7 października br. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że niektóre zapisy Traktatu o Unii Europejskiej są niezgodne z polską konstytucją. Tym samym Trybunał uznał wyższość prawa polskiego nad prawem unijnym. To już kolejny konflikt na linii Polska – Unia Europejska. Przypominamy na co zgodziliśmy wchodząc do Unii Europejskiej w 2004 roku.
Nasza Rzeczpospolita podpisując Traktat o Unii Europejskiej oraz Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej zgodziła się dobrowolnie na przestrzeganie zasad zapisanych w tych międzynarodowych umowach. Zgodziła się też na to, że prawa ustanowione tymi traktatami będą w Polsce przestrzegane oraz, że prawa unijne są nadrzędnym systemem prawnym nad prawem krajowym. Poza tym art. 9 konstytucji mówi jasno, że Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego. Z kolei z art. 91 konstytucji wynika, że przepisy ratyfikowanego traktatu mają pierwszeństwo przed przepisami krajowymi.
Wspólne zasady 27 państw UE uzgodnione w traktatach
Na to samo zgodziły się wszystkie państwa, które podpisały traktaty. Zatem można przyjąć, że traktaty te są konstytucją dla wszystkich państw, które utworzyły Unię Europejską, a jest ich obecnie 27. Podpisując traktaty, państwa te zgodziły się też na to, że sprawy dotyczące realizacji zapisów umów międzynarodowych będą podlegały ocenie przez wspólnie ustanowioną instytucję, czyli Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej – TSUE.
Zasady przystąpienia do Unii Europejskiej były Polsce znane. Wszystkie państwa przystępujące do rozszerzanej Unii mogły negocjować okresy i warunki wprowadzania przez nie zapisów unijnych traktatów. W czasie negocjacji kilkadziesiąt razy podkreślano, że nie może być żadnych wyjątków. Nie zakładano, że jakiś kraj będzie sobie wybierał, których zasad może przestrzegać, a których nie.
Wszyscy zgodzili się na zapisy zawarte w traktatach i tak powstała Unia Europejska – dobrowolny związek krajów, które postanowiły się połączyć w jeden organizm gospodarczy, stworzyć jeden obszar celny, jeden obszar wartości, w tym wspólnych zasad dotyczących sądownictwa oraz zapewnić swobodę przepływu ludzi, usług i inwestycji.
Wspólny obszar prawny i niezależność sędziów w UE
Postanowiono też stworzyć jeden obszar prawny, polegający na tym, że w każdym kraju członkowskim prawo jest przestrzegane, a obywatele i inne podmioty mają prawo do sprawiedliwych procesów sądowych. Jedną z gwarancji tych sprawiedliwych procesów ma być niezależność sędziów.
W państwach członkowskich Unii sposób mianowania lub wyboru sędziów jest różny. Są kraje, w których sędziów wybierają politycy, są też takie, w których czynią to inni sędziowie. Unia, jej instytucje, w tym TSUE, nie wtrącają się w sposób, w jaki kraje członkowskie powołują swoich sędziów. Ale ważne jest to, by proces wyboru sędziów był zgodny z prawem krajowym i to, że sędzia jest niezależny i nie może być karany, represjonowany, czy pozbawiony pracy za wydawanie wyroków, które nie podobają się władzy.
Niezależność sędziów polega na tym, że bez względu na to, w jaki sposób sędziowie zostają w danym kraju wybrani, nie wydają wyroków pod wpływem nacisków jakiejkolwiek partii politycznej, rządu, instytucji, innych sędziów, prezesów lub dyrektorów sądów. Służy temu immunitet, przysługujący osobie, która została sędzią: nie może być ona aresztowana, pozbawiona pracy, przenoszona na inne stanowisko.
Reforma sądownictwa w Polsce – złamanie wcześniej uzgodnionych zasad
Przeprowadzana w Polsce reforma sądownictwa złamała te zasady. Składy różnych sądów zostały zmienione w sposób niezgodny z konstytucją, a wszystko, co działo się później, tylko pogłębiało bałagan prawny. Szczególnie jaskrawe jest stosowanie represji w stosunku do sędziów, którzy wydali wyroki niepodobające się władzy. Zostali oni odsunięci od możliwości sądzenia przez prezesów sądów, których mianowała władza polityczna. Podstawą do pozbawienia ich pracy były decyzje zależnej od władzy Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Pojawił się też problem sędziów mianowanych przez organy ustanowione niezgodnie z prawem, w tym z konstytucją.
Reforma sądownictwa – problemy prawne dla obywateli polskich w UE
Sprawa reform sądownictwa nie dotyczy tylko relacji Polski z Unią Europejską. Ona dotyczy przede wszystkim nas – obywateli Rzeczpospolitej. Dlaczego? Dlatego, że złamanie konstytucyjnej zasady podziału władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą (art. 10) oraz zasady niezależności sądów (art. 173) mają ogromny wpływ na nasze życie i na to, jak władze będą się wobec nas zachowywać.
Powstaje pytanie, czy wyroki wydawane przez wadliwie mianowanych sędziów są prawomocne, czy też można je podważyć. Polscy obywatele, którzy odwoływali się od tych orzeczeń do sądów unijnych, uzyskiwali opinie, że wyroki wydawane przez wadliwie powołanych sędziów nie mogą być uznawane np. na obszarze Unii Europejskiej.
Podajmy przykład. Wadliwie powołany, polski sędzia wydał nakaz sądowy aresztowania i sprowadzenia do Polski przestępcy, który wyjechał do Hiszpanii. Przestępca – złapany przez hiszpańską policję – odwołał się od tej decyzji do hiszpańskiego sądu. Na podstawie wyroku TSUE sąd hiszpański może odmówić wydania polskiego przestępcy do Polski ponieważ:
a) polski nakaz ma wadę prawną – wydał go sędzia wadliwie ustanowiony;
b) nie jest pewne, czy człowiek ten będzie miał w Polsce sprawiedliwy (bezstronny) proces, bo może go sądzić sędzia zależny od władzy politycznej, a ta chce, by był to proces pokazowy, z najsurowszym wyrokiem i z najsurowszą kwalifikacją prawną.
Prawa i wolności obywatelskie zagrożone
Jeśli złamano zasadę niezależności sądów, to zagrożone są konstytucyjne prawa nas – obywateli. Dlaczego? Bo to sąd i tylko sąd może ograniczyć wolność zgromadzeń. Jeśli będzie zależny od władzy, to zgromadzenia mogą być zakazywane na wniosek np. lokalnego działacza partyjnego.
Zagrożona jest wolność zrzeszania się, bo zależny sąd może rozwiązać lub odmówić rejestracji stowarzyszenia, które nie będzie podobało np. się posłowi rządzącej partii.
Zagrożone jest prawo do sprawiedliwego procesu, ponieważ zależny od władzy sędzia może kierować się nie prawem, a uzyskaniem wyroku potrzebnego np. do celów propagandowych rządzącej partii, a w przypadku procesu z lokalnym działaczem partyjnym może wydać wyrok korzystny dla tego działacza lub jego rodziny.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazał Polsce wstrzymanie procesu wadliwego mianowania sędziów, przywrócenia do orzekania tych, którzy w ramach represji zostali pozbawieni tej możliwości oraz „naprawę” całego procesu, polegającą na przywróceniu odpowiednich zasad. Polska w tym zakresie nie zrobiła nic.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu
Przypomnijmy też o drugim ważnym dla obywateli Unii Europejskiej i Polski sądzie, o Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Trybunał ten został powołany w ramach Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Konwencję tę podpisały państwa europejskie i kilka państw spoza Europy. Jest ona międzynarodowym aktem prawnym odrębnym od Traktatu o Unii Europejskiej. Polska ratyfikowała konwencję w 1993 roku, tym samym poddając się pod „jurysdykcję” Trybunału Praw Człowieka (pod prawo sądzenia). Obywatele krajów, które podpisały konwencję mogą właśnie w Strasburgu składać skargi na wymiar sprawiedliwości w swoich krajach.
Trybunał Praw Człowieka nie zmienia wyroków sądów krajowych. Ocenia natomiast np. przebieg procesów sądowych: czy były sprawiedliwe czy nie. Mój znajomy, któremu wytoczono proces karny o zniesławienie, został skazany na karę grzywny. Procesy we wszystkich instancjach budziły wątpliwości – sądy bowiem bezpodstawnie odrzucały wnioski dowodowe oskarżonego. Znajomy odmówił zapłacenia grzywny. W związku z tym zastosowano wobec niego karę trzech miesięcy pozbawienia wolności. Odwołał się do Trybunału Praw Człowieka, który uznał, że w jego przypadku postępowanie sądów nie spełniało kryteriów bezstronnego i sprawiedliwego procesu sądowego i zasądził odszkodowanie w wysokości 12 000 Euro. Po tym wyroku oczywiście zwolniono go z aresztu, a władze polskie wypłaciły odszkodowanie.
Do Trybunału Praw człowieka odwołali się też niektórzy sędziowie, których zreformowana Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego pozbawiła możliwości orzekania. Wszystkie te sprawy w tym Trybunale Polska przegrała. Ciekawe, czy w związku z tym partia rządząca będzie dążyła do wycofania się z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Jak zachowa się Polska?
Polska może dostosować się do wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i przywrócić odpowiednie standardy funkcjonowania systemu sądownictwa. Może też iść w zaparte i twierdzić, że wyroki TSUE nie dotyczą Polski. W ten sposób sama „wyłączy się” ze wspólnego obszaru obowiązującego prawa, co oznacza m.in., że sądy innych krajów nie będą uznawać wyroków polskich sądów, a środki unijne zostaną wstrzymane, bo nie będzie zapewniona odpowiednia kontrola sądowa nad nimi.
Niektórzy przedstawiciele rządzących nazywają wyrok TSUE i działanie Komisji Europejskiej, które zwróciły się o nałożenie kar na Polskę „agresją”, „atakiem na naszą niepodległość”, „pozbawianiem nas suwerenności”. Jest to bzdura, bo TSUE i Komisja domagają się tylko przestrzegania tego, na co się zgodziliśmy i czego przestrzegają inni członkowie Unii. Unia nie ma zamiaru ani możliwości najechania i okupowania Polski, która jest jej członkiem.
Czy tymi wypowiedziami politycy partii rządzącej przygotowują nas na decyzję o wyjściu z Unii? Część z nich bardzo tego chce i wcale się z tym nie kryje. Jakie będą skutki opuszczenia Unii przez Rzeczpospolitą dla nas, jej mieszkańców – obywateli, to temat na oddzielne omówienie.
***