Życie bywa usłane różami tylko w bajkach. Na co dzień wszyscy doświadczamy mniejszych i większych zmartwień, przeciwności, zmiennych nastrojów. Wyposażeni jesteśmy w wiele mechanizmów, które pomagają nam pokonać trudności i przywrócić coś, co możemy nazwać harmonią i równowagą, tak aby po chwili koniecznej na „ładowanie akumulatorów” ponownie zająć się codziennymi wyzwaniami.
Mówimy wtedy o względnym szczęściu, satysfakcji z życia, normalności. Czasami te mechanizmy przestają działać, i wtedy rośnie w nas poczucie, że coś jest nie tak.
Pandemia koronawirusa, oprócz bardzo konkretnego zagrożenia chorobą, stworzyła szczególne warunki, w których trudno jest – zwłaszcza osobom wrażliwym – zachować równowagę psychiczną.
Po pierwsze, obudziła w nas lęk. Lęk na co dzień jest nam potrzebny – to ważny sygnał biologiczny, o wiele ważniejszy dla przetrwania gatunku niż wszystkie inne uczucia razem wzięte. Ostrzega nas przed niebezpieczeństwem. Odczuwamy go przez różne objawy w naszym ciele. Uruchamia szereg procesów, z których nawet nie zdajemy sobie sprawy. Celem tych procesów jest mobilizacja organizmu do pokonania zagrożenia, konkretnie do walki z wrogiem lub do ucieczki. Jeśli wróg jest nieokreślony, nieprzewidywalny i nie istnieje żaden konkretny sposób poradzenia sobie z nim, a mimo to lęk pozostaje, narasta w nas stopniowo coraz silniejsze poczucie bezradności, bierność i apatia.
W pandemii boimy się bardziej niż zwykle nie tylko o zdrowie, ale także o pracę, o zarobki, o plany na przyszłość.
Pandemia naruszyła także podstawowy mechanizm, który sprzyja równowadze psychicznej – kontakty z ludźmi. Dotyczy to zwłaszcza dzieci, które spędzały czas z dala od rówieśników. Już nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie obserwuje się niepokojące skutki tej sytuacji u najmłodszych – takie jak zaburzenia emocjonalne, fobie społeczne, zachowania autodestrukcyjne, wreszcie – najbardziej dramatyczne – próby samobójcze. Rzadko jest tak, że nastolatek przychodzi do nas i mówi, że jest smutny. Częściej widzimy zmianę jego zachowania: zamykanie się w sobie, drażliwość, bunt, może nawet agresję. Możemy łatwo przeoczyć sygnały nie dlatego, że jesteśmy niedbałymi rodzicami, ale dlatego że te sygnały bywają mylące.
A nawet jeśli wokół nas, w najbliższym sąsiedztwie, jest sielankowo, to wystarczy zajrzeć do mediów, żeby dotarły do nas niepokojące treści. Wciąż słychać o skutkach ocieplenia klimatu, rosnącej drożyźnie, dramacie uchodźców na wschodzie kraju.
W tej sytuacji na pewno częściej niż przedtem może nas ogarniać zły nastrój: Jest mi źle, czuję smutek. Jest mi ciężko. Nic nie sprawia mi przyjemności. Wszystko mnie denerwuje. Przyszłość napawa mnie lękiem. Trudno mi rano wstać z łóżka. Nic nie ma sensu. Nie mam siły.
Jeśli nasze złe samopoczucie nie jest wynikiem depresji, ale złożyły się na nie długofalowe skutki pandemii, stresu, nieprzewidywalności, może uda nam się wrócić do równowagi za pomocą starych jak świat sposobów: rozmowy z bliskimi, wspólnego biesiadowania, wyspania się, zerknięcia na wypełnioną zapasami spiżarnię, spaceru wśród jesiennych liści… Każdy ma swoje sposoby. Jednak czasem to nie wystarczy.
W listopadowym temacie miesiąca chcielibyśmy zwrócić uwagę na problem zdrowia psychicznego. Co możemy zrobić sami dla siebie, a kiedy warto (i należy!) poprosić o pomoc? Gdzie tej pomocy szukać?
Jeśli nawet słyszymy, że tu i ówdzie brakuje specjalistów w poradniach, albo zamykane są oddziały psychiatryczne, nie dajmy się temu zrazić i pukajmy do wszystkich możliwych drzwi. Nawet lekarz rodzinny jest w stanie nam doraźnie pomóc. Do psychiatry nie trzeba mieć skierowania! A jeśli słowo „psychiatra” budzi podejrzliwość, to należy pamiętać: psychiatra to ktoś, kto nam uwierzy i potraktuje poważnie nasze obawy. Umie rozpoznać, czy cierpienie bierze się z tego, że ktoś za długo siedzi przed ekranem, źle się odżywia, czy też został przygnieciony trudnym do uniesienia życiowym doświadczeniem, albo po prostu jakiś biologiczny mechanizm w jego organizmie wymaga naprawy. Powie, co można poukładać sobie samemu, a do czego potrzebne będzie zewnętrzne wsparcie, ćwiczenie, rozmowa albo leki. Nie wahajmy się szukać pomocy dla siebie lub naszych bliskich!
Zapraszamy do lektury naszych tekstów.