Głos młodych nie jest brany na poważnie. Nie dziwię się, że się nie angażują. Wywiad z Dominiką Lasotą

WW - obrazek wyróżniający(13)

Na Spotkaniu w Marózie zawsze można spodziewać się wyjątkowych gości. W tym roku zaproszono przedstawicielkę młodego pokolenia aktywistów. Rozmawiamy z Dominiką Lasotą, przedstawicielką Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, o wyzwaniach stojących przed młodymi aktywistami, sensie pracy społecznej i motywacjach do działania.

Dominika Lasota, 19-latka z Osielska niedaleko Bydgoszczy zaangażowana w Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, była gościnią 19. Spotkania w Marózie. W czwartek, 23.09. wystąpiła z przemówieniem o potrzebie szerokiego edukowania społeczeństwa o postępujących zmianach klimatycznych, które można odsłuchać pod tym linkiem.

Dominika w tym roku rozpocznie studia w Warszawie. Chce je skończyć, chce pracować i z pewnością w przyszłość chce patrzyć z nadzieją, a nie z trwogą. Na Maróz przyjechała z ciekawością i chęcią poznania osób z innych środowisk niż jej własne, bardziej doświadczonych, w nadziei, że Spotkanie może okazać się początkiem ciekawego działania wspólnego.

 

Jędrek Godlewski: Co sprawiło, że zaczęłaś angażować się społecznie?

Dominika Lasota: To nie był jeden moment, a proces. Zawsze dużo rozmawiałam z moim tatą o polityce, o sprawach społecznych. Angażowanie się społeczne zaczęło stawać się dla mnie coraz ważniejsze, aż w końcu stało się życiowym priorytetem.

Przełomowym momentem był wyjazd na stypendium do Anglii, gdy miałam 16 lat. Moje wyobrażenia o tym miejscu były zupełnie inne. Szkoła, do której trafiłam, okazała się dużym, strasznym miejscem, w którym niewiele mówiło się o sprawach społecznych, o klimacie. Pomyślałam więc, że warto jest zacząć działać w tym środowisku, angażować inne osoby i podnosić głos. To była dla mnie szkoła oddolnego działania. Doświadczenia po powrocie do Polski przełożyłam na aktywizm klimatyczny.

 

Gdy wróciłaś do Polski, dołączyłaś do istniejącej grupy Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, czy sama budowałaś struktury lokalne?

Dołączyłam do MSK na samym początku pandemii, po roku działania ruchu. Na początku zajmowałam się tłumaczeniem stron, pisaniem postów na Facebooku. Później z moją znajomą zorganizowałam strajk w Bydgoszczy.

W tym roku zrozumiałam, że pandemia była trudnym wyzwaniem dla nas wszystkich, ale też dla ruchu. Sytuacja epidemiczna zamroziła dynamikę ruchów społecznych.

Mimo to postanowiłam jeszcze bardziej zaangażować się w organizowanie różnych akcji, kampanii, tak żeby rozruszać i wesprzeć MSK w trudnej sytuacji. Nie chciałam, żeby temat klimatu został zepchnięty na bok.

Od kwietnia 2020 r. trwa moja ogromna przygoda z MSK. Podejmujemy coraz więcej działań, ale czujemy też, że czas na działania powoli nam się kończy. Polski rząd ustawia się w kontrze do tego, o co walczymy, dlatego potrzebujemy więcej siły.

 

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny jest tworzony oddolnie przez młodzież. Czy to miało dla Ciebie znaczenie, gdy podejmowałaś decyzję o zaangażowaniu się społecznie?

Tak, ponieważ po raz pierwszy spotkałam się z sytuacją, gdy nie patrzy się na mnie z góry i że mój głos nie jest podważany.

Polska szkoła to szkoła umniejszania młodym ludziom. MSK było pierwszym miejscem, gdzie ja i inne młode osoby mogą zabierać głos w sprawach, które są dla nich ważne.

Ten głos jest siłą samą w sobie, dlatego niesamowicie ważne było, że byłam wśród młodych ludzi, moich znajomych. To doświadczenie było bardzo wzmacniające.

Teraz, ponieważ działam od dłuższego czasu, niezbędne jest dla mnie, żeby aktywizm docierał do jak największej liczby grup społecznych.

Próbujemy docierać do osób z różnych grup społecznych, do ludzi w różnym wieku, ponieważ potrzebujemy wszystkich. Zmiany polityczne, o jakie wnioskujemy, nie zadzieją się, gdy będzie prosić o nie tylko mała grupa. Potrzebujemy masowej mobilizacji, wielu ludzi, którzy będą stali za postulatami ruchu i będą je popierać.

 

Potrzebę kontaktowania się z różnymi grupami społecznymi, w tym osobami dorosłymi, zaznaczyłaś też w swoim wystąpieniu. Czy spotkałaś na swojej drodze wspierających dorosłych?

Spotkałam się z wieloma takimi osobami. Jest na przykład grupa Rodzice dla klimatu, grupa Babcie dla klimatu i wiele innych grup oraz osób dorosłych, które się angażują.

Otrzymujemy też dużo wsparcia merytorycznego, w tym prawnego. W grudniu organizowałyśmy strajki klimatyczne przed szczytem rady europejskiej. To był czas strajków kobiet, wzmożonej brutalności policji. Wiele osób z ruchu, często nieletnich, zostało poturbowane przez policję, robiono im naloty, były wzywane na przesłuchania.

Osoby w naszym wieku w ogóle się takimi rzeczami nie zajmują i nie powinny się martwić na przykład sprawami sądowymi za to, że demonstrują w sprawie klimatu i przyszłości. To jest absurdalne.

Wtedy otrzymaliśmy duże wsparcie od dorosłych. Zarówno prawne, jak i psychologiczne.

Z drugiej strony zawsze znajdą się osoby starsze, które kwestionują to, co robimy, ale staramy się tym nie przejmować. Wewnątrz ruchu tworzymy sieć wsparcia dla siebie. Wiemy, że to co robimy, nie jest bezpodstawne. Gdyby wszyscy ludzie byli świadomi zagrożenia, w którym jesteśmy, to wszyscy robiliby to, co my.

 

Czy udaje wam się kontaktować z grupami społecznymi spoza ruchu? Czy na tym polu wasze działania są skuteczne?

To dość otwarte pytanie.

Głównie skupiamy się na kontakcie z politykami. Bardzo ważne jest dla nas, żeby postulaty, które słychać na ulicy trafiły do polityków i żeby przekazać im je w bardzo klarowny i bezpośredni sposób.

Muszą wiedzieć i rozumieć, czego od nich żądamy. Staramy się spotykać z nimi. Jeśli nie chcą, przekazujemy im raporty IPCC dotyczące stanu klimatu, nasze postulaty i opinie ekspertów.

Kontakt z innymi grupami to przede wszystkim strajki, akcje i różne wydarzenia. Staramy się, żeby przy okazji różnych akcji wychodzić na przykład do ruchów kobiecych, ruchów LGBT+ czy do rolników i rolniczek, nauczycieli. Zawsze staramy się zaangażować kogoś lokalnie.

 

Dużo się mówi, że statystycznie rzecz biorąc młodzież niechętnie angażuje się społecznie. Jak wciągacie rówieśników i rówieśniczki do działania?

Tak, dużo się o tym mówi, ale mam też wrażenie, że większym problem jest to, żeby młodych wysłuchać. Często od młodych osób oczekuje się, że gdzieś się pojawią lub czymś zainteresują. Jednocześnie dużo młodych jest przeciążonych szkołą, która jest miejscem bardzo przemocowym. Spada też na nas wiele innych kryzysów, przez co młodzi nie czują, że mają siłę wewnętrzną i wsparcie z zewnątrz do działania. Nie czują, że mają prawo zajmować jakąś przestrzeń w społeczeństwie.

Ich głos nie jest brany w szkole na poważnie. Nie dziwię się więc, że młodzi ludzie nie widzą sensu w angażowaniu się.

Natomiast młode osoby są aktywne. Widać to w mediach społecznościowych, gdzie wiele osób się wypowiada, zajmuje stanowiska, opowiada znajomym o działaniach. My też wykorzystujemy je, np. Tik Toka czy Instagram, żeby dotrzeć do młodych osób, tam gdzie są. Złudne jest oczekiwanie, czy żądanie, że młode osoby gdzieś się pojawią lub zaangażują się w jakąś formę aktywizmu. Młodzi robią to co czują. Jeśli nagrywają filmiki, gdzie tańczą, ale mówią przy tym o klimacie, super, niech to robią. To zawsze jest krok do przodu.

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!