Czy polityka zagraniczna jest ważna dla Kowalskiego i dlaczego?

Czy polityka zagraniczna jest ważna dla Kowalskiego i dlaczego

Możemy twierdzić, że polityka nas nie interesuje. Ale kwestią czasu jest to, kiedy polityka zainteresuje się nami. W zglobalizowanym i połączonym świecie źle prowadzona polityka zagraniczna dotyka wszystkich, a szczególnie tzw. „zwykłych obywateli”. O korzyściach płynących z dobrej, profesjonalnej dyplomacji mówił Jerzy Marek Nowakowski w rozmowie z Piotrem Szczepańskim.

Mieć nudne, szwajcarskie życie

Dobra polityka zagraniczna i dobra współpraca przyciągają inwestorów „ze świata”. Zanim inwestor zdecyduje się wyłożyć swoje pieniądze w danym kraju, najpierw się mu przygląda. Ocenia, czy kraj jest bezpieczny, stabilny, samorządny, dobrze rządzony, i czy inwestorzy są w nim mile widziani.

Dobra polityka zagraniczna potrzebna jest po to, byśmy mieli ciągłość dostaw leków, części zamiennych do aut, urządzeń czy dostęp do innych towarów, które nie są w naszym kraju produkowane. Dla rolników dobra polityka zagraniczna to otwarcie rynków zagranicznych na towary, które produkują.

Ale najważniejsze – dobra polityka zagraniczna gwarantuje spokój i bezpieczeństwo. Zła polityka to bezustanne rozglądanie się wokół i zastanawianie się skąd padnie cios. W atmosferze strachu trudno budować dobrobyt i rozwijać się. Jeśli wolimy, by nasze dzieci kształciły się na lekarzy, adwokatów, duchownych, a nie żołnierzy, to powinno nam zależeć na dobrej polityce zagranicznej Polski. To narzędzie stabilizacji, rozwoju i wpływania na otoczenie. A po co nam wpływać na otoczenie i angażować się w sprawy wschodnie (Ukrainę czy Białoruś?). Czy nie lepiej sprawy tamtych krajów zostawić samym ich mieszkańcom? Można odpowiedzieć pytaniem na to pytanie: czemu Niemcy, bardziej niż inne kraje, popierały wejście Polski do UE czy w struktury NATO? Ponieważ nas kochają? Raczej nie. Dzięki rozszerzeniu Unii Europejskiej Niemcy znalazły się w środku Europy i przestały być krajem frontowym. Nam także powinno zależeć na rozszerzaniu naszego kręgu cywilizacyjnego, żebyśmy byli „w środku” i przestali być peryferiami Unii czy NATO. Taka pozycja pozwala na spokojniejsze, dostatniejsze, wręcz nudne życie. Takie, jakie prowadzą np. Szwajcarzy.

Jak bardzo niekorzystnie jest być krajem frontowym, peryferyjnym widzimy dzisiaj na granicy z Białorusią. Białoruś, zależna całkowicie od Rosji, prowadzi przeciwko Polsce i przeciwko Litwie wojnę „hybrydową”, wykorzystując do tego m.in. uchodźców uciekających przed śmiercią z Afganistanu oraz uciekinierów z innych krajów np. Iraku. Celem takiego działania Białorusi i Rosji jest wywołanie destabilizacji, chaosu, pogorszenie wizerunku Polski czy Litwy wśród krajów, z których uchodźcy pochodzą. Oczywiście chodzi też o wywołanie naszych sporów wewnętrznych, dyskusji. Słowem – chcą nas skłócić ze sobą i skłócić nas z UE. 

 Czemu powinno nam zależeć na dobrych relacjach z USA?

Świat zmienia się na naszych oczach. Okres „zimnej wojny” był starciem dwóch wielkich potęg – ZSRR i USA. Po 1989 roku sytuacja zaczęła się zmieniać i obecnie obserwujemy rywalizację kilku mocarstw. Są to nadal USA i Rosja (chociaż pozycja Rosji osłabła), ale doszły przede wszystkich Chiny, Indie, Brazylia oraz Unia Europejska, która ma duży potencjał bycia silnym mocarstwem, pod warunkiem utrzymania zgody wewnątrz jej struktur.

Polska wykorzystała świetnie swój czas po 1989 roku. Udało się nam wyrwać spod wpływu Rosji, weszliśmy w struktury NATO, UE, staliśmy się częścią „wspólnoty Zachodu”. Jednocześnie jesteśmy krajem peryferyjnym, buforowym. Nasza wschodnia granica to jednocześnie granica Unii Europejskiej i NATO. Obecnie na położenie nas, Polaków, największy wpływ ma starcie dwóch mocarstw narodowych: USA oraz Chin i Rosji. Prezydent USA Joe Biden wrócił do idei „wspólnoty Zachodu” i wyraźnie mówi o partnerstwie między naszymi krajami. Nie robi tego dlatego, że kocha nasz kraj. Po prostu USA widzą swoje korzyści w partnerstwie z Polską oraz widzą w nas część swojej wspólnoty, swojego „klubu”, w którym wyznajemy podobne wartości. „Problem współczesnej polityki polega na tym, że demokratyczny polityk nie zrobi nic wbrew swoim wyborcom” – powiedział Jerzy Marek Nowakowski. To przeciętni wyborcy z USA czy UE (a nie Joe Biden) muszą być przekonani, że Polska jest częścią ich wspólnoty. W ostatnich tygodniach obserwujemy dramatyczne obrazy z Afganistanu. Stany Zjednoczone wycofały się z tego kraju po 20 latach prób odbudowania go. Zrobiły to m.in. dlatego, że obywatele USA stracili cierpliwość i przestali rozumieć, po co ryzykować tam życie czy płacić podatki na administrację afgańską, która nie potrafiła zbudować swojego kraju. Amerykańscy wyborcy uznali, że Afgańczycy nie podzielają ich wartości, więc nie ma dalej sensu w ten kraj inwestować swoich pieniędzy i ludzi. I takie podejście Amerykanów jest analogiczne wobec innych krajów. „Jeśli nie jesteście z nami, jeśli nie podzielacie naszych wartości, to odchodzimy. Nie będziemy Was bronić, nie jesteście już częścią naszej zachodniej cywilizacji. Od teraz radzicie sobie sami”. Dla krajów takich jak Polska, Litwa, Łotwa, Estonia oznacza to wpadnięcie w objęcia innego mocarstwa, innych wpływów. W naszym przypadku to będą wpływy rosyjskie czy chińskie. Pytanie, czy na pewno chcemy być częścią ich świata?

Czy my, zwykli ludzie, możemy wpływać na politykę zagraniczną Polski?

Tak! Przede wszystkim obowiązkiem nas, jako obywateli odpowiedzialnych za naszą Rzeczpospolitą jest interesowanie się światem. Każdy wyborca powinien znać i rozumieć procesy i zmiany, które się toczą, znać ich przyczyny i ewentualne skutki. Każdy z nas powinien umieć publicznie zabrać głos w tej sprawie, mieć swoje zdanie. Idealnie byłoby brać udział lub organizować debaty i dyskutować na temat polityki zagranicznej. Od najmłodszych lat warto rozmawiać z dziećmi o historii i objaśniać teraźniejszość. Warto dbać, by ten temat obecny był w szkole.

Każdy wyborca powinien sprawdzać czy poseł, którego wybiera (poseł – czyli człowiek, który w naszym imieniu mianuje ministrów i premiera, przez co ma wpływ na kształt układów międzynarodowych czy ustaw) jest obeznany z problematyką międzynarodową, czy rozumie procesy zachodzące w świecie, wie jakimi kryteriami kierują się mocarstwa i jakie konsekwencje dla nas może mieć dostanie się w strefy wpływów tych mocarstw.

Kolejnym naszym obowiązkiem jest dobry wybór prezydenta (prezydenta wybieramy w wyborach bezpośrednich). Warto wiedzieć, co nasz potencjalny prezydent wie o polityce zagranicznej, czy będzie zapraszany i poważany na spotkaniach międzynarodowych, czy raczej będzie pomijany.

Jak będzie widziany nasz prezydent czy premier (a także posłowie w parlamencie europejskim, czy ambasadorowie), tak będzie widziany i poważany nasz kraj na międzynarodowej arenie. A tym samym my sami, „zwykli Kowalscy”.

Czemu Ukraina ma mniejsze szanse na wejście do UE niż miała 10 lat temu? I jaka jest w tym „wina” Polski? Po co Władimir Putin „zbiera” dawne ziemie ruskie i co to dla nas oznacza? Jaka będzie przyszłość Rosji? Czemu zachodni świat powinien wejść we współpracę z Hindusami? Czemu Indie są nam bliższe niż Chiny czy Rosja? Jaki jest „czarny scenariusz” naszej zagranicznej polityki?


fot. Jerzy Marek Nowakowski,
źródło: Ernests Dinka, Saeimas Kanceleja, Wikimedia Commons (CC BY-SA 2.0)

Zapraszamy do obejrzenia całości rozmowy z Jerzym Markiem Nowakowskim.

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!