Rosjanie, obudźcie się! Komentarz Ludwiki Włodek dla Fundacji Wspomagania Wsi

WW - obrazek wyróżniający(125)

Agresja na Ukrainę ma jeden cel – utrzymać wewnętrzne poparcie dla putinowskiego reżimu w Rosji.

Dr Ludwika Włodek.

Nie śpię od piątej rano, więc przemówienia, które wygłosił Putin na antenie swojej propagandowej telewizji Rossija 24, wysłuchałam prawie na żywo.

Najpierw przez kilkanaście minut prezydent Rosji opowiadał jakim zagrożeniem dla bezpieczeństwa jego kraju jest NATO, wyliczał krzywdy, których Rosja miała doznać od Zachodu.

Wspominał o nalotach NATO na Belgrad w 1999 roku (nie mówiąc oczywiście, że ich celem było zaprzestanie wrogiej polityki serbskich nacjonalistów wobec Kosowa), rozpaczał, że wokół Rosji – „na naszych historycznych terytoriach”, jak się wyraził – gromadzą się wrogie siły.

Przedstawił wizję niebezpiecznej, antyrosyjsko nastawionej Ukrainy, która jest w pełni kontrolowana z zewnątrz i którą Zachód dozbraja najnowocześniejszą bronią. Twierdził nawet, że Ukraina stara się o broń jądrową. Uznał, że dla Rosji powstrzymanie tych rzekomych antyrosyjskich działań Ukrainy to kwestia życia i śmierci. „To zagraża nie tylko naszym interesom – mówił. – A także po prostu istnieniu naszego państwa.” W jaki sposób kilkakrotnie mniej ludna, biedniejsza i kilkadziesiąt razy mniejsza od Rosji Ukraina maiłaby zagrozić suwerenności Rosji, nie wyjaśnił.

Twierdził za to, że ukraińskie władze „znęcają się” nad ludnością Ługańskiej i Donieckiej Republik Ludowych. Zapewniał, że Rosja osiem lat stara się, żeby sytuacja na Donbasie została uregulowana w sposób pokojowy. Nie zająknął się nawet, że wojny na wschodzie Ukrainy w ogóle by nie było, gdyby nie ingerencja Rosji w wewnętrzne sprawy tego państwa i stałe poparcie Kremla dla marionetkowych liderów obu separatystycznych republik.

Na koniec oświadczył, że Rosja już nie może patrzeć na to, co dzieje się we wschodniej Ukrainie i rozpocznie specjalną wojskową operację właśnie po to aby przerwać odbywające się tam ludobójstwo (!), za którym stoi neonazistowski (!) rząd Ukrainy.

Trudno uwierzyć, że można aż tak kłamać, ale dla Putina to nie pierwszyzna. Jeszcze kiedy trwało jego orędzie, na ukraińskie miasta, na tamtejsze lotniska wojskowe, wieże łączności i maszty telewizyjne w całym kraju leciały rosyjskie rakiety. Atak na ukraińskie granice odbył się też lądem. Rosyjskie wojska zaatakowały nie tylko ze strony własnej granicy, także od strony Białorusi i z okupowanego przez siebie Krymu.

Wiadomość o każdym kolejnym zaatakowanym mieście ściskała mi gardło. Charków, Kijów, Odessa. A także położone tuż przy polskiej granicy: Łuck, Lwów, Iwano-Frankowsk. Wszędzie tam mieszkańcy słyszeli odgłosy wybuchów, płonęły tamtejsze lotniska wojskowe i maszty telewizyjne.

Po siódmej rano wrzuciłam na facebooka jakiś antywojenny post. Nic nie sprawiło mi tego strasznego poranka większej radości niż lajki od moich rosyjskich znajomych. Zaczęłam jak opętana wchodzić na profile znajomych i nieznajomych Rosjan. Każda niebiesko-żółta flaga na ich profilówkach, każdy lajk pod jakimś krytykującym politykę Putina postem, był dla mnie jak balsam. Niezdolny ukoić niepokoju, żalu i przerażenia, które wywołała we mnie rosyjska agresja, ale choć trochę dający nadzieję, na to, że ewidentne szaleństwo, które ogarnęło rosyjskie władze, będzie można kiedyś zatrzymać.

Rosjanie, ich reakcje i ich zachowanie, są bowiem kluczowe w tym konflikcie. Tylko ich zdecydowany sprzeciw może powstrzymać antyukraińską agresję Kremla.

Wiedział to doskonale także rząd w Kijowie. Prezydent Ukrainy Wołodymir Zieleński już poprzedniego dnia wygłosił, rzecz jasna po rosyjsku, w języku, który zdaniem Putina ukraińska władza tak ponoć tępi, przemówienie adresowane do Rosjan. Apelował do nich by nie obawiali się Ukrainy, zapewniał ich o jej pokojowym nastawieniu. Przestrzegał jednak: „jak nas zaatakujecie, zobaczycie nasze twarze, nie nasze plecy”.

Zieleński nie miał wątpliwości, że żadne rosyjskie medium publiczne nie puści jego przemówienia, ale apelował do ludzi dobrej woli, rosyjskich dziennikarzy, blogerów artystów i tiktokerów o jego rozpowszechnianie.

Miał rację. Bo ta rozpętana przez Putina wojna jest faktycznie na użytek wewnątrz rosyjski. Putin dobrze wie, że ani Ukraina, ani nawet całe NATO nie stanowią dla Rosji zagrożenia.

Największym zagrożeniem dla Rosji jest on sam, a dla niego zagrożeniem będzie, gdy Rosjanie zdadzą sobie z tego sprawę. Dlatego, żeby utrzymać władzę, a wraz z nią skorumpowane imperium, którego celem jest napychanie kieszeni samego Putina i jego popleczników, był gotów nie tylko zaatakować niepodległe państwo, ale doprowadzić świat na skraj trzeciej wojny światowej.

Jeśli dziś cały świat nie stanie murem za Ukrainą i Ukraińcami, jutro będziemy być może musieli bronić suwerenności innych europejskich państw.

Bo system, który stworzył Putin już nie jest w stanie zadowolić Rosjan tylko w ramach polityki wewnętrznej. Rosyjska gospodarka jest niewydolna, oparta o handel surowcami i przeżarta korupcją. W dobie internetu trudno cały 150 milionowy naród utrzymywać w przekonaniu, że bycie kolegą Putina z wojska czy z podstawówki wystarczy, żeby kierować wielkimi państwowymi instytucjami. To dlatego Putin wybrał metodę zarządzania strachem, wiecznie kreuje nowego zewnętrznego wroga. Najpierw to byli kaukascy terroryści, teraz ukraiński „neonazizm”, z którym musi walczyć. Zakłada, że przestraszony obywatel to obywatel bardziej skłonny nie zwracać uwagi na problemy wewnętrzne w kraju.

Dlatego największym zadaniem całego świata dziś jest oprócz pomocy dla Ukrainy wspieranie społeczeństwa obywatelskiego i wolnych mediów w Rosji.

Dr Ludwika Włodek – reporterka i socjolożka, wykładowczyni w Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego.

Ukraina-Polska Informacje prawne

Informacja MSWiA  dla uchodźców z Ukrainy

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!