autorytetem. Od naszych postaw zależy gdzie znajdziemy się jako kraj za kilka, kilkanaście lat.

Dla Ukraińców jesteśmy bliskim kulturowo narodem. Jesteśmy w stanie się porozumieć. Mamy wspólną historię. Osobiście znam przypadki, kiedy ukraińskie rodziny wyjechały na zachód Europy, ale wróciły do nas, bo chcą być bliżej Ukrainy i czują się tu bardziej „swojsko”, mimo, iż Francja czy Niemcy oferowały im lepsze warunki życia.

Po pandemii, kiedy straciliśmy tysiące obywateli oraz zmagamy się z niską dzietnością to dla nas szansa. I tak na to powinniśmy patrzeć – jak na szansę.

Fundacja Wspomagania Wsi ogłosiła nabór na warsztat „Nowi mieszkańcy w naszych wsiach i miasteczkach. O tym jak w sposób bezpieczny dla obu stron przyjąć osoby przybywające z Ukrainy”. Prowadzić je będzie dr Marzena Łotys. Zapraszamy lokalne liderki i liderów do Łowicza w dn. 10-12 czerwca br.

Więcej o warsztacie oraz formularz zgłoszeniowy znajdziecie na naszej fundacyjnej stronie. 

Autor: Magdalena Gromek-Kowalczyk
O autorze: w Fundacji Wspomagania Wsi od 2010 r.  Absolwentka wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, międzynarodowych studiów Development Cooperation Policy and Management oraz Szkoły Trenerów NVC.
Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!