Slow life – życie na wolnych obrotach

slow 8zaja

Przemysław Chrzanowski, Witryna Wiejska: W Toskanii Kociewskiej życie toczy się zgodnie z filozofią slow life. Jak to rozumieć?

Arkadiusz Pstrong, Toskania Kociewska: – W naszym przypadku powolne życie można różnorako interpretować. My definiujemy je w ten sposób, że cenimy sobie bezgraniczną wolność, a z drugiej strony celebrujemy spowolnienie tempa naszego życia. Jego rytm poniekąd wyznaczają niespiesznie osły. To zwierzęta, które poruszają się niezbyt energicznie, wprowadzają nas w stan zadumy, refleksji nad życiem. Uważam, że mogłyby być symbolem odwrotnym do czasów, w których żyjemy. Dzisiaj, kiedy życie w dużej mierze przeniosło się do sfery wirtualnej, ludzie w dalszym ciągu gdzieś biegną. Skaczą z jednego spotkania online do drugiego. A wszystko to w oderwaniu od bezpośrednich relacji interpersonalnych. To z kolei doprowadza do namnażania się sytuacji stresowych i zachowań depresyjnych. My namawiamy do tego, by wrzucić na luz, wszak mamy tylko jedno życie.

slow 1zaja

Toskania Kociewska to połączenie sił polskich i włoskich. Obie nacje temperamentne – aż trudno uwierzyć w to spowolnienie…

– Nasze włoskie konotacje nie są tutaj bez znaczenia, ponieważ jak powszechnie wiadomo, filozofia slow life, mimo iż kojarzy się z Ameryką, powstała właśnie we Włoszech. Miało to miejsce w drugiej połowie lat 80. minionego stulecia w Rzymie, tam właśnie działał znany krytyk kulinarny Carlo Petrini, który zapoczątkował istnienie międzynarodowego ruchu slow food. To właśnie on stał za kampanią przeciwko otwarciu McDonald’sa sieci fast food w pobliżu Schodów Hiszpańskich w stolicy Włoch. Całe zamieszania spowodowało, że ludzie zaczęli zastanawiać się jak jedzą, co jedzą i w jakim towarzystwie, co w znacznym stopniu przyczyniło się do upowszechniania najpierw idei slow food, a potem także slow life. Upowszechniano modę na spowolnienie w wielu obszarach życia, co po latach udzieliło się i nam. Nasze slow life ma charakter organiczny, dajemy się ponieść koegzystencji ze zwierzętami i bliskością natury. Jesteśmy niemalże samowystarczalni i na wskroś ekologiczni.

slow 2zaja

Domyślam się, że w ten model życia wkomponowany jest swoisty magnetyzm, za sprawą którego wasze gospodarstwo przyciąga rzesze miłośników spowolnienia?

– Oj tak. Zazwyczaj ludzie przyjeżdżają do nas na weekendy z zamiarem, że będą obcować ze zwierzętami po 3-4 dni. Bywa jednak, że zostają na kilka tygodni, a nawet i miesięcy. Dokładnie rok temu przyjechała do nas na odpoczynek pewna Amerykanka, która chciała zakosztować u nas właśnie filozofii slow life i… została do dzisiaj. Po części ma to oczywiście związek z pandemią, która uniemożliwiła jej wyjazd z Polski. Teraz jednak ona bardzo ceni sobie życie na wsi, z dala od zgiełku metropolii. A trzeba zaznaczyć, że przybyła do nas z Kaliforni, gdzie funkcjonowała na bardzo intensywnych obrotach.

slow 3zaja

Czy globalne zagrożenie epidemiczne mogło przyczynić się do umocnienia idei slow life?

– Kiedy przed rokiem oglądaliśmy transmisje z wydarzeń dziejących się we Włoszech, byliśmy bardzo poruszeni. Niestety, pandemia dotarła do Polski i zaczęliśmy nieco głębiej analizować swoje życie. Mocno je wówczas przewartościowaliśmy. Zadawaliśmy sobie odwieczne pytanie: „Quo vadis?” I to był czas, kiedy wielu z nas postanowiło zwolnić, by móc delektować się każdą chwilą. Teraz jednak, mimo ciągłego zagrożenia, wszystko się rozpędza. Widzę to po ilości spotkań online, w których uczestniczę. Czasem zazębiają się terminy, których trzeba dotrzymywać. Z tyłu głowy jest jednak ciągła gonitwa.

slow 4zaja

Slow life to wyzwanie, któremu ciężko stanąć w pojedynkę. Nie da się spowolnić, kiedy inni się spieszą. Czy w tym kontekście rzeczywiście trzeba „iść” równym tempem?

– To chyba największe wyzwanie. Kiedy jedna osoba w związku chce wyhamować, a druga niekoniecznie, pojawiają się kłopotliwe kontrasty. Wierzę jednak, że ludzie zrównoważeni i inteligentni zawsze znajdą pomysł na dialog. Mosty zawsze lepiej budować niż je burzyć. Pamiętać jednak należy o stonowaniu naszych relacji i przeżyć. Warto unikać przesadnej ekscytacji, trzeba raczej zadbać o delikatne wypłaszczenie sinusoidy naszych doznań. To zagwarantuje bezpieczny dystans wobec sytuacji depresyjnych.

slow 6zaja

Sami funkcjonujecie w oparciu o ideę slow life, ale też uczycie innych jak to robić.

– Sfera edukacyjna przeniosła się na całym świecie do internetu, nie inaczej jest u nas. Prowadzimy właśnie onlinowe szkolenia pod nazwą „ABC i Przewodnik osła”. To właśnie kwintesencja naszej koncepcji na wprowadzenie w życie wspomnianej idei. W zdalnych zajęciach uczestniczy obecnie ponad 20 osób, podczas gdy na spotkania stacjonarne zgłaszało się około dziesięcioro uczestników. Jesteśmy zaskoczeni skalą zainteresowania naszymi warsztatami. Myślę, że ich popularność ma paradoksalnie związek z tym, że my jesteśmy tu nowi. Sara jest Włoszką, ja jestem emigrantem z Włoch. Jak słucham tych ludzi, to zauważam, że ich historie są bardzo podobne do naszej. Są to z reguły mieszkańcy dużych aglomeracji, ze znaczącym dorobkiem zawodowym, zwykle majętni, poszukujący alternatywy dla swego zagonionego życia. W większości poważnie myślą o wyrwaniu się z miejskiego kieratu do wiejskiej głuszy. A my im to dajemy. Obcowanie ze zwierzętami, wpasowanie się w ich rytm, bliski kontakt z naturą i ta niepowtarzalna sielskość – wszystko to sprawia, że nagle przestają biec za karierą, pieniędzmi, kontaktami. Zaczynają żyć dla siebie. Uważam, że polska wieś idealnie się do tego nadaje. Można tu stworzyć naprawdę baśniowe klimaty.

slow 7zaja

Jak pan wspomniał, filozofia slow life jest pochodną włoskiego ruchu slow food. Czy wasz pomysł na spowolnienie dotyczy również jedzenia?

– To jego integralna część. Nasze gospodarstwo jest ekologiczne, a więc większość produktów wytwarzamy sami lub pozyskujemy od innych gospodarzy. Przetwarzamy owoce i warzywa, a potem delektujemy się przez cały rok smakami, których nie znajdziemy na półkach w sklepach wielkopowierzchniowych. Poza tym u nas na ścianie wisi włoski zegar, który powiadamia nas o stałych porach jedzenia. Śniadanie jemy zawsze o 6.30, drugie śniadanie punktualnie o godz. 9, obiad mamy o 12.30, podwieczorek o 16.30, a kolację o 19. Przy stole zasiadamy wszyscy, razem jemy i dyskutujemy. Rytm posiłków wprowadza nas na stabilne tory. Wiemy, że coś się zaczyna, a coś za chwilę kończy. Sądzę, że dużo łatwiej jest się poruszać w dniu, który jest w ten sposób zorganizowany wokół jedzenia.

slow 8zaja

Poproszę na koniec o kilka rad dla tych, którzy nie są gotowi, by oderwać się od cywilizacji, ale mimo to chcieliby żyć trochę „slow”.

– Najważniejsze, by żyć tu i teraz. Nie za bardzo dumać nad przeszłością, nie wychodzić daleko w przyszłość. Zadbać o to, by świadomość chwili była istotna, przeżywana głęboko. Zatem jak głosił rzymski poeta Horacy: „Carpe diem!”

***

Warto zajrzeć:

https://toskaniakociewska.pl/
https://www.facebook.com/ecologic.farm.poland

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!