Jak sołectwo może współpracować z KGW?

sam

 Sangrodz, niewielka miejscowość w gminie Ujazd. Żyje tu około 400 mieszkańców, a wśród nich sołtys, szef koła gospodyń, społeczny lider – Robert Wujek.

Przemysław Chrzanowski, Witryna Wiejska: Kim jest sołtys tej podtomaszowskiej wsi?

Robert Wujek: –  Do tej pory realizowałem się jako strażak – oficer Państwowej Straży Pożarnej. Po przejściu na zaopatrzenie emerytalne nie chciałem porzucić marzenia pomocy innym i postanowiłem zainwestować swój czas w działania dla lokalnej społeczności. Często zadawane społecznikom pytanie brzmi: Co ty z tego masz?

Dla mnie bycie sołtysem to ciągłe wyzwania, które jak do tej pory udaje mi się realizować z sukcesem. I to właśnie satysfakcja z ich zrealizowania jest motorem, który pomaga mi robić to, co robię. Sangrodz  to taka „szara myszka” jakich wiele jest w naszym kraju i albo się trzeba z tym pogodzić, albo próbować to zmienić.

Fakt, że nie posiadamy atrakcji turystycznych, zabytków i innych walorów historycznych, które posiadają inni, nie może determinować rozwoju wsi skazując nas tylko na byciem tłem miejscowości, które te walory posiadają. Myślę, że dla mieszkańców odpowiedz jest oczywista – chcemy, żeby nasza „mała ojczyzna” rozwijała się, mieszkańcom żyło się lepiej, a o naszej lokalnej społeczności mówiło się tylko dobrze. Ja jako sołtys chciałbym, aby była to wieś – lider, czyli wzór do naśladowania dla innych.

W miejscowości, oprócz rady sołeckiej, działa także młode koło gospodyń wiejskich.
W jakich okolicznościach powstała ta organizacja?

– W 2019 roku grupa mieszkańców chcąca iść drogą szybszego rozwoju miejscowości postanowiła założyć na terenie sołectwa organizację pozarządową, która scali mieszkańców
i pozwoli działać. Czyli potrzebowaliśmy instytucji reprezentującej mieszkańców, która posiada osobowości prawną, a  nie tylko osoby fizycznej jaką jest sołtys.

Korzystając z możliwości, którą dała nam Ustawa o KGW z 2018 r. wybór padł na Koło Gospodyń Wiejskich, a ja jako członek grupy założycielskiej podjąłem się pełnienia funkcji przewodniczącego koła.  Niedługo potem mieszkańcy wybrali mnie na swojego przedstawiciela i również od trzech lat pełnię funkcję sołtysa.

Już z samej analizy nazwy KGW „Działajmy razem” wynika, że miała być to organizacja, która pobudzi naszą małą społeczność do wspólnego działania. Podczas spotkań z mieszkańcami i przedstawieniu atutów posiadania we wsi organizacji pozarządowej wielu mieszkańców postanowiło wesprzeć taką inicjatywę i zadeklarowało swoje członkostwo. W chwili obecnej ilość członków to 85 osób co stanowi około 30 procent pełnoletnich mieszkańców miejscowości. Każdy członek koła udziela się ile może, jak do tej pory wszystkie projekty rozpoczęte przez koło udało zakończyć się sukcesem.

Warto zaznaczyć, że pańska obecność w kole to nie jedyny męski pierwiastek w tej grupie. Kim są panowie z KGW?

– Ciekawostką koła jest to, że przewodniczącym jest mężczyzna i prawie połowa –  41 członków to panowie. Mężczyźni od zawsze działali i obecnie również działają w KGW, jednak z tego co wiem,  najczęściej była i jest to działalność mniej formalna – raczej jako działalność wspomagająca.

Dla wielu panów, z czym bardzo często się spotykam, członkostwo w KGW, a tym bardziej nim zarządzanie jest czymś nietypowym, czymś co wywołuje uśmiech na twarzy. Przyczyną tego jest z pewnością stereotyp dotyczący osób działających w tego typu organizacjach. Jaki on jest? Wystarczy przemyśleć jak każdy z nas wyobraża sobie gospodynię wiejską. Na pewno nie jako dziewiętnasto-dwudziestokilkuletnich mężczyzn działających w sangrodzkim kole.

Nasze koło stara się ten stereotyp zmieniać i tworzyć „nową jakość” wśród prawie 10-tysięcznej rzeszy kół działających w Polsce. Oczywiście można to realizować na wiele sposobów, można na początku zacząć  chociażby od zmiany nazwy organizacji, rozszerzając ją o słowo „Gospodarzy”. Ale czy sama nazwa jest aż tak ważna?

Chyba dużo ważniejsze jest to, w jaki sposób się działa, jakie są efekty tego działania i chyba podstawowa sprawa: aby te działania sprawiały satysfakcję osobom biorących w nich udział.

Każdy z panów, członków koła to osoba posiadająca inne zdolności, umiejętności czy wiedzę. To bardzo różnorodna grupa zarówno pod względem wieku jak i wykonywanego na co dzień zawodu. Każdy z nich ma coś innego do zaoferowania. Są strażacy, rolnicy, kierowcy, fachowcy od kostki brukowej, żołnierze, mechanicy samochodowi, spawacze  jak również panowie piekący domowy chlebek, czy pyszne wielkanocne babki.  Sprawny lider powinien umieć te walory wykorzystać we wspólnych działaniach.  I to jest właśnie atut tego typu organizacji.

Czyli Pańskim zdaniem wasze „koedukacyjne” koło jest lepszą wersją tradycyjnych organizacji tego typu, zdominowanych jednak przez kobiety?

– Zdecydowanie tak. W takiej grupie, każdy z członków może znaleźć coś dla siebie zarówno podczas wspólnej pracy jak i zabawy. Może postaram się wytłumaczyć to na przykładzie jednego z pierwszych zrealizowanych na terenie sołectwa projektów, którym były warsztaty pod nazwą „W oczekiwaniu na wypiek – sangrodzkie warsztaty pieczenia chleba i pizzy”.

Podczas warsztatów, w trakcie których na świetlicy wiejskiej omawiany był proces pieczenia chleba i pizzy, większość uczestników stanowiły panie, ale w warsztatach brali udział również panowie. Drugi etap projektu polegał na budowie pieca i tu prym wiedliśmy my. Na zakończenie projektu podczas  generalnej próby pieczenie pizzy w świeżo wybudowanym piecu skład był już typowo „koedukacyjny”. I tak to wygląda podczas większości działań.

Uważam równocześnie, że w kołach takich jak to nasze sangrodzkie nic nie stoi na przeszkodzie, aby panie mogły zorganizować sobie „babski wieczór”, czy warsztaty o tematyce typowo kobiecej np. warsztaty kosmetyczne. Wystarczy, że na etapie organizacji wydarzenia ograniczy się udział uczestników do „płci pięknej”.

Tego typu sytuację zainicjowałem podczas spotkania organizacyjnego dotyczącego ubiegłorocznego gminnego balu KGW. Mając wątpliwości czy panie z innych kół życzą sobie naszego udziału w imprezie  – chociażby z naszego sangrodzkiego koła – po prostu o to wprost zapytałem. Panie opowiedziały się zdecydowanie za udziałem wszystkich członków bez względu na płeć.

W jaki sposób sołtys może współpracować z KGW?

– Uważam, że dla sołectwa najlepszym rozwiązaniem jest podział funkcji przewodniczącego i sołtysa czyli pełnienie funkcji przez dwie osoby posiadające odpowiednie cechy i wiedzę. Niestety nie zawsze mamy takich dwu liderów chcących działać społecznie.

Dodatkowo musi zastać spełniony jeszcze jeden warunek – muszą oni „działać razem”, a nie z sobą konkurować. Nie zawsze jednak jest to takie proste, ponieważ lider to indywidualność, to osoba mająca swoje pomysły i  swoje sposoby na ich realizację.

Od zaprzyjaźnionych sołtysów wiem, że KGW na wsi to czasami niestety duży problem w związku z brakiem współpracy na linii sołtys – KGW. Znam również takich liderów przewodniczących, sołtysów, którzy w swojej miejscowości stanowią świetnie funkcjonującą, zgraną liderską drużynę.
Wadą rozwiązania, które ja wybrałem jest fakt ogromu społecznej pracy spoczywającej na barkach jednej osoby.

Jak będzie wyglądała przyszłość waszego sołectwa oraz koła? Spoglądacie w nią z optymizmem?

– Staram się, aby kierunki rozwoju, które wyznaczam na terenie sołectwa były zgodne z oczekiwaniami mieszkańców, których jako sołtys reprezentuję. Staram się nie oddzielać przyszłości sołectwa od przyszłości koła. Wręcz przeciwnie, uważam, że rozwój miejscowości i koła to ten sam kierunek. Poza sołectwem, na forach internetowych poświęconych KGW czy wśród sołtysów z całej Polski propaguję ideę – KGW dla sołectwa – sołectwo dla KGW – ponieważ uważam, że cele tych dwu podmiotów są bardzo zbieżne, a na ich współpracy mogą skorzystać obydwie strony.

U każdego, a w szczególności u społecznika kiedyś nastąpi efekt „wypalenia”. Kiedy? W dużej mierze zależne jest to od grupy ludzi, którzy wspomagają w różnego rodzaju działaniach. Od tzw. „drużyny sołtysa”, która doradzi, pomoże, wesprze w społecznej pracy. Każdy społecznik musi widzieć sens swojej pracy oraz to, że inni tę pracę doceniają. Mam nadzieję, że w przyszłości znajdzie się lider, mój następca, który zechce pełnić funkcję sołtysa czy przewodniczącego i kontynuować to, co staram się dobrze robić w tej chwili.

***

Foto- źródło: GOK W Ujeździe.

 

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!