Kronika inna niż wszystkie

images_20RGzaja5

Miejscowości, w których żyjemy mają swoją historię – w większości bardzo bogatą. Na co dzień o tym zapominamy, a czas niepostrzeżenie zaciera istotne fakty. Co zrobić, by zatrzymać pamięć o przeszłości? Warto zastanowić się nad stworzeniem kroniki lub monografii. Można zlecić jej przygotowanie fachowcom, to jednak uderzy nas po kieszeni, a i stricte naukowy sznyt zdecydowanie nie będzie przystępny dla wszystkich. Najlepiej jeśli byłaby to inicjatywa oddolna, wypływająca z pasji jej twórców i ich przywiązania do małej ojczyzny. Właśnie tak się to robi w Wiązownicy Kolonii.

– Nasza wieś miała to szczęście, że miała samozwańczych historyków, którzy poświęcili znaczną cześć swojego życia, by odkrywać tajemnice dawnych dziejów. Jedną z takich osób był Zdzisław Bednarczyk, którego poznałem w 2013 roku u progu działalności stowarzyszenia Dolina Kacanki. Miał już wtedy opracowany kawał historii wsi i parafii. Robił to z wewnętrznej potrzeby zachowania historii dla potomności. Dotarł do wielu dokumentów, wykonał ogromną pracę, wszystko to złożyło się na pomysł wydania książki o Wiązownicy. Prace były już daleko posunięte, wstępnie przygotowana publikacja poddana została weryfikacji merytorycznej przez fachowca. Niestety, przed dwoma laty Zdzisław zmarł nie doczekawszy wydania książki. Projekt został zawieszony – opowiada Jacek Piwowarski, sołtys wsi, prezes stowarzyszenia Dolina Kacanki.

Ghost Rider Andrzej Niespodziewany 1zaja5
Andrzej Niespodziewany.

Niejako równolegle prace nad historią swej rodziny prowadził wówczas Andrzej Niespodziewany, który przez długi czas pozostawał w kontakcie z Bednarczykiem. Wzajemnie się inspirowali, wymieniali się materiałami, ubogacali swą wiedzę o Wiązownicy.

– Po śmierci Zdzisława uznaliśmy, że jego praca nie powinna zostać zaprzepaszczona. Zaczęliśmy się zastanawiać jak połączyć dorobek obu regionalistów. Uznaliśmy ostatecznie, że monografia naszej wsi oparta zostanie na losach jednej rodziny. Fakty z życia jej członków naturalnie meandrować będą pomiędzy rzeczywistymi wydarzeniami dotyczącymi naszej społeczności – dodaje Jacek Piwowarski.

– Niejako przymuszony przez rodzinę zająłem się tworzeniem drzewa genealogicznego. Po drodze napotykałem na ciekawe wydarzenia, którym zacząłem bliżej się przyglądać i je zapisywać. To był początek opracowania, które dziś urosło do postaci książki. Chciałbym zaznaczyć, że nie jestem historykiem. Jestem amatorem, którego praca nad tą książką bardzo pochłonęła. Podczas prac badawczych trafiałem na bardzo ciekawe aspekty m.in. na związki moich przodków z mieszkańcami Pałacu Dzięki – mówi Andrzej Niespodziewany. – Starałem się tutaj dość chłodno „sprzedawać” fakty, ponieważ zależało mi na bardziej naukowym podejściu do poszczególnych wydarzeń. Stąd nasza troska o bardzo konkretne podejście do tematu.

O akademicki sznyt publikacji zadbał dr Piotr Sławiński, który weryfikuje ją pod względem merytorycznym.

Co ciekawe, podczas prac przygotowawczych okazało się, że był jeszcze jeden człowiek, który może mieć tu wiele do powiedzenia. Mowa o naszym rodaku Czesławie Przewlekłym, który w latach 60. przeprowadził się w okolice Słupska. Potem ostatecznie zamieszkał w Malborku. Kiedy w latach 80. I 90. przybywał do Wiązownicy, niemal zawsze widywany był z notesem. Rozmawiał z najstarszymi mieszkańcami i wszystko zapisywał. W ten oto sposób powstała kronika życia przedwojennego i powojennego, dokumentująca najważniejsze wydarzenia z życia lokalnej społeczności. Pomysłodawcy monografii skontaktowali się z jego córką, a ta przysłała maszynopis, który stanowi źródło niezwykle barwnych historii, będących uzupełnieniem wcześniej opracowanych treści.

– Bardzo szczęśliwie złożyło się, że większość naszych działań odbywa się na zasadach wolontariatu. Aby jednak wydać takie opracowanie potrzebne są oczywiście pieniądze. Zaapelowaliśmy zatem do naszych mieszkańców oraz przyjaciół Wiązownicy, by dołożyli cegiełkę od siebie. Zaproponowaliśmy, że kto wpłaci 50 zł, otrzyma książkę z dedykacją autora, ktoś, kto wesprze nas kwotą 150 zł, dostanie książkę wraz z wpisem od autorów oraz imienną adnotacją o wsparciu inicjatywy, a mecenasom wpłacającym po 500 zł zaoferowaliśmy przygotowanie drzewa genealogicznego – tłumaczy Jacek Piwowarski. – Pomysł wypalił, udało się nam zebrać wymaganą kwotę. Uaktywniło się w ten sposób około ponad 50 osób, które łącznie wpłaciły na poczet wydania monografii kwotę niemal 10 tys. zł. Przy okazji kilkoro ofiarodawców pochwaliło się własnymi drzewami genealogicznymi, fotografiami oraz materiałami, które można wpleść w naszą publikację.

129658899 4056414544386344 1322465753383220612 ozaja5
Pałac Dzięki – fot: Pałac Dzięki | Facebook

Swój udział w przygotowaniu monografii ma również właściciel wspomnianego Pałacu Dzięki – Aleksander Pietrow. Obiekt powstał w latach 40. XIX wieku i towarzyszy mu wiele ciekawych historii, gospodarz dysponuje archiwaliami, których nie sposób pominąć w opracowaniu o Wiązownicy Kolonii.

Dotyczą one zarówno carskiego generała Wasilija Pogodina, fundatora budowli, (który otrzymał tutejsze ziemie od cara Mikołaja I Romanowa), jak i jego córki zamężnej z Aleksandrem Dimitrewiczem Petrowem (obecny właściciel jest jego prawnukiem).


Kroniki wiązownickie ujrzą światło dzienne za sprawą Dominika Rogóża (w środku), który zaoferował swą bezinteresowną pomoc
przy przygotowaniu książki do druku. Wszelkie szczegóły uzgodniono podczas spotkania z zarządem stowarzyszenia Dolina Kacanki.

– Mamy przy tym projekcie dużo szczęścia. Proszę sobie wyobrazić, że latem zadzwonił do mnie wówczas mi nieznany Dominik Rogóż. Wytłumaczył, że jego żona pochodzi z Wiązownicy, z kolei  od swojej teściowej dowiedział się o naszym przedsięwzięciu. Zakomunikował także, że w Krakowie prowadzi firmę. Z uwagi na to, iż jest zauroczony naszą miejscowością, zdecydował się nam pomóc. Zaoferował profesjonalny skład, sporządzenie grafik oraz przygotowanie do druku. I to wszystko za darmo. Gdybyśmy mieli komuś to zlecić naturalną, komercyjną drogą, musielibyśmy wysupłać co najmniej trzy tysiące.  Bardzo się cieszę, że w naszej koalicji na rzecz wydania monografii znalazł się taki człowiek. Jak nas zapewnił, dołoży wszelkich starań, aby było to dzieło zacne – zaznacza Jacek Piwowarski . – Oprócz tego okazało się, że w naszej miejscowości od niedawna mieszka dziewczyna powiązana z Wydawnictwem Naukowym PWN.  To Aleksandra Małek, która Jest tam szefową działu korekty.  Jak łatwo się domyślić, także ona dołączyła do naszej drużyny, oferując pomoc przy korekcie naszej kroniki. Warto w tym miejscu dodać, że blisko współpracujemy z parafią i Szkołą Podstawową w Wiązownicy Dużej, dzięki czemu mamy dostęp do ciekawych materiałów historycznych. Wszystkim ślicznie dziękujemy.

kroniki wiązownickie 1zaja5
Kroniki Wiązownickie.

Poprawiona merytorycznie książka na przełomie roku trafi do korekty, a potem do składu, korekty wydawniczej i będzie przygotowana do druku. Już teraz w wersji roboczej książka liczy ponad 300 stron. Dopiero w wersji do druku będzie wiadomo ostatecznie w jakim formacie i w ilu stronach się zamkną „Kroniki wiązownickie”. Wszystko wskazuje na to, że publikacja ujrzy światło dzienne w pierwszym kwartale 2021 roku.

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!