Pandemia COVID-19, w której permanentnie tkwimy od niespełna dwóch lat, wywróciła do góry nogami nasze życie psychiczne. Codzienny lęk o zdrowie i brak pewności jutra, podsycane dołującą papką informacyjną destrukcyjnie wpłynęły na nasz stan emocjonalny. Najwięcej szkody, jak twierdzą psychologowie, spowodowało towarzyszące epidemii odosobnienie. Zdalna praca i zdalna edukacja wyeliminowały nas z dotychczasowego trybu funkcjonowania w relacjach międzyludzkich. Powrót do normalności okazał się wyzwaniem trudnym, a czasem wręcz niemożliwym.
Problem dotyczy głównie ludzi młodych, dla nich przymusowe zamknięcie początkowo było ciężkie do zniesienia. Brak bezpośredniego kontaktu z rówieśnikami znacząco wpłynął na rozluźnienie więzi koleżeńskich i zakłócił proces dorastania. Po wielu miesiącach przywykli do odosobnienia, które dla wielu stało się jedynym akceptowalnym sposobem na życie. Powrót do szkół okazał się dla nich doświadczeniem traumatycznym. Dlaczego?
– Po wielu miesiącach spędzonych w domowym zaciszu trzeba było nagle powrócić do niewygodnego kieratu, funkcjonującego w oparciu o reguły, które teraz trudno zaakceptować. Osoby w wieku licealnym, trafiające z tego powodu do gabinetu psychologa, relacjonują, że podczas nauki zdalnej zatraciły potrzebę obcowania z drugim człowiekiem. Uczestnicząc w zajęciach online mogły sobie pozwolić na wirtualną obecność, bez włączonej kamery i mikrofonu. Nie musiały stosownie się ubierać, ani troszczyć o fryzurę. Teraz twierdzą, że nie potrzebują kontaktu z rówieśnikami, a nawet członkami swych rodzin – mówi psycholożka Jolanta Mieszkalska.
Powrót do normalnego trybu edukacji spowodował, że nagle trzeba było wyjść ze strefy komfortu i stanąć z drugim człowiekiem twarzą w twarz. Okazało się, że nie wszyscy to potrafią. Siedzącemu przed komputerem uczniowi do wymiany zdań wystarczy jeden z dostępnych komunikatorów internetowych. Zwykle sprawę załatwia zdawkowe stwierdzenie, albo emotka. Kontakt w realnym świecie wymaga dużo większego zaangażowania, należy słuchać, odpowiadać, podtrzymywać rozmowę, panować nad mową ciała. Jak zauważają psychologowie, młodzież stopniowo zatraca tę umiejętność, a pandemia bezpośrednio przyczyniła się do pogłębienia problemu.
Zamknięci w czterech ścianach z internetowym oknem na świat młodzi ludzie nie musieli troszczyć się o swój wygląd zewnętrzny, ani tężyznę fizyczną. Pozbawieni regularnej aktywności, zajęć wychowania fizycznego, podjadający „śmieciowe” przekąski, często tracili na swej atrakcyjności. Z chwilą, kiedy trzeba było ponownie wejść w realne środowisko, pojawiał się wstyd i obawa przed brakiem akceptacji. W przypadku młodszych dzieci, będących w fazie rozwojowej, brak aktywności ruchowej stał się przyczynkiem do zaistnienia bądź pogłębienia wad postawy. Poza tym siedzący tryb życia oraz wspomniane błędy żywieniowe, to gotowa recepta na otyłość, a już na pewno na nadwagę.
– Kolejną fatalną rzeczą, jaką przyniosła pandemia, stało się uzależnienie od gier komputerowych. Dzieciaki, siedząc przed monitorami, bardzo często prowadziły podwójne życie. Niestety, to związane z zatopieniem w grach sieciowych zdominowało ich bez reszty. Jak donoszą najnowsze statystyki aż 57 proc. dzieci w wieku 7-12 lat zwiększyło czas korzystania z internetu w okresie pandemii. Była to aktywność niezwiązana z nauką zdalną, a raczej z rozrywką i przyjemnością. Te dane powinny być alarmujące szczególnie dla rodziców. Jeśli zauważą kompulsywne korzystanie z gier, niekontrolowane życie w mediach społecznościowych, stałe surfowanie po internecie czy absorbujących aplikacjach mobilnych – powinni zdecydowanie reagować – sugeruje Jolanta Mieszkalska.
Jak zatem chronić dzieci przed uzależnieniem? Specjaliści podpowiadają, by wpływać na kształtowanie nowych zainteresowań i umiejętności. Szczególnie należy położyć tutaj nacisk na sztukę organizowania sobie czasu wolnego. Poza tym dzieci powinny ograniczać korzystanie z nowych technologii do niezbędnego minimum.
Pandemiczna izolacja przyczyniła się również do wzrostu przypadków przemocy domowej. Dzieci i młodzież mieszkający w domach z problemem agresji wywołanej chociażby alkoholizmem rodziców, spędzały całą dobę ze swymi oprawcami pod jednym dachem. Nie było bezpośredniego kontaktu ze szkołą, pedagogami, psychologami. Małoletnie ofiary zostały skazane na eskalację konfliktów rodzinnych, powodowanych także przez stres, wynikający z przedłużającego się w nieskończoność lockdownu.
Dziś doświadczamy kolejnej, czwartej fali koronawirusa w Polsce. Z dnia na dzień zakażeń i ofiar śmiertelnych jest więcej. Powrót do nauczania zdalnego wydaje się być jedynie kwestią czasu. Już teraz lokalnie wprowadza się lekcje on-line w placówkach, w których ujawniono obecność zakażeń wśród uczniów, czy nauczycieli. Warto zatem sięgnąć do doświadczeń i wniosków sprzed pół roku, by tym razem lepiej zatroszczyć się o zdrowie psychiczne naszych pociech.
Przemysław Chrzanowski