W marcu na Witrynie Wiejskiej planowaliśmy publikować teksty o doświadczeniach, które wynieśliśmy z pandemii Covid-19. Jednak wojna w Ukrainie odsunęła na dalszy plan wiele zamierzeń, a bieżące problemy przybladły w obliczu wojennych zmagań naszych sąsiadów. Dziś nie ma ważniejszego tematu niż niesienie pomocy humanitarnej uchodźcom i Ukraińcom w oblężonym kraju. Na chwilę jednak – nie zapominając o solidarności z Ukrainą – powrócimy do zagadnienia szczepionek i szczepień. Prezentowane artykuły i rozmowy oparte na badaniach naukowych mogą pomóc w zrozumieniu, jakie dobro tkwi w szczepionkach i dlaczego są one największym osiągnięciem nauki i najbardziej skuteczną bronią w eliminacji chorób zakaźnych, które w przeszłości dziesiątkowały ludzkość świata. Pomogą wyjaśnić też, dlaczego powinniśmy zachować czujność wobec szerzących się informacji niesprawdzonych i nie ulegać antyszczepionkowcom.
Od dwóch lat mierzymy się z nowym doświadczeniem, może nie w historii ludzkości, ale na pewno w pamięci obecnych pokoleń. Na początku wydawało nam się niemożliwe, że tajemnicza choroba rozleje się po całym świecie, a zwłaszcza zawita u nas.
Potem z poruszeniem patrzyliśmy na to, co działo się we Włoszech. Czekaliśmy na pierwszy oficjalny przypadek w Polsce.
Później zamknięto szkoły, instytucje, odwołano imprezy. Kto dziś pamięta absurdalny zakaz wstępu do lasu? Zaczęliśmy gromadzić zapasy, szyć maski i organizować pomoc osobom starszym, których wyjście pomiędzy ludzi mogło zakończyć się tragicznie.
Z czasem temat nieco spowszedniał, ale nadal trudno było planować większe spotkania, zabawy, wycieczki czy wesela. Wraz z całym światem wyczekiwaliśmy końca pandemii i powrotu „normalnego” życia.
Nie pojawił się żaden cudowny lek. Specjaliści od początku wiedzieli, że prawie każda osoba na naszym globie prędzej czy później zetknie się z wirusem. Chodziło o to, aby z tego zetknięcia wyjść obronną ręką. Dlatego naukowcy z całego świata ścigali się z czasem, aby opracować i wdrożyć do masowej produkcji szczepionkę. Nikt nie miał wątpliwości, że zostanie ona wytworzona. Od dziesięcioleci dzięki szczepionkom ludzkości udało się stłumić wiele groźnych wirusów – ospy, grypy, różyczki, świnki, zapalenia wątroby. Ugryzienie lub zadrapanie przez nieznane zwierzę nie grozi już nikomu śmiercią z powodu nieuleczalnej wścieklizny, jeśli w porę przyjmie się serię zastrzyków.
A jednak, kiedy wreszcie doczekaliśmy się darmowych, łatwo dostępnych szczepień przeciwko Covid- 19, nie ruszyliśmy po nie pośpiesznie i tłumnie.
Właściwie trudno powiedzieć dlaczego. Wiadomo, że najpierw po nowinkę sięgają najodważniejsi. Potem dołączają do nich inni, nieco bardziej sceptyczni. Ale żeby aż połowa naszego społeczeństwa tak bardzo się bała gabinetu pielęgniarki? Może kiedy opadły już pandemiczne emocje, możemy na spokojnie zrobić rachunek sumienia i ocenić, czy faktycznie jest się czego bać.