Komu wieniec, komu?

5zaja

Podczas święta plonów jednym z ważniejszych akcentów jest prezentacja dożynkowych wieńców. Misternie sporządzone korony zwykle budzą niekłamany zachwyt uczestników imprezy. Koła gospodyń miesiącami pracują nad kształtem plecionek, panie zbierają kwiaty i zioła, ścinają kłosy na różnych etapach dojrzewania, potem je sortują i suszą. To mozolna praca, której tajniki nie są już tak powszechnie znane jak przed laty. Choć nikt głośno o tym nie mówi, powszechnie wiadomo, że nie wszystkie dożynkowe wieńce powstają w sołectwach, które je potem z dumą prezentują.

1zaja
Przynieśliśmy wieniec z pełnych kłosów spleciony,
By trud rolnika docenić,
Polskie dożynki dalej obchodzić,
By woli ojców nie zmieniać…

Przed kilkoma dniami na łamach facebookowej grupy Działamy Dla Wsi pojawiła się oferta dotycząca sprzedaży tegorocznego wieńca. Jako, że nie jest to miejsce służące do internetowego handlu, usunęliśmy post. Przy okazji jednak zapytaliśmy czy to etyczne, by chwalić się koroną zakupioną w sieci. Reakcja naszych czytelników oraz członków grupy była natychmiastowa. W licznych komentarzach internauci dali wyraz swemu niezadowoleniu, choć nie zabrakło i głosów poparcia dla takiej formy kultywowania tradycji.

– Wieniec to tradycja, to pasja, to spotkanie ludzi, których wiele łączy. Kupowanie wieńca po to tylko, żeby był, to chory zwyczaj – grzmi Ilona Katarzyna-Borowska, sołtyska z Brzozowa.

– Cykl powstania wieńca tak naprawdę trwa od września do września. Wkładamy w to serce, czas i wiele zaangażowania. Zdajemy sobie sprawę z tego w jakich czasach żyjemy, dlatego całą naszą pracę dokumentujemy wykonując zdjęcia. Jesteśmy wówczas w stanie udowodnić, że nasz wieniec jest oryginalny, a nie kupiony. W efekcie mamy przy okazji super album. Przez cztery kolejne lata robiliśmy wieńce sami, z czego jesteśmy bardzo dumni – podkreśla Urszula Rozbicka z Sokołowa Podlaskiego.

2zaja

A co w sytuacji, kiedy we wsi nikt nie zdradza talentów plastycznych, a kolejne pokolenia gdzieś zatraciły umiejętność wyplatania dożynkowych wieńców? Wówczas pozostaje alternatywa w postaci ewentualnego zakupu gotowego dzieła. Taką sytuację przywołał pan Andrzej Piotrowicz:

– Jeśli powiem, że na dwadzieścia sołectw pięć robi wieniec lub koronę, kolejne pięć kupuje, a pozostałe nie robią nic w tym kierunku to będzie jakaś przesada? Nie negujmy tych pięciu, które kupują, przynajmniej coś w tym kierunku robią, bo pozostałe dziesięć nie robi nic. Poza tym, taka kupiona korona ma szansę na dłuższe życie i cieszenie oka innych. Nie wszędzie znajdziemy mistrzów wyplatania korony. Coraz mniej ludzi ma na to czas. Lepiej kupiona niż żadna – komentuje internauta z Opolszczyzny.

3zaja

Sytuacja zaostrza się jednak wtedy, gdy organizator dożynek zapowiada konkurs na najpiękniejszy wieniec. A tam gdzie rywalizacja, pojawia się zwykle niezdrowa konkurencja. W jednym z serwisów sprzedażowych w internecie znajdziemy obecnie około 500 dożynkowych plecionek. Ich ceny kształtują się od 250 zł. do nawet 7 tys. zł. W gąszczu tych ofert zawsze można znaleźć prawdziwe arcydzieła. Wystarczy kliknąć, zapłacić i przywieźć. No i koniecznie dochować tajemnicy.

– Kiedy my stanęłyśmy do tego konkursu i zobaczyłyśmy wieńce bardzo podobne do naszego, zrobione przez jedne ręce za pieniądze, było nam bardzo przykro. Nasz był efektem wielomiesięcznych starań – od siewu zboża, poprzez fazę koncepcyjną aż po finalną prezentację podczas dożynek – kontynuuje pani Urszula.

– Jest zasada, że kupionej korony nie wystawia się do konkursu lub podpowiada się komisji, że nie nasza korona jest tylko tłem dla pozostałych. Tu chodzi o to, że sołectwa które kupują przynajmniej pamiętają o takiej tradycji i chcą brać udział w korowodzie dożynkowym. Palmy wielkanocne ludzie też kupują, aby przynieść do kościoła. Nie widzę w tym nic złego, ale pełen szacunek dla tych, którzy koronę wykonują sami – odpowiada pan Andrzej.

4zaja

Kwestią dyskusyjną jest sposób utrzymania korony przez kolejny rok. Internautki przekonują, że najlepiej wygląda plecionka ze świeżych komponentów. Przez kilkanaście miesięcy wszystko zachodzi kurzem, którego nie sposób się pozbyć. Do tego dochodzi wilgoć, która jeśli nie spowoduje rozwoju pleśni, to przynajmniej pozostawi zapach stęchlizny. Można zakonserwować wieniec specjalnymi lakierami w aerozolu, ale pozbawimy go w ten sposób wizualnej autentyczności.

Czy jednak warto podejmować takie zabiegi? Może w trosce o lokalne dziedzictwo kulturowe warto byłoby postarać się o stosowną edukację. Warsztaty żniwnego plecionkarstwa z pewnością zainteresowałyby wszystkich tych, którym na sercu leży poszanowanie tradycji.

5zaja

Na koniec dosadny głos Aleksandry Łaby z Koła Gospodyń Wiejskich w Hucie Tarnawackiej:

– Nasze wieńce dożynkowe co roku niszczymy. A wieńce robimy pięknie – zawsze zajmujemy wysokie miejsca na dożynkach powiatowych i wojewódzkich. I jeszcze jedno: święconych rzeczy się nie sprzedaje.

 

Facebook
Twitter
Email

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!

Najnowsze wydarzenia

Newsletter

Co miesiąc najlepsze teksty WW w Twojej skrzynce!