Wieś tylko dla rolników?

kombajn5zaja

Krajowa Rada Izb Rolniczych zaapelowała do premiera o przepisy, które zablokują masowe odralnianie działek. Jak pisze KRIR: „W ostatnim dwudziestoleciu ubyło w Polsce ponad 2 mln hektarów gruntów rolniczych na rzecz infrastruktury i innych celów” . Tak prowadzona polityka gospodarowania terenami doprowadza do degradacji pozostałych gruntów rolnych. Dzieje się tak poprzez „niszczenie funkcjonującej infrastruktury melioracyjnej, zaburzanie stosunków wodnych czy rozdrabnianie istniejących kompleksów pól uprawnych“. Rolnikom nie podoba się również duży napływ miastowych, którym później „przeszkadzają zapachy czy hałasy rolnicze”.

Nowe regulacje nałożyłyby konieczność uzyskania opinii wojewódzkiej izby rolniczej, dotyczącej przekształcenia i wykorzystania ziemi rolnej klas I-III na cele nierolnicze. Co to oznacza? To rolnicy mieliby opiniować, czy daną działkę można odrolnić. Zawnioskowano również o ścisły nadzór nad przekształcaniem i wykorzystaniem na cele nierolnicze ziemi rolnej klasy IV. Wyjątkiem od tej reguły miałyby być być tylko przypadki, w których grunty wykorzystane będą do realizacji celów wyższej konieczności .

Czy rzeczywiście jest o co czynić rwetes? O zdanie na ten temat zapytaliśmy członków grupy „Działamy Dla Wsi”.

– Nie trzeba być miastowym żeby zapachy, czy hałas przeszkadzały. Kosiarki do trawy częściej są używane i większy hałas robią. Druga rzecz: jak rolnik chce sprzedać ziemię z zyskiem jako budowlaną, to jego sprawa. Ja się za to pytam dlaczego pod rolnika, który ma ogromne maszyny rolne muszą być wycinane aleje przydrożne, bo się rolnik nie mieści? Moja miejscowość jest ostatnimi czasy zaludniana w tempie ekspresowym. Myślę, że miastowi wybierają wieś dla spokoju, klimatu . Natomiast roszczeniowi ludzie są zawsze po obu stronach – zauważa Justyna Dąbrowska-Pachałko.

– Gdyby nie rolnicy, nie mielibyśmy co jeść. Ziemie rolne są potrzebne i hałasy i zapachy są nieodłącznym elementem ich pracy. Jak powstaną same działki budowlane, to będziemy mieli betonowy kraj. Wioski mają swój urok i jak komuś to przeszkadza, powinien zostać w mieście, gdzie pachnie smogiem, a szum fabryk jest dla nich relaksujący – komentuje Anna Stasiak.

Wśród głosów internautów pojawiły się także bardziej dosadne uwagi, mówiące o tym, że na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci niesłusznie przekonywano ludzi do osiedlania się na terenach wiejskich. „Mówiono: mieszkajcie na wsi, budujcie się, planujcie swoje życie. Nie powiedziano im jednak, że produkcja rolna będzie się zmieniać, że wieś to już nie będzie, jak dawniej, kilka krów, świnki, czy obornik. Rolnictwo dzisiaj to duże stada, opryski, sztuczne nawozy, kurz, hałas i fermy hodowlane. To wszystko powoduje, że wieś nie nadaje się do życia”.

– Mieszkam na wsi w Małopolsce i pytanie jest takie: ilu na wsi jest prawdziwych rolników, którzy hodują zwierzęta i uprawiają ziemię i z tego tylko żyją ? W mojej wsi czterech, no może pięciu, reszta ma pole, ale go nie uprawia. Siecze tylko trawę na dopłatę , zboża nie widać nigdzie, tylko sam ugór, no i miastowych też sporo, bo z Krakowa niecałe 50 km – włącza się do dyskusji Grażyna Murzyn .

Z kontrowersyjną propozycją występuje kolejna z internautek Jola Terlecka: – Kto chce zamieszkać na wsi, powinien podpisać oświadczenie o znajomości zasad i warunków zamieszkania na terenach wiejskich.

– Ale co to znaczy dziś mieszkać na wsi? Jakie zasady? Mamy w naszym kraju wieś prawdziwą z rolnikami dom w dom, może nawet jeszcze kocie łby się znajdą i zwierzęta gospodarskie. Ale mamy też wieś z nazwy, jak moja, gdzie za chwilę więcej nowych domów będzie niż tych, które stoją tu z dziada pradziada. Mamy ledwie kilku gospodarzy, reszta ludzi pracuje zawodowo w mieście. To jeszcze wieś? Ja wolę nazywać ją prowincją – odpowiada Justyna Dąbrowska-Pachałko.

– Ale tę prowincję zasiedlają teraz ludzie z miast, z blokowisk. Budują domy i nagle przeszkadza im warkot ciągnika, kombajn kurzy, kura gdacze, kogut pieje. Wnoszą sprawy do sądu o zakłócenie spokoju, nie akceptują np. zapachu obornika. Wieś ma swoje przywary i tak ma zostać – kwituje Jola Terlecka.

kombajn9zaja

***

Kontrowersje związane z ekspansją mieszkańców miast na tereny wiejskie są obecne również w Europie Zachodniej. Duża część rolników zgłasza brak motywacji do pracy ze względu na społeczną i medialną nagonkę. Kilka tygodni temu po raz pierwszy przeprowadzono ankietę oceniającą to zjawisko w ramach badań europejskiego wskaźnika zaufania rolników. Wstępne wyniki wskazują, że francuscy i niemieccy rolnicy odczuwają największą krytykę, podczas gdy rolnicy we Włoszech i na Węgrzech są nią dotknięci w mniejszym stopniu.

Jak czytamy na stronach europejskiej organizacji zrzeszającej rolnicze związki zawodowe i organizacje spółdzielcze Copa-Cogeca, zarówno we Francji jak i w Niemczech ponad 30 proc. rolników zgłosiło, że krytyka bezpośrednio odbiła się na ich motywacji do dalszej pracy na roli. Stwierdzono, iż nagonka na rolników coraz częściej pojawia się w mediach w całej Unii Europejskiej, brakuje jednak jednoznacznej definicji tego zjawiska – różni się ona w poszczególnych krajach.

Ankieta przeprowadzona przez Copa-Cogeca w ramach badania wskaźnika zaufania miała na celu wskazanie źródeł nieuczciwej krytyki (w odczuciu rolników) – np. mediów tradycjonalnych lub społecznościowych – i jej wpływu na ich motywację do dalszej działalności rolniczej. W ramach semestralnych badań wskaźnika zaufania rolników, Copa-Cogeca przepytała 2500 farmerów z czterech państw członkowskich UE (Włochy, Węgry, Francja i Niemcy), by sprawdzić, czy ich zdaniem byli oni krytykowani za stosowane przez nich praktyki rolne w pierwszym kwartale 2020 roku.

Przemysław Chrzanowski

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!